14 czerwca 2016

O.

Wydaje mi się, że na internetach te relacje są wytłumaczone wystarczająco, ale.. Ja nie potrzebuję BDSM w ich relacji, wystarczy że są razem xD Haha oczywiście, że bym się nie pogniewała! Po zakończeniu chciałabym "spojler" jakby to z rozmachu wyglądało xD Weekend ze Stucky? *.* Nie pytaj mnie!
/Potrzebujesz lub nie, pojawiło się w wyzwaniach, więc nie ma zmiłuj :P Nie mam jeszcze pojęcia jak będzie to wyglądało, ale jakoś damy radę. I chyba połączę to z "Steve i Bucky odkrywają ff o sobie".
/Jak wyglądałoby to, co chciałam przez pomyłkę napisać na Asku? Steve po prostu wyrażałby się o Bucky'm w odrobinę inny sposób.
/I okej, a więc ten weekend należeć będzie do Stucky.
Czyli chciałeś być poniekąd Robin Hoodem, a zostałeś Ant-Manem.. Lepszy taki los niż więzienie, czy praca niewolnicza..
Co wy wszyscy macie do Tony'ego? Ale fakt, "ratowałeś" i sobie cztery litery..
Oj, to przepraszam wasza wysokość.
/Nie porównałbym się do Robin Hooda. Nie chciałem zabierać bogatym i dawać biednym, chciałem po prostu dać ludziom to, co im się należało, ale nie zostało im dane. 
/Pym ciągle powtarzał, że Starkom nie można ufać, więc się "trochę" uprzedziłem. A że spotkałem go w takich, nie innych okolicznościach, tylko się w tym utwierdziłem. W celi, do której mnie wpakował, mogłem sporo o tym porozmyślać.
Hah, może się w końcu zlitował?
/Może. Ale taka litość z jego strony zdecydowanie mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, cieszy mnie to, że nie jestem mu aż tak obojętny, skoro się nade mną zlitował. 
Uwierz mi, że jest..
/Uwierz mi, że nie jest. Bo nie. 

Astrid Löfgren

N, Bucky potrzebuje rozpaczliwie.
Że to dialog jakiś? Cóż, bardzo… Sensowny. I ciekawy. O tak, ciekawy na pewno. Nie mogę patrzeć na tę gwiazdę.
Przynajmniej będą mieli rozrywki co nie miara :P A Wakanda jakoś to przeboleje. Będzie musiała.
Ciekawe jaki byłby efekt, gdyby przerobić większe fragmenty filmu tak, żeby większość widzów była zadowolona. Ale tak, tak to powinno było się skończyć, tylko nikt o tym nie pomyślał :(
/Biedy Buckyś potrzebuje towarzystwa i tego typu uwagi, ale się nie przyzna, bo mu duma nie pozwala. W końcu jest ponad to, prawda? No nie, nie prawda.
/A tam gwiazda, spójrz lepiej na jego oczy. Natura dała mu lepszy mejkap od tego, który narysowała sobie Natasha. Skubany to ma szczęście (w nieszczęściu).  
/Nie tylko oni mieliby rozrywkę, ale także ich sąsiedzi zza ściany. W końcu to super-żołnierze... Och, biedni sąsiedzi zza ściany. I biedne ściany. I biedne łóżka...
/W takim razie trzeba by było przerobić chyba z jakąś połowę filmu. Część narzeka na powód konfliktu i Bucky'ego, część na Zemo, część na coś zupełnie innego, i jeśli zmieniłoby się fragment filmu, jednej grupie by się spodobało, a kolejna znalazłaby nowe powody do narzekań. W końcu są też tacy, którym spodobał się wątek Steve-Sharon. Tylko, że głównym argumentem "za" było "Bo tak było w komiksach!" i stwierdzenie, że jeśli ktoś uważa inaczej, jest ślepy/nie jest fanem/nie zna Marvela/jest zaślepioną fangirl gej pairingów (argumenty z forum Armady). No tak, super, tak było w komiksach, ale w filmie ten wątek został strasznie spłycony i zwyczajnie skopany, bo Sharon jest zbyt mało. 
Scott, chyba już o tamtej akcji wie, czy jeszcze nie? A już próbują się dobrać do Pym Tech, wiadomo coś? Tak w ogóle to jak się podoba Wakanda? I z kim najlepiej trzymasz?
/Sam Wilson raczej do niczego mu się nie przyznał, ja niczego mu nie mówiłem, więc chyba nie wie, jak dokładnie wyglądała tamta akcja. Może i lepiej? W końcu dla niektórych mogło być to odrobinę żenujące.
/Próbowali już dawno, ale Pym zbywał ich, twierdząc, że wszystkie prototypy Crossa zostały zniszczone razem z główną siedzibą firmy, a on nie ma dostępu do żadnych planów. Póki co się udaje, ale kiedyś wreszcie przycisną go bardziej.
/Gdyby okoliczności były nieco inne, czas spędzony w Wakandzie mógłbym traktować jako świetne wakacje, ale tak... No, trochę psuje to ogólne wrażenie. I zbyt często myślę o tym, że Cassie byłaby wniebowzięta, gdyby tu była. 
/Z kim złapałem najlepszy kontakt? Chyba z Samem i Clintem Bartonem. No i z Kapitanem Ameryką.
Steve, zależy jak Sam „obsesję” rozumiał. Ale w sumie nic dziwnego, że tak się zachowywałeś. Komukolwiek na twoim miejscu byłoby trudno się odciąć i wyważyć to wszystko. Pozostaje mieć nadzieję, że znajdzie się ktoś podobny do doktora Garnera.
Nie, zupełnie nie. Nic by to nie dało. Sam musi chcieć, wtedy dopiero będzie miał realne szanse. Co nie zmienia faktu, że mógłby się w końcu na to uprzeć. 
/Miał chyba na myśli to, że niemal nie potrafiłem się skupić, myśleć czy mówić o czymkolwiek innym. Byłem gotów nie spocząć, póki go nie znajdę i nie zrównam z ziemią każdej z baz Hydry. I zrobiłbym to, choćby miało mnie to wykończyć. Ale dałem radę się opamiętać, ponieważ wiedziałem, że kiedy już Buck będzie obok, będę musiał być tym trzeźwo myślącym. Chyba nie do końca się to udało, ale najważniejsze, że tutaj jest bezpieczny.
/Bucky chyba lubi robić wszystko wszystkim na przekór. Nie wiem, co ma nadzieje tym osiągnąć, ale tak jest.
Bucky, to się obrażam. Nie stwierdziłam, że masz mnie nie wkurwiać, bo Bóg nie pomoże. Chodziło o to, że tobie Bóg nie pomoże mnie znieść bez irytowania się. Bo chyba się zirytowałeś, nie? Dlatego musiałeś go wezwać.
No właśnie dlatego tak ciężko jest cokolwiek w sprawie sprawiedliwości zrobić. Cokolwiek, co by miało ręce i nogi. Silną rolę odgrywają tu motywy działania. Czymś innym jest, jeśli ktoś atakuje miasto z premedytacją, a czymś innym jeśli szkody powstają wskutek szeroko pojętej obrony, choć skutki są porównywalne. Granice są mocno zatarte i moim zdaniem właśnie dlatego zapanowało popadanie ze skrajności w skrajność.
A może chcę się dowiedzieć od ciebie, bo tobie bardziej w kwestiach rzetelności informacji ufam niż telewizji czy Internetowi?
/Ostatnio wszystko mnie irytuje, więc akurat to żadna nowość. Dlatego najchętniej nie ruszałbym tyłka poza łóżko i miał wszystko i wszystkich gdzieś, ale mi nie pozwalają. 
/Nie żeby coś, ale traktujesz mnie jako źródło rzetelnych informacji? Poważnie? Przecież równie dobrze mógłbym ci sprzedać jakąś głupotę, jak to, że prezydent Rosji tak naprawdę jest zaprogramowanym przez Hydrę androidem, i  że to szczera prawda, bo widziałem to na własne oczy. Ale dobra, niech ci będzie. Ponoć szczególnie w krajach bliskiego wschodu zaczęto radzić sobie z wszelkiej maści odmieńcami po swojemu. Niektórzy nie mają jakiś spektakularnych umiejętności, przeszli tylko mutacje fizyczne, albo nie potrafią kontrolować mocy, więc nie są trudnymi celami. Ostatnio spalono żywcem jakąś dziewczynę, która pokryta była igłami jak jakiś jeżozwierz. I nie był to odosobniony przypadek.

O.

Haha dasz radę, ważne by odnaleźć w tym jakiś swój styl, nie każdy musi lubić opisywać pewne preferencje, więc byleby się chłopcy odnaleźli u Ciebie xD Ale przecież oni już to zrobili xD
/Śmiej się śmiej, ale tak wczoraj się wciągnęłam w dokańczanie miniaturki, że z rozpędu nawet tutaj chciałam pisać jako Stucky :P Wiem, że akurat ty byś się nie pogniewała, ale trochę by to nagmatwało. Ale hej, był weekend chłopców z "Zavzedki", więc może zrobimy też weekend chłopców ze Stucky :P? Ale wracając do pewnych preferencji - najpierw muszę o tym poczytać, bo na BDSM kompletnie się nie znam, ale jeśli miałabyś jakieś rady czy życzenia odnośnie treści (w końcu to twoje wyzwanie), pisz śmiało w "Kąciku...".     
A jak to się zaczęło? Wiesz, zawsze mogłeś zrezygnować z tej możliwości.. Chyba, że nie miałeś wyboru, ale wtedy by nie było odsiadek. Niestety jesteśmy tylko ludźmi i mądrzy jesteśmy po krzywdzie a nie przed. 
Właśnie, dlaczego stanąłeś po stronie Kapitana?
Haha jesteś jej księżniczką? 
/Zanim urodziła się Cassie, byłem drobnym złodziejaszkiem. Kiedy zostałem ojcem, postanowiłem znaleźć prawdziwą, legalną pracę i w końcu udało mi się zaczepić w VistaCorp. Długo jednak tam nie popracowałem, bo nie potrafiłem znieść tego, że szefostwo firmy oszukuje i swoich klientów, i swoich pracowników. Włamałem się więc do ich systemu i przelałem większą część ich kasy ludziom, których oszukali. Chciałem dobrze, a skończyło się trzyletnią odsiadką. Miałem dostać pięć lat, ale wyszedłem prędzej za dobre sprawowanie. No i od tego się zaczęło, bo Pym zwrócił na mnie uwagę przez ten wyskok. 
/Stanąłem po stronie Kapitana, ponieważ: A) To Kapitan Ameryka. B) Starkom nie należy ufać. C) To Kapitan Ameryka. D) Sądziłem, że uda się zapobiec wprowadzeniu ustawy. Jeśli dotknęłaby Avengers, w końcu zainteresowaliby się także Ant-Manem. No i wspominałem już o tym, że Kapitan Ameryka chciał mojej pomocy?
/Oczywiście, że nie. Jestem księżną. To różnica.
 I trwa to dłużej niż chwilę?
/Na pewno dłużej niż przedtem. Czasem jest to kilka minut, czasem nawet kilkanaście, ale najważniejsze jest to, że rozmawiamy, i że to już nie tylko ja mówię, a Bucky słucha lub udaje, że słucha. Teraz to już coraz częściej prawdziwy dialog. 
Bo tak. 
/To żaden argument, moja droga.

ASTRID LÖFGREN

N, ale że calutką notkę? Już czekam <3
Patrzę na te całe Avengers Academy i nie dowierzam. Większego shitu dawno nie widziałam. Ale odnośnie Winniego i jego piosenek: „Winter is horrible, but we'll be fine, 'cuz we'll face it together 'til the end of the line." Awww.
Nie musiałaś skupiać się na fabule to i machnęłaś pięć tysi, wszystko w porządku! No i to jest Stucky, a nie jakieś love story. Nie mogę przestać się z tego podśmiewać. 
/Może nie pojawi się w najbliższym czasie, bo trzeba wyjaśnić kilka innych spraw, ale gdzieś ją wepchnę. Wszyscy tego potrzebują, a Bucky to już zwłaszcza. 
/Chyba nikt nie udaje, że ta gra jest czymś więcej niż zwykłym, pełnym mikropłatności skokiem na kasę. Albo to: klik i klik.
/Cóż, a więc od dziś koniec z notkami mającymi fabułę! Przykro mi chłopcy, ale czas się pogodzić, poprzepraszać, łyknąć kilka niebieskich tabletek i zabrać się do roboty, bo N chce nastukać więcej tekstu. Tylko nie wiem jak Wakanda jest nastawiona do takich rzeczy. 
/I znalazłam też coś takiego - klik. I tak ta scena powinna się skończyć :P!
Scott, stanąłeś po stronie Capa, ale tak właściwie to dlaczego? Ze względu na jakąś sympatię do niego, antypatię względem Starka, czy o co chodziło, że zgodziłeś się dołączyłeś do sporu? No i jak tam twoja rodzinka, bezpieczna?
/Zgodziłem się, ponieważ hej, Kapitan Ameryka chciał mojej pomocy. Kapitan Ameryka. Jemu się nie odmawia. Zwłaszcza, jeśli jakiś czas temu włamało się do jego bazy, ukradło coś i skopało tyłek jego kumplowi. Zwłaszcza wtedy. Wiedziałem też, że jeśli zajmą się Avengers, z czasem przypomną sobie o zniszczeniu Pym Tech i o Ant-Manie, zwłaszcza, że Corss obiecał im sprzedaż podobnej technologi. Sądziłem, że jeśli teraz dołączę do Kapitana, może uda się to powstrzymać. Jak widać, nie wyszło. Ale mam pewność, że Pym zadba o moją rodzinę, zwłaszcza o Cassie, więc to mi wystarcza.
Steve, jeśli dobrze kojarzę, to ten sam doktor, który pomagał Wandzie, zgadza się? Gdyby teraz ktoś zapytał, odpowiedź byłaby ta sama?
Szkoda, że się tak nie uprze, żeby dać komuś sobie profesjonalnie pomóc. 
/Pomagał nam wszystkim. Często spotykał się też ze mną po Waszyngtonie, kiedy sytuacja nieco się uspokoiła. Przez pierwsze kilka tygodni miałem... pewne problemy, które Sam nazwał kiedyś zaczątkami obsesji. Osobiście uważam, że było to zbyt wielkie słowo, ale bywały jednak dni, w których czytałem teczkę Bucky'ego raz za razem i obwiniałem się za wszystko. Z czasem jednak zrozumiałem, że to nie jest wyjście i niczego tym nie osiągnę. Największa w tym zasługa Sama i doktora Garnera. Pewnie dałby radę pomóc też Bucky'emu, choć minimalnie, ale... Cóż, niestety nie pomoże już nikomu. 
/Teraz odpowiedziałbym, że nie. Wtedy podchodziłem do tego inaczej.
/Co mogę zrobić? Miałbym go zmusić? Postawić ultimatum? To nie jest wyjście.
Bucky, okej, nie mam pojęcia, jak to rozumieć i co mi chcesz przez to powiedzieć. Nie wiem, czy się obrazić, odroczyć obrażenie do czasu, kiedy mi łaskawie wyjaśnisz kontekst, w jakim to mówisz, nie lubić Boga jeszcze bardziej, czy może sądzić, że to jakiś żarcik, którego złożoności mój malutki, głupiutki - jak na blondynkę przystało - mózg nie jest w stanie pojąć.
A jeśli nie ma z czego zapłacić, bo nie jest Starkiem, i nie może też iść do więzienia, bo na przykład uaktywniło się przeogromne zagrożenie i każde moce są potrzebne, a jeśli by poszedł, to zwolnienie warunkowe nie wchodziłoby w grę ze względu na rodzaj przewinienia? To chyba nie może być tak proste, choć proste wyjście byłoby pewnie najlepsze. Tak w sumie to w Waszyngtonie wiele nie narozrabiałeś. Może być, ale nie pogniewam się, jeśli skonkretyzujesz.
/A rozumiej to sobie jak chcesz, proszę bardzo, wolna interpretacja. Mam zabronić ci się obrażać, czy co? Stwierdziłaś, że mam cię nie wkurwiać, bo Bóg nie pomoże, więc luźno przywołałem to, co mój dziadek mawiał o wkurzonych kobietach. Przynajmniej jakoś tak to leciało, nie pamiętam dokładnie. Żadnego drugiego dna tu nie ma.
/To najlepiej posłać mu kulkę w łeb, szczęśliwa? Skoro nie można posłać takiego samozwańczego herosa do więzienia, ani nie można ukarać go w żaden sposób, bo może, może kiedyś pojawi się jakieś "przeogromne zagrożenie", to dlaczego ci nazywani przestępcami mają być karani? Może oni też kiedyś będą potrzebni, a tu - niespodzianka? - nie można ich wypuścić na warunek? Poza tym, dlaczego gość, który napadł choćby na Nowy Jork - to tylko luźny przykład - miałby zostać skazany, a ci, którzy rozpieprzyli część Johannesburga i Sokovię nie? Szkody były dużo większe, zginęło więcej ludzi. Może najlepiej wszystkich puścić wolno i poklepać po główce?
/I co mam tu konkretyzować? Włącz internet albo telewizję, a sama się dowiesz. Raczej nie musisz szukać długo, by dowiedzieć, że niektórzy podejmują... bardziej radykalne środki walki z Nieludźmi i im podobnymi.   

O.

Poszłaś na całość to my też <33333333333333333 Pięknie jest! Idealny poniedziałkowy wieczór ;D
/Wiesz, tylko teraz pojawił się kolejny problem - konieczność napisania czegoś lepszego lub chociaż równie dobrego :P Nie no, przesadzam, ale nie będę ukrywać, D/S jest dla mnie pewnym problemem, jeśli chodzi o Bucky'ego.
A jak się zmiejszasz i powiększasz to jakie to uczucie? Jaki lubisz kolor? No i właściwie jak to się znalazłeś w tym miejscu w którym aktualnie jest twoje życie i gdzie się widzisz za parę lat?
/Em... To trudne do opisania. Zmniejszanie się i powiększanie trwa ułamki sekund i nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń na świecie, ale nie jest jakieś szczególnie bolesne. Kiedy jestem mały, mam wrażenie, że moja skóra jest nieco zbyt ciasna i zwyczajnie uwiera, ale da się do tego przyzwyczaić.
/Jestem tu, gdzie jestem, ponieważ przez całe życie wplątuję się w sprawy, od których powinienem trzymać się z daleka, i podejmuję najgorsze z możliwych decyzji. Stąd pierwsza odsiadka, rozwód, zakaz spotykania z Cassie, sprawa z Pymem, kolejna odsiadka, sprawa z Crossem, sprawa z Avengers, a potem następna odsiadka. A za parę lat? Mam nadzieję, że wreszcie zmądrzeję, a może raczej dojrzeję na tyle, by przestać udawać bohatera, a skupić się na rodzinie, nim stracę na to szansę. 
/A moja córka twierdzi, że dobrze mi w różu. 
A o czymś konkretnym rozmawiacie? 
/Po prostu rozmawiamy. Czasem o wszystkim, czasem można by powiedzieć, ze o niczym. Ale rozmawiamy i to się liczy.
Nie a za co.. Kocham cię.
Ha, musiałam xD
/Boże, za co?