James, może nie mniej uzależniają, ale wolniej. Ten proces się wydłuża. Gówno prawda, racja. Nawet te leciutkie odciskają piętno w mózgach. Podobnie jak psychotropy, a to przecież leki.
A wyobrażasz sobie taki dzień, w którym stwierdzisz, że jednak dobrze mieć te wszystkie bonusy i za nic byś ich nie oddał? Tak samo dziwne, jak mówienie do ciebie per dziadek.
Bardzo proszę. Nie pozwolę twojemu ego podbudować się, o nie, nie. To masz czy nie masz?
Wolniej, słabiej- czy naprawdę jest to jakaś różnica? I tak na jedno wychodzi, choć w odrobinę inny sposób. A temat psychotropów przemilczę, ponieważ moje zdanie na temat jakiegokolwiek integrowania w ludzką psychikę zawsze jest takie samo. W tym przypadku także, bo może i prochy pomagają, ale na krótką metę, jednocześnie zaburzając pracę mózgu i uzależniając. Więc jestem na nie.
A czy ja chcę, by ktoś zwracał się do mnie per dziadek? Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek zażądał tego całkowicie poważnie. I odpowiadając- póki co nie, nie wyobrażam sobie tego. Może kiedyś, za jakiś bardzo, bardzo długi czas, w innym życiu stanę się nowym, wolnym, szczęśliwym człowiekiem, który zacznie to doceniać i wykorzystywać w dobry sposób, ale na razie się na to nie zapowiada.
Można powiedzieć, że mam. A przynajmniej mam część planu, prawdziwego planu, który nie opiera się na robieniu tego, co przez ostatnie miesiące. Tak z trzydzieści procent. Ale dobrze mi idzie.
I wiedziałem, że tak naprawdę lubisz mnie dręczyć, cieszy cię to, ale nie chcesz się do tego przyznać. Wiedziałem.