3 listopada 2015

Astrid Löfgren

N: Wracając do tematu Ultimate!Red Skulla- Raspberry_Glass napisała serie krótkich miniaturek, która opiera się właśnie na tej serii komiksowej i sporo z niej czerpie- Czerwienią barwiąc świat.  
Yelena, nie powiedziałaś, dlatego tę kwestię poddałam w wątpliwość. Rzeczywiście świetny kierowca.
W sumie to dobrze, że ci wygarnął to, co myśli. Przynajmniej nie jest bierny. I chyba był w tym szczery, skoro zaszło to tak daleko. Do rękoczynów, mam nadzieję, nie doszło?
Co z Liką?
Nikogo jeszcze nie potrącił, więc nie jest źle. Znaczy- nikogo nieumyślnie nie potrącił. To dość znacząca różnica.
Nie doszło nawet do podniesienia głosów, bo mogłoby zwrócić to czyjąś uwagę. Dzięki temu skończyło się tylko na ostrej sprzeczce i połamaniu stołu. Czyli nadzwyczaj normalnie. Jak na nasze standardy.
Muszę odstawić ją w jakieś bezpieczne... choć w miarę bezpieczne miejsce. To priorytet.
James, żadne słowa nie są zmarnowane, jeśli potrafi się wyciągnąć z nich wnioski.
Ależ musieli cię walnąć w ten czerep. Prawdziwy cud, że zacząłeś dostrzegać tę pozytywną cechę. Mi też nie do końca chodziło o wagę. Raczej o samą konieczność posiadania takiego czegoś. Nie mówię o ręce, a o samym materiale.
No cóż, moje abstrakcyjne myślenie kończy się wtedy, kiedy jeden taki twierdzi, że ma dobry humor. Mrużę wtedy oczy z powątpiewaniem i myślę sobie "Ehe, na pewno, jajcarz jeden". Chociaż w sumie mogłabym cię o ten dobry humor podejrzewać, ale minimalnie, bo dość gadatliwy jesteś, jednak wiem, że niezły jesteś w niewinnym ukrywaniu faktów, więc wolę podejść do tego z dystansem.
Nadszarpnęło to mój limit ilości użytych słów na najbliższy miesiąc. Pewnego progu nie przekroczę. Wiesz, nie chcę wyjść na gadułę. 
Pominę kwestię obrywania w czerep. Moja biedna głowa cierpi. Trochę współczucia. Ale przechodząc do sedna, bo przecież miałem to pominąć- kilka śrub czy metalowa płytka w głowie faktycznie może nie być jakoś bardzo interesująca, ale uwierz, że gdy masz dobre kilkadziesiąt kilogramów żelastwa doczepione do ciała, waga jest jednak dość znacząca. Część moich kości została tym zastąpiona albo pokryta, bo inaczej nie dałyby rady utrzymać ramienia. Obojczyk, łopatka, mostek, a nawet części żeber. To trochę uprzykrza życie. 
Raczej łatwo zorientować się, że zwyczajnie lekko naginam prawdę albo po prostu robię sobie jaja, jak to ładnie ujęłaś, gdy twierdzę, że mam wspaniały, czy tam nawet dobry humor. Raczej bywa on po prostu... nadzwyczaj mało wisielczy. Poza tym, niewinne ukrywanie faktów? Nie wiem o czym mówisz.