N, znów w ramionach Steve'a? Niech biedak chociaż w jednym przeżyje. Człowiek chodząca tragedia. Jest ktoś, kto ma choć minimalnie bardziej przesrane niż on?/Jeśli chodzi o Secret Wars to Bucky pojawił się w w następujących seriach:
- Runaways (martwy)
- Red Skull (martwy)
- 1872 (martwy)
- 1602: Witch Hunter Angela (martwy)
- Civil War (martwy)
- Planet Hulk (tutaj zmarł dwa razy, więc podwójnie martwy)
- A-Force (tutaj biega z kwiatkiem wpiętym we włosy, więc co najwyżej mu odbiło, ale jeszcze żyje)
/Ktoś naprawdę musi go nie lubić, innego wyjścia nie ma. Zakład, że w A-Force też długo nie pociągnie?
Howard, otóż to. Kto by się przejmował chorymi ludźmi, nie? Przykre.
Co by się wtedy z tą jednostką działo? W sensie w jaki sposób pomogłaby wam w odtworzeniu serum? Potrzebna by była do tego jedynie krew, czy może musielibyście tę jednostkę poświęcić dla dobra ogółu?
No to musisz szykować coś naprawdę spektakularnego. Tajemniczo.
/Im więcej wszelkich próbek, tym lepiej dla nas. Nie wydaje mi się jednak, by jakiekolwiek poświęcenie się byłoby tutaj konieczne. Jeśli uda nam się zebrać zespół naukowców, który nie będzie składał się z samych patałachów, uda się odtworzyć pracę Erskine'a, a Steve nie straci przy tym nawet włosa z głowy. Co najwyżej spuszczą mu przy tym trochę krwi.
/Wszystko, co robię, jest spektakularne.
Steve, nigdy nic nie wiadomo. Przez sam prestiż waszej jednostki mogłoby do rozwiązania nie dojść, a jak już to do przekształcenia lub zmiany dowództwa przy zachowaniu składu.
/Tak, prestiż... Nie będę ukrywał, że nie wszystkim odpowiadają nasze działania i to, że dowództwo często daje nam wolną rękę. Dzięki temu możemy pozwalać sobie na wiele, dla niektórych na zbyt wiele. Dlatego ostatnio staramy się pilnować.
Bucky, tak samo jak w organizmie. Można więc z grubsza potraktować te dwa określenia jako tożsame./W sumie tak, można. Nie będę się sprzeczał, ma'am.
Dopiekanie reszcie sprawia tyle samo radości? Może "radości" to nieodpowiednie słowo, więc w zastępstwie można by użyć rozluźnienia na przykład.
/Nah, Steve to jednak Steve. Można powiedzieć, że wzajemne działanie sobie na nerwy to nasze hobby.