N, Bucky musiałby być w środku, żeby Sam i Steve mieli do niego odpowiednio łatwy dostęp. I sprawiedliwy. No bo gdyby leżał tak sobie na rogu, w środku na przykład Sam, to Steve czułby się zazdrosny, że nie może Bucky’ego tulić kiedy tylko zechce. I zamiast łączyć, biedak stałby się kością niezgody.
A czym on nie zrobi kuku? Nawet gdyby mu dać nasączoną zimną wodą gąbkę, wepchnąłby ją komuś do gardła. Albo sobie. Strach pomyśleć co zrobiłby z kostką lodu, o zimnym drinku z parasolką i słomką już nie wspomnę.
Z wyciszania korzystałby każdy. Czyż to nie byłoby wspaniałe? Można by też zmieniać kanały. Gdyby ktoś chciał coś z niego wyciągnąć, oczywiście. Raz mówiłby o starych latach, raz o tych w Hydrze.
Trzeba mu załatwić prawnika.
/A co jeśli by zmiażdżyli? Albo, co gorsza, rozerwali na pół? Ten świat nie jest gotowy na dwóch Winnie'ch (tak to odmieniać)! To byłoby zbyt wiele idealności.
/O nie, nigdy nie dawaj mu drinka ze słomką i parasolką. Nigdy. To skończyłoby się zbyt wielką masakrą. No i jeszcze mógłby wydłubać sobie oko przy piciu. To w końcu Bucky, prawda?
/Och, niczym w "Klik i robisz, co chcesz"? Trzeba podrzucić Swann ten pomysł. To ułatwiłoby wszystkim życie. No i można by przestawiać mu języki.
Steve, ja to wiem, ty to wiesz, ale on może niekoniecznie. Kiedyś chyba mówił, że czuje się za to wszystko winny, bo mógł coś zrobić, bo mógł się bardziej stawiać, bo mógł nie pękać, bo coś tam jeszcze. Nie wiem, ile było w tym prawdy, ale jakąś winę sobie przypisuje na pewno.
/To, że czuje się winny, jest raczej wręcz pewne, chyba każdy by był, ale... Przyznaję, że nie mam pojęcia co zrobić, by to zmienić. Trudno do niego dotrzeć. Choć to raczej nie jest odkrywcza myśl.
Bucky, a skąd ja mam wiedzieć, skąd ty masz wiedzieć, skąd ja mam to wiedzieć? I tak już zbrzydłam, złość mi nie zaszkodzi. Nie martw się. Chciałam te „miła ty moja” ignorować, ale się nie da. Irytujące jak cholera. I nie wiem czy chcesz się tym podlizać, czy robić mi na złość./Ja miałby robić ci na złość? O co ty mnie oskarżasz? Ranisz mnie tymi oskarżeniami i... No dobra, i tak każdy wie, że robię to ci na złość, miła ty moja. Nie potrafię bez tego żyć.
Nie wzbudzisz we mnie litości, masz dopiero dziewięćdziesiąt cztery lata. Śmiałeś moje szczere chęci podciągnąć pod chytre zagrania, nie wybaczę.
/Jestem kalekim weteranem drugiej wojny, do tego z problemami z pamięcią, więc okażże dziecko trochę zrozumienia i szacunku.