N, zazdroszczę. Ja się nigdy nie wyrabiam, jeśli mam jakiś konkretny termin.
Jeszcze trochę i nawet to, co sensowne, nabierze innego znaczenia.
Mogę mieć na zrobienie czegoś dwa miesiące, a i tak skończy się to tym, że przysiądę do pracy na mniej niż tydzień przed wyznaczonym terminem. Poganiający czas naprawdę działa dobrze na moją kreatywność :P
Bo te sceny na pewno maj drugie i trzecie (oczywiście o wiele głębsze) dno, którego my- maluczcy nie dostrzegamy.
Yelena, naprawdę czasami to wychodzi? Jakie sposoby ma?
Naprawdę rzadko, bo zdarzyło mi się to zaobserwować tylko kilka krótkich razy, ale czasem widać jakiś przebłysk. W małym żarcie, ledwo widocznym uśmiechu, w zwykłych rzeczach.
Jest znacznie mniejszym dupkiem, a czasem nawet próbuje być miły. To już naprawdę coś.
James, no nie wiem, może czegoś nie powiedziałeś, dlatego się upewniam. Dlaczego nie bardzo to pomaga?
Chyba jeszcze nigdy wcześniej nie powiedziałeś otwarcie, że cię cieszysz. Miło to czytać.
Po prostu fakt, że mamy jakąś wspólną przeszłość i ona ją zna, a ja pamiętam tylko fragmenty, jest dość frustrujący. Wolałbym wiedzieć wszystko. Wtedy byłoby prościej.
Po prostu dla większości jest to normalna rzecz, więc nie uważałem, że jest to coś, czym powinienem się chwalić.