3 grudnia 2015

Mad Aleks

N: Mogłabyś napisać coś o komiksowej Yelenie :)?


 Nie znam całej jej biografii, bo Morgan tak zniszczył jej postać, że zwyczajnie odpuściłam, ale postaram się pomóc.

 Kapitan Yelena "Lena" Belova urodziła się na Ukrainie. Nie znamy imion jej rodziców, ale wiemy, że przez pewien czas mieszkała w Kijowe z ciotką Olgą, która namawiała ją do umówienia się z "tym miłym chłopcem, Dmitrijem".
Wiemy, że jako nastolatka przeszła szkolenie podobne do tego, które miała Natasha. Szkolono ją pięć lat po Romanowej, miały nawet tych samych nauczycieli - minusem tej sytuacji było to, że Yelena nieustanie była porównywana do Natashy, i przez to już wtedy w pewien sposób ją znienawidziła. Yelena działała w GRU, była szpiegiem, prowadziła różne śledztwa (dążenie po nitce do kłębka było jej pasją), była żołnierzem. Była jedyną adeptką RR, która uzyskała lepsze wyniki od Romanowej.
/Opiekunem Yeleny był podpułkownik Wasilij Starkowski. Była do niego bardzo przywiązana, uważała niemal za kogoś w rodzaju ojca, dlatego jego śmierć tak ją dotknęła. Później dowiedziała się, że Starkowski zginął w agencji towarzyskiej (bardzo łagodnie mówiąc) specjalizującej się w spełnianiu sadomasochistycznych zachcianek swoich klientów. Yelena dowiedziała się, że Starkowski od lat był ich stałym gościem, ba! miał nawet ulubioną prostytutkę, która przebierała się ze Yelenę i zachowywała tak jak ona, ponieważ Belova "podniecała go, od kiedy była małą dziewczynką". Tutaj należy dodać, że Yelena miała ogromne problemy ze swoją swoją seksualnością. Wszelkie zbliżenia ją odrzucały i brzydziły (tak wykreowali ją Greg Rucka i Devin Grayson, a o czym zapomniał Richard Morgan, gdy wpakował ją w bikini i zaczął przedstawiać jak gwiazdę soft-porno. Konsekwencja w prowadzeniu postaci? Co to takiego?), najprawdopodobniej nigdy nie odbyła dobrowolnego zbliżenia z mężczyzną (ani z kobietą), deklarowała się także jako osoba aseksualna. Może wynikać to z faktu, że najprawdopodobniej padła ofiarą gwałtu. 
/Wracając jednak do Starkowskiego - Yelena sama postanowiła poszukać mordercy. Dotarła aż do podszywającej się pod nią prostytutki, która chciała odebrać jej także miano Black Widow. I to sprawiło, że Yelena wpadła w szał i ją zaatakowała.
 "You can't have my name! He gave it to me! And you took him from me!". 
- Black Widow: Pale Little Spider #3
I to był przełom, który sprawił, że stała się Wdową - przeszła zaplanowany test, znalazła morderczynię, skręciła jej kark i spaliła całą agencję. Wtedy narodziła się też jej obsesja na temat bycia jedyną Wdową. To było imię, które dał jej Starkowski i nie mogła znieść tego, że nosi je "ta zdrajczyni, Romanowa". Bo tym właśnie dla niej była, to jej wpojono. Nie zmieniało to jednak tego, że Yelena w pewien sposób ją podziwiała. Do czasu.

/Wiemy, że Yelena została wysłana, by zabić Natashę, ale nie zrobiła tego. Wręcz przeciwnie, dwukrotnie pomogła jej i Daredevilowi w walce z agentami Red Roomu. I co dostała w zamian?
/Przez pewien czas Natasha podszywała się pod nią, zabrała jej wszystko - jej twarz, jej mieszkanie, jej życie. I to właśnie wtedy Yelena znienawidziła ją całą sobą. 
"I understand your arrogance, Natasha Romanoff. I understand that you think you are justified in your cruelties. But you are right. I do not understand the kind of monster who would rape me in this way. You stole everything from me… for your game. And I hope you burn in hell for it, Romanoff."
- Black Widow: Breakdown #3

/Przez czas, w którym Romanowa działała na jej koszt w przestępczej organizacji Normana Osborna, Yelena trzymana była w kriokomorze.

Astrid Löfgren

N, śpiewający Bucky byłby takim ciepłym akcentem, ale Bucky w towarzystwie Steve'a w jeziorze i to nago? Nope. A w życiu. Tak patrzę na ten rysunek, patrzę... Steve ma trzy ręce?
/Cóż, przyznaję, że obraz nagich, radośnie pluskających się w jeziorku Komandosów, faktycznie nie brzmi zbyt zachęcająco, ale Bucky fałszujący przy ognisku już wręcz przeciwnie. 
/Może po prostu tak szybko nią poruszał? Albo jest tak super super-żołnierzem, że wyhodował sobie trzecie ramię, by nie przegrać wyścigu? 
Nat, jakie ustępstwa i jakie ostrzejsze środki masz na myśli?
Jeszcze tak zapytam z ciekawości: zajmujecie się jakoś sprawą Barnesa? 
/Im więcej szkód wyrządzają obdarowani, tym bardziej zaciska się nam pętla na szyi. Z każdym dniem rośnie liczba rządów przeciwnym działaniom naszym, SHIELD czy nadludzi, więc czasem musimy z nimi współpracować, wybierać mniejsze zło. Wiąże się to z przekazywaniem obiektów, z używaniem ostrej amunicji, gdy zajdzie potrzeba. A raczej, gdy oni zdecydują, że zaszła taka potrzeba.
/Barnes znaczy dla Steve'a zbyt wiele, by odpuścił. Nie potrafi zrozumieć, że człowiek, którego szuka, tak naprawdę już nie żyje.
 
James, czyli co, zatrzymałeś się na poboczu w innym celu i po prostu zasnąłeś? Mózg chciał odpocząć i sam wyłączył ciało. Żaden to bunt. Ponoć bieganie działa pobudzająco, ale jakoś sobie ciebie nie wyobrażam uprawiającego poranny jogging.
A nie możesz ogarnąć sprawy jakoś tak, żeby znajdować sobie miejsca w kolejnych miastach, które sprawdzisz, uznasz za bezpieczne - a na pewno takie by się znalazły, pozostawiałbyś tam jakieś pułapki żeby być bardziej pewnym i odpocząłbyś, a dopiero później ruszył? Bo tak to się po prostu wyniszczasz.
Cóż, babą jestem, więc może dlatego nie uważam tego za głupie. Polubiłam ckliwe historie i pewnie bym jeszcze ryczała, gdyby się okazało, że wszystko tam znajdziesz i pomoże ci to bardziej niż przypuszczasz. Poważnie mówiąc, gdyby stało się tak, że rzeczywiście odnajdziesz swoją rzecz i poczujesz, że to twoje, nikogo innego, to myślę, że to byłby największy twój krok jak dotąd. Może jakaś cząstka ciebie, choćby jedna i najmniejsza, wróciła na swoje miejsce. Możesz uważać to za idiotyczne, ale z pozoru tak banalne rzeczy miewają największą moc.
/Może nie tyle zasnąłem, co raczej... chwilowo straciłem świadomość i kontakt ze światem zewnętrznym. Czyli zemdlałem. Czasem mi się zdarza. Zbyt często.
/Już tak "ogarniam sprawy", dlatego kilka razy jakoś udało mi się przysnąć choć na te parę minut. Nie zmienia to jednak tego, że ja po prostu nie mogę spać. Chcę, ale nie mogę. I to jest mój problem.
/Może się jednak stać tak, że znajdę ten głupi dziennik, nawet go przeczytam, i nic się nie stanie. Ot, będą to kolejne zapiski, takie same jak te, które można zobaczyć w muzeum. Niby moje, ale jednak nie. Tak samo było ze zdjęciami. Byłem na nich ja, byli moi przyjaciele, była moja rodzina, była moja... była Gail. I choć wiedziałem, że kochałem tych ludzi, oczywiście, że to wiedziałem, to tego nie czułem. Po prostu to wiedziałem, nadal tylko to wiem, nic więcej. I to dopiero jest problem. 

Blue Greyme

Witam.
Skoro o energetykach mowa, (z polecenia♡) masz jakiś ulubiony rodzaj?
Tak na marginesie, to straszne świństwo, nie boli cie po tym brzuch? Z własnego doświadczenia wiem, zeby trzymac się od tych ślicznych puszeczek z dala. Kawa to chyba jednak mniejsze zło, wydaje się być bardziej, no, "naturalna" nie? Ale fakt, chyba bardziej uzależnia.
Spróbuj zielonej herbaty albo mocnej Yerba Mate. Chociaz w twoim przypadku musiałbyś wypic tego z dwie beczki.
Zapytałabym jeszcze o Yelene, ale to raczej grzęzki temat ^^'
/Każdy rodzaj, który ma w sobie ponad pięćdziesiąt gram kofeiny na sto mililitrów jest moim ulubionym, bo choć smakuje równie wstrętnie co reszta, przynajmniej muszę pić go mniej, by zadziałał. Nie zmienia to jednak tego, że i tak robię to niemal non stop. Łatwiej o nie, niż o kawę. 
/Proszę cię, na samym początku jechałem na dragach zapijanych kawą i energetykami. Teraz ograniczam się tylko do tych ostatnich, więc tym bardziej nic mi nie będzie. Nie licząc wyrzygiwania wnętrzności, co zdarza mi się zdecydowanie zbyt często. Ale to szczegół. 

/Dlaczego grząski? Przecież nie zwinę w kącie i nie zacznę spazmatycznie szlochać. Tak mogę zacząć się zachowywać najwyżej po kolejnych stu godzinach bez snu.