N, cieszmy się z kubków. I koszulek. I innych pierdół. Nie zapominaj o spotach. Pięćdziesiąt co najmniej. Przed seansem, albo w trakcie.
Dla mnie cały jest genialny. Przynajmniej nie taki sztywny jak to przy Stucky bywa. Nie jestem ekspertem od apostrofów, ale chyba z.
/Pięćdziesiąt? Sześćdziesiąt minimum, innej opcji nie ma. Do tego cztery trailery w dziesięciu różnych wersjach, bo przecież USA, UK, Chiny i Europa nie mogą oglądać tego samego, a w gratisie jeszcze dwadzieścia kilkuminutowych klipów. Serio, Marvel, zmień speców od reklamy.
/Chodziło mi raczej o montaż, nie o samą treść końcówki. No i cóż, ciężko skleić wesoły filmik z tych scen, w których ta parka występuje razem.
+ Captain America vol 4 #17 i "Women? As many as you desire. Or boys. Boys in costumes, if you like...You hesitate. Very well." I ta mina Steve'a:
Steve, a ty uważasz, że jakie działania w takiej sytuacji są lepsze? I jak widzisz przyszłość obdarzonych? Swoją drogą: całkiem przyjemna nazwa.
/Każdy człowiek zasługuję na szansę. Tym bardziej taki, który niejednokrotnie spotka się ze strachem, odrzuceniem, czy agresją. Nie powinniśmy ich izolować, nie powinniśmy robić z nich żołnierzy, broni wbrew ich decyzji. Należy im pomóc, a później pozwolić wybrać to, jaką drogą chcą podążać. Jeśli nie będą stwarzać zagrożenia dla siebie i innych, powinni wrócić do domów i uzyskać możliwość prowadzenia normalnego życia. Tak chcę widzieć przyszłość i o to będę walczyć.
/SHIELD prowadzi specjalni spis ludzi z mocami. Oprócz tego, że podzielony on jest ze względu na stwarzane zagrożenie, znajdują się też na nim oddzielne kategorie dla tych, którzy uzyskali swoje umiejętności przez ludzką ingerencję- jak na przykład ja, oraz dla tych, którzy zyskali je... drogą ewolucji? Nie, może nie tyle drogą ewolucji, co tym, że od zawsze wpisane były one w ich DNA, a potrzebowały tylko jakiegoś katalizatora. I o ile pierwszą kategorię potocznie nazywa się "obdarzonymi" lub "obdarowanymi", o tyle drugą nazywa się "nieludźmi". Nie za bardzo przepadam za tą nazwą i samą ideą tych etykiet, więc używam określenia "obdarzeni" dla obu grup. Nikogo tym raczej nie urażam.
James, och, taka trochę magiczna i tajemnicza atmosfera. Dobrze, że masz chociaż świadomość, że to może być zły wybór, bo dzięki temu istnieje szansa, że zmienisz zdanie.
Dobrze, że nie znieruchomiałeś ze strachu. To by było tragiczne uczucie, uwierz.
Nie mówiłam tego na poważnie. Ale jak już o asekuracyjnych opcjach mowa: od czego byś zaczął?
/Akurat nie żartowałem z tym trupem. Wolę władować sobie magazynek w głowę, niż po raz kolejny robić za czyjś przedmiot badań. Może i to kolejna z moich złych decyzji, ale to mój wybór i moje błędy. Potem najpewniej będę użalać się nad sobą i ich żałować, ale cóż, ponoć nie można nauczyć się chodzić bez potknięć, prawda? Jak w coś poważnie wyrżnę, po raz kolejny zresztą, może wreszcie nauczę się, że nie potrafię podejmować decyzji i znajdę kogoś, kto będzie robił to za mnie. Albo popełnię tak wielki błąd, że skończę martwy. Albo gorzej.
/Gdybym znieruchomiał ze strachu, obaj bylibyśmy martwi, więc fakt, chyba dobrze. Poza tym, nie wydaje mi się, żebym wtedy był zdolny do aż takiego przerażenia, bo to był... cholernie dziwny stan. Programowanie nadal tam było, nadal trzymało mnie w ryzach, ale było też tyle obrazów, tyle dźwięków, nadal musiałem dokończyć misję, ale to był Steve i tym razem to on spadał, spadał, a ja musiałem coś zrobić, musiałem... Dobra, Buck, spokój, nie odpływaj.
/Zacząłbym od... Nie wiem. Naprawdę nie wiem.