12 stycznia 2016

Anonimowy

[link]
N, ucieszyłabyś się, prawda ;)?
 Och tak, właśnie tego potrzebuję do pełni szczęścia. Jeśli taki film by powstał, zwyczajnie nie śledziłabym żadnych newsów i nie poszłabym do kina. I patrząc na komentarze: "I personally don't find Black Widow that exciting a character", "I'd prefer a solo Hawkeye","She's a boring character whos never been able to keep an ongoing comic", nie byłabym jedyna. Poza tym, film o Wdowie mógłby okazać się najmniej dochodowym filmem z MCU, ponieważ:
- Wdowa to postać z o wiele niższej ligi niż Kapitan Ameryka, Pająk czy Iron Man, więc nie przyciągnęłaby ludzi samym pseudonimem. Nie ma też żadnych ciekawych umiejętności, ani nie jest też kontrowersyjna jak facet latający na mrówce, kosmiczny szop z ciągotami do broni, czy gadające drzewo. To tylko babka w obcisłym kostiumie. Takich jest wiele.
- Radzi sobie jako dodatek do drużyny, ale sama nie miałaby szans z żadnym ciekawym, przyciągającym niezainteresowanych komiksami widzów złoczyńcą. A walka "szpiega" ze "szpiegiem" byłaby raczej mało ciekawym materiałem na tego typu film i ludzie prędzej poszliby na kolejne "Żółwie Ninja" czy "Transformers", gdzie jest dużo wybuchów i nawalanki. Film również nie przyciągnąłby fanów kina szpiegowskiego, bo raczej nie zadowoliłby ich film pełen gagów - często mało śmiesznych i przeznaczonych dla dzieci, z prostą, nieskomplikowaną fabułą, uproszczeniami, a do tego z ratingiem PG13. W Polsce okraszony wspaniałym dubbingiem, wycięciem wszystkich przekleństw i zmianą sposobu mówienia na młodzieżowy slang. Jasne, CA:WS jest naprawdę dobrym filmem, ale to nie film szpiegowski. To film na podstawie komiksów, zrobiony na podobieństwo kina szpiegowskiego i tylko dlatego zbiera tak dobre recenzje. Jeśli takie momenty jak np. chowanie supertajnego dysku w maszynie z przekąskami, ucieczka z karawany samochodów przez wycięcie dziury w nadwoziu (oczywiście nic nie zostało uszkodzone i nikt z jadącego za nimi samochodu tego nie zauważył) czy skakanie do lecącego helikoptera, pojawiłby się w kinie sensacyjnym, film zbierałby o wiele gorsze recenzje. Ale w CA:WS mamy dwóch dziewięćdziesięciolatków o wyglądzie dwudziestolatków, którzy bez problemu mogliby zacząć rzucać w siebie samochodami, więc było im wolno więcej. 
 Mogłabym dopisać tu jeszcze wiele, ale nie będę zanudzać. Chodzi mi głównie o to, że Marvel wie, że zrobienie filmu o Wodowie to ryzyko. Zawiedli się już na AoU i Antku, bo filmy zarobiły mniej, niż zakładano i nie chcą przeliczyć się raz jeszcze, dlatego robią z niej postać drugoplanową. A jeśli by się tak stało, Marvel znów mógłby zniechęcić się do robienia filmów z superbohaterkami w rolach głównych, bo i po co, skoro te z facetami zarabiają więcej? Dlatego lepiej niech trzymają się Wasp i Carol, które są jednak bardziej znanymi (przynajmniej tak mi się wydaje) postaciami i mogą zaprezentować widzom znacznie więcej.
 I żeby nie było - nie uważam pani Scarlet za złą aktorkę. Wręcz przeciwnie, chętnie sięgam po filmy z nią, a w "The Island" niemal nie mogłam oderwać od niej wzroku. To Wdowa jest, jaka jest. Ludzie albo ją lubią i bronią pazurami, albo jej nie lubią, albo jej nienawidzą. Ja chyba jestem w grupie numer dwa, bo nie bluźnie na nią aż tak bardzo i nie wyrzucam jej od gwałcicielek. I to tyle. Czyżbym trochę przesadziła :P? 

Astrid Löfgren

"Wysłali cię ze mną, gdy uciekłam" - czy nie powinno być "za mną"?
Więcej błędów nie dostrzegłam, no może oprócz "Margerity", bo ten rodzaj pizzy zwie się "Margherita". "Margarita" zaś jest drinkiem. Ale to już takie bzdurne czepianie się o nic.
Aż strach pomyśleć, jak ciężkie i przykre mogą być te przyszłe rozmowy o Moskwie, Wołgogradzie i Stambule. A może wręcz przeciwnie?
Lubię te ich dialogi. Bardzo lubię. Za chwilę zacznę narzekać, że tak krótko, bo najchętniej czytałabym i czytała... Czas na postawienie kropki, bo wpadłam w taką melancholię, że dobrze by się to nie skończyło. Wyczekuję następnych części z niecierpliwością sięgającą zenitu.
/Jeśli chodzi o błąd w nazwie "Margherita", to bez bicia przyznaję, że zastanawiałam się nad pisownią i błędnie zasugerowałam się tym, że skoro niedaleko jest pizzeria "Margerita", która nachalnie podrzuca swoje ulotki, to obie wersje są poprawne, bo przecież nie zrobiliby błędu w nazwie. Mój błąd.
/Chciałabym powiedzieć, że wręcz przeciwnie, będą miłe i przyjemne, a Bucky nie będzie się o nic obwiniać, ale nie mogę. Zresztą, wiesz przecież, że zła kobieta ze mnie i zwyczajnie lubię go dręczyć.
/I te notki z założenia miały być krótkie i liczyć maksymalnie trzy strony (wyjątkiem była 17, ale zwyczajnie nie dało się jej skrócić). Mogę dodać jeszcze jedną stronę, jeśli są aż zbyt krótkie. Żaden problem.
Yelena, widocznie się nie poddał, skoro lżej mu przyszło pozwolenie na nazywanie siebie Bucky'm.
Jeszcze trochę i będzie podążał za modą. No to można go stawiać po ciuchu w innych sytuacjach, gdzie sam będzie musiał wybrać drogę. 
/Cóż, ostatnio zdecydowanie częściej i tak zwracam się do niego per James, bo to chyba najbardziej neutralny wybór. Nie wydaje się być niezadowolony z tego powodu, chyba nawet wręcz przeciwnie, pasuje mu to.
/James potrafi podejmować proste decyzje, potrafi zadbać o siebie w wystarczającym stopniu, by przeżyć. Potrafiłby podjąć także te trudniejsze, dalekosiężne decyzje, oczywiście, że by potrafił, gdyby nie bał się, że na pewno, na sto procent jego wybór będzie zły i wszystko zawali. Facet ma blokadę, brak mu pewności siebie.
/Jeszcze trochę i może zdecyduje się założenie czegoś w kolorze innym niż czarny, zgniłozielony albo szarobury. A za modą lepiej niech nie podąża, bo jakoś nie pasowałyby mu spodnie tak obcisłe, że wyglądają na o numer za małe albo takie, których krok wisi gdzieś koło kolan. Chociaż to mógłby być ciekawy widok.
James, to by była już przesada, gdyby ci wszystko mogło odrosnąć. Nic nie musisz mówić. Tego wykładu też nie musiałeś, bo to akurat jest jasne. Głowię się nad tym mózgiem, bo mnie to zwyczajnie ciekawi, ale wiem, że nie nie dasz mi jednoznacznej odpowiedzi.
No to co mi pieprzysz, że nie wiesz, co robić, żeby nie dopuścić lub opóźnić proces cofania się do jakiegoś tam poziomu, skoro doskonale wiesz?
/Prędzej pytałaś o to, czy poszatkowany płat i przecięte półkule cudownie się złączą. Więc po to "ten wykład". By powiedzieć, że nie. Mózg to nie złamana kość, więc nie, sam cudownie się nie złączy. Miałem mówić więcej, więc mówię więcej.
/Powiedziałem prędzej czy później. Wybacz, że nie jestem aż tak lotny, by opanować taki materiał w miesiąc i stać się specem w dziedzinie neurologii i psychiatrii. A przy okazji także kilku innych dziedzin, które okazałby się w tym przydatne. Ale dziś wiem i pamiętam więcej niż tydzień, miesiąc, czy rok temu, bo zdziwisz się, ale wpadłem na to, że "mózg można zmusić do pracy", więc nie rób ze mnie aż takiego idioty, który nie wpadnie na nic, aż nie wskaże mu się tego palcem i nie poprowadzi za rączkę. Ale nie udaję, że wiem wszystko, bo tak nie jest. Nie wiem naprawdę wielu, wielu rzeczy i minie sporo czasu, nim się to zmieni.

red hood.

Co sprawia, że czujecie się spokojni?

N:
Cisza. Wystarczy mi tylko cisza.

Fury:
Uspokajam się dopiero, gdy pozbędę się problemu, który ten spokój zakłóca.
Yelena:
Dla relaksu uprawiam jogę. Chociaż czasem działa tylko czaj. I to odpowiednio doprawiony.
Bucky:
Jak bardzo cię zaskoczę, jeśli powiem, że nic?