10 maja 2015

Rachel

Clint: Co sądzisz o nowym składzie drużyny?
Mają Steve'a i Nat, więc zostaną przeszkoleni. Sam i Rhodes to wojskowi, mieli też okazję brać udział w podobnych akcjach, więc pewnie dadzą radę. Wanda potrzebuje dobrego nauczyciela, a Vision... to Vision.

Astrid Löfgren

N, niech nazwą wszystko "Avengers", będzie sprawiedliwie :D
Stawiam, że polazł tam po paru dniach, ale tak, właściwie to nie wiadomo.
Mieliśmy West Coast Avengers, New Avengers, Secret Avengers, Young Avengers, Dark Avengers, Mighty Avengers, Uncanny Avengers, A- Force Avengers oraz "zwykłych" Avengers i Avengers Kapitana, więc mieliby w czym wybierać :P
James, no to kolego, musisz coś z tym fantem robić. Coś mówiłeś, że ból ci potrzebny, ale chyba nie taki, co (zakładam, że boli)?
Jeszcze się będziesz cieszył.
Ta, potrzebny, ale nie aż taki. Napieprza mnie cały prawy bok, a skóra staje się nawet nie sina, a... szara i cholernie twarda. Nie mam najmniejszego pojęcia, co miałbym z tym zrobić, bo nie spotkałem się prędzej z trucizną dającą takie efekty. A jakoś mam opory przed próbą wycięcia tego.

Astrid Löfgren

N, obiło mi się o uszy, że to prawie jak "Avengers 3". Gdzie Kapitan w "Kapitanie..." to ja nie wiem :D O Rossie czytałam i z lekka się zdziwiłam, no ale. Marvel to Marvel, nie do ogarnięcia :P
Czapeczka chyba też ta sama, prawda? Może to jakaś strategia? Kto wie, co tam wymyślili.
Pamiętam, że pisało gdzieś, że CA:WS to Avengers 1,5 a z kolei CA:CW to Avengers 2,75 czy jakoś tak :P
Prędzej spodziewałabym się generała Talbota z Agentów, ale cóż, pozostaje wierzyć, że bracia Russo wiedzą, co robią. Ten senator z IM2 też im się wpasował w CA:WS.
Co do czapeczki i kurtki, tak naprawdę to nikt nie powiedział, że Bucky był w muzeum zaraz po zakończeniu akcji CA:WS, prawda?
James, co tak bez przekonania? Duże plusy. Mówiłam, że orzeszka można rozruszać. Co takiego np. nauczyłeś się na pamięć i pamiętasz?
To jednak da się pospać? A widzisz, organizm wie, co robić, kiedy się buntujesz.
Nie nazwałbym tego pospaniem, a prędzej... utratą przytomności. Na szczęście, potrafię nad tym zapanować na tyle, by odpływać gdy znajduję się we w miarę bezpiecznym miejscu. Cały czas mam wrażenie, że rana nie tylko się nie leczy, a zaczyna rozprzestrzeniać. Czuję... jakbym powoli zmieniał się w cholerny kamień.
Nie uciekają mi już żadne wydarzenia czy szczegóły z poprzednich dni, nie muszę już dokładnie wszystkiego spisywać, Potrafię już spamiętać całe sentencję na dłużej niż kilka dni. Wiem, że to dobrze, ale... nie potrafię jakoś się z tego cieszyć.