19 maja 2017

o.

A jak Bucky by chciał? :p jak mieliby tak wesprzeć? Wiesz nie w Berlinie ale jakaś mniejszą lokalną? :p 
 A jak Bucky by chciał, to niech idzie i zakłada co sobie tylko zamarzy :P Steven musi pojawić się w mundurze, bo niestety nie ma metalowego ramienia, dzięki któremu byłby rozpoznawalny, biedak.
S: Tony?
 Przyznaję, że nie pomyślałem nawet o tym. Nie jestem pewien, czy można nazwać to toksyczną relacją, skoro od ponad roku nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu, a wcześniej przez lata był on sporadyczny.
B: ja pierdole
 Ja tam nie wnikam w to, co robisz.

o.

On by poszedł na nie albo w garniaku albo w pieknie odprasowanym stroju i zanudziłby wszystkich swoją przemową? 
 Jestem skłonna stwierdzić, że on by na nie nie poszedł. Jak znam postać, a chyba w jakimś stopniu znam, to Steve byłby raczej jedną z tych osób, które uważają, że te parady przynoszą więcej problemów niż pożytku i wzmacniają stereotypy, że gej = to. A ze swoją pozycją spokojnie mógłby zwalczać nietolerancję w znacznie mniej kontrowersyjny sposób.
S: Chyba masz taką jedną tycia, tycia relacje również?
 Nie uważam, by moja relacja z Bucky'm była toksyczna. Nie wdaję się z nim w pyskówki, nie daję się sprowokować, a namawiam to podjęcia terapii i działań, które mu pomogą. Bo to mój przyjaciel.
 B: Uuuu ile ty znasz słów! I potrafisz grozić! normalnie święto!

o.

Na miasto tak jednak nie wyjdzie xd po domu pewnie nie byłoby sprawy xD
 Nie? Wiesz, na paradach równości można zaobserwować dziwniejsze stroje, wiec kto go tam wie, może postanowi dołączyć? Chociaż byłoby mu pewnie niezbyt wygodnie.
 S: Zostałam.
 Cóż, twój wybór.
B: Wiesz co się robi ze sprzętem, które się zacina? Uderza się je. 
 Spróbuj podnieść na mnie rękę, a będą musieli wsadzić ci ją w gips i to po tym, jak wyciągną ci ją z tyłka. 

Astrid Löfgren

N, przejrzałam i większość jakas taka dziwna. Możesz napisać takie :P
Bo to Natasha jest najzajebistsza z zajebistych przecież. Sharon nie ma szans jej dorównać. A szkoda. 
/Nie mam pojęcia, jaki miałoby to mieć... em, wątek "fabularny". Każde z osobna w każdej konfiguracji dałabym jeszcze radę uzasadnić, ale razem? W imię zasady, że im więcej, tym lepiej? Czy jednak trzeba by oprzeć to na "Zabił mojego ojca, a ty o tym wiedziałeś!" i "Myślałem, że zabił mojego ojca!"? Nie ma nic bardziej romantycznego.
/Najbardziej bawi mnie chyba przeświadczenie niektórych, że najzajebistsza z zajebistych Taszeńka jest krystalicznie czystą postacią. A laska wprost i szczerze mówiła, że zabija "dla majątku", a do tego pracuje jednocześnie dla Amerykanów (tych, którzy ją przygarnęli) i dla Rosjan (wiesz, tych złych i wstrętnych), bo jej płacą. Nosz kurczę, bohaterka idealna :P A ludzie się dziwią, że jej nie lubię.

+ Zerknij na to
Steve, zabrzmiało to, jakbyś wiedział, że to skomentuję, a raczej nie miałabym takiego zamiaru. Mój syn też ma "rodzinne" imię i nie uważam, by ten sosób nazywania był zły. To sposób upamiętnienia moim zdaniem. Rośnie szybciej niż powinna?
 Wybacz, po prostu słyszałem to tak często, że zrobiłem się przewrażliwiony. Choć przez pewien czas obstawaliśmy przy Kate. Można by powiedzieć, że w pewnym sensie byłoby to imię po mamie. I cóż, tak, rozwija się nieco szybciej. Będzie więc albo najzdrowszym wcześniakiem na świecie, albo wyjątkowo wyrośniętym noworodkiem.
Bucky, to jest zabawne?
 A co, mam płakać?