25 maja 2016

ASTRID LÖFGREN

N, nie dostrzegałam, ale już dostrzegam, więc źle ze mną? Źle? Nie, jednak nie dostrzegam. Miłość do puszek, jeśli już. I czerwonego. I złotego. Tak, to miłość na miarę Bollywood.
To za pierwszym razem nie dostał takiego magnesika?! Toż to skandal. Może i był ledwo przytomny, ale należało mu się. W sumie… rozpieściliby go. Mogłoby się stać tak, że codziennie chciałby mieć jakieś badanko, jak na łasucha przystało.
Łatwo się pomylić nawet przypadkiem. Nazewnictwo jest jednak podobne. Pomyślałam od razu, że pewnie o chodziło o korę, bo kojarzy się z lobotomią przedczołową. To by pasowało do zachowania Bucky’ego. Ale z drugiej strony płat czołowy też pasuje, tylko jest to bardziej ogólne.
Naukowy język to prawdziwa bolączka wszelkiej maści lekarzy, dlatego na miejscu Winniego mimo wszystko wybierałabym się do pani Swann z tłumaczem. A gdyby nie nanoczipy to co by było na ich miejscu?
/Aww, wyobraziłam sobie bollywoodzkie wersje strojów Lokiego <3 Facet też słynie z zamiłowania do złotych dodatków, więc może to połączyło go z Tony'm? Wiesz, Rogatek mógłby łaskawie pozwolić Starkowi na to, by ten przekupywał go złotą biżuterią.
/Za pierwszym razem nie dostał magnesika, bo jeszcze smutno by mu się zrobiło, że nie może go sobie przyczepić na ramieniu i co wtedy? Może i kawałek jeszcze mu został, ale to jednak nie to samo. A lizaka może dali się mu bać, bo zobaczyli jak napuchł po śliwkach? 
/Przyznaję, że trochę nad tym przysiadłam i próbowałam ustalić, w których miejscach musiałyby znajdować się nanoczipy, by jakimś cudem mogły wywołać taki, nie inny efekt. Wciąż wiem, że to bzdurne jak diabli (szczególnie dla kogoś, kto się na tym zna, więc współczuję ci), ale przynajmniej łatwiej jest wyjaśnić coś takiego, niż wgranie komend głosowych wprost do ludzkiego mózgu, prawda? A i łatwiej jest się ich pozbyć. Jednak hasła to jedno, a prawdziwe programowanie to inna bajka. Przy próbie sensownego wyjaśnienia tego dopiero zaczną się schody.

/+ W "CA;Steve Rogers #1" okazało się, że tak naprawdę Steve przez cały ten czas był tajnym agentem Hydry. Marvel, plis. 
Steve, reakcję, w sensie to, że cię uderzył czy to, że chciał zabić Bucky’ego?
W tym świetle wojna rzeczywiście wydaje się najbardziej prawdopodobna, ale wierzę, że coś mimo wszystko uda się wymyślić. Jest coś, co możecie zrobić dla tych, którzy nie chcą poddać się ustawie, tzn. wpisać się na listy i tak dalej, ale nie bezpośrednio?
/I jedno i drugie. Choć Bucky był niewinny, doskonale rozumiem, że Tony wtedy o tym nie myślał. Dał się ponieść emocjom. Tak jak i ja.
/Nie możemy niczego dla nich zrobić, póki nie będziemy wiedzieć, kim są albo chociaż gdzie przebywają. Nie wiemy nawet dokładnie, jak wielu jest tych ludzi. T'Challa stara się to ustalić, wykorzystując do tego satelity, ale to potrwa. Będziemy musieli znaleźć też sposób, który pozwoli nam na monitorowanie działań The Right wobec uzdolnionych. T'Challa mówi, że doktor Swann może nam to umożliwić.
Wanda, myślisz, że współistnienia da się nauczyć?
/Nie, jeśli obie strony nie będą do tego dążyć i nie będzie im na tym zależeć. Patrząc na nasz świat, raczej obie strony dążyć będą do wzajemnej likwidacji. Ludzie boją się ludzi z mocami, a wśród tych znaleźć można jednostki, które uważają się za Nadludzi, którym przypaść powinna władza. I będzie ich tylko przybywać.
Bucky, masz tupet, żeby mnie o to pytać. Zapytaj lepiej matek, których synowie są przestępcami, czy nadal ich kochają. Mój się nawet jeszcze nie urodził i nie mam ochoty się zastanawiać, co bym zrobiła i jakie uczucia względem niego żywiła, gdyby się okazało, że wydałam na świat psychopatę. Pewna jestem jedynie tego, że nie stałabym się nagle obojętna.
Wiesz, bo w tych czasach wszystkiego musi być dużo. Koniecznie musimy mieć w czym wybierać.
A jak umrzesz? Nigdy nic nie wiadomo. Nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek przedtem uraczył mnie tak głęboką analizą prostego pytania. Podejrzane.
/Może i mam tupet, co z tego? Mam prawo zadać proste pytanie i mam prawo się nad tym zastanawiać. Ostatnimi czasy nie mam kompletnie niczego do roboty, bo jestem zbyt bezużyteczny, by robić cokolwiek, więc siedzę i myślę, a te myśli często dobijają mnie samego.
/A jak umrę, będzie mi cholernie wszystko jedno z tego powodu. Może nawet byłoby lepiej.

Auguri

Stwierdziwszy, że będzie to lepsze miejsce do zadania pytania, przywędrowałam tutaj z marvelforum, przywiedziona stwierdzeniami "Bianka wie", "spytaj Biankę" czy "Nie do końca odpowiem na Twoje pytanie, bo nie jestem Bianką ;)" :D A więc przyszłam spytać Biankę o to, jak według ciebie wygląda ranking mocy postaci w Wojnie domowej (tej filmowej):)? I jakie postaci zyskały na sile a jakie zostały osłabione względem komiksów?
/Na samym początku powiem tylko, że za każdym razem, gdy natykam się na te stwierdzenia, jest mi bardzo miło i głupio jednocześnie ;P
/Ale przechodząc do sedna: 

Astrid Löfgren

N, tańcom i śpiewom nie byłoby końca. Ale musiałaby być bardziej dramatyczna historia miłosna w tle. No i można by było liczyć na dłuuuugi film.
A to takie coś jest? To chyba dobrze, że do tego nie dotarłam.
Tylko Winnie pewnie by tego nie docenił. On niczego nie docenia. Niewdzięcznik.
Z jego szczęściem to znajdą się rudowłose Wakandyjki. I pewnie dostrzeże je tam, gdzie tylko odwróci wzrok.
A to nie głupie wytłumaczenie :P Przyznam, że aż się uśmiechnęłam, kiedy to przeczytałam, bo kiedyś robiłam notorycznie ten sam błąd.
Większość zapewne lubi, ale Buckysia najbardziej szkoda, bo on chyba za bardzo nie rozumie, co ta mądra baba mówi. 
/Przecież w "Avengers" mamy do czynienia z dramatyczną, namiętną miłością od pierwszego wejrzenia, nie wiedziałaś? Toć Tony zakochał się jak szczeniak, kiedy Loki wyrzucał go przez okno. I to z wzajemnością! Jednocześnie wpadł jak szczeniak, zakochując się w doktorze Bannerze! Nie dostrzegasz tego? Nie? No w sumie ja też nie.  
/Aktorska wersja "Dragon Ball"? No jest. Niestety. Bardzo niestety, bo to okropny film, bezczeszczący oryginał. 
/Oj tam, chłopak może trochę by się rozchmurzył, gdyby po badaniu dostał lizaka i magnesik z napisem "Dzielny pacjent". Z czasem mógłby uzbierać sobie nie małą kolekcyjkę na lodówce. I przytyć kilka kilogramów od słodyczy.
/Jeszcze dojdzie do tego, że Bucky sam zabarykaduje się w pokoju, żeby nie musieć czasem oglądać rudowłosych Wakandyjek.
/Właściwie nawet nie wiem, skąd wziął się ten błąd. Usiadłam do poprawiania i nie mogłam sobie przypomnieć, co naprawdę miało się tam znajdować, bo piszę notki fragmentami i ten powstał jako pierwszy, już dobre dwa tygodnie temu. Ale posprawdzałam i okazało się, że naprawdę połączyłam dwa w jedno.
/Cóż, ta wersja jej monologu i tak jest już przycięta i napisana bardziej przystępnym językiem, że tak powiem, i muszę przyznać, że zmieniłam to właśnie ze względu na Bucky'ego. Chłopak może i głupi nie jest, ale jak ktoś walnie mu mu monolog pełen fachowych, naukowych pojęć to zrozumie trzy po trzy, a może nawet mniej. I przyznaję się też do tego, że te nanoczipy to mój wymysł, bo to da się wytłumaczyć w jakiś choć minimalnie logiczny sposób. 
Steve, jak się poczułeś, kiedy to zobaczyłeś? O ile w ogóle patrzyłeś na nagranie. Tak sama z siebie postanowiła o tym nie mówić?
Tak się zastanawiam, czy istnieje jakiekolwiek rozwiązanie, które nie niosłoby drastycznych ograniczeń dla tych ludzi. Nawet gdyby stworzyć specjalnie dla nich całe miasta, to i tak ich wolność będzie naruszona. 
/Przeżyłem wojnę, widziałem i robiłem wiele rzeczy, ale na to nie byłem w stanie patrzeć. Dlatego doskonale rozumiem reakcję Tony'ego. A Natasha? To Natasha. Nie mówi nikomu o niczym, jeśli jest to nie na rękę.
/Największym problemem tej sytuacji jest to, że ciężko znaleźć z niej wyjście na tyle dobre, by choć w jakimś stopniu satysfakcjonowało obie strony. O ile ono w ogóle istnieje.
Wanda, jak ci się podoba w Wakandzie? I ogólnie co słychać?
/Wakanda to piękne miejsce, fascynujące. Takie odcięte od wszystkiego, jakby istniejące gdzieś poza tym całym chaosem, który zapanował na świecie. Ma wspaniałą kulturę, wierzenia, które nie wyginęły, choć to jeden z najbardziej rozwiniętych technologicznie krajów. Tutaj wszystko potrafi się połączyć, współistnieć ze sobą. To coś, czego reszta świata, czego ludzie nie potrafią. To mnie niepokoi.
Bucky, powiedziałam „jakiś”. Nieokreślony. Także nie, nie włącza mi się i niestety nie pokocham cię miłością bezgraniczną. Odróżniłeś w końcu? A może zignorowałeś? Na upartego można by wymienić kilkadziesiąt, więc ciesz się, że to tylko cztery możliwości.
Ból głowy może cię pokonać, twardzielu. Wiem, że jesteś przyzwyczajony do znoszenia męczarni, ale czasami mógłbyś zrobić sobie prezent i się od jakichś dolegliwości uwolnić.
Aż mnie głowa rozbolała od tej twojej rozkminy. Odmowa jest odpowiedzią, a chodziło o opowiadanie. Co ci się znowu dzieje, co?
/Nie ma czegoś takiego jak miłość bezgraniczna. Wszystko ma swoje granice, które z czasem - chcąc tego lub nie - się przekroczy. A gdybyś była matką człowieka, który powiedzmy, że kogoś brutalnie zgwałcił i nie odczuwa z tego powodów żadnych wyrzutów sumienia, żadnego poczucia winy, niczego? Wręcz przeciwnie, z radością zrobiłby to jeszcze raz, bo kręci go taki sposób spuszczenia z krzyża. Nadal byłaby wielka, bezgraniczna, matczyna miłość?
I nie, wciąż nie rozróżniam czym różni się jakaś płeć mieszana od płci nieokreślonej. Ludzie widocznie mieli za mało problemów, więc zaczęli wymyślać sobie kolejne. Kilkadziesiąt orientacji, kilkadziesiąt płci, a potem co? Komuś znudzi się gatunek ludzki i postanowi go sobie zmienić? Chociaż to w sumie jest jednak możliwe, więc marny przykład.
/Użynali mi rękę na żywca, o innych przyjemnościach nie wspomnę, więc raczej nie umrę od bólu głowy. W końcu i tak przejdzie, bo raz wraca, raz znika, potem wraca i tak na zmianę. I nic mi się nie dzieje, bo co niby miałoby się dziać?

O.

Ale zwroty akcji są potrzebne! Inaczej każdy jest ospały xD  
Masz na myśli DC? Ja to bym Gwiwzdke i Nightwinga chodźby na tło w parku dała xD ale stanęłam z shippowaniem na tym, że on jej nie koffa i przestałam xD 
/Powiem tak - nie będzie żadnego zwrotu akcji podobnego do tego, który zafundowałam z Yeleną. Jeśli chodzi o kręcenie, mieszanie i wpychanie Bucky'ego i spółki w kłopoty to cóż, z tego nie zamierzam rezygnować :P

/Nie, nie, zupełnie nie. Źle sformułowałam myśl, bo powinnam powiedzieć raczej - do większości postaci, które chciałabym zobaczyć, Marvel-Disney nie ma praw, bo odsprzedał je Sony i Foxowi, kiedy próbował ratować się przed bankructwem. Za DC nie przepadam jakoś szczególnie.
Krępują cię wyzwolone młode dziewczyny?
/Nie będę ukrywał, że tak właśnie jest. Zwyczajnie nie rozumiem niektórych zachować czy trendów panujących wśród współczesnej młodzieży czy młodych ludzi. Próbowałem nawiązać jakąś bliższą relację z ludźmi w moim wieku - w moim fizycznym wieku - ale większości przypadków nic z tego nie wychodziło. Nie potrafiłem odnaleźć z nimi wspólnego języka.
A akceptacja ciebie i twojego zdania nie wystarcza? :o
/Ta, akceptacja mnie. Dobre. Wiesz o mnie tyle, ile sam o sobie mówię. Czyli nie wiele i nie zawsze jest to szczera prawda. No, dochodzi jeszcze cała ta medialna, kłamliwa papka, która ostatnio wypłynęła. Więc można powiedzieć, że akceptujesz to, czym myślisz, że jestem.