8 lipca 2015

Ana Morgan

Nie warto rozpamiętywać przeszłości, Buck... James. Tego co było nie da się odwrócić, więc nie można się tym też zadręczać. Wiem, że to musi być ciężkie, w końcu nikt nie lubi zmian... aż takich zmian, ale teraz nic ci nie pozostaje jak przestać o tym wszystkim myśleć i iść dalej.

Wiem, że powinienem przestać rozpamiętywać, rzucić to za siebie, wziąć głęboki oddech i iść dalej, ale nie potrafię. Może i zgrywam cholernego cwaniaka, ale tak naprawdę taki nie jestem. Zwyczajnie nie umiem tego zrobić. Czuje, że nie dam rady, że nie wytrzymam i wszystko zepsuję. Cały czas myślę o tym, jak mam zacząć nowe życie, gdy za sobą mam tylko śmierć? Jak czerpać siłę do tego, by iść dalej, ze śmierci? Zwyczajnie nie wiem.

Astrid Löfgren

N, tak, to tam. Odświeżyłam sobie pamięć. Jak mogłam zapomnieć. W sumie śrubokręt w palcu jest bardzo praktyczny.
Tak bardzo się z tym zgadzam. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak to "gorzej" mogłoby wyglądać. 
Może i przyrząd sam w sobie byłby praktyczny, ale jednocześnie zakłócałby działanie ostatniego paliczka i więzadła, co dla snajpera lub kogokolwiek posłującego się bronią, nie byłoby to raczej korzystne prawda?
O rolę ubiegał się  Channing Tatum. To mogłoby być to "gorzej" :P
A zazwyczaj potrzebujesz ich sporo, czy może raczej zależne jest to od sytuacji?
Czemu niewielu? Wydawało mi się, że dobry jesteś w wielu dziedzinach.
O, pierwsza rzecz, która jest całkiem słuszna. Może faktycznie nie byli tak do końca kretynami.
Brzmi to jak kolejne załamanie nerwowe. Cóż, nie powiem "będzie dobrze", "nie poddawaj się", bla bla, bo będzie źle i nie raz się poddasz - cudowne pocieszenie, wiem - ale wytrzymasz, tego jestem pewna. Kto jak nie ty.
Wszystko zależy od sytuacji, bo przecież każda jest inna. Raz wszystko idzie jak z płatka i żadne plany awaryjne nie są potrzebne, a innym razem wszystko zwyczajnie się pieprzy i trzeba działać na czuja, nie mając gwarancji, że cokolwiek się uda. Jeśli jednak ktoś zna się na rzeczy, przeważają te pierwsze. 
Tylko co to za dziedziny? Jakoś nie bardzo lubię pocieszać się myślą, że jestem mordercą idealnym. Nie bardzo podnosi to na duchu, gdy człowiek ma ochotę strzelić sobie w łeb. Wręcz przeciwnie, bardziej zachęca do pociągnięcia za spust.
W moim przypadku to raczej normalność, nie załamanie. Wtedy zazwyczaj kulę się w kącie i błagam w myślach o to, by ktoś mnie dobił, by zjawił się Steve albo ktoś z Hydry i to ode mnie zabrał. Bo to boli i to jak cholera. Mam wrażenie, że to wszystko dzieje się po raz kolejny, bo widzę to, słyszę i czuję.. czuje, że to pali, wżera się w skórę i nie da się tego zmyć. 

Astrid Löfgren

N, wiem, wiem :) Pamiętam, że było jeszcze coś takiego, że ręka zmieniała się w broń czy jakieś przyrządy typu śrubokręt. Nie pamiętam tylko, czy widziałam to w komiksie czy kreskówce. Gdzieś widziałam na pewno.
A MCU z tego zrezygnowało, bo jest głupie! Tak samo jest z pozbawieniem Evansa brody i stworzeniem aseksualnego Kapitana Cnotkę Amerykę :P
Ta opcja pojawiła się tylko w "Avengers Assemble" i raczej nigdzie indziej, bo śrubokręt chowany w palcu to trochę przesada :P Tylko szczoteczki do zębów brak.
Cóż, Kapitan spod ręki niemal każdego rysownika miał w sobie coś świętoszkowatego, a na ekranie to wszystko chyba się skumulowało u wyszło, co wyszło. Zawsze mogło być gorzej!
James, emh, nie. Kleksiki Rorschacha to trochę bujda. Skąd ci się to, u diabła, wzięło?
Dużo masz takich awaryjnych planów?
Hm, przydatna funkcja. Dlaczego z tego zrezygnowali?
I lusterko, nie zapominaj o lusterku!
Nie mam w zwyczaju traktowania ludzi jak rzeczy. Może i jesteś przyzwyczajony, ale mi jednak taki sposób zwracania się nie odpowiada.
Aktualne w wielu społeczeństwach. Jedni wyrzucają, drudzy się obżerają, a trzeci głodują. Słuszne masz podejście, ale tak czy siak będę uważać, że to zalążek humanitarności. Nie wielka jej oznaka, ale właśnie zalążek. Równie dobrze mógłbyś żarcie wyrzucić i mieć ludzi gdzieś, bo co cię oni obchodzą. A tak przecież nie jest.
Wierzę. Mówisz o wracaniu tego, co było w tamtym życiu, o wracaniu do tego, co ci robili, czy o wszystkim na raz?
 Gdzieś to kiedyś widziałem i zwyczajnie mi się skojarzyło. 
 Mam ich tyle, ile potrzebuję. Nie muszę jednak wymyślać planów od a do z, nie muszę mieć nawet całych planów a  zarysy, bo jeśli zajdzie taka potrzeba to bez problemu mogę zacząć improwizować.  To jedna z niewielu rzeczy w których zawsze byłem dobry i na których się znam.
 Amerykanie wiedzieli, że znowu coś może pójść nie tak, odbije mi i postanowię zwiać, więc woleli nie ryzykować i nie dawać mi do ręki żadnych danych. I tak, wiem, że dosyć dziwnie to zabrzmiało.
 Uważaj to sobie za co chcesz. Jak już mówiłem- ilu ludzi, tyle opinii, więc nawet nie mam ochoty na przekonywanie cię do swojej.
 Do wszystkiego. Bo czasem ja... zwyczajnie nie potrafię. Nie potrafię pamiętać, ale nie potrafię też zapomnieć. Nie umiem wrócić do tego co było, ani zacząć żyć dalej. Nie chcę, nie umiem i nie mogę. Nie dam rady. Nie wytrzymam.

Astrid Löfgren

Cóż, za mało danych, żeby to określić. A szkoda. Chociaż wierzę, że chociaż trochę jesteś normalny i to bez udawania.
No wyszkolony jesteś z pewnością znakomicie, tylko psikus w tym, że każdemu może powinąć się noga. Tobie także.
A czego ta ręka nie ma? Jeszcze mi powiedz, że wyposażona jest w jakąś krótkofalówkę czy coś takiego.
Nie chciałam nazywać cię bronią, dlatego użyłam słowa "agent". Wiem, że to średni synonim, ale jednak lepiej brzmi, nie? Nazywanie rzeczy po imieniu wydało mi się nieuprzejme w tym względzie. Zapomniałeś czym jest, naprawdę? Kilka zdań wcześniej stwierdziłeś, że jedzenie oddajesz prawdziwym bezdomnym. To już jest humanitarność.
Wątpię, by kiedykolwiek przeszło ci to bez oporów przez gardło. Domyślam się, jakie metody stosowali, bardzo łatwo to zgadnąć i jest to poziom, ponad który ciężko wypłynąć. Ale przynajmniej masz już jakieś "Bucky'owe" wspomnienia, które w większości z pewnością dalekie są od ponurych.
 Jakich danych? Takich z czym kojarzy mi się kleks na kartce? Czy lepiej mam się położyć i zacząć opowiadać o swoim dzieciństwie? 
 Wiem, że nigdy nie można wierzyć w to, że ma się stuprocentową szansę powodzenia. Zawsze należy mieć opcje awaryjne i być gotowym na najgorszy scenariusz, bo wtedy jest mniejsza szansa na to, że coś nas zaskoczyć. Nie jestem amatorem, wiem co robię.
 Kiedyś miała wmontowane coś na kształt dysku twardego, który służył do kradzieży danych, ale Amerykanie z tego zrezygnowali. Więcej funkcji raczej nie ma. Chyba, że będziemy liczyć to, że może robić za młotek, taran albo tablice na magnesy. W upalne dni mogłaby też robić za patelnię.
 Byłem już określany wieloma bardziej lub mniej barwnymi epitetami, więc określanie mnie mianem "broni' już dawno przestało mi przeszkadzać. To była wręcz miła odmiana, więc nie musisz się krępować.
 Nie zapominaj, że dorastałem w trochę innych czasach niż ty. Kryzys i wojna nauczyły mnie tego, że  jedzenie trzeba szanować, bo jednego dania możesz mieć co jeść, a przez kilka kolejnych możesz już zwyczajnie nie mieć. Może to już nieaktualne, bo teraz tony jedzenia się wyrzuca, ale ja nadal się tym kieruje. I tak tego bym nie zjadł, więc wolę dać to komuś, kto naprawdę tego potrzebuje. Nie widzę tu żadnego wielkiego humanitaryzmu. 
 Uwierz, że oddałbym każde dobre wspomnienie, by móc zapomnieć. Tak bardzo chciałem przypomnieć sobie to, kim kiedyś byłem, ale teraz... zwyczajnie nie mogę tego znieść. Czasem po prostu ledwo powstrzymuję się przed powrotem do nich i błaganiem o to, by to wszystko znowu zabrali. Bo to wszystko wraca. Wraca, gdy tylko zamykam oczy, przygniata mnie i nie chce odejść.

N: Ramię naprawdę wyposażone było w funkcję wyładowań elektrycznych, które m.in. pozwalały Bucky'emu bez problemu powalić silnijszych przeciwników albo zniszczyć zbroję Starka, czy w impulsów elektromagnetycznych, które zakłócały działanie kamer w promieniu iluś tam metrów i przewijały nagranie o kilka sekund do tyłu. Dlaczego, u diaska, MCU z tego zrezygnowało?
Bucky dający pieniądze i jedzenie bezdomnym to także kanon: