N, przejrzałam i większość jakas taka dziwna. Możesz napisać takie :P
Bo to Natasha jest najzajebistsza z zajebistych przecież. Sharon nie ma szans jej dorównać. A szkoda.
/Nie mam pojęcia, jaki miałoby to mieć... em, wątek "fabularny". Każde z osobna w każdej konfiguracji dałabym jeszcze radę uzasadnić, ale razem? W imię zasady, że im więcej, tym lepiej? Czy jednak trzeba by oprzeć to na "Zabił mojego ojca, a ty o tym wiedziałeś!" i "Myślałem, że zabił mojego ojca!"? Nie ma nic bardziej romantycznego.
/Najbardziej bawi mnie chyba przeświadczenie niektórych, że najzajebistsza z zajebistych Taszeńka jest krystalicznie czystą postacią. A laska wprost i szczerze mówiła, że zabija "dla majątku", a do tego pracuje jednocześnie dla Amerykanów (tych, którzy ją przygarnęli) i dla Rosjan (wiesz, tych złych i wstrętnych), bo jej płacą. Nosz kurczę, bohaterka idealna :P A ludzie się dziwią, że jej nie lubię.
Steve, zabrzmiało to, jakbyś wiedział, że to skomentuję, a raczej nie miałabym takiego zamiaru. Mój syn też ma "rodzinne" imię i nie uważam, by ten sosób nazywania był zły. To sposób upamiętnienia moim zdaniem. Rośnie szybciej niż powinna?
Wybacz, po prostu słyszałem to tak często, że zrobiłem się przewrażliwiony. Choć przez pewien czas obstawaliśmy przy Kate. Można by powiedzieć, że w pewnym sensie byłoby to imię po mamie. I cóż, tak, rozwija się nieco szybciej. Będzie więc albo najzdrowszym wcześniakiem na świecie, albo wyjątkowo wyrośniętym noworodkiem.
Bucky, to jest zabawne?
A co, mam płakać?