25 dopiero przede mną, więc jestem ciekawa coś ty tam namieszała, że tak cię znienawidzono. Wczoraj doszłam do 23 i jak na razie wszystko mi się podoba... no może poza Yeleną, bo pomimo wszystko coś mi w niej nie gra, ale być może to tylko moje uprzedzenie do Czarnych Wdów :P Ważne, że wena jest i chęć do pisania. Jak to jest to już nic cię nie powstrzyma :D
100 tys wyświetleń to wspaniały wynik i nie ma co narzekać, że późno :D Twoje marzenie prowadzenia bloga do premiery Civil War się prawie spełniło, więc jak to przeszło to i do Infinity War wytrwasz :D
Jestem bardzo ciekawa, czy oglądałaś drugi sezon Agentki Carter? ^^
/No właśnie jeśli o Yelenę chodzi to - o ile dobrze pamiętam - od samego początku coś ci w niej nie pasowało. I nie tylko tobie. I nie bez powodu właśnie tak miało być, choć nie ukrywam, że jednak starałam się kreować ją tak, by jakąś tam sympatię czytelnika sobie zaskarbiła. A po tych wyznaniach nienawiści i groźbach, które dostawałam (yep, Blue, o tobie mówię) po tym, co powywijałam w #25 i #28, chyba mi się udało :P
/Ależ ja nie narzekam, skądże znowu. Raczej mnie to dziwi, bo nie spodziewałam się tak wielkich liczb. Przecież całkiem nie tak dawno dodawałam setny post, a ten tutaj ma już numer dwa tysiące dwadzieścia dwa. A ja nadal nadziwić się nie mogę, jakim cudem.
/Nope, Agentkę C. sobie odpuściłam. Obejrzałam pierwszy odcinek i raczej mnie odrzucił, zamiast zaciekawić, więc stwierdziłam, że nic na siłę. Właściwie dawno nie oglądałam już niczego od Marvela, ostatnie były chyba dwa odcinki JJ, które też mnie nie wciągnęły.
A co z Bannerem? Masz o nim jakieś wieści?
/Kilka miesięcy temu dostałam kartkę z Tahiti. Pustą. Jasny sygnał, choć mało subtelny. Jednak lepszy od zerwania przez SMS, prawda?
Ale, że Bucky i Buck też nie wchodzą w grę? :(
Oj nie dramatyzuj. Większość ludzi na tym świecie choć raz w życiu zrobiło z siebie kretyna, więc akurat w tym nie jesteś odosobniony. Za parę lat będziesz się śmiał z tych sytuacji, choć teraz możesz czuć zażenowanie :)
A tak ogólnie to co się zmieniło? Jak twój stan psychiczny i fizyczny? Twoje zapędy samobójcze już ustały? Co teraz robisz? To mnie ciekawi :)
/Jeśli już muszę wybierać, niech będzie Bucky, choć osobiście wole Jamesa. Ale żadnego Jamie'ego, a tym bardziej żadnego, cholernego Jimmy'ego.
/A kto powiedział, że czuję się zażenowany? Nie zrobiłem z siebie kretyna w ten zabawny sposób, z którego można by się kiedyś śmiać. Chociaż nie, wróć, można by. Z mojej naiwności.
/Będzie ze...trzy tygodnie od ostatniego razu, kiedy próbowałem strzelić sobie w łeb. Ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że miałem ku temu powód, bo rocznica własnej śmierci nie nastraja zbyt optymistycznie do życia. I to, że hej, w końcu tego nie zrobiłem, nadal żyję. To chyba dobrze, nie? No, zależy jak dla kogo. Nie próbuję już też urżnąć się w trupa. Głównie dlatego, że musiałbym zbyt wiele w siebie wlać. A poza tym jest wspaniale, bo czemu nie miałoby być? W końcu w ciągu ostatniego miesiąca tylko mnie zdradzono, przedziurawiono, obito i chyba zmolestowano. Chociaż nie, to ostatnie wywalmy.
A co robię? Nic pasjonującego. Ot, mam swoją listę, mam wyznaczoną trasę - planuję skoczyć w okolice Archangielska, więc trochę mi zejdzie, a poza tym odstawiam Orlovą... tam, gdzie mam ją odstawić, bo dom to kiepskie określenie.