17 listopada 2015

Astrid Löfgren

N, cieszmy się z kubków. I koszulek. I innych pierdół. Nie zapominaj o spotach. Pięćdziesiąt co najmniej. Przed seansem, albo w trakcie.
Dla mnie cały jest genialny. Przynajmniej nie taki sztywny jak to przy Stucky bywa. Nie jestem ekspertem od apostrofów, ale chyba z. 
/Pięćdziesiąt? Sześćdziesiąt minimum, innej opcji nie ma. Do tego cztery trailery w dziesięciu różnych wersjach, bo przecież USA, UK, Chiny i Europa nie mogą oglądać tego samego, a w gratisie jeszcze dwadzieścia kilkuminutowych klipów. Serio, Marvel, zmień speców od reklamy. 
/Chodziło mi raczej o montaż, nie o samą treść końcówki. No i cóż, ciężko skleić wesoły filmik z tych scen, w których ta parka występuje razem. 

+ Captain America vol 4 #17 i "Women? As many as you desire. Or boys. Boys in costumes, if you like...You hesitate. Very well." I ta mina Steve'a:
Steve, a ty uważasz, że jakie działania w takiej sytuacji są lepsze? I jak widzisz przyszłość obdarzonych? Swoją drogą: całkiem przyjemna nazwa. 
/Każdy człowiek zasługuję na szansę. Tym bardziej taki, który niejednokrotnie spotka się ze strachem, odrzuceniem, czy agresją. Nie powinniśmy ich izolować, nie powinniśmy robić z nich żołnierzy, broni wbrew ich decyzji. Należy im pomóc, a później pozwolić wybrać to, jaką drogą chcą podążać. Jeśli nie będą stwarzać zagrożenia dla siebie i innych, powinni wrócić do domów i uzyskać możliwość prowadzenia normalnego życia. Tak chcę widzieć przyszłość i o to będę walczyć.
/SHIELD prowadzi specjalni spis ludzi z mocami. Oprócz tego, że podzielony on jest ze względu na stwarzane zagrożenie, znajdują się też na nim oddzielne kategorie dla tych, którzy uzyskali swoje umiejętności przez ludzką ingerencję- jak na przykład ja, oraz dla tych, którzy zyskali je... drogą ewolucji? Nie, może nie tyle drogą ewolucji, co tym, że od zawsze wpisane były one w ich DNA, a potrzebowały tylko jakiegoś katalizatora. I o ile pierwszą kategorię potocznie nazywa się "obdarzonymi" lub "obdarowanymi", o tyle drugą nazywa się "nieludźmi". Nie za bardzo przepadam za tą nazwą i samą ideą tych etykiet, więc używam określenia "obdarzeni" dla obu grup. Nikogo tym raczej nie urażam. 
James, och, taka trochę magiczna i tajemnicza atmosfera. Dobrze, że masz chociaż świadomość, że to może być zły wybór, bo dzięki temu istnieje szansa, że zmienisz zdanie.
Dobrze, że nie znieruchomiałeś ze strachu. To by było tragiczne uczucie, uwierz.
Nie mówiłam tego na poważnie. Ale jak już o asekuracyjnych opcjach mowa: od czego byś zaczął?
/Akurat nie żartowałem z tym trupem. Wolę władować sobie magazynek w głowę, niż po raz kolejny robić za czyjś przedmiot badań. Może i to kolejna z moich złych decyzji, ale to mój wybór i moje błędy. Potem najpewniej będę użalać się nad sobą i ich żałować, ale cóż, ponoć nie można nauczyć się chodzić bez potknięć, prawda? Jak w coś poważnie wyrżnę, po raz kolejny zresztą, może wreszcie nauczę się, że nie potrafię podejmować decyzji i znajdę kogoś, kto będzie robił to za mnie. Albo popełnię tak wielki błąd, że skończę martwy. Albo gorzej.
/Gdybym znieruchomiał ze strachu, obaj bylibyśmy martwi, więc fakt, chyba dobrze. Poza tym, nie wydaje mi się, żebym wtedy był zdolny do aż takiego przerażenia, bo to był... cholernie dziwny stan. Programowanie nadal tam było, nadal trzymało mnie w ryzach, ale było też tyle obrazów, tyle dźwięków, nadal musiałem dokończyć misję, ale to był Steve i tym razem to on spadał, spadał, a ja musiałem coś zrobić, musiałem... Dobra, Buck, spokój, nie odpływaj.
/Zacząłbym od... Nie wiem. Naprawdę nie wiem.

Astrid Löfgren

N, jak dla mnie to mogą ten zwiastun wydać w dniu premiery CW, prawie na jedno wyjdzie.
Matuchno kochana... Genialne!
/Fakt, miałoby to sens. Idziesz do kina, a zwiastun puszczają ci wraz z reklamami innych filmów. Plakaty też są niepotrzebne, można przecież popatrzeć sobie na grafiki z kubków. Co z tego, że postacie wyglądają na nim gorzej niż na większości fan artów.
/Końcówka sklecona dość kiepsko, gdy porównuje się ją do całej reszty, ale co tam, bo i tak filmik jest boski :P A sceny z panem Mackie'm (z apostrofem czy bez?) są najlepsze.
Steve, to znaczy? Co masz na myśli mówiąc o winie agentów i rządu, szukającego kozła ofiarnego?
Co z nimi robicie? Tropicie ich, chwytacie i zamykacie, czy może pozostawiacie samych sobie?
/SHIELD dzieli się od środka. Nigdy przedtem obdarzeni nie ujawniali się w takiej ilości i nie stwarzali przy tym takiego zagrożenia. Niektórzy wierzą w to, że należy ich odnaleźć i przeszkolić, inni, że pozostawić ich w spokoju, a jeszcze inni uważają ich za zagrożenie. Ciężko wskazać tutaj najlepsze wyjście, znaleźć jakiś kompromis, co prowadzi do chaosu. SHIELD robi więc swoje, a rząd wysyła własne jednostki i niejednokrotnie dochodzi przez to do spięć, często mających poważne konsekwencje, za które kogoś trzeba obwinić. 
/Nie wszystkie sprawy związane z obdarzonymi leżą w zakresie moich obowiązków. Do nas należy zdjęcie jednostek lub zorganizowanych grup, które umyślnie stwarzają zagrożenie lub mają powiązania z Hydrą. Takie osoby najczęściej traktowane są tak, jak cała reszta przestępców. Trafiają tylko do bardziej strzeżonych placówek. Jeśli chodzi o inne, całkiem neutralne osoby, to im przedstawiane są zupełnie inne opcje, w tym możliwość przeszkolenia i zaciągnięcia się. Jednak nie znam wszystkich faktów. Ponownie.
James, rozumiem niechęć, ale wydaje mi się, że kiedyś ktoś i tak będzie musiał to zobaczyć. Jak nie dokumenty, to "przeskanować" ciebie od stóp do głów.
No jest, ale samemu rzucać się na głęboką wodę nie polecam, próbowałam. Żeby zmniejszyć lęk czasem wystarczy po prostu go zaakceptować i nie walczyć z nim, nie unikać. Można też iść małymi kroczkami. Jednego dnia wejdziesz na metr, drugiego na półtora, trzeciego na dwa, itd. Lęk się zmniejsza. Pomaga świadomość, że to tylko takie odczucie i że to minie. I właśnie o to mi chodziło, o stopniowe oswajanie. Dotarcie do źródła problemu, ujęcie go i próba zminimalizowania.
No przyznaj się, że byś go utulił za wszystkie czasy. Stevie nie dałby ci się dorwać do swojego gardła. Zresztą, coś cię jednak powstrzymało. Raz się zawahałeś, drugi raz wycofałeś, aż w końcu go uratowałeś. To mówi samo przez się. Jasne, jesteś troszkę, no... nieprzewidywalny, ale od czegoś trzeba zacząć, tak? Kto nie próbuje ten nie ma.
/Jeśli chcą coś mojego, sami muszą mi to zabrać. A jeśli chcą po raz kolejny zrobić ze mnie szczura laboratoryjnego, zrobią to po moim, cholernym trupie. I tak, może sam zrzucam sobie tym kłody na nogi, ale przynajmniej wiem, że nie dostaną moich słabości podanych na tacy.
/Raz już rzuciłem się na głęboką wodę. I to dosłownie. Chociaż nie bardzo wiem, czy można liczyć to jako pokonywanie lęku, bo wtedy, na Helicarrierze, strach przed upadkiem z tak wielkiej wysokości, która w mojej głowie stawała się jeszcze większa, dopiero do mnie wracał. Ale miałem motywacje, więc skoczyłem. I nie chcę musieć robić tego już nigdy więcej.
/A może lepiej zacząć od czegoś innego, niż rzucanie się w ramiona kogoś, kogo rozkaz zabicia wklepano mi do głowy? Tak asekuracyjnie? Bo to, że dwa razy mi się nie udało, nie oznacza, że za trzecim będzie tak samo. Nie ufam sobie i temu, co mógłbym zrobić, więc jakoś wolę poczekać z utuleniem go za wszystkie czasy, by przypadkiem nie skręcić mu w trakcie karku.