Ja też, facet miał łeb na karku i dobrze gadał :D
Dobrze jej tak. Małej kopi Romanowej bym nie zniosła, a tak to mamy słodkiego Nathaniela Pietro Bartona ^^
Chyba najlepsza była wizja Starka, wywarła na mnie największe wrażenie. Nie mam pojęcia dlaczego Thor to zobaczył, żeby mieli powód do wprowadzenia Visiona, nawiązanie do Ragnaroku i Infinity War, kto się będzie przejmował logiką. Ja miałam nadzieję zobaczyć Zimę w wizji Capa, choć taniec z Peggy bardzo romantyczny, to nie wiem, co go w tym tak bardzo przerażało. Skoro niedługo Civil War mogli coś nawiązać do tego. Nie mam zielonego pojęcia czego się tak boi w.... przeszłości? To prędzej żal albo tęsknota, a nie lęk. Tony miał rację, Wanda go oszczędziła.
Stan w tym wydaniu wygląda jak oblech spod sklepu, bez urazy dla tych panów. A taki ładny był na końcu WS, co się z nim stało? :(
Daty byłyby najrozsądniejszym rozwiązaniem, lecz czasami piszę się, że żył lat np. 95, a w jego wypadku nie do końca to by było prawdą.
Wątek Thora dobrze pokazuje to, jak bardzo AoU jest pocięte. Przez cały film Thor ciągle pojawia się i znika, niby podejmuje ważne decyzje, ale jednocześnie jest najbardziej odsunięty. I moim zdaniem, gdyby scena z jeziorkiem była dłuższa i lepiej wyjaśniona to wszystko od razu byłoby jaśniejsze.
Wizję Steve'a można interpretować na wiele różnych sposobów. Ja odebrałam to tak, że największym lękiem Steve'a jest szeroko rozumiana pustka- sala jest pełna życia, ale w mgnieniu oka pustoszeje i nawet Peggy, choć powinna, nie jest już w stanie tej pustki zapełnić, a Steve ponownie zostaje całkiem sam. Bracia Russo mówili, że Steve jest samotny nawet wśród ludzi i ta wizja przypomina nam o tym po raz kolejny.
Na początku widzimy też scenę, w której jeden mężczyzna wyciera wino z koszuli drugiego. Na pierwszy rzut oka wygląda to tak, jakby opatrywał on ranę postrzałową w serce. Steve boi się, że już zawsze będzie na wojnie.
Zwróciłam też uwagę na to, że Steve ciągle zdawał się czegoś szukać. Peggy stała przed nim, a on ciągle rozglądał się na boki, bo czegoś mu brakowało. Wojna się skończyła, mogą wracać do domu, a jemu czegoś brakuje.
Nie powiedziałabym, że Wanda go oszczędziła. Zwyczajnie jego lęki były najbardziej ludzkie- pustka, samotność, zapomnienie.
I bardzo dobrze, że tak wygląda. Przynajmniej widać, jak wszystkie te wydarzenia odbijają się na Bucky'm. Cytując "świat próbuje rozerwać go na strzępy", więc gdyby był piękny i zadbany to trochę komicznie by się to prezentowało.
Jak chcesz :P
O matko, James (nie mogę). Nic ci nie odpowiada, ciężko ci chłopie dogodzić. Sprzeczam się z tobą źle, zgadzam jeszcze gorzej. Nie zawsze piszesz bez sensu, lepiej?
Podbudowałeś mnie, nie ma co. Nie ma to jak pogaduszki podnoszące na duchu, naprawdę. Choć doskonale to wiem, wolałam, żeby siedziało to gdzieś w środku i nie wychodziło na wierzch, bym miała święty spokój. Czasami lepiej jest oszukiwać siebie samego i udawać, że jest fajnie. Teraz mi o tym przypomniałeś :(
Bo ja to niby co? W ogóle cię nie rozumiem? A widzisz nie :P Po prostu jesteś pełen sprzeczności i czasami sam zaprzeczasz samemu sobie, w tym tkwi cała tajemnica, Jamesie.
Często nie rozumiem sam siebie, więc to, że jestem chodzącą sprzecznością to raczej żadna tajemnica.
Znowu moja wina i znowu zły temat, zrozumiałem. Przerzucić się na rozmówki o ulubionych kolorach? Bardzo lubię niebieski, ma'am, naprawdę. Lepiej?