5 kwietnia 2017

o.

To tak właśnie zrób! Taki bylejaki koniec! ;p po co chcieć czegoś więcej? :p 
 Nie chodziło mi tyle o bylejakość, co raczej o fakt, że ktoś zginie i nie ważne, jak ważny byłby ten ktoś, to świat się nie skończy. Czas nie przestanie płynąć, Ziemia nie przestanie się obracać, a ludzie będą musieli iść dalej, bo zmusi ich do tego sytuacja. Po prostu. 
T: Nie ważna ilość, ważne że kokos jest. Ale na kawę narzekać nie będę..
 Jeśli przemytnicy próbują wywieźć coś z Wakandy, jest to albo vubranium, albo technologia, albo nasze gatunki kawy, którymi nasi lokalni producenci z małych plantacji niechętnie dzielą się ze światowym rynkiem. A mówi się, że zakazany owoc smakuje najlepiej.
S: Dobrze. Zmienmy temat
 Proszę bardzo, nie będę się wzbraniać. 

Astrid Löfgren

N, już od dawna się nie przyglądam temu, co ten Fox wyczynia, bo i już dawno temu się pogubiłam kompletnie. "Logana" nie widziałam, ale słyszałam i czytałam wiele dobrego na jego temat. Miła odmiana.
Chodziło mi raczej o samo dążenie do władzy, nie zgadzanie się z aktualnym stanem. M'Baku to chyba ten rodzaj wroga, którego można lubić i nienawidzić, nie jest jednoznaczny. 
/Miła, choć szkoda, że Fox nauczył się wykorzystywać tę postać dopiero po siedemnastu latach... Ale film naprawdę, naprawdę dobry i doczepić mogę się na siłę tylko jednego motywu (a to sukces, bo ja czepiać się lubię), a w kinie zwyczajnie się poryczałam pod koniec. Ten film to nie nawalanka super-hero, nie ma tutaj ratowania świata, ale z ręką na sercu mogę przyznać, że Logan nigdy nie wydawał być się tak silny, jak wtedy, kiedy trzyma na rękach Xaviera. Jeśli Fox tworzyłby właśnie takie filmy dla dojrzałego widza, zamiast przesyconych kiepskim CGI nawalanek o losy świata, zmiótłby MCU i DC bez problemu.  Och, a metody rodzicielskie Logana cie oczarują. 
/Do Skazy i Mufasy porównałabym Lokiego i Thora. Skaza miał mrok w sercu i nie mógł się od niego uwolnić (jak powiedział Simba), ale też zdawał się żyć w cieniu brata, jak nasz Loczek. Obaj dążyli do celu po trupach, sądząc, że będą lepszymi władcami od swoich podziwianych braci. Co okazuje się być nieprawdą. Choć ze Skazą jest też ten problem, że nie wiemy, jak zachowywał się w stosunku do Ziry i jej dzieci (nie tylko Kovu). Może mimo wszystko był dla nich tym "kimś", kim Mufasa był dla Simby? Od zawsze ciekawił mnie ten wątek z drugiej części :P
Steve, w sumie gdyby tak wymyślić jakąś strategię przy pomocy kogoś, kto się na tym zna, zyskalibyście w pewnym sensie przewagę, gdyby ta strategia zadziałała. Im więcej ludzi z wami, a nie przeciwko wam, tym lepiej.
 Słyszałaś może o ośrodkach, w których dawniej "leczono" ludzi z homoseksualizmu? I które zapewne wciąż gdzieś funkcjonują? Ostatnio wpadła mi w ręce pewna ulotka, reklamująca podobną terapię względem Nieludzi. I jestem naprawdę ciekaw, jak wielu rodziców wyśle swoje dziecko do takiego miejsca, nie wgłębiając się w szczegóły. Byleby tylko wyleczyli ich dziecko z "tej choroby", pozbyli się inności. Ludzie wciąż nie rozumieją wielu rzeczy, boją się ich. A inni ludzie wykorzystują ten strach.
Bucky, zacznę szukać.
 Powodzenia.

Astrid Löfgren

#1 N, nie no, kogoś, o kim nie wiemy. Taka sztuczka magiczka.
Oni niby promują, że to wszystko jest ze sobą powiązane, że jedno wynika z drugiego, że to ten sam świat, ale mam czasem wrażenie, że lepiej na każdą produkcję patrzeć z osobna. 
#2 Czy tylko mi M'Baka przypomina Skazę, a T'Challa Mufasę? Boję się nawet powiedzieć, że Steve i Bucky są jak Timon i Pumba... Chyba muszę przestać oglądać bajki.
Czuć w powietrzu, że za chwilę wszystko się popsuje bardziej niż zwykle. 
/Tyle dobrego, że Marvelowi i tak wychodzi to lepiej niż Foxowi, gdzie każdy kolejny film wyklucza w jakimś stopniu poprzedni. Bajeczka Marvela o dopiętym na ostatni guzik uniwersum się nieco się sypnęła, kiedy odzyskali Pajęczaka. Filmy zostały przesunięte sprzed IW na później, "Inhumans" zostali wyrzuceni, teraz wrócili jako serial, ALE ci Inhumans nie będą połączeni z tymi Inhumans, którzy pojawili się w AoS... Największym plusem takiego "Ant-Mana" i "Dr.Strange'a" było to, że mimo ogólnoświatowego zagrożenia, były one takie... kameralne, nie na siłę łączone z resztą uniwersum. Nie wiem, czy widziałaś "Logana", ale on też wyszedł tak dobrze głównie dlatego, że zwyczajnie olano robienie kolejnego elementu układanki, a skupiono się po prostu na zrobieniu tylko i aż filmu. Były bardzo delikatne nawiązania typu "Kiedy cię znalazłem, walczyłeś jak zwierzę w klatce" (X-Men jedynka), ale nie było to nic nachalnego.

/M'Baku to inny typ wroga niż Skaza. M'Baku robi wiele złego, ale jednocześnie uważa, że postępuje dobrze. Podczas panowania T'Chaki i T'Challi Wakanda przeżyła naprawdę niesamowity skok technologiczny, otworzyła się na inne kraje, a M'Baku uważa, że właśnie to ją niszczy i to przyniesie jej klęskę. Chce temu zapobiec (przynajmniej do czasu, ale ja znam go głównie z tego okresu) i uważa, że powrócenie do dawnego stanu (sprzed technologicznego boomu) będzie najlepszym wyjściem. Chce dobrze, ale robi złe rzeczy. Nie uważa T'Challi za dobrego króla, ale jednocześnie naprawdę go szanuje jako wojownika. Działa to w obie strony, dlatego M'Baku ostrzegał T'Challę przed zagrożeniem ze strony wspólnych wrogów, a T'Challa np. zaprosił go na swój ślub ze Storm.
Steve, a co zrobić, żeby było więcej?
 Żebym to wiedział. Tacy ludzie zdają się widzieć tylko to, co chcą widzieć.
Bucky, a ty mnie denerwujesz.
 Ty mnie też. Więc super, denerwujmy się razem, może znajdziemy wspólny obiekt irytacji. Będzie wspaniale.

o.

Jak to?! Steve wielkim bohaterem był! To proszę powtórzyć! :p
 Był. Owszem. Ale co z tego? Bycie bohaterem nie oznacza od razu bohaterskiego, spektakularnego, filmowego końca. Bohater może odejść tak, jak zwykły człowiek - ot, po prostu. Był, a teraz już go nie ma, ale świat wciąż idzie dalej.
T: Kurcze, a liczyłam na dożywotnia dostawę bananów i kokosow z waszych upraw. A tak na poważnie - poradzisz sobie.
 Nie uprawiamy kokosów, nie występują zbyt licznie w naszym rejonie, więc dożywotnia dostawa zdecydowanie nie byłaby zbyt porażająca pod względem ilości. Mamy jednak bardzo liczne plantacje kawy na wschodzie kraju. To wyborna kawa.
S: chodzi mi o to, że nic po sobie byś nie zostawil
 Kto wie, może coś bym zostawił? Mogę tylko gdybać, nie ma żadnej w pełni poprawnej odpowiedzi.

o.

A to byłoby takie romantyczne! Takie oddające ich relację! Wzruszające! Zmuszajace do zastanowienia się nad własnym życiem! I przyjaźniami! 
 No tak, to byłoby piękne, romantycznie, wzruszające, jak ze ściskającego serce filmu, godne wielkiego bohatera i... właśnie dlatego tak nie zrobię :P
T: więc jak chcesz ogarnąć sytuację? 
 Takie sytuacje zdarzają się wyjątkowo często, różnią się jedynie stopniem nasilenia. Poradzę więc sobie z nią uczciwie, jeśli nie jako król, to jako Black Panther. Jeśli mi się to nie uda, oznaczać to będzie, że nie powinienem być królem.
S: nie miałbyś dziecka..
 Gdybym umarł, po prostu by mnie nie było. Nie mógłbym więc tęsknić za czymś czy żałować czegoś, czego nigdy nie zrobiłem. Ponieważ nie byłoby mnie

o.

Ale już skiepciłaś skoro mi powiedziałaś, bo tak nie zrobisz. :( 
 Nie zrobię tego, właśnie dlatego, że ci powiedziałam :P W zdecydowanej większości przypadków nie robię tego, co mówię, że zrobię. Choć fakt, są wyjątki potwierdzające regułę.
T: Idealnie, sama jestem do tyłu i nie tak dawno odkryłam co znaczy "TNT", także luzik. Nie myślałeś o jakimś pozorowanym wypadku? Chorobie? Kochance?
 Wypadek, nagła choroba lub polityczna afera byłby jedynie punktem zapalnym, który jedynie rozjuszyłby jego sojuszników. Nawet jeśli wypadek byłby jedynie zrządzeniem losu, dopatrywaliby się w tym działania przeciwnika. To powtarzalny schemat. Nie są to też działania, które popieram. Nie popiera ich także starszyzna, a ja szanuję ich zdanie i decyzje.
S: A ty byłbyś martwy.. Nie fajnie.
 Jeśli byłbym martwy, to ciężko byłoby mi żałować, że nie żyję, i że nie przeżyłem tego, co teraz, prawda?