10 kwietnia 2017

Tydzień Stucky + notka

***
Kilka lat później

Steve wiedział, że Bucky potrafi być wyjątkowo uparty. Bardzo, ale to bardzo uparty, jeśli akurat w coś się wkręci. Przysłowiowe pół biedy, jeśli tym "czymś" była akurat jakaś trywialna sprawa pokroju przesypywania wszelkiego zaopatrzenia kuchni do specjalnych, oznaczonych pojemników czy układanie wszystkiego, co tylko da się ułożyć, w porządku alfabetycznym. Tak, to naprawdę nikomu nie przeszkadzało, były to jedynie niewinne dziwactwa, które nie wyrządzają nikomu krzywdy. Steve nie miał więc większych obiekcji przed tym, żeby odkładać książki tylko w ich wyznaczone w biblioteczce miejsca, nie gdziekolwiek indziej, czy żeby przesypywać ryż do pudełka na ryż, a kawę do szklanego słoika na kawę, bo dlaczego by nie? To w jakiś sposób uszczęśliwiało Bucky’ego. A jeśli Bucky był szczęśliwy, to on także, przynajmniej w pewnym stopniu.
Schody zaczynały się jednak wtedy, kiedy małe obsesje Bucky’ego były nieco bardziej… problematyczne.

Astrid Löfgren

N, został. I jak zwykle beznadziejnie. Oni chyba w ogóle sobie tego nie wyobrażają ani nawet się nie zastanawiają nad stroną techniczną. Osobiście wolę angielski w polskiej rzeczywistości filmowej, niż wymuszony, sztuczny jak cholera i nijak niepasujący dubbing.
Dawno temu to oglądałam, ale chyba wiem o czym mówisz. W "Wołyniu" momentami tak jest, że brakuje napisów, choć i tak na ich brak narzekać nie można. Polskie filmy mają duży problem z dźwiękiem. Albo jest za głośno, albo za cicho i to jest wręcz notoryczne.
 Problemem dubbingu nie jest nie tylko nie dopasowanie głosów do aktorów (zwłaszcza w filmach stricte dla dzieci, a dubbingowane seriale z kanałów Disney'a to już prawdziwa makabra - piszące, dziecięce, niedopasowane, brrr), ale też to, że wtedy często fragmenty dubbingowane są ciche, a cała reszta głośna. Czasem naprawdę można oszaleć, bo wygląda to tak: cicho, cicho, cicho, jeszcze jeszcze ciszej... i BUM!, coś zaczyna się dziać, więc głośność zwiększa się kilkukrotnie. Okropieństwo, jeśli ogląda się taki film w słuchawkach. Wieczne podgłaśnianie, żeby usłyszeć, co mówią, i ściszanie, żeby nie ogłuchnąć od akcji. Polskie lub spolszczane produkcje mają z tym ogromny problem.
Steve, masz chyba trochę gorszy czas, co?
 Nie mogę zaprzeczyć. Choć jestem skłonny powiedzieć, że nawet bardziej niż trochę.
Bucky, nie. Wzrosły.
 Znowu coś zrobiłem, tak?