N, wiele nie trzeba by było do jego wdzianka dodać. Trochę złotka tu, trochę tam, plus obowiązkowo bransolety i mielibyśmy hinduskiego boga <3 FrostIron takie realne.
Och, jak wszyscy dbają o jego samopoczucie. Mogli dać mu lizaka z samych naturalnych produktów, nie to co te zmutowane śliwki, które nie wiadomo, czy w końcu zjadł.
Oczywiście, że łatwiej. Zresztą dobrze, że przyjęłaś taką wersję, bo to rzeczywiście jest zrozumiałe i nie trzeba spędzić nie wiadomo ile czasu rozmyślając, o co tak właściwie chodzi. Zawsze też możesz dodać w dopiskach słowniczek, żeby było bardziej jasne. Programowania to z kolei ja współczuję. Ciężki orzech do zgryzienia.
Taaak, słyszałam i się zastanawiam, czy przy tworzeniu tego swojego spisku Cap był trzeźwy. Trochę nie rozumiem drogi, którą obiera Marvel.
/Nawet bransolety nie byłby potrzebne, bo Rogatek ma te swoje złote ochraniacze na przedramionach. I to jeszcze z wygrawerowanymi wzorami! Ale mógłby dodać sobie kilka dzwoneczków na rogi, żeby ładnie brzęczały podczas tańca.
/Biedy Bucky nie zdążył ich zjeść. Wciąż leżą w mieszkaniu, takie samotne i porzucone, czekające na swojego właściciela. I takie trochę spleśniałe po tych trzech tygodniach. Chyba, że były mocno zmutowane. Wtedy wciąż by się nadawały.
/Muszę przyznać, że nie mam bladego pojęcia, jak opisać sprawę z programowaniem. Przebrnęłam przez prawie wszystkie komiksy, w których było o tym choć najkrótsze napomknięcie, ale to zawsze tłumaczone było na zasadzie "coś takiego jest i działa, koniec i kropka". Najlepszym wyjściem byłoby chyba niezagłębianie się w to "jak, po co, dlaczego", bo wyjdzie pseudonaukowa bzdura, a skupienie się bardziej na tej praktycznej stronie.
/A Cap może był trzeźwy. Ci, którzy wpadli na ten genialny pomysł, raczej nie bardzo. I naprawdę nie zdziwię się, jeśli dojdzie do tego, że Cap i Bucky się cmokną. Marvel wie już, że się to sprzeda, bo otrzymali masę odpowiedzi, więc czemu nie? Co tam kanon, co tam sens, co tam ich dawna relacja, grunt, że będzie kontrowersja i rozgłos, prawda?
Steve, ale w sumie nie wiadomo, jak myśli o Bucky’m obecnie.W jaki sposób poznać, że dany człowiek to w rzeczywistości Nadczłowiek/Nieczłowiek/ciągle nie wiem jak ich nazywać? Są jakieś metody, jak skanery, czy coś takiego? Doktor Swann chyba się wam bardzo przyda.
/Cóż, tego nie mogę wiedzieć. Nie miałem z Tony'm żadnego kontaktu od Syberii. Wysłałem do niego list, ale z oczywistych względów nie otrzymałem odpowiedzi. Nie wiem nawet, czy go otworzył.
/"Nadczłowiek" to bardzo ogólne określenie, którego użyć można w stosunku do każdego, kto przejawia jakieś umiejętności, które wykraczają poza ludzkie możliwości. Można tak nazwać Bucky'ego, można Wandę, można mnie. "Nieczłowiek" to osoba, która od urodzenia miała w sobie gen, który został aktywowany za sprawą terrigenu, który dostał się do oceanu, gdzie skaził wodę i tamtejsze organizmy żywe. Dla ludzi jest to niegroźne, ale u Nieludzi aktywuje moce. Więc każdy Nieczłowiek jest Nadczłowiekiem, ale w drugą stronę takiej zależności już nie ma. I tak, bez większego problemu da się odróżnić Nadludzi od ludzi, dzięki zmianą, które zaszły w ich DNA. Odpowiedni sprzęt da radę to wykryć. T'Challa sprowadził doktor Swann nie tylko z powodu Bucky'ego, ale też po to, by pomogła nam w tej sprawie. Jako że sama nie jest zwykłym człowiekiem, postanowiła nam pomóc.
Wanda, w dziwnych czasach przyszło nam żyć. Widzisz jakieś rozwiązanie?
/Może kontrola nie byłaby takim złym rozwiązaniem? Nadludzie stanowią zdecydowaną mniejszość, potencjalnie niebezpieczną mniejszość, więc może nadzór sprawiłby, by ludzie mniej się nas bali? Nie jest to przecież bezpodstawny strach. Może byłoby to warte ograniczenia wolności.
Bucky, nie odbieram ci prawa do zadawania pytań i rozmyślania nad istotnymi, filozoficznymi treściami, ale litości… Zresztą nieważne, wiem, że może trochę przesadzam. Chcesz się podzielić jeszcze jakimiś rozważaniami? Jakieś ciekawe wnioski wyciągnąłeś, coś szczególnego się nasunęło, cokolwiek?
Czym jest to „lepiej”?
/To było zwykłe pytanie z serii co jeśli?, w którym nie widziałem niczego nietaktowanego, a przynajmniej nie miałem zamiaru, by tak to brzmiało. Poza tym, doskonale wiesz, że czasem niektóre rzeczy wypadają mi z głowy, więc naprawdę nie zdziw się, jeśli będę zapominał o czymś takim jak fakt, że zapragnęłaś się rozm... mieć dzieciaka. Nie myślę o takich rzeczach, więc zapominam, więc jeśli powiem coś w stylu... tego poprzedniego, nie robię tego z premedytacją. I nie, nie chcę podzielić się niczym więcej. To nie jest ważne, zwykłe bzdury.
/Byłoby lepiej, bo zaoszczędziłoby to ludziom problemów. Taka prawda. Jestem już tylko problemem, który utrudnia życie wszystkim wokół. Steve, Pantera, Wilson, cała reszta. Gdybym strzelił sobie w łeb, zamiast tchórzyć, albo gdybym bezsensownie nie walczył ze Starkiem... Po prostu byłoby lepiej.