1 marca 2016

Anonimowy

N:Przepraszam mój błąd! Nie zauważyłam, że Rhodes wskoczył :( A jestem niegrzecznie zakochana w historii Stucky i sądzę, że gdyby jeden z nich był kobietą to, byłoby to niezłe love story :)
/Toć to już jest niezłe love story i nikt nie wmówi mi, że jest inaczej :P Sam Russo przyznał, że jest to historia miłosna - o miłości prawdziwej, silnej, braterskiej. Sama nie chciałam patrzeć na to inaczej, ale przeczytałam znakomity ff - The Man on the Bridge (polskie tłumaczenie można znaleźć tutaj), który sprawił, że zaczynałam przekonywać się do Stucky. 
B: Oj Bucky, od nienawiści do miłości jeden krok, czy cios ;) w młodości praliście się nie raz a przyjaciółmi byliście wciąż, także nic straconego, co nie?
/Walczyłem za Steve'a, nie ze Steve'm. Był moim przyjacielem i nigdy nie podniósłbym na niego ręki. Musiałem go pilnować, upewniać się, że nie zachoruje, że niczego sobie nie zrobi, że w nic się nie wplącze, bo sam, kurwa, nie potrafił tego robić. Był moim przyjacielem, ale już nie jest. Nie potrzebuję przyjaciół.

Astrid Löfgren

N, to ile Buckyś wódy wychlał? :P
Mało było o niej informacji, albo to ja tak umiejętnie szukałam, że nic - oprócz tego, że była kimś w rodzaju lekarza - nie znalazłam. Wolałam się upewnić. Zasugerowałam się tym, że "wyglądała inaczej", ale widocznie bardzo dobrze to rozegrali, skoro Bucky się nie skapnął wcześniej.
Aż mam przed oczami jego czarno-białe zdjęcie z cytatem w stylu Paulo Coelho.
Albo wtedy, gdy przypałęta się choróbsko. Chociaż chyba nie powinna chorować jak normalne dzieciaczki, nie?
E tam, mógłby prowadzać ją na smyczy i szelkach. U nas to wciąż mało popularne, ale na zachodzie czy północy już tak.
Jestem jak najbardziej za tym pomysłem. 
/W tym przypadku Bucky po prostu próbował się tym usprawiedliwić, ale gdyby wlewał w siebie słuszne ilości przez kilka dni z rzędu, zadziałałoby nawet na niego. Ale wtedy skończyłby raczej z jeszcze kilkoma dziurami w ciele, Jeśli nie jeszcze gorzej.
/Medvedev brała udział w całym tym teatrzyku ze śmiercią Starkowskiego, który miał zrobić z Yeleny Black Widow. Wiesz, taki typ, który robi za przyjaciółkę, a chwilę później idzie zdać raport szefostwu. Wiele tam takich było, a wykorzystałam akurat ją, bo była najmniej znana.

/Becca ma DNA Bucky'ego, a więc to, że będzie "super" jest pewne. Już współczuję dzieciakom, które kiedyś spróbują zawłaszczyć sobie jej łopatkę w piaskownicy :P
/Wizja Bucky'ego wyprowadzającego dziecko na smyczy jest bardzo kusząca (i nawet do niego pasuje), ale akurat temu odpuszczę. Będzie jeszcze jedna albo dwie części o okresie niemowlęcym, potem zrobimy przeskok o kilka lat i znowu będzie kilka części. A weekend z "tym Bucky'm" pojawi się pewnie pomiędzy tym.
Rhodey, Stark, mówisz? Coś mi się obiło o uszy. Co on takiego robi, że tak trudno go znieść?
/Znoszę Tony'ego od dobrych dwudziestu lat. Czasem ledwo, naprawdę ledwo i to resztkami cierpliwości, bo gość ma w sobie tyle autodestrukcyjnych zapędów, co nikt inny. Zostawiam go na pięć minut, puszczam innym samochodem - porywają go terroryści. Zostawiam go innym razem - podaje swój adres terrorystom i wplątuje się w porwanie prezydenta. A w międzyczasie pakuje się w kosmiczny portal z atomówką. Właśnie to robi.
James, stety, stety. Ava ci pomogła czy rozdzieliliście się i jakimś cudownym sposobem udało ci się samemu uciec?
/Nie potrzebuję cudów, by zdołać uciec. Jestem cholernym Zimowym Żołnierzem, wygrzebywałem się z gorszego szamba. Nie musiała mi pomagać.

Anonimowy

Ou,więc tu nie ma miejsca na Stuckyholizm
N: Och, więc to było do Bucky'ego! Przepraszam za błąd. Po porostu nie sprecyzowałeś/łaś do kogo to pytanie, a akurat wskoczył Rhodey, który jest z Capem w jednej drużynie i stąd moja pomyłka. Już to naprawiam.

/A jeśli chodzi o Stucky - ostatnimi czasy cóż:
Jak tam ze Stevem się układa?
 /Ostatnim razem, kiedy go widziałem, chciałem go zabić. Dwukrotnie. Także nie układa nam się raczej zbyt dobrze.