30 kwietnia 2017

o.

Ale ten też może coś mieć xD Steph sobie przypnie i może go to ruszy?
Do jakiejś ucieczki, czy coś xD Lokie'go im trza by Steph zmieniła płeć xD Nie no, żartuję oczywiście.. Poradzimy sobie z nimi, poradzimy!
Haha no zdarza się, nie? ;p 
/Lokiego? Coś tak czuję, że jeśli Steph poprosiłaby Lokiego o pomoc, skończyłoby się to wyjątkowo zabawnie. Dla Rogatka oczywiście. Ciekawe, z kim zamieniłby Steph ciałami. Bo to, że by ją od tak, bezinteresownie przemienił, jakoś nie wierzę :P
/Ponoć do trzech razy sztuka, więc może tym razem uda nam się to wreszcie skończyć bez żadnych potknięć ani niczego. Choć wątpię, to by było zbyt piękne :P
S: Niby tak, ale ponoć myślenie, że leczenie działa pomaga? [link]
 Pomaga, ale głównie wtedy, kiedy połączona jest ze skutecznym leczeniem. Jeśli nie tylko wtedy. Widziałem ludzi, którym moja mama pomagała po godzinach w naszym mieszkaniu, widziałem wielu ludzi na wojnie, dlatego obstaję przy takiej tezie. Same chęci nie wiele niestety mogą zdziałać. Potrzebny jest też ogrom szczęścia i przede wszystkim wsparcie. Nie tylko duchowe, ale także materialne. Przy czym mam na myśli nie tylko fundusze, ale też odpowiedni sprzęt. Niestety.
B: No tak, tylko na to cię stać

o.

Może powinna pójść przegrzebać pudełko Bucky'ego, które trzyma schowane pod łóżkiem i wepchnięte pod ścianę? ;p Dżizyst Krist, umarłabym ;o
I psujemy ich prawdę, że oni w każdym uniwersum do siebie pasują! ;( Jest mi z tym źle..
Haha dobrze wiedzieć po prawie roku jakie tu panują zasady xD
/Ależ to nie ten ma pudełko! Znaczy on, ale nie do końca on, bo on z innego uniwersum. ALE wszystko trzymał w szufladzie szafki przy łóżku, a w pudełku pod łóżkiem była czekolada. Fakt, Bucky lubi czekoladę, ale nie spodziewałabym się cudów po zjedzeniu jej :P I cóż, nie psujemy żadnej prawdy, bo Steve i Bucky wciąż zawsze do siebie pasują. Steph i Bucky to już coś innego :P
/Wiesz, nawet nie czytając informacji na belce bocznej, mogłaś zorientować się, że postać pojawia się przy okazji dodania poniedziałkowej notki, a znika przed weekendem. Ale zorientowałaś się, to ważne :P!
S: Widziałam też jedno wystąpienie, podczas którego kobitka mówiła, że musimy udawać i nasz umysł to koduje i takimi się stajemy. Była po wypadku, dość poważnym i lekarze jej powiedzieli, że IQ spadło o dwa poziomy, więc była na granicy lekkiego upośledzenia.. I ma doktorat, bo jak sama twierdzi, udawała że pasuje do grupy na studiach, do miejsca w którym się znajduje.. Jakoś jej to wyszło. 
 Nie znam sytuacji, pierwszy raz o niej słyszę, ale,.. W tym przypadku to było nie tyle uczenie się czegoś od podstaw poprzez perswazję na samym sobie, a bardziej... sam  nie wiem, przypominanie sobie czegoś? Czerpanie z dawnej inteligencji? Jeśli byłoby to takie proste, rozwiązywałoby to wszelkie problemy, także chorób nie tylko natury psychicznej, ale i fizycznej, prawda? Jeśli ktoś będzie udawał, że nie ma raka, to niestety go to nie uleczy. 
B: Zaskocz mnie

o.

Jestem taka okropna dla niego! Och wybacz! To Steve jest okropnym napaleńcem! :(
W kąciku? W "kobieta mojego życia"? :p

Aaa na telefonie nie wchodzę na wersję na komputer i stąd nie wiedziałam ;o
Jest on zaślubiony Bucky'emu xD 
/No oczywiście, że Steve! Steph tego po nim "nie odziedziczyła", dlatego wszystko nam tam leży i nie może się podnieść. W przenośni lub nie ;P
/W sumie reguła jest taka: jeśli pojawia się jakaś postać, jest tutaj od poniedziałku do piątku, a jeśli trwa tydzień tematyczny, to od poniedziałku do niedzieli. Rzadko zdarzają się odstępstwa. 
S: jak dobrze, że w dzisiejsze dobie internetu można obejrzeć jakieś szkolenia z tej tematyki i się doszkolic.
 Wydaje mi się, że są cechy już uwarunkowane, których nie damy rady od tak zmienić i doszkalanie się przy pomocy filmików z internetu nie wystarczy. Może to być jeden ze sposobów, ale nie jedyny. Chociaż nie powinienem się wypowiadać, nigdy tego nie próbowałem. 
B; co innego by mogło
 Tak? A cóż to takiego mogłoby być?

29 kwietnia 2017

o.

Haha wydaje mi się, że Bucky by specjalnie go podjudzał udając, że wcale ale to wcale tego nie robi i ma takie "och kochanieeee, ale ja nieeeewiem czy chceee" xD zwiększając tym samym frustrację xd
/Bucky? Podjudzał? No coś ty! On?! Jak możesz w ogóle zarzucać mu coś takiego :P? Ale przynajmniej wiemy, co można wykorzystać w kąciku :P

/A co do Daisy - jej czas już minął, a odpowiedzą byłoby raczej jedynie pytanie o to, jakiego małżeństwa, bo w końcu Steve choć zajęty, to jednak nieżonaty.
S: No tak, bo jednak trzeba też umieć kiedy przerwać i tonem zasugerowac ze jest coś wiecej?
 Zdecydowanie tak. Nie każdy to potrafi, dlatego czasem podczas takiego zabiegu rozmówca może być jedynie zirytowany przerwaniem wypowiedzi w połowie, bez żadnej puenty. Kiedy ktoś jest zainteresowany, nie ma czasem nic gorszego. 
B: Teraz wychodzi twoja kłamliwość.
 Niech więc sobie wychodzi, skoro tego chcesz.

o.

E tam, gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma? Nie narzekaj xD
Tylko co na to by Bucky? ;p
 Aj tam, Bucky zapewne by nie narzekał, bo i dlaczego miałby :P? A nawet jeśli chciałby narzekać, to przecież jak nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma, nieprawdaż?
S: Lepiej jest powiedzieć o jedno słówko mniej i pozostawić taki słodki niedosyt. Coś wiesz, "wiszącego" w powietrzu.
 Tak, wiem. Nie zawsze to się jednak udaje, prawda? Przynajmniej tak uważam. Czasem te niedopowiedzenia działają  odwrotnie i zamiast "tajemniczego, słodkiego niedosytu", powodują raczej... zirytowanie?
B: Bo obrażasz.
 Nieprawda. To pomówienia.

ASTRID LÖFGREN

N, z pewnością. W końcu nie od dziś wiadomo, że lepiej czujemy się przy ludziach podobnych do nas samych.
Tak, no właśnie. Na początku pewnie aktorzy chcą podążać za trendem, rolą, mieć przy tym pracę przy sporym poświęceniu, ale z czasem po prostu to musi przynieść tak negatywne konsekwencje, że się wycofują. Krótkich włosów bym nie wybaczyła. Nigdy.

A co do tego ff, to patrzę na tytuł, myślę sobie: jakaś głupia chyba jestem. Brzmi mądrze, ale w życiu o czymś takim nie słyszałam. Mały risercz. Nic nie znalazłam. No ale czytam od początku. Przy pomyleniu psychopaty z socjopatą, a raczej zamiennym stosowaniu nazw - co można wybaczyć, bo potocznie to to samo (psycholodzy, psychiatrzy, neurolodzy, genetycy i biolodzy to jacyś durni są, że to rozróżniają), troszkę zwątpiłam. Ale czytam dalej i zaczęłam się zastanawiać, o co w tym chodzi? Czym jest rekalibracja poznawcza? Domyślam się, że główna bohaterka została wybrana do przeprowadzenia jej (bo chyba te gadki, które z Bucky'm odbywa, to ta cała rekalibracja, nie? Mogłam pominąć gdzieś definicję, nie wiem) ze względu na swoje ASPD czy APD (swoją drogą nie słyszałam o osobowości dyssocjalnej o typie narcystycznym. Ups), jak kto woli, a więc ze względu na manipulację. Po mojemu to ma tu miejsce zastosowanie teorii wzmocnień (która chyba gdzieś tam została wspomniana, ale tego też nie wiem, a nie chce mi się szukać) i zwykłe pranie mózgu. Reforma procesu myślenia - tak, żeby ładnie brzmiało, a co. No i chyba tym jest ta rekalibracja. A główna bohaterka z osobowością dyssocjalną - cóż, mało przekonywująca i chyba nie dlatego, że przeskakiwałam co parę linijek. Niemniej coś w tym jest, jakiś potencjał. Przynajmniej nie brzmi idiotycznie jak niektóre opka. 
/Jednak w przypadku takich podobieństw jestem skłonna założyć, że w większości przypadków nie tyle czuje się lepiej, co czuje, że powinien brać nogi za pas :P
/Napiszmy petycję! Że zbojkotujemy film, jeśli tylko tkną jego włosy! Że dla nas to żadna różnica czy aktor waży siedemdziesiąt, dziewięćdziesiąt czy sto kilogramów, póki dobrze gra i ma piękne włosy! Tyle przemęczyć się może i je zapuścić, a jak nie - są peruki. Bo bez włosów to nie ma na co patrzeć :(

/Szukałam właśnie czegokolwiek na temat tej "terapii" (, chcąc sprawdzić, czy coś w tym jest i niesłusznie wydaje mi się głupia z winy głównej bohaterki. Nie do końca rozumiem, dlaczego ktoś wybrał takie metody w przypadku Bucky'ego. Manipulowano nim, owszem, ale do jest tylko ułamek tego, co mu zrobiono. Jego programowanie immersyjne to science-fiction, w pewnym sensie oparte na technologiach typu CAVE, które da się wyplenić jedynie przy pomocy bardzo zaawansowanej technologii, a taka "terapia" najpewniej skończyłaby się rozwścieczeniem Barnesa. Doktor Faustus (CA vol.6) próbował wpłynąć na Bucky'ego, podejmując podobne metody manipulacji, i skończyło się to właśnie tym, że wyprowadził Bunia z równowagi, a programowanie i jego braki pozostały na miejscu. To trochę takie "co ma piernik do wiatraka" - łączy je mąka, ale jednak to coś zupełnie innego.
Steve, czasem nie trzeba bliskości widzieć. Wystarczy ją czuć. Kwiaty zwiędną, czekoladki zostaną zjedzone, a obecności i uczuć nikt nie odbierze. 
 Cóż, jest więc nadzieja dla ludzi równie beznadziejnych w okazywaniu uczuć, co ja. Pocieszające.
Bucky, no niby tak, ale i tak nie przeproszę. Nie sprzeczaj się ze mną. Byłeś mało lotny, mam świadków.
 Ale tylko czasami. Miewałem wtedy... cięższe chwile. Co z tego, że zdarzały się dość często. Ale to wciąż czasami!

28 kwietnia 2017

Astrid Löfgren

N, czasem myślę, że ktoś, o kogo Buniu mógłby się troszczyć, musi być do niego w jakimś stopniu podobny.
Och, a ja tak lubiłam Bucky'ego w wersji "pączek". Ale poważnie, to dobrze, bo pan Stan by znienawidził tę rolę, gdyby tak musiał tyć i chudnąć w krótkim czasie. I Bucky ma wszystko, a i tak wciąż narzeka!
/Może dlatego, że zwyczajnie wie, co ma robić w takim przypadku? Dlatego jest to dla niego prostsze, bardziej zrozumiałe? Dlatego ma inne podejście do ludzi z którymi łączy go podobny fragment życiorysu niż do pozostałych?
/Pan Jackman mówił, że zrezygnował z dalszego grania Logana po części dlatego, że przybieranie na masie do kolejnych filmów go wyczerpywało. Bo to w sumie nic fajnego, jeśli taka sylwetka nie jest czyimś osobistym celem (jak w przypadku strongmanów) - jedz za trzech, ćwicz za czterech i odwadniaj się, żeby mięśnie były bardziej widoczne. A przy "Loganie" okazało się, że to nie o mięśnie, a o dobry scenariusz jednak się rozchodziło. Ze Stanem było jeszcze inaczej, bo część tej masy to stricte tkanka tłuszczowa, co było widać. Więc lepiej mieć Bucky'ego w wersji fit, nie beefy, ale za to granego jak trzeba. Przełkniemy zazdrość... Byleby mu włosów nie obcinali, tego już nie zdzierżę :P!

+ Kolejne ff z wątkiem psychologicznym: klik. Podrzucam, bo w sumie ciekawi mnie, kto myśli o tym ktoś z większym pojęciem o temacie :P
Steve, no i czym się przejmujesz. Sharon wszystko za ciebie załatwi. To znaczy poinstruuje. Miło czytać, że jest ci bardzo bliska. 
 Jest. Naprawdę jest, chociaż wiem, że mam pewne problemy z okazywaniem tego, jak bardzo. Nie wiem, jak powinienem to robić, ale staram się. A ona na szczęście to wie. I tylko czasem mi to wypomina.
Bucky, bardzo źle mi się kojarzy "komenda" "przeproś", więc jeśli byłbyś tak uprzejmy, to obrażaj się w inny sposób.
 Dobrze, przepraszam. Oczekuję przeprosin w związku z obrażającą mój iloraz inteligencji sugestią, która uraziła moje uczucia i zrujnowała moje dobre samopoczucie. Lepiej?

o.

Dobre porno nie jest złe, to ustalmy xD Ale ciężko o takie, to też jest prawda xD A selfiaczki w bieliźnie dla Stevena why not? Im więcej tym lepiej!
Napalony Kap, któremu puszcza samokontrola byłby ciekawy xD
 Tylko, że nie szukałam porno. A kiedy nie szukasz porno i nie chcesz porno, to porno - czy złe, czy dobre - nie jest tym, co cię zadowoli :P Przynajmniej tak jest w moim przypadku. Ale tak, to mogłoby być ciekawe.
D: Sam może się sprawdzi?
 Facet jest aż tak okropny, że tak usilnie próbujesz go wyswatać? I wie chociaż o tym?
 S: Nie ma za co! Umiemy komplementy
 Cóż, ja czasem nie umiem. Zdarza mi się powiedzieć o jedno słowo za dużo lub o jedno za mało. 
B: Jasne, jasne.. Chciałeś mnie zdeprawować i wykorzystać!
 Wykorzystać ciebie? Powiedziałbym coś, ale jeszcze uznasz, że cię obrażam.

o.

Haha wiem! Od tego obrazka chyba zaczęła się rozmowa o fetyszach? ;D Oczywiście, że do niego pasuje i aż się prosi o więcej xD
 No ale niestety więcej nie ma :( Jest tylko więcej selfie w bieliźnie, a to nie to samo. A jak próbowałam poszukać czegoś na internecie, to w większości wyskakuje porno. 
D: Jakiś coach się przyda
 Miałam terapeutę. Zmienił się w morderczą, polującą na Nieludzi bestię i zginął za mnie. Mówiłam - pech. 
S: Może za 10 lat będziesz swój chłop.
 Em... Dziękuję?
B: Nie dość, że zboczeniec to jeszcze kłamliwy
 Kłamliwy? A i owszem. Zboczeniec? Nie powiedziałbym, nie przesadzajmy.

o.

To trzeba go moze zasypywac komentarzami o Stucky by to zrobił! :p i mogą być w bieliźnie lub bez xD 
 Moim ulubionym Bucky'm spod jego ręki jest ten. Nie dlatego, że lubię takie klimaty, bo jednak nie lubię ich jakoś szczególnie, ale ma w sobie "to co". I pasuje to do niego, to trzeba przyznać :P
D: Moze problem lezy w tobie?
 Coś tym jest. Wpadłam na to już dawno. Ciężko jednak powiedzieć co. Ale na pewno przynosi to pecha tym, którym na mnie zależy. Taki mój... urok. 
S: i tak idzie ci dobrze
 Staram się.
B: ten gest w dzisiejszych czasach pewna czynność sugeruje
 Och tak? Jaką? Wiesz, jestem taki niedoinformowany.

Astrid Löfgren

N, ależ on ma instynkt opiekuńczy! Dlaczego go nie doceniasz? :(
 W stosunku do samego siebie :P? Chociaż nie, w tym przypadku ten jego instynkt jest wyjątkowo niedorozwinięty. A tak poważnie - nie neguję tego, Bucky naprawdę potrafi o kogoś zadbać, bo potrafi. Musi tylko chcieć. Ale to jednak nie to samo, to nie tak relacja, jaka ma miejsce przy Bucky-Kobik. Nawet wtedy, kiedy dowiaduje się, co Kobik nawyprawiała, broni jej, bo ona go kocha, a on widzi w niej dziecko, nie przedmiot (co jednak wyróżnia go na tle innych, bo niewiele osób ma tam takie podejście). I Bucky wzruszył mnie w sumie tym, że nawet zdradzony, pobity, zmaltretowany (fizycznie i psychicznie) i przemarznięty, zdołał znaleźć w sobie tyle siły, by doczołgać się do Fixera (który dosłownie kilka sekund temu wbił mu ten metaforyczny nóż w plecy) i błagać, żeby nie zabijał Kobik. 

/A tak bejdełejem, bo ostatnio rozmawiałyśmy o zmianach wagi Bucky'ego z filmu na film - raczej nie wróci już do wagi z CA:CW. Stan mówił, że musiał jeść spore porcje co trzy godziny (także w nocy) i jego ciało było zwyczajnie "rozepchane" (widać to było choćby po twarzy, zwłaszcza w mojej najulubieńszej scenie - klik), co było zwyczajnie niezdrowe. Więc, kurczaczki, ten lód będzie miał też właściwości odchudzające. Życie jest takie niesprawiedliwe, Bucky ma wszystko :/
Steve, nie, to nie jest zabawne. Sharon będzie miała gorzej... Dobra, wiem, że nie pomagam. Ojcostwa się nie da nauczyć zanim się ojcem zostanie. Lepszego pocieszenia nie znajdę. 
 Sharon już ma gorzej. Musi mnie znosić, a to naprawdę nie lada wyzwanie. Dlatego nie tylko ją kocham, ale też naprawdę, naprawdę ją podziwiam i podziwiałbym nawet wtedy, jeśli nie byłaby kobietą, z którą chcę się kiedyś ożenić. Ma prawdziwie anielską cierpliwość w tłumaczeniu mi rzeczy niemal oczywistych, jeśli chodzi o związki i życie rodzinne.  
Bucky, tylko czasem codziennie. Ty się na mnie nie umiesz gniewać.
 Codziennie? No weź, aż tak źle to ze mną nie jest. Jestem obrażony. Przeproś.

o.

Tak! Bo on powie, ze sciemniam :(
Haha na bank ta!! I widzę ciąg dalszy jak Bucky dołącza tekst do zdjęcia, że chętnie położy się z nim xD
/Byłam święcie przekonana, że to był gif z "Political Animals", dlatego nie mogłam go znaleźć :P A tu proszę, to był jednak baby Seb.
/Ciągle czekam na Stucky spod ręki Wady, bo mówił, że nie ma nic przeciwko. Facet ma dziwny fetysz dotyczący rysowania Bucky'ego w samej bieliźnie (lub bez), więc liczę, że i na to się kiedyś skusi :P
D: A kto jest? 
 Póki co... Nikt. Wszyscy kandydaci albo siedzą w celi, albo okazali się zdrajcami, albo nie żyją, albo wylądowali w innym wymiarze. Mam pecha do mężczyzn. 
S: Dzięki.
 Miałem jednak tego nie mówić? Czasem naprawdę nie wiem, co powinienem zrobić.
B: Myślałam, że nie będę się musiała posłużyć nagraniem.. Ale zrobiłeś to: [link]
 I co niby z tego wynika, bo jakoś nie wiem?

o.

Haha coś tam było, że się zapytałam, czy jakoś pomóc, czy coś..A Ty wstawiłaś gif jak on wypycha policzek językiem! I teraz mnie zastrzeliłaś, bo z filmu co ma taką koszulę niebieską/zieloną to oblizuje usta i albo to z tego albo z tego wywiadu co teraz podrzuciłaś ;o 
 Musiałaś się uwziąć na ten gif :P? Może chodzi o ten? Nawet jeśli nie, to weź jednak uznaj, że tak i po problemie, co?
+ Kevin Wada narysował Steve'a esemesującego z Bucky'm - klik. I od razu przyszło mi na myśl, że ta fotka powędruje do niego :P
D: Korzystaj z okazji zatem i bierz Sama?
 Nie jest w moim typie.
S: Nie przepraszaj mnie bo to mnie onieśmiela
 Przepraszanie onieśmiela? Cóż, dobrze. Postaram się tego nie robić. To nie takie trudne.
B: Ja nie
 Twój problem.
 

ASTRID LÖFGREN

N, uznajmy, że bomba. Nie to samo, ale jakie to by było znaczące! Taki powrót do przeszłości. Dobra, stop, rozkminianie nie ma wielkiego sensu. 
 Nie ma, mówisz... Tak w sumie, zakończenie można zawsze zmienić, prawda :P? Ale jednak nie, to by nie wyszło, bo nie mam nikogo, kim mogłabym zastąpić Kobik. A przynajmniej już jest za późno, by Bucky rozwinął w sobie tak silny instynkt opiekuńczy. A bez tego to już też nie to samo :(
Steve, kiedyś pewnie będziesz się śmiać z tego, że uważałeś, że ojcostwo jest takie przerażające. Czyli "to na pewno minie" jest tym pozytywnym akcentem, o który pytałam?
 Tak, to właśnie ten pozytyw. Optymistyczne założenie, że za jakiś czas na pewno to minie i będzie lepiej. Wiem to, jedynie... Nie do końca wiem, co zrobić, by się tak stało. I cóż, może moje... lęki mogą wydawać się zabawne, ale przeraża mnie to głównie dlatego, że nie mam pojęcia, co powinienem robić. Mimo wszystko obawiam się, że wszystko pójdzie nie tak, i będę równie beznadziejny, co mój ojciec.
Bucky, jak na ciebie to sukces jak cholera.
 Hej, bo się obrażę! Właśnie zasugerowałaś, że byłem wyjątkowo mało lotny. A to zdarzało mi się tylko czasem!

o.

Środkowy manip znam.. A zamiast nich odgrzebałabyś z pamięci, skąd tamten gif był xD
Nie mniej Stucky foreva!
/Nawet nie pamiętam już, jak on wyglądał i czego się ta rozmowa tyczyła. A bez tego nie znajdę tego postu wśród tysiąca pięciuset pozostałych :P Z czego był ten gif? Z jakiegoś filmu czy z tego wywiadu? Jeśli z tego drugiego, to poszukam go później i spróbuję znaleźć ten moment, żeby sklecić gif.
D: Widzisz? Jednak potrafisz dojrzeć dobre strony!
 Nie nazwałabym tego dobrą stroną, skoro nawet gość z płonącą czaszką... zniknął, wessany do innego wymiaru. Świat jest szalony. I to nie w tym pozytywnym sensie. Ale nie pozostaje chyba nic innego, niż pogodzenie się z tym i parcie naprzód. 
S: Do mnie? Mogą być i do mnie! Nie martw się, zrozumiałam.
 Przepraszam, przejęzyczenie. Zdarza się każdemu, nawet najlepszym, prawda?
B: Rusz głową
 Przeżyję, jeśli się tego nie dowiem.

ASTRID LÖFGREN

N, skłonna jestem wybaczyć. I przy tym nie wierzyć twoim zapewnieniom, że go nie wysadzisz :P
 Nie miałoby to takiego znaczenia symbolicznego przez ten głupi pociąg :( W komiksach Bucky "zginął" przez ten samoloto-rakieto-pocisk powstrzymując Zemo (zawsze mam problem z określeniem, czym to dokładnie było), więc teraz  inny Zemo zafundował mu taką samą śmierć, na takim samym pocisku. A co ja mogę mu zrobić? Znowu wypchnąć z pociągu? To nie to samo :(
Steve, albo też boisz się, bo niedługo zostaniesz ojcem, a obecny świat nie jest zbyt przyjemnym miejscem i to wzmaga niepokój, a niepokój katastroficzne wizje i pogłębianie problemów. Może jednak widzisz coś pozytywnego?
 Cóż, biorąc pod uwagę fakt, że wizja ojcostwa przeraża mnie bardziej niż cokolwiek innego, zapewne masz sporo racji. Mam... kilka nie najlepszych dni pod rząd, kiepski okres. To na pewno minie. Każdemu zdarza się od czasu do czasu.
Bucky, spoko, u mnie powoli też. Ale tobie lepiej już idzie kojarzenie faktów, czapki z głów.
 Też mi wielki sukces, dodałem dwa do dwóch i otrzymałem... no, jeszcze nie pełną czwórkę, ale tak trzy i pół, bo trochę do wyniku brakuje. Może trochę więcej niż trochę. Ale coś się wymyśli.

27 kwietnia 2017

o.

Bądź co bądź - podwójna randka xD
Ja nie rzucam! ;p
 Niech Astrid rzuca. Bucky i tak już ją kocha, więc gorzej by chyba nie było :P
+ maniiipyyy: klik, klik i klik.
D: Nawet można się zaprzyjaźnić
 Spotkałam opętanego przez diabła gościa z płonącą czaszką zamiast głowy. Więc i ze śmiercią dałabym radę się dogadać. 
S: Noo ja też żyłam w przekonaniu, że się nie wróci
 To częsta pomyłka, ale przysłowia mają to do siebie, że bywają tłumaczone źle lub zbyt dosłownie, co pozbawia je prawidłowego znaczenia lub w jakimś stopniu je zmienia. To żadna tragedia.
B: Nie

Astrid Löfgren

N, tak jak wszystkiego, ale ja chcę już! :P
Więc jest szansa, że niedługo przestanie być upierdliwy. No chyba że go los znowu w tyłek kopnie.
/Przykro mi, że jestem taka podła :(
/Los go kopnie w tyłek? Ależ oczywiście, że nie! Na pewno nie będzie to los :P Pozwól więc, że posłużę się swoim ulubionym cytatem: "Good news: Bucky's heart will not be broken in the near future. Bad news: Bucky's body, bones, and other organs do not have the same guarantee". Ale spokojnie, nie będę jak Zub. Nie wysadzę go w powietrze.
Steve, a może problemów jest tyle samo, tylko coś powoduje, że twoje postrzeganie sytuacji jest bardziej katastroficzne niż zwykle? 
  Sam nie wiem. Możliwe. Możliwe jest też to, że obie przyczyny są prawdziwe, prawda? Nie tylko zmieniło się moje postrzeganie ich, ale także ich przybyło. Naprawdę nie jestem pewien. 
Bucky, nie wiem co nie. Nie pamiętam o czym rozmawialiśmy.
 No ja też nie. Ale u mnie to już raczej normalka.

o.

Jak tam nie było Stucky jak było? ;o
Nie będę wskazywać ale rzuć monetą? xD
/Nie było! Było tylko o tym, że Bucky jest gejem, Steve jego przyjacielem, a one są parą. Nie było ani słowa o tym, że Bucky jest ze Steve'm, ha :P!
/Rzucaj. Bucky nie będzie szczęśliwy, jak wypadnie na lobotomię :P
D: Kiedyś to minie
 Nie minie, nie w tym zawodzie. Jedynie z czasem zacznę inaczej do tego pochodzić. Wszyscy starsi agenci tak mówią. To kwestia przyzwyczajenia, jak wszystko inne. Do śmierci też da się przyzwyczaić, jakkolwiek to brzmi.
S: Wrati to nie wróci?
 Słyszałem to powiedzenie, kiedyś znałem kilku Czechów. Oznacza "to się nie opłaca", choć niektórzy błędnie uważają, że tak naprawdę znaczy coś, co odeszło i nie wróci.
B: WYkonałeś pewien gest
 Pokazałem środkowy palec. Tak, to by pasowało.

Astrid Löfgren

Zastanawia mnie, co takiego jest w Stevie, że tak wyraźnie peszy Avę.
No i jestem pod wrażeniem konkluzji Bunia. Łapie wszystko lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej. Chyba mu sprzyja delikatna zmiana klimatu.
/Cóż... Tego się jeszcze dowiemy :P
/Bucky wreszcie zaczyna łączyć kropki, które miał przed nosem od dawna i to pomaga mu się ogarnąć. Nowe miejsce, otoczenie, nowi ludzie, nowe - choć nie do końca - zadania, a do tego pewnego rodzaju motywacja i kop w tyłek dzięki temu, że coś zaczyna mu się przejaśniać. Bucky zaczyna znajdować zgubione puzzle ze swojej układanki, a to działa lepiej, niż cokolwiek innego.
Steve, coś się wydarzyło?
 Ostatnimi czasy mam gorszy okres. Wszystko... Jedna zła rzecz pociąga kolejną, wszystko się piętrzy, a kiedy wydaje mi się, że zbliżamy się do mety, ona się oddala. 
Bucky, nie.
 Ale co "nie"?

o.

Weź! Wiem, że oczywistym jest, że to Ty masz się męczyć z Bucky'm ale my nie xD
Co toć tam nawet?
/O nie, tak być nie będzie. Albo męczą się wszyscy, albo nie będzie się męczyć nikt! Tylko przy opcji "B" nie obyłoby się bez resetu, morderstwa albo trwałej lobotomii. Co lepsze :P?
/Ucięło mi wypowiedź :( Miało być "Toć tam nawet nie było ani słowa o Stucky!". 
D: ale przynajmniej masz wypełniony czas
 O tak, to jest wspaniały wypełniacz czasu. Zwłaszcza późniejsze informowanie rodzin tych bohaterów. Niezapomniane wrażenia.
S: To se ne wrati. Płyn do przodu.
 Przepraszam, ale co się nie opłaca? Nadzieja, że Bucky przestanie mnie tylko tolerować, a obdarzy nutą sympatii? Osobiście uważam, że jednak może się opłacić.
B: mógłbyś sobie przypomnieć, zboczencu..
 To może mi pomóż, z łaski swojej, i powiedz mi, o co chodzi?