31 sierpnia 2016

Astrid Löfgren

N, fani? Wyjaśnił w jakim sensie? Hail Hydra chyba nic nie przebije.
I wtedy nawet metabolizm by nie ochronił go przed kilkoma kilogramami więcej. Babcia i góra jedzenia to dobra metoda na wyjaśnienie mu, że robienie na złość nie popłaca.
Awww… <3 Mała wie co dobre.
/Po akcji z Hail Hydra, scenarzysta, który to wymyślił (zapomniałam nazwiska, wybacz) dostawał wiele gróźb, nawet grożono mu śmiercią. Niby nic, bo każdy wie, że to tylko puste groźby, ale jednak nie jest to miłe, prawda? A żeby było zabawniej, pretensje i krytykę kierowano również do... pana Brubakera, który nie miał z tą serią kompletnie nic wspólnego, a po prostu tworzył kiedyś komiksy o Capie. I nie był to odosobniony przypadek. Więc nic dziwnego, że takie akcje przyczyniły się do tego, że się wypalił, jeśli chodzi o Marvela, i jest szczęśliwy, że nie jest już częścią jego świata.
/Koniecznie trzeba przedzwonić do Beccy. Niech skrzyknie córki i synowe, żeby dokarmiły biedaka.
/To jest w niej najlepsze. Niby wszechpotężna istota nie z tego świata, ale o ciele, mentalności i zainteresowaniach małego dziecka, które wierzy w Mikołaja, tworzy koślawe rysuneczki i nie uśnie bez bajki. 

/Och, no i nie tylko ja jestem zła! Taką odpowiedź Zub (scenarzysta "Thunderbolts") umieścił na końcu czwartego numeru:
Sam, trochę pedanterii nie zaszkodzi. Często pojawiają się jakieś newsy?
Nie zrobiłby ci tego. Na pewno zna umiar. 
/Biorąc pod uwagę fakt, że filtrujemy niemal wszystko, co pojawi się w sieci, to tak, jest tego dość... sporo. Ale każda informacja o Hydrze, Inhumans, ACTU czy Protokole może okazać się istotna.
/Nie zrobi? Już zrobił. Tak wyglądały pierwsze tygodnie szkolenia w Avengers, które nie ominęły nikogo. Wgniatał w matę nawet Wandę, argumentując to tym, że musi znać chociaż podstawowe techniki samoobrony, gdyby wydarzyło się coś, przez co nie mogłaby użyć swoich mocy.
Steve, a prosiłeś Sama o parę wskazówek albo czy on sam zaproponował pomoc? Prostymi zagrywkami nie zaszkodzisz, bez obaw. Co innego, gdybyś próbował wejść w rolę terapeuty i wykorzystywałbyś przy tym bardziej zaawansowane techniki, wtedy bez wątpienia narobiłbyś szkód.
 Ja w roli terapeuty? Nie, nie, nawet sobie tego nie wyobrażam, więc nie zamierzam próbować. To nie mogłoby skończyć się dobrze.
/I tak, rozmawiałem na ten temat z Samem. Póki co dość wstępnie, może nawet bardzo, ale obiecał jakoś pomóc. Jestem mu wdzięczny, bo potrafi spojrzeć na to wszystko trochę bardziej... trzeźwo niż ja.
Bucky, tak ci się wydaje, że się udaje. Nie masz wokół siebie głupców.
Szybko się uczysz. Nie no, wierzę. Powiedzmy. 
/Tak ci się wydaje, że poziom mojego łgarstwa ogranicza się do "Wszystko jest dobrze, naprawdę". Potrafię kłamać jeśli chcę. Albo kiedy muszę. 
/Możesz mi wierzyć, możesz nie wierzyć, nieważne. Grunt, że ja wiem, że nie kłamię.

o.

Najpierw muszę się przyznać, że z gifu pana B piałam dobre 5 minut xD 
Już siedzę cicho, przecież to nikomu nie powinno być na rękę, o czym my rozmawiamy?
Ale potem i tak by odrosło? A może nawet i lepsze- większe? ;D 
Hahaha albo to dzwonił Stark by się pochwalić swoimi osiągnięciami, prawi im monolog a ci go wgl nie słuchają xD Ale potwór lepszy ;D
/Zdjęcie profilowe vs zdjęcie, na którym go oznaczyli:
/O czym rozmawiamy? A tam, były tu poruszane dziwniejsze tematy niż czyjaś domniemana kastracja i fakt, czy byłoby to komuś na rękę. Chcesz dziwniejszy temat? Hydra Trash Party. I popularność pairingu pies/Bucky. Co jest nieco... Cóż, obrzydliwe i przerażające.
/Jeśli byłby niczym Deadpool, odrosłoby, ale liczy się sam fakt odcinania tak wrażliwej części ciała. Mężczyzną nie jestem, a wzdrygam się na samą myśl.

/Oj tam, bo są zajęci. Bucky zawsze chciał być kowbojem, więc teraz mógł sobie popatatajać.
S: On chyba już za bardzo wszystko do siebie bierze, by dawać sobie z tym radę?
 Pewnie cię zadziwię, ale Steve trzyma się całkiem dobrze i nie raz był w gorszym stanie. Najgorzej było z nim zaraz po Waszyngtonie. Miał wręcz obsesję na punkcie Barnesa i tego, by go odnaleźć. Ciężko było go przymusić do tego, by zwolnił choć na moment, przespał się i odpoczął. Z czasem się uspokoił i było już lepiej, ale miewał takie epizody.
 S: Naprawdę sądzisz, że to jadłospis? 
 Nie mówię, że to tylko jadłospis, oczywiście, że nie. Ale widzę, że Bucky go nie cierpi, więc lepiej zorganizować mu coś nieco mniej... doprawionego.
 B: Zdjąłbyś koszulkę i już bym wybaczyła
 Nie rozbiorę się, nie licz na to. Ale podziwiaj mnie, proszę bardzo.
 

Astrid Löfgren

N, pan Brubaker nie współpracuje już z Marvelem?
Dla każdej ciotki byłby anorektykiem. Nawet ja mam ochotę go dokarmić.
/Nope, odszedł już dawno i z tego, co wiem, z DC również już nie współpracuje. Kiedy wypowiadał się na temat burzy wokół Steve'a i jego "Hail Hydra", mówił, że męczyło go nie tylko tworzenie dla takich molochów, ale też ciągłe rebooty i pośrednio także fani. Teraz tworzy dla nieco bardziej niszowych wydawnictw. I nie da się zaprzeczyć, że Marvel jakościowo stracił na jego odejściu. Porównując twist z Winter Soldierem do tego z Hail Hydra, ten drugi wydaje się być jeszcze gorszy 
/Ciotki ciotkami, ale gdyby tak babcia dostała go w swoje ręce, biedak nie wstałby od stołu i przez cały wieczór przeklinałby decyzję zrobienia Steve'owi na złość.

+ W nowych T-Boltsach Kobik teleportowała drużynę w bezpieczne miejsce - na biegun, bo tam mieszka Święty Mikołaj :P
Sam, nadal „może wskazówek” czy popracujesz nad nowymi nazwami?
Tak cię Stevie wytrenuje, że mu niedługo dorównasz.
/Podzieliłbym go na "Pewniaki",  "Bardzo możliwe, że wskazówki" i "Trzeba się nad tym pogłowić". Mój pomysł na segregację jest doskonały.
/Albo tak wgniecie mnie w matę, że nie podniosę się z niej przez tydzień. To bardzo prawdopodobne.
Steve, okej, więc jest z osłem z maluczką szczelinką, ale ta szczelinka gdzieś musi być. Tylko, że niewiele by to dało, bo dla niego to byłaby praca na przypadku kogoś innego, nie na swoim, nawet gdyby w pewnym momencie zauważył, że chodzi o niego. Broniłby się dalej. A w tej rozpisce chodzi o to, żeby zrobić to razem, żeby Bucky miał w tym swój udział. 
 Wiem, że to nie byłby najlepszy plan, a Bucky najpewniej poczułby się śmiertelnie urażony, gdy zorientowałby się już, że chodzi o niego, ale podałem tylko taki przykład. Nie bardzo znam się na takich sprawach, przyznaję, więc bez pomocy kogoś, kto jest w tym obeznany - lekarza czy choćby nawet Sama, jeśli by zechciał, niewiele jestem w stanie zrobić. Obawiam się, że przypadkowo mógłbym tylko zaszkodzić.
Bucky, gdybyś zaczął wierzyć w swoje kłamstwa pewnie byś się nie pogubił.
To byłoby mi bardzo smutno. A nie chcesz, żeby mi było smutno, prawda? Ale skoro poważnie, to nie możesz dokończyć, bo...?
/W niektóre to wierzę, nie mówię, że nie. Ale częściej jak już łgam, to tylko po to, by się z czegoś wyłgać i głębiej się nad tym nie zastanawiam. W większości przypadków się udaje.
/Jeśli powiem, że nie mogę dokończyć, bo mi to uciekło, i tak pewnie mi nie uwierzysz, nie? A tym razem nie ściemniam.

O.

Miałam na myśli że taka czyli zwiększająca sprawność xD ach z losowym żołnierzem? :p może martwe bo nie umiało dostosować się do rutyny życia Nataszy xD
Ale to Steve by nosił a nie Bucky xD  
Aww kotki pasują idealnie xD piesio jest w mniejszości xD a może robią to w rytm piosenek? Albo dzwoni ktoś by ratowali świat a oni mają ważniejsze sprawy xD 
/W tym przypadku to chyba tylko skutek uboczny. Bardzo na rękę panom w mundurach i garniturkach, którzy zarządzali tym przybytkiem, ale to jednak wciąż tylko "skutek uboczny". I nie mów głośno, że chciałabyś coś takiego mieć, bo Bucky się zdenerwuje. Drażliwy temat, więc shh.
/Steve by nosił, ale Bucky musiałby sobie coś - a nawet dwa cosie - odciąć. A na niego nie działają znieczulenia (w znaczniej większości), więc musiałby sobie to ciachnąć na żywca. Raczej trauma by mu po tym pozostała i to nie mała.

/Najpierw: "Nie, Steve, nie odbieraj. To nic ważnego. No zostaw ten telefon, do cholery!", a potem: "Steve, czy ty też widzisz tego ociekającego śluzem potwora, który niszczy miasto? Huh, ciekawe czemu nas nie wezwali...".
Sam: Ale wiesz, że byś pasował do tej roli?
 Możliwe, nawet mam na tym polu jakieś doświadczenie, ale jakoś nie bardzo ciągnie mnie do dowodzenia. Steve daje sobie radę.
S: Ewentualnie można go karmić kroplówką? On bywał stanowczy wobec ciebie.. Więc możesz to odwzajemnić..
 Dlaczego mielibyśmy podpinać go pod kroplówkę? Co miałoby być potem? Przywiązanie do łóżka i karmienie przez rurkę? Bucky nie jest głupi, nie zagłodzi się tak, by było to konieczne. Po prostu każdy czasem nie ma apetytu, zwłaszcza jeśli je coś, co mu nie smakuje. Zmienimy jadłospis i będzie lepiej.
B: Drobne niedopatrzenie z mej strony
 Drobne niedopatrzenie, mówisz? A jak ja spróbowałbym o tym zapomnieć, byłby szum.
 

30 sierpnia 2016

o.

Jaki biedny? Nie chciałabyś czegoś od niego mieć? Taką łuskę na przykład i przykładowo w czole xD
Mnien jej dna chłodzącego po świecie tym lepiej xD szkoda że nasza antykoncepcja tak nie działa
Haha to musiała być rozkoszna historyjka <333 a z ręki same plusy xD 
Awwww!!! Podoba mi się jak spoglądają sobie w oczy w trakcie szczytowania <333 zwiększa to intymność i bliskość xD i mają pieska zamiast kotka? :o hologramowy Bucky z przeszłości boli serce, a tulenie mogłoby być po każdej misji <3
/Akurat podebranie mu jednej łuski nie równa się odcięciu mu pewnych części ciała, których raczej żaden mężczyzna nie chciałby sobie dobrowolnie odcinać. Zwłaszcza nie po to. by ktoś nosił je w kieszeni :P
/W komiksach młoda Natasha miała dziecko - córkę - z jakimś randomowym żołnierzem, ale urodziło się martwe - taka ciekawostka. I jak nie ma takiej antykoncepcji? Tutaj zrobienie tego na żądanie jest nielegalne, ale w innych krajach można coś sobie uciąć lub podwiązać.
/Plusów dużo, ale jednak strzelam, że Bucky chętnie zamieniłby się z kimś na normalne ramię. Czucie jest warte więcej od możliwości przyczepiania sobie magnesów do ramienia i otwierania butelek o łuski.

/Kotki też są - klik. No i szczytowanie szczytowaniem, ale czy tylko mnie ciekawi kto do nich dzwoni i kogo ignorują :P?
Sam: Ale nie chodzi mi o bycie od razu Kapitanem Ameryką a Kapitanem drużyny? 
 O nie, nie, podziękuję. Dobrze mi tak, jak jest, i nie widzę potrzeby, by dokładać sobie kolejnych stresów i obowiązków. 
S: Ale ty względem niego tak?
 Poddaję się, ponieważ nie chcę zignorować jego woli i kazać komuś grzebać w jego głowie, czyli zrobić dwóch rzeczy, których Bucky najbardziej nienawidzi? Szukam kolejnego lekarza, znajdę dla niego inny jadłospis, ponieważ ten najwyraźniej go odpycha, i razem damy radę. I to tak, by Bucky czuł się komfortowo.
 B: Ale ze mna tak
 To następnym razem zaznacz, że "wszyscy, ale nie ja".
 

Astrid Löfgren

N, no właśnie, a to już niezła bolączka, bo można by stworzyć naprawdę fajne rzeczy na tej fali popularności.
Nie musieliby sobie wyrywać, bo każdy miałby osobistą ciotkę gotową dokarmiać te chuchra. 
/A najbardziej boli to, że Bucky'ego jest nawet mniej niż przed tym całym szałem na jego punkcie, a poziom jego serii zaczął spadać. Naprawdę tęsknię za Bucky'm od pana Brubakera, bo ten od Kota ("BB:TWS") czy Zuba ("Thunderbolts") się do niego nie umywa. Brubaker tchnął w Bucky'ego nowe życie (i to dosłownie) i to właśnie dzięki niemu tak skubańca polubiłem. Żaden inny scenarzysta nie dawał mu "tego czegoś".
/Bucky chuchro :P? No tak, zapomniałam, toć on waży ledwo siedemdziesiąt kilogramów...
Sam, czego jest najwięcej?
Zapomniałeś o morderczych treningach.
/Póki co, stosik "Może wskazówka" jest największy i niedługo będę musiał rozbić go na kilka mniejszych stosików. Pasjonujące zajęcie, ale przynajmniej mam się czym zająć.
/Och, no tak, jakże mógłbym zapomnieć. Ale podciągnijmy to pod "zajmowanie czymś Steve'a", co?
Steve, dlatego spróbujcie to rozpisać od A do Z. Bucky spojrzy na to trochę z boku, może wspólnie coś wymyślicie. Jest upartym osłem, ale gdzieś musi być szczelina, przez którą można do niego dotrzeć.
/Pamiętam, że kiedyś podczas zimy zachorował. A kiedy spuściłem go na pięć minut z oczu, wymknął się na schody przeciwpożarowe, żeby zapalić. Oczywiście nie marnował czasu na ubieranie się i nie wziął ze sobą koca, ponieważ "nie chciał go pomoczyć". Dostał zapalenia płuc. Próbowałem przemówić mu do rozsądku, dostał burę od swojej mamy i niby zrozumiał. Ale kiedy byliśmy w Austrii, a Bucky wciąż nie do końca się wyleczył - także z zapalenia płuc - zrobił dokładnie to samo. Budzę się, a jego nie ma obok i znajduję go na zewnątrz. Zachorował gorzej. I to nie był ostatni taki wyskok. A wystarczyło, że ja nie założyłem kurtki czy czapki, a Bucky urządzał mi awanturę, bo jestem idiotą, który nie potrafi dbać o swoje zdrowie. Chcę przez to powiedzieć, że Bucky miał i wciąż ma problemy z obiektywizmem. Potrafi pomóc innym, ale jeśli chodzi o niego samego... Mam wrażenie, że jeśli wszystko bym rozpisał i pokazał mu to, mówiąc, że chodzi o kogoś zupełnie innego, byłby o wiele bardziej skory do współpracy.
Bucky, to, że ostatnim kłamstwem było stwierdzenie, że kłamiesz, też może być kłamstwem. No i ważne, więc czy możesz dokończyć?
/Aż tak to chyba nie kłamię, bo sam bym się w tym pogubił. A to już byłby problem, nie?
/No i co jeśli powiem, że nie mogę dokończyć? Bo poważnie, nie mogę.

o.

Szkoda, że nie ma jak Dead,że to co by mu ucięli to by się odrosło.. I wtedy ucięte Steve nosiłby w kieszeni na nagłą zachciankę a w domu miałby w całości z Bucky'm xD A to oni też Nataszę jakoś sterylizowali czy tylko męską część ekipy?
A on by się odwrócił do nas tyłkiem i zająłby się Steve'em xD
Pewnie tak i może mógłby odtegować sobie samą dłoń by chodziła jak Rączka w Adamsach gdyby Steve chciał aby go po plecach podrapać a Bucky'emu nie chciałoby się wstawać xD 
Awwww!!!!!!!!!! Interpretuję Steve'a, że się zawstydził albo rozbiera się by dołączyć do Bucky'ego <3333333333333333333333333333333333333333 I dajesz mi więcej niż proszę <3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333
/Mógłby zrobić sobie breloczek do kluczy :P Mój boru, jesteśmy przeokropne, biedny Buckyś... A co do Wdowy - w komiksach Czarne Wdowy były bezpłodne przez środki, które im podawano (zwiększały siłę, szybkość itd. - taka słabsza podróbka serum super-żołnierza), w MCU Natasha wspominała o sterylizacji. 
/Widziałam gdzieś arta, na którym zrozpaczony Bucky kuli się na środku pokoju, żaląc się, że Steve go opuścił. Ten wraca i stwierdza, że nie było ledwie kwadrans i pyta się Bucky'ego, gdzie jest jego ręka. Ten wskazuje w stronę kuchni, skąd proteza niesie mu ciastka. No i muszę przyznać, że pełzająca po mieszkaniu proteza mogłaby przyprawić kogoś o zawał :P

/Strzelam, że zgadzałoby się to i to - najpierw się zawstydził, potem zaczął rozbierać. Dorzucę też ten art, i ten, i ten, i ten... 
Sam: Co u ciebie? Jak regeneracja po treningach no i nie chciałbyś zająć miejsca Kapitana?
 W najbliższym czasie nie planuję zostania nowym Kapitanem Ameryką, ale nie pogardziłbym jego regeneracją. Siłą też. Może mniej by bolało, kiedy rzucałby mną o matę.
 S: A jeśli jest to jedyne, co mogłoby mu pomóc?
 Z Bucky'm nie jest zupełnie dobrze, fakt, miewa gorsze dni i to nawet sporo, ale nie wydaje mi się, by było z nim aż tak źle. Bucky łatwo się nie poddaje.
 

Astrid Löfgren

N, gdyby to zależało od fandomu, książka ukazałaby się już dawno. A Marvel czasem jest ślepy, choć miejmy nadzieję, że nie w tym przypadku.
No i właśnie. Steve zacząłby przemówienia o Ameryce, Bucky o Rosji, i mała wojna gotowa.
W takim wypadku Steve mógłby tylko załamać ręce bardziej niż zwykle.
/Kiedy Marvel zorientował się, jak wiele może ugrać na postaci Lokiego, zwołał ekipę na dokrętki, by dodać mu więcej scen i jednak nie zabijać go na stałe. Tylko, że potem Winnie wkroczył na scenę, i zepchnął go z piedestału, robiąc z pana Stana niemal tumblrowego bożka (wystarczy spojrzeć na cotygodniowy ranking) i dając Marvelowi kurę znoszącą złote jaja. Tylko, że ten jakoś nie chce zacząć ich zbierać.
/Może zabraliby ze sobą też Sama, który jakoś naprawiłby sytuację. Albo rozpocząłby z Bucky'm wojenkę na wyrywanie sobie nawzajem jedzenia.
Sam, jak się sprawy mają? Zajmujesz się obecnie czymś szczególnym?
 Zależy co masz na myśli, mówiąc "coś szczególnego". Ostatnio sortuje tylko kolejne newsy na kupki "Wyraźna podpucha", "Może wskazówka" i "Koniecznie trzeba to sprawdzić", zajmuję czymś Steve'a i Wanę, wyprowadzam Barnesa na spacer, zagaduję Scotta, i jakoś tak dzień się kończy.
Steve, nie musicie stawiać go przed faktem dokonanym. Możecie odgórnie wybrać lekarza i małymi kroczkami zachęcać Bucky’ego do wizyty. A te małe kroczki to na przykład rozpisanie, co Bucky musi zrobić w związku z taką wizytą. Dzięki temu dowiecie się, które etapy są dla niego problematyczne. Prosta diagnoza. Wtedy możecie próbować te problemy złagodzić. Jak się uda, pójdzie. 
 Ostatnio problemowe okazały się już słowa "Miło mi cię poznać, James", a potem było tylko gorzej. Wiem, że Bucky nie lubi lekarzy, rozumiem to, naprawdę, ale czasem przesadza. zachowując się niemal jak dziecko. Nie pójdzie do lekarza, bo nie potrzebuje, bo nie chce, bo nie. A ja nie wiem co zrobić, chce zrobić wiele, wszystko, a często kończy się na tym, że nie zdołam zrobić nic. 
 Bucky, ptysiu, już od dawna w nic ci nie wierzę.
 Ej, ostatnie moje kłamstwo ograniczyło się do stwierdzenia, że kłamię. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo... Chyba. Znaczy... Nie, dobra, nieważne.

Astrid Löfgren

N, no to ktoś musiałby się naczekać na podpis. Upicie Bucky’ego nie zajęłoby przecież kilkunastu minut. Że też jeszcze nikt tego nie spisał i nie wydał w formie innej niż komiksy.
Wierzysz, że by go nie przytargał? Złudna nadzieja. Bucky musiałby być naprawdę w poważnej niedyspozycji.  
Jeśli mówisz, że masz nadzieję, to wiem, że się wyjaśni.
Spokojna głowa, nie powiem. Ale jak mnie zdenerwuje, to powiem i niech się zapowietrza. 
/Oj no, Bucky przyjdzie rano, wyjdzie następnego ranka, wleje w siebie połowę asortymentu i może się uda. Warto, patrząc na hit, jakim może stać się jego biografia-nie biografia. A książkę o Winterze chętnie bym przeczytała. Skoro Wdowy dostały swoją, może jest nadzieja, że i on kiedyś taką dostanie? Marvel raczej nie jest ślepy i widzi, że ta postać ma potężny fandom. A to dałoby spory zysk.
/Albo strzeliłby na Steve'a potężnego focha. Chociaż nie, wtedy poszedłby z jeszcze większą chęcią, by uprzykrzyć mu życie.

/Ty się zdenerwujesz, Bucky się zapowietrzy, a biedny Steve nie będzie wiedział co zrobić...
Steve, no i to jest właśnie dość błędne podejście. Tak to będziecie do usranej śmierci, za przeproszeniem, wybierać lekarza. A Bucky się cieszy, bo zyskuje tym czas. Tylko chyba nie wie, że jednocześnie go traci. 
 Wiem, że to nie jest najlepsze podejście, ale postawienie go przed faktem dokonanym wcale nie jest lepsze. Spróbowaliśmy, a skończyło się awanturą, która ciągnęła się przez kilka dni. Mało brakowało, a wyżyłby się na lekarzu. Bucky bywa dość... problemowy, dlatego czasem zwyczajnie nie wiem, co powinienem robić.
Bucky, miło, że o tym pomyślałeś.
Bo u ciebie „tak” znaczy „nie”, „dobrze” znaczy „źle”?
 Ym... Pozostanę jednak przy tym, że tak znaczy tak, nie znaczy nie albo ewentualnie może, Ale idąc tym tokiem myślenia, jeśli powiem, że jest źle, to też mi nie uwierzysz?

o.

Dobra, uspokoiłaś mnie xD już chciałam zbierać na jakąś operacje dla niego xD
Bije go różancem? ;o
Myślisz że Steve poszedłby do lekarza z tym? Bucky by to wyciągał xD 
Wow!!!! Art Stucky dla uczczenia? <3333333333
/Choć z drugiej strony w przypadku Bucky'ego kastracja chemiczna albo podcięcie nasieniowodów nie zdałyby egzaminu, przynajmniej nie na długo, bo jego ciało spokojnie by to uleczyło. Więc pozostaje tylko ciach. Ale nawet to nie byłoby wyrokiem, bo wciąż byłby w stanie odbyć stosunek. Byłby bezpłodny, a temperament znacząco by mu ostygł, ale jednak fizycznie byłoby w stanie.
/A tam różańcem. Różaniec to za mało. Kropidłem po głowie, oblać wodą święconą i modlić się o łaskę dla jego grzeszącej duszy.
/Fakt. Zapomniałam, że przecież może kontrolować ramię nawet wtedy, kiedy nie jest podłączone do jego ciała. Może z częściami ramienia też to działa?

/Dostaniesz cały tydzień Stucky w przyszłym tygodniu, może być :P? + art
S: a jakbyś go zajął rozmową? 
 Bucky potrafił ze mną rozmawiać i jednocześnie złapać lecącą w jego stronę strzałę, i to bez odwracania się, więc to raczej się nie uda. I znam go na tyle, by wiedzieć, że jeśli dowiedziałby się, że maczałem palce w mieszaniu mu w głowie, nie wybaczyłby mi. Sam mi to kiedyś powiedział. 
B; Najlepiej nikogo nie dotykaj i nie rozmawiaj z nikim
 O, podoba mi się ten pomysł. Bardzo dobry plan.
 

o.

Nieee Bucky nie jest wykastrowany :( To już chyba byłoby przegięcie nawet jak na komiksy? Plus Bucky miał te swoje towarzyszki, więc chyba jakoś je zadowalał xd
Sama bym sobie na nich popatrzyła :p
Ale dotykałby Steve'a, jego Steve'a, więc nie skrzywdziłby go xD
Oj tam oj tam, powiemy, że nie może z nikim rozmawiać, że ma to zakazane xD
/Dlaczego przegięcie? Departament (i Red Room) podawał swoim adeptom środki chemiczne, które wywoływały bezpłodność, a w MCU posunęli się nawet dalej - do kastracji, właśnie. A właśnie tego filmowego miałam na myśli. Z perspektywy dowództwa byłoby to idealne rozwiązanie - uspokoiliby jego hormony, stałby się spokojniejszy i przynajmniej mieliby pewność, że znowu nie najdzie go chęć na przelecenie jakiejś kandydatki na Wdowę (która ma już kandydata na małżonka).. Poza tym, nie mówię od razu pełnej kastracji i zrobieniu z niego eunucha. Aż tak pochrzanieni to by nie byli.
/Ale wyobraź sobie, że jesteś biedną, starszą panią, która ma pecha mieszkać pod nimi, i nagle z sufitu spada ci taki bezbożnik.
/A jeśli złączenia by nie wytrzymały i odłączyłby mu się kawałek palca? Wyobraź sobie, że potem trzeba by to jakoś wyjąć. Biedny lekarz...
/W sumie dobry plan. Zabraniaj mu o tym mówić, a od razu odnajdzie w sobie duszę plotkarza.

+ Taka mała informacyjka - to post numer 3000. Tak, trzy tysiące.
S: No ale Wanda umie chyba wejść niezauważona do umysłu? Bo trochę za dużo na siebie bierzesz i może przy zmianie nastawienia nie byłbyś cierpiętnikiem numer jeden?
/Nie zawsze jej się to udaje. Często, kiedy to robi, da się zauważyć, że coś jest nie tak. Wanda musi być w pełni skupiona, zwłaszcza, że Bucky jest dość... trudnym przypadkiem, a ostatnio ma z tym problemy.
/I wcale nie jestem cierpiętnikiem numer jeden. To przesada.
B: Okej, więc co innego chciałbyś zrobić z nim?
 A czy koniecznie muszę chcieć coś z nim robić? Chcę po prostu... Nie wiem, spokoju? Mam dość ciężkie dni.
 

o.

I nie tylko tam :o ale nie powiem, masz ciekawe ambicje xd ale serio, masz kasę, nie narobisz się a poznasz gwiazdy etc xD
Uciekliby się modlić więc chatę by mieli pustą dla siebie xD
One tak opływowo wyglądają więc może nie jest źle xD 
Właśnie przy naszej rozmowie nie chciałam użyć słowa "czipy" xD no właśnie a Zola też może nad maszynami pokombinować, więc dochodzimy do naszej poprzedniej rozmowy, że Bucky musi rozmawiać xD
/Tylko problem w tym, że brak owłosienia u Bucky'ego może wynikać z czegoś innego niż depilacja. Zmniejszenie owłosienia (lub jego brak), wydłużenie życia, uderzenia zimna i gorąca (dobra, Bucky biega w kilku warstwach ubrań z innego powodu, ale shh) oraz zmniejszenie popędu seksualnego (no to byłoby akurat Ruskom/Hydrze bardzo na rękę, nie da się ukryć) może wynikać z kastracji. A tym to już zajmować bym się nie chciała, podziękuję.
/Gorzej jeśli zechcieliby się przyłączyć... W końcu ta pobożność może być tylko pozorami :P
/Tutaj jest kilka zbliżeń na palce Bucky'ego (i pomijając fakt, z układ łusek co chwilę się zmienia...) i wyglądają tak, jakby naprawdę można było komuś nieumyślnie wyrządzić nimi krzywdę. Wystarczy rozprostować palce, a potem je zgiąć i już można mocno przyciąć komuś skórę.

/Bucky musi? To idź i mu powiedz, że on musi to zrobić. Powodzenia :P
S: A może traktuj ich jak przyjaciół nie jak podwładnych? Oddaj wodze Samowi?
Czemu Wandy czy Swann nie poprosisz o zajęcie się nim?
/Nie traktuję ich jak podwładnych, skąd taka myśl? Są moimi przyjaciółmi, to się nie zmienia. Jednak czasem trzeba działać głównie jak współpracownicy, a dopiero później jak przyjaciele, ponieważ sytuacja tego wymaga.
/Poprosiłem Wandę, by miała na niego oko, ale wiem, że Bucky wpadnie w szał, kiedy tylko się o tym dowie.
B: Ale on nie musi cie tulic a tylko ty jego
 To wciąż dotykanie. A zrozum, że ja naprawdę tego nie lubię. Nie i koniec.

Astrid Löfgren

N, a później Bucky przeczytałby książkę o sobie, na którą nie wyraził nawet zgody, i co wtedy? Zrobiłam się jak Bucky bardziej niż myślę, więc już nie liczę na żaden optymizm w kwestii ochrony barmanów.
Gdyby wygłaszał mowy o zajebistości Ameryki na spotkaniu mojej rodziny to jeszcze pół biedy. Znacznie większą krzywdę wyrządziłby sobie, gdyby zaczął zachwycać się nad wspaniałością Mateczki Rasiji. Tak, biedny.  
Mam takie nieodparte wrażenie już od jakiegoś czasu, że odpuszcza. Obserwuje, dopytuje, okej, ale co dalej? Jakby stał w miejscu, jakby mu wciąż coś umykało. Może to tylko wrażenie, bo jak mówisz – wszystkiego nie da się pokazać na raz.
Łączę się z nim w bólu. 
/Wystarczyłoby po pijaku podsunąć mu jakiś druczek, twierdząc, że chce się autograf, a zgoda pisemna już by była. Poza tym, spokojnie można by spisać jego życiorys, pozmieniać imiona i miejsca, i wydać to jako książkę. Z odpowiednim piórem mógłby wyjść z tego całkiem niezły horror.
/W takim razie wystarczyłoby pilnować, by na rodzinne spotkanie nie przytargał ze sobą Bucky'ego. Wtedy można by uniknąć zachwytów nad wspaniałość rosyjskiej wódki kultury.

/Steve będzie miał nieco do powiedzenia na ten temat w następnej notce, więc może to nieco rozjaśni sytuację, a przynajmniej mam taką nadzieję.
/Tylko mu tego nie mów, bo jeszcze się biedny zapowietrzy, tak będzie zaprzeczał, że wszystko jest przecież okej.
Steve, są też ludzie, którzy potrafią oddzielić problemy własne od cudzych i tymi cudzymi nie przejmują się bardziej niż to konieczne.
Zacząłeś trochę powątpiewać, że to wszystko się wreszcie kiedyś skończy?
/Tak, wiem, w końcu wielu ludzi pracuje w taki sposób. Jednak naprawdę nie czuję potrzeby, by zajmować im czas, który mogą poświęcić komuś, kto bardziej tego potrzebuje. Udało nam się już nawet znaleźć kilku sprawdzonych lekarzy, ale Bucky odrzuca ich na starcie, zanim nawet zdążę pokazać mu ich karty.
/Cóż, kiedyś na pewno się skończy. Tylko pytanie kiedy i w jaki sposób.
Bucky, a najlepiej to przeczekaj.
Uważasz, że nic? 
/Fakt. Gdybym skoczył, nie byliby zbyt szczęśliwi. Dopiero co poskładali mi nogi, nie mogę znów ich połamać. To byłoby niewdzięczne.
/No tak, ja tam uważam, że wszystko jest dobrze. Dlaczego miałoby nie być?

29 sierpnia 2016

o.

Podejrzewam, że trzeba przesyłać do producenta xD ale to chcesz depilować czy sutkami się zajmować? ;]
A dlaczego mają się ograniczać do igraszek w czterech ścianach? :p
A jeśli te łuski się unoszą i lepiej rozciągają wnętrze? :o  
Jakoś Swann nie ufam, ale może faktycznie nie narobiła niczego złego przy tych nadajnikach? Haha to ja to interpretuje z dozą romantyzmu.. xD 
/Nie jestem wybredna, nie wybrzydzałabym żadną z tych posad. Choć stanowisko osobistego depilatora jest bardziej kuszące i daje więcej możliwości - w końcu włosy rosną również przy sutkach, nie :P? Ta rozmowa staje się dziwna...
/Pół biedy jakby wpadł tam ubrany. Gorzej jeśli wylądowałby tam w stroju Adama albo ubrany, ale w to na środku salonu jakiejś pobożnej rodzinki. 
/A jeśli się unoszą i haczą o wnętrze, doprowadzając do krwotoku :P?

/Może nie przy nadajnikach, ale Bucky'ego boli głowa, a w głowie ma czipy, przy których może pomajstrować... Huh, ciekawe, co? Kto wie, co jest prawdą.
S: Zaś ten kij ci w tyłek wlazł.. Myślisz że z Bucky'm jest okej czy na ślepo mu wierzysz? 
/Nie mam kija w tyłku. Zwyczajnie traktuję swoją pracę poważnie. Zwłaszcza, że współpracuje z ludźmi, którzy są mi bliscy. Nie potrafię podchodzić do tego "na luzie", wiedząc, że następnego dnia któryś z moich przyjaciół może nie żyć. Wojna to we mnie wyrobiła.
/Wiem, że z Bucky'm nie jest zupełnie dobrze, nie jestem ślepy, ale... Nie wiem co robić. Nie chcę, żeby znów się odciął, odepchnął wszystkich, uważając, że go osaczamy. Próbuję mieć go na oku przez większość czasu, podrzucam mu coś do jedzenia, ale on i tak zawsze robi swoje.
B: Możesz go zawsze przytulić
 Nie. Nie lubię, gdy ktoś mnie dotyka. Odpada.
 

Astrid Löfgren

#1 N, a gdyby zaczął opowiadać swoje żale? Barmani by nie wytrzymywali i odchodzili, a nowi nie zdążaliby nawet do niego dotrzeć, bo już musieliby odejść.
Babć i ciotek może ideał, ale gdyby dziadkowie i wujkowie dowiedzieli się o jego nazi-zapędach, ustawiłaby się kolejka, bo każdy chciałby mu sprzedać kulkę w łeb, a przynajmniej sierpowego, i to nic, że ich kości byłyby przez to pogruchotane. Zresztą babcie i ciotki też mogłyby się wpychać w kolejkę. Steve’a należałoby więc traktować jak skarb i trzymać w ukryciu.  
#2 Steve zbyt szybko i łatwo odpuszcza, nie lubię go za to. Przecież Bucky ma wypisane na czole, jak bardzo źle z nim jest. Sam zresztą też wydaje się taki... Nie wiem, nadto pobłażliwy? Dystans dystansem, zrozumienie zrozumieniem, ale zaczyna dramatycznie brakować im stanowczości.  
I zdecydowanie nie lubię faktu, że Bucky zaczyna tracić pamięć.
/Gdyby zaczął opowiadać swoje żale, jakiś student (np. dziennikarstwa) czy początkujący pisarz dorabiający w barze mógłby na tym skorzystać! I wszyscy byliby szczęśliwy. Trochę optymizmu, nie bądź jak Bucky!
/W sumie fakt. Nawet nie chodzi o jego nazi-zapędy, ale jakby na rodzinnym zlocie, wśród dziadków i wujków zaczął wygłaszać jedną ze swoich przemów)wiesz - God Bless America i te sprawy), też mógłby się narazić. Biedny Stevie.

/A kto powiedział, że Steve odpuszcza? Jego ostatnią ukazaną w tekście reakcją jest dopytanie czy wszystko jest w porządku i zorientowanie się, że coś jest nie tak. Jest podejrzliwy, ale zarówno on, jak i Sam wiedzą, że ciągnięcie za język w przypadku Bucky'ego nic nie da, bo i tak niczego im nie powie. Może to raczej wywołać efekt odwrotny od zamierzonego, bo - jak sama się pewnie zorientowałaś - Bucky wiele rzeczy odbiera jako atak na jego osobę. Trzeba mieć inne podejście, trochę uśpić czujność skubańca. Ale pokazanie wszystkiego w notce byłoby zbyt piękne i zbyt proste, to nie taki blog :P
/Mogę ci zagwarantować, że Bucky nie lubi tego faktu jeszcze bardziej.
Steve, jeśli prościej ci mówić o ciężkich sprawach w ten sposób, to dlaczego chcesz to ograniczać?
Może więc warto przestać wypatrywać końca? 
/Prościej jest mi o nich mówić, ale to nie oznacza, że ktoś chce o nich słuchać. Ludzie mają własne problemy, nie muszę dokładać im własnych.
/Nie wypatruję końca samego w sobie. Chcę znaleźć chociaż jakiś drogowskaz, wskazówkę, która wskazałaby nam do niego drogę, zamiast prowadzić nas w kolejny ślepy zaułek. Chociaż coś. Coś, co choć podniosłoby morale.
Bucky, sorry, już tak mam, że zawsze zwrócę uwagę, ale na twoje szczęście nie zawsze to głośno powiem. To, że widelec to widelec.
A ty jesteś szybszy, więc mógłbyś wziąć krótki rozbieg i w coś walnąć. Efekt może byłby podobny do ciosu Steve’a.
I chyba zacznę cię błagać na kolanach, żebyś w końcu komuś powiedział, co się z tobą dzieje.
/Jeśli wziąłbym rozbieg i w coś walnął - na przykład w tę... no, w ścianę, najpewniej skończyłbym z głową po drugiej stronie. Więc dzięki, ale nie. Już wolę skądś skoczyć. Rozbieg się przyda.
/Mam powiedzieć, co się ze mną dzieje? A co się dzieje?

o.

#1 Wiii!! Stoją mu sutki! A ciekawe czy zatrudnili kogoś, by dbać o ich odpowiedni wygląd, już nie pamiętam jak się ten zawód nazywał :(
Haha ale może serum będzie jeszcze tak długo działać, że nie będzie mieć problemów nawet z przenoszeniem Bucky'ego przez próg czy rzucaniem o łóżko xD a jak będzie mieć to potraktuje się go raz jeszcze serum xD 
I takie zdolne te palce! 
#2 Gdzie jest Wanda?! Albo Swann?! One by wiedziały jak pomóc.. I na przestrzeni tylu lat Steve wciąż jest jego kotwica.. Nic tylko chcieć Bucky'ego wepchnąć w jego ramiona no i by Steve nie był taki świętoszkowaty.. Ktoś serio potrzebuje dozy czułości i jedzenia,mimo że to mało męskie
/Czyli Winter Soldier ma człowieka od depilacji, a Kapiran Ameryka od dbania o sutki? Okej... Gdzie można składać CV?
/Rzuceniem o łóżko? Steve rzucający Bucky'm o łóżko :P? Toć biedak wylądowałby wtedy na łóżku sąsiadów dwa piętra niżej.
/Piękne, zdolne, ale za to nieco niepraktyczne, bo nawet na nich proteza ma łuski. A taką można by zrobić komuś krzywdę.

/Może i wiedziałyby, ale problem w tym, że Bucky najpierw musiałby pójść po tę pomoc. A on nie ufa Wandzie i nie da jej się zbliżyć do swojej głowy. Ze Swann to samo - pozwolił zbliżyć jej się do swojej głowy, ale to nie oznacza, że od razu jej ufa. Ale Steve jej ufa, a on ufa jemu.
/A co do imienia Steve'a na jego dłoni - można to interpretować jak się zechce, wolna amerykanka :)
S: Jego śmierć to wina Zoli i jedynie Swann by mogła mieć jakieś wyrzuty.. W końcu to jej rolą było zadbanie o bezpieczeństwo.
 Nie jestem już Kapitanem Ameryką, ale wciąż jestem ich kapitanem. Jestem dowódcą i każda klęska, wszystko, co pójdzie źle na misji, o której sukces powinienem zadbać, jest moją winą. Błędy mojej drużyny są moimi błędami.
 B: Dlaczego nie?
 Bo nie. Nie chcę. To takie trudne do zrozumienia?
 

#52 (Bucky)

N: Wiem, że notka jest haniebnie krótka, ale pisanie jej przychodziło mi z dziwnym trudem, szczególnie części pierwszej. Ale obiecuję poprawę i kolejna będzie dłuższa!

Astrid Löfgren

N, właściciele nie byliby w dobrej sytuacji, ale pomyśl też o barmanach. Ich życie z takim klientem jak Bucky oznaczałoby balansowanie na krawędzi. I to przy silnych wiatrach.
Oczywiście, że można. Miło by było mieć obok takiego Steve’a, który służyłby ramieniem. 
/E tam, trzeba potrafić myśleć optymistycznie. Gdyby barmanom udało się odpowiednio do niego zbliżyć - magia zniżek i gratisów zdziała cuda - zyskaliby (pół)darmowego i niezawodnego ochroniarza!
/A do tego wśród rodziny zrobiłby furorę. Kulturalny, ułożony, przystojny, szarmancki - ideał wszystkich babć i ciotek, Tylko trochę za stary... No i nazista, ale to szczegół.
Steve, nie jest zabawne, fakt, ale w pewnym sensie słuszne. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, to się zgadza.
Czyli na przykład pierwsza kostka domina, którą była akcja na Lemurian Star. A jakie masz przeczucia odnośnie tej sprawy? 
/W taki sposób zwyczajnie prościej jest mi o tym mówić, więc od czasu do czasu silę się na jakiś suchy żart. Ostrzegam więc, że może mi się to czasem zdarzać. Ale staram się to ograniczać.
/Tak, to idealny przykład. Prosta misja, która przerodziła się w coś o wiele większego. Wystarczyło, żebyśmy zignorowali wtedy złe przeczucia, posłuchali rozkazów, a zginęłyby miliony. W tym przypadku sam jednak nie wiem, co sądzić. Jednego dnia wydaje mi się, że jesteśmy już blisko końca, a drugiego, że wciąż jesteśmy daleko sedna sprawy i błądzimy na ślepo. 
Bucky, nie. Mówię, że płynna jest wrodzona, a skrystalizowana jest nabyta, ale o tym zapomnij, nie przyda się. Chyba, że do krzyżówki. Czyli w końcu przypomniałeś sobie, tak? To dobrze.
Zostaw biednego Stevena w spokoju. Sam się walnij, skoro bardzo chcesz i upatrujesz w tym jakieś szanse. Albo weźże się za ćwiczonka, zamiast narzekać. No i mówiłeś, i ciekawe, kto kogo bardziej nie lubi.
/No tak, tak, wiem, że tak mówiłaś, ale... Coś poplątałem, zawsze to robię, nie zwracaj na to uwagi. I co sobie przypomniałem?
/Steve jest silniejszy ode mnie. Gdyby to on mnie uderzył, byłoby to... skuteczniejsze.

o.

Bucky woli jak się do niego mówi po francusku? :p czy angielszczyzną łamaną przez jęki? xD
Hahahahaha biedny on, głowa zupełnie mu nie pasuje do reszty ciała xd może tego się obawia i dlatego tak chudnie? A Bucky chce wyrównać więc on przybiera xD 
Ale co sobie bardziej wyobrażasz? Że sięga po lubrykant, który ma w kaburze bo mu się zachciało do zaułka Steve zaciągnąć? :p
Ja mam zawsze grzeczne myśli! 
/Po rosyjsku. To jedyny, słuszny język! Choć francuski też ujdzie. Albo hiszpański. Steven ma warunki ( ͡° ͜ʖ ͡°) klik. Ale lepiej przerwijmy temat. Nie przed 22!
/Wiem, że fandom pokochał tag pt."beefy Bucky", ale ja i tak mam obawy. A co jeśli Bucky wskoczy w swój cudowny gorseto podobny mundur, a klamry nie wytrzymają i cywile będą w zagrożeniu? Zginąć od odstrzelonej klamry Winter Soldiera to piękna śmierć, no ale wciąż jednak śmierć. No i jak biedny Steve będzie miał go znosić z pola bitwy? Wiek już nie ten, plecy już nie tak wytrzymałe...

/Po prostu Bucky ma bardzo ładne palce, o!
S: Clint też cię poparł... Ale jak tam Wanda? Pozbierała się? No ja też za was kciuki trzymam, co by nie było..
 Tak, wiem, że mnie poparł i wiem, że to wszystko, co nastąpiło później, jest moją winą, ale nie mogę cofnąć czasu i tego naprawić. Nieważne jak bardzo bym tego chciał. Nie można się cofnąć, trzeba iść do przodu i mieć nadzieję, że nie popełni się już tych samych błędów.
/A Wanda jest silna. Daje radę.
B: Masz Kapa pod ręką
 Mam, no mam, ale to nie... Nie chcę go bić.

o.

#1 A może powie "bite mehr, sznela" xD
chyba po prostu ręka mnie zbyt przeraziła żeby patrzeć na co innego.. Plus takimi kreseczkami Bucky nie zadowoliłby się, więc pewnie tam jest coś więcej xD
Ale szorstkie przyjaźnie też ciekawie się oddaje, miłe to dla oka jest xDJak dobrze, że my o niej tak nie powiemy xD
#2 Przepraszam, że tak się wtrącę- przy pierwszym gifie wiem, że po broń sięga ale to wygląda jakby się szmyrał/drapał po pośladku xD 
/Byle nie przy Bucky'm. To taka dobra rada, by nie zarobić uderzenia nocną lampką i ochrzanu. I może focha. Bo to Bucky, on tak może.
/A tam przeraziła. Co prawda panu Evansowi trochę brakuje do tak pięknego wyglądu (tutaj ktoś nawet stworzył porównanie, o - klik), ale jeszcze ma szansę. Choć wątpliwą, bo jednak Capa zdaje się być z filmu na film coraz mniej. W odróżnieniu do Bucky'ego, tutaj utrzymuje się tendencja, że z każdą częścią ma plus 10 minut na ekranie i plus 10 kg. Już boję się o jego kolejny występ.

/Więc to tylko ze mną coś jest nie tak, bo wyobraźnia podsuwa mi inne, nieco bardziej spaczone (i zboczone) obrazy :(? To twoja wina, ty mnie tak zdemoralizowałaś i nawet w ruchu jego palców dopatruję się czegoś, czego nie ma. Biedna ja. Bucky też biedny.
S: Och kochaniutki, nie zawstydzaj się.. Jeszcze nie tak dawno temu cały świat był w ciebie wpatrzony, teraz chętnie by cię wypatroszyli, ale nie ma co o tym rozmyślać.. 
 Nie jestem zawstydzony. nie widzę ku temu powodu. I tak, zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy ludzie zmienili o mnie zdanie i to o sto osiemdziesiąt stopni, ale wiem też, że są również tacy, którzy popierają to, co robię i część drużyny, która zdecydowała się mnie poprzeć. Taka wiedza pomaga.
 
B: Kusi cię by mi przywalić? Nie powiem, ciekawe
 Kusi mnie, żeby przywalić komukolwiek. Mam ostatnio nieco nadszarpnięte nerwy.

28 sierpnia 2016

Astrid Löfgren

N, ano, właśnie. Chociaż wiesz, to wcale nie złośliwość. Bucky jest po prostu oddany i wie, że te bary by bez niego nie przetrwały. Absolutnie nie.
Nie pogardziłabym Steve’m, jednak chyba nie spełniałabym jego oczekiwań jako czerwona głowa. On przecież ma misję, zbawia świat i te sprawy. 
/A dziwisz mu się? Wie ile może w siebie wlać i kalkuluje, łatwo dochodząc do wniosku, że bez jego pomocy bary zwyczajnie upadną. To jest dobry chłopak, który troszczy się o właścicieli swoich ulubionych lokali. No, chyba, że go zdenerwują. Wtedy ich znokautuje. Ale zawsze za siebie zapłaci, zawsze!
/No tak, tak, świat w końcu sam się nie zbawi, ale od czasu do czasu można by popodtrzymywać kult czerwonej głowy, prawda?
Steve, świata nie zmienisz z dnia na dzień, więc… Pozostaje tylko życzyć, żeby ten wasz świat przestał w końcu przysparzać tylu kłopotów. Jakie doświadczenie masz na myśli?
/Cóż, nie zgodzę się. Da się zmienić świat w jeden dzień, wiem z autopsji. Jednego dnia zamknąłem oczy i szalała wojna, drugiego otworzyłem oczy, a ta już dawno się skończyła. Co prawda w między czasie dla innych minęło siedemdziesiąt lat, ale dla mnie było to jeden dzień. I to niecały. Więc wszystko zależy od perspektywy, z której się na to spogląda... Teraz dopiero zdaję sobie sprawę z tego, że to jednak nie jest zabawne.
/A miałem na myśli to, że dzięki pracy z SHIELD miałem okazję zorientować się, że to właśnie sprawy na pierwszy rzut oka proste mogą okazać się tymi najbardziej skomplikowanymi i niebezpiecznymi, nie te, które moglibyśmy za takie uważać.
Bucky, no tak. Ameba była puentą. Widzisz? Nie jesteś sam. Cieszę się, że ci lepiej.
Inteligencja płynna jest wrodzona. Skrystalizowana – nabyta. Można powiedzieć, że razem tworzą "inteligencję". Nie wiem, po jaką cholerę ci to mówię. W każdym razie myślę, że prędzej czy później dotrzesz do takiego poziomu, który pozwoli ci w siebie uwierzyć.
 Inteligencja płynna i wrodzona, i skrystalizowano-nabyta, mówisz? Nie, żeby coś, ale dziś przez dobry kwadrans próbowałem przypomnieć sobie jak nazywa się to cholerstwo z trzema zębiskami, które później okazało się być widelcem, więc na pewno zapamiętam. Żeby nie zapomnieć, zapisze to sobie w swoim super kajeciku z rzeczami do-kurwa-zapamiętania, a na pewno mi to nie umknie. No chyba, że zapodzieję kajecik, co jest bardzo możliwe. To wręcz musi stać się w najbliższym czasie. A jak mówiłem Rogersowi, że ma mi porządnie przywalić, żeby wszystko w mojej cholernej głowie powróciło na miejsce, to nie chciał się zgodzić. Skoro wstrząs mózgu potrafi wyłączyć mi tryb Winter Soldiera, to może wyłączy mi też tryb sklerozy, bo czemu nie? W końcu już mi ją włączył. Mówiłem już kiedyś, że ja i mój mózg się nie lubimy? Nie? Tak? Nieważne, mówię teraz.

o.

Reakcja Steve była by bezcenna, aż szkoda że nie dodadzą tego jako element komediowy :(
Bo pisałaś, że nie zwróciłam uwagi na czarne kreski i nie wiem, czy na dobre spojrzałam xD
Przyjaźń nie przetrwała.. Ale Logan mógł za to mieć inne romanse xD
/Och, no coś ty. Prędzej będą kazali powiedzieć mu "Hail Hitler", bo jeszcze ktoś by coś sobie pomyślał...
/Och, że to. Nie chodziło mi o Bucky'ego, a o Steve'a i te kreseczki. Te na dwóch ostatnich obrazkach, tak w okolicy pasa. 
/Przetrwała. Nie raz, nie dwa się ścierali, ale jednak wciąż da się zauważyć, że Logan widzi w Bucky'm tego dzieciaka, którego poznał na wojnie, i w pewien szorstki sposób się o niego troszczy, choć rzadko to okazuje. No i są imiennikami, to zobowiązuje :P No i obaj mogą powiedzieć o Natashy "moja dziewczyna". Tak jak Clint. I Matt. I Steve. I dobre pół Avengers... 
S: W sumie niektórzy przyjaciele i w ten sposób to pojmują...
Ktoś musi być wzorem cnót wszelakich.
/Cóż, zdaję sobie z tego sprawę i nie raz miałem okazję usłyszeć o nieco... specyficznych typach przyjaźni, ale ja jakoś nie mam ochoty angażować się w coś takiego. To nie dla mnie, zdecydowanie nie.
/Nie ma kogoś, kto jest idealny lub jest "wzorem cnót wszelakich". Na całe szczęście.
B: Kulą po nogach, ha ha
 Ha ha... Nie. Przyłożyłbym ci raz, a z kości zostałyby ci puzzle. Kuszące, ale odpuszczę.