A przypomnisz mi co to za rzeczy, bo nie pamiętam? Naprawdę nie pamiętam.
"Prawda?" i "cholera" używasz znacznie rzadziej niż "wcale", ale dobrze, nie bronisz się.
I w co ty się znowu wpakowałeś? To Yelena "uratowała" ci tyłek?
Pamiętasz może naszą rozmowę o szwungach? Wiesz, młodych gości typu "ja dam ci dupy, a ty się mną zajmiesz"? Dodaj więc dwa do dwóch, a nie będziemy musieli dyskutować o tym zupełnie od początku po raz kolejny.
Może i używam tego równie często, albo i częściej, ale chyba robię to zupełnie podświadomie. Nawet nie zwracałem uwagi na to, że nadużywam tego zwrotu.
Wcale w nic się nie wpakowałem. Po prostu... jakoś samo tak wyszło i póki co, naprawdę nie chcę rozmawiać o tym, jak doszło do tego, że skończyłem w takim stanie i trzeba było mnie pozszywać. Mnie, cholernego super żołnierza o przyśpieszonym czynniku regeneracji. Spieprzyłem sprawę po raz kolejny, a do tego okazało się, że nie miałem racji i jednak nie poradzę sobie ze wszystkim zupełnie sam. To trochę zniszczyło mój marny i kruchy światopogląd.
Powiem tylko, że porządnie zakrwawiłem jej tapicerkę. Zbyt często zdarzało jej się całkiem przypadkowo dźgnąć mnie igłą, żebym potwierdził.