27 czerwca 2016

O.

Haha jak zrobić Bucky'emu dobrze? Powiedzieć, mu że pięknie wygląda.. Czemu Steve się na ten sposób nie wziął? ;D
No wiesz, pewnie go ktoś o to poprosi ;D Ale coś Czarna i Astrid ucichły? :(
Ale jak będzie 150000 to może jakieś Stucky do świętowania? Obrazowo-czytaniowe?:d
Tak szybko doszłyśmy do tego, a Bucky jeszcze nad tym siedzi... xD
/No bo Steve starej daty jest i nie wypada mu prawić przyjacielowi takich komplementów. Jeszcze go o coś posądzą i co wtedy?
/Astrid miałaby ucichnąć? Toć dla niej trzeba oprawić dyplom za cierpliwość, bo jako jedyna wytrzymała z Bucky'm tak długi czas bez przerwy, bo jest tutaj od drugiego dnia istnienia bloga. Wiesz, skądś jest te ponad tysiąc sto pytań :P I tak swoją drogą, to jest już twoje trzysta pięćdziesiąte pytanie.
/Przyznaję, jeszcze o tym nie myślałam, bo do 150 tys., zostało jeszcze dobre 8,5 tysiąca wyświetleń, a więc jakieś dwa-trzy tygodnie. Coś wymyślimy, chyba, że znowu będzie to weekend ze Stucky. Chociaż nie, Steven nie wybaczyłby nam kolejnego weekendu spędzonego na kanapie ;P
/To podpowiedzże mu coś, a nie śmiejesz się z biedaka!
S: Ziemniaki? Oj, żurek? A to jak już spróbowałeś wielu rzeczy to prócz chińszczyzny, która też jest dobrze doprawiona, ci smakuje? 
/Niestety nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie wiem, czym to było. Gdybym wiedział, powiedziałbym.
/I cóż, prościej będzie powiedzieć, że nie przepadam za kuchnią tajską czy indyjską. Chińszczyznę czy coś z kuchni meksykańskiej zazwyczaj wybierałem jak najsłabiej doprawione, dzięki czemu było to dla mnie zwyczajnie smaczniejsza. Teraz wybrzydzanie byłoby nieco nie na miejscu. Do tego nie jestem Bucky'm, który potrafił grzebać w talerzu i wpatrywać się w niego z obrzydzoną miną, gdy siedział obok T'Challi. Ja jestem tym, który za niego przeprasza. Zresztą, kiedyś też tak bywało.
B: Oh Bucky! Jesteś cudowny nawet jak się oddalasz! Jak cię tu nie wielbić?
/I tak ani się do końca nie rozbiorę, ani nie dam się wymacać. Komplementami mnie nie przekonasz. Nie jestem tani.

Astrid Löfgren

#1 N, daję odpowiedź tutaj, żeby było mniej latania.
Nawet bardzo zabawne. Widocznie Sharon będzie doceniania tylko i wyłącznie w pornosach. A szkoda. Marvel powinien się od nich uczyć!
Teraz to już nikt tak nie ma prawa tak powiedzieć.
Chciałam mu dać misję, ale i tak by jej pewnie nie wypełnił. Chociaż przez te hasła zrobiłby wszystko, nie? Łącznie z zakupami.  
#2 Ojej, aż takiej wylewności to się po Bucky'm nie spodziewałam. Momentami miałam wrażenie, że buduje swoimi słowami trochę dramatyczną atmosferę, ale od razu myślałam sobie, że przecież jakie jego zwierzenia mają być, jeśli nie dramatyczne?
Brzydki Bucky nie pozwolił Steve'owi dokończyć i znów te "przepraszam" zawisło nie wiadomo gdzie. Ale fajnie w tym było widać, jak bardzo jest rozdarty.
I końcówka <3 Powinni pomyśleć o zamontowaniu w protezie czegoś na kształt funkcji przywołania, bo Buckyś jest niemożliwy z tym jej gubieniem.
/Żeby było zabawniej - są to gejowskie pronosy. Coś chyba poszło tutaj bardzo nie tak.
/Wydrukuje to sobie i podsunę pod nos mojej babce. Całe lata twierdziła, że mam nie zajmować się takimi dyrdymałami, bo to głupota. Teraz mam czarno na białym, że nie miała racji!
/Wiesz, z tymi zakupami to nawet nie głupi pomysł. Przynajmniej nie trzeba by było wracać, bo Bucky zgarnąłby wszystkie reklamówki za jednym zamachem. 

/On to robi specjalnie, taka prawda. Znów chce być skubany pocieszany, tulony i komplementowany. Tak właśnie jest.
/O właśnie, wszyscy tylko Bucky i Bucky. a biedy Steve to co? Nawet porządnie się odezwać biedny nie miał okazji.
/Śmiej się śmiej, ale wcale nie wiesz jak łatwo jest zgubić taką protezę. Dużą, srebrną, z najrzadszego metalu na świecie. Ale co tam, Bucky rzuci ją gdzieś koło prysznica, bo mu przeszkadzała, albo odpowiednio powygina palce i zrobi uchwyt na kubek i stojak na klucze jednocześnie. I chyba jednak będzie trzeba wgrać jej tę funkcję kontroli bez podłączania jej do ciała. Będzie do niego dreptać niczym w rodzinie Adamsów. 
Steve, to ja już nie wiem, jak możesz sobie z tym radzić. Trzeba mieć niesamowicie silną psychikę, żeby to znosić.
Mi się wydaje, że im szybciej zadzieje się jakiś bodziec, który skłoni go przyjęcia pomocy, tym lepiej. W końcu cały czas coś nowego się w tej jego główce zagnieżdża, mimo że już nikt go nie torturuje, i tak dalej. 
/To głównie kwestia przyzwyczajenia. Na początku nie mogłem przywyknąć do tak doskonałej pamięci, ale teraz po prostu skupiam się na rzeczach, które naprawdę chcę zapamiętać, a resztę spycham gdzieś w najgłębsze zakamarki umysłu. Wciąż tam są i będą jeszcze przez długi czas, ale nie muszę tych wspomnień pielęgnować. Kto wie, może dzięki temu szybciej znikną.
/Czasem mam wrażenie, że Bucky sam siebie torturuje. Jeśli wreszcie zgodziłby się na przyjęcie pomocy, to wspaniale, ale nie chciałbym, by to właśnie kompletne załamanie go do tego skłoniło. Oczywiście nie o moje chcenie lub nie tutaj chodzi, a o jego.
Bucky, jak to co? Informację, której nie rozumiesz. W sumie już powiedziałam, o co chodziło. O emocje. Mówiłam ci, żebyś próbował nazywać to, co czujesz, a ty że nie, nie dasz rady, bo nie umiesz, nie wiesz, nie rozpoznajesz. No to wtedy przyszła mi do głowy ta nieszczęsna aleksytymia, więc dopytywałam i przyznałam, że coś mi zaświtało, a kiedy zapytałeś co, powiedziałam chyba, że nie chcę mówić, bo to takie gdybanie, coś się jednak nie zgadza, i zresztą miałam nie używać pojęć trudnych, to nie użyłam. I chyba też się mściłam za ruletkę, nie jestem pewna, ale to bardzo prawdopodobne.
Ugh, zabolał mnie ten twój obrażony, kaczy dziobek. Czuję się winna jak cholera. Aż chyba wyślę ci bukiet róż w ramach przeprosin. 
/Dałaś mi informację, której nie rozumiem? Wow, dziękuję ci, dawno już takiej nie dostałem. Aż poczułem się jak za dawnych czasów. To teraz powiedz mi jeszcze, miła moja, czy to mam czy jednak nie, bo nie wiem czy mam się tym zainteresować, czy jednak całkiem to olać.
/Czerwone poproszę. Co najmniej tuzin. Wtedy ewentualnie zastanowię się, czy ci wybaczyć.

O.

Wiesz, może on to lubi? Więcej osób chce go tulić za nieszczęścia xD
Haha wiesz czym przyciagnąć ludków do siebie ;D Ja nie powiem, gify Bucky'ego są zachęcające xD
No tak, może być jakiś schemat w naginaniu jego rzeczywistości, wystarczy go wyłapać. 
/Tulenia za nieszczęścia to chyba nie lubi jakoś szczególnie, ale za to żałowaniem i komplementowaniem, by podbudować jego samoocenę raczej nie pogardzi.
/Gify tego typu pojawiają się pierwszy raz, więc niestety to nikogo nie przyciągnęło. Ale może teraz się uda? Potem rozbierze się jeszcze Steve'a i zobaczysz jak wyświetlenia skoczą w górę! Od razu będzie dwieście tysięcy!
/Jest schemat - jeśli coś przed Ruskimi było dobre, Ruscy zmieniali to tak, by było złe. Jest schemat? Jest :P

+ Co do dołu umięśnionego równie dobrze jak góra - klik. Nawet Wolvie zapomina o dniu nóg.
S: Jadłeś coś z polskiej? Dlaczego ci nie smakuje?
/Nie w tym stuleciu. W 1943 przez chwilę stacjonowaliśmy w Polsce, później jeszcze kilka razy przekraczaliśmy dawną granicę, więc było kilka okazji. Pamiętam, że były w tym ziemniaki. 
/Wakandyjska kuchnia ma w sobie to, że bywa dość ostra i mocno przyprawiona. Moje kubki smakowe są o wiele wrażliwsze od tych, jakie mają zwykli ludzie, więc niektóre rzeczy smakują dla mnie i dla Bucky'ego inaczej niż dla innych. Chili to prawdziwe okropieństwo.
B: To wierzę na słowo, że dół jest równie dobrze umięśniony jak góra.. Ale miałam na myśli, że możesz wiesz jakoś zgiąć rękę, albo pokazać raz jeszcze plecki. Oczy mi się cieszą.
/Możesz co najwyżej popatrzeć, jak malowniczo się oddalam.

O.

To nie jest przypadek! On ci tego życzył, bo wiedział jak dobrze go będziesz pisać.. A że Steve miał jakieś urojenia i zamiast wymyślać coś o nim i o Bucky pomyślał o Tobie i to się stało, co się stało.. ;o
Ale chociaż trochę, a to może naprowadzić na "odpowiednie tory" inne wspomnienie? 
/Gdyby wiedział ile przeze mnie wycierpi, życzyłby mi połamania karku, nie nogi. Ale nie ma tego złego, gdyby nie złamanie, nigdy pewnie nie zdecydowałabym się na tego bloga. A tak wciąż działa, choć sądziłam, że padnie jak reszta innych, polskich, marvelowskich asków, z których niewiele się utrzymało. Osobiście dawałam mu jakiś miesiąc, nie więcej :P Magia Bucky'ego, ot co.
/Jeśli wyjaśnią jedną rzecz, następne same mogą zacząć się rozjaśniać, nabierać sensu, czy okazywać się pustymi kłamstwami, które wgrano mu do głowy.
S: Ach, zaś się wypowiadać nie potrafię. Miałam na myśli właśnie smaki, których wy nie mieliście a teraz jest tego od groma.
.Muszę przyznać, że na początku miałem opory przed smakowaniem nowych, zupełnie mi nieznanych potraw, ale z czasem się do tego przekonałem. Ameryka, a zwłaszcza Nowy Jork miał to do siebie, że na każdym kroku można było natknąć się na kuchnie z każdego zakątka świata. Teraz mam okazję spróbować kuchni środkowoafrykańskiej i muszę przyznać, że nie skradła mojego serca. Zupełnie nie. Niestety.
B: Nie! Zbyt cudowne plecy na napis "don't touch", ale nie krępuj się pokazuj dalej xD
/Zawsze mogę przykleić sobie kartkę taśmą, prawda? Może nie jest to tak estetyczne jak tatuaż, zwłaszcza nie z moim pismem, ale to jakaś alternatywa. 
/No i co mam pokazywać dalej? Wyskoczyć także ze spodni? To najprędzej na trzeciej randce, nie jestem łatwy.

O.

auć.. z jednej strony dobrze jest czymś się zająć by nie myśleć o bólu, czy o jakiejś rehabilitacji, a z drugiej strony, nie wiem czy pisanie w tym pomaga? Plus łączą Cię problemy ręczne z Bucky'm xD Nie mam prawa jazdy, więc zawsze smykam się busami/pociągami xD
To prawie jak z Katyniem - Niemcy, że to Rosjanie, Rosjanie że to Niemcy. Więc mam nadzieję, że Steve będzie obok i będzie to prostował.. 
/Proszę cię, odstawiasz wtedy wszelkie leki przeciwbólowe i dzięki temu wczuwasz się w jego ból! To jest wyższy stopień tworzenia! Ale tak poważnie - złamana noga (Niestety Bucky i ja nie byliśmy jak bliźnięta, a raczej jak przeciwności - on lewa ręka, ja prawa noga. Przypadek?) jakoś zupełnie w pisaniu mi nie przeszkadzała. 
/Steve nie da rady wyprostować wszystkiego, bo jednak nie zawsze był obok. Zresztą, Bucky sam zacznie się łapać, że coś jest nie tak. Spójrzmy na sprawę z jego ojcem (nie bez powodu spytał właśnie o to) - na początku tego bloga miał opory nawet przed tym, by "ojcem" go nazwać, wypierał się tego, że jest do niego podobny, bo pamiętał, że to był zły człowiek, który rozbijał jego rodzinę, przepijał pieniądze i go bił. Po czasie nazywał go już ojcem, przywoływał kilka dobrych wspomnień. Ostatnio zaczął o nim mówić "papa" i otwarcie przyznał, że są podobni. Bo Buckyś cały czas się rozwija, choć nie zawsze różnice da się zauważyć na pierwszy rzut oka. Tak samo jak to, że w większości przypadków używa nazwiska jakiejś osoby, a dopiero z czasem zmienia to na imię.
S: A właśnie, co z kuchni nowoczesnej najbardziej ci smakuje? 
/Zależy co masz na myśli mówiąc "kuchnia nowoczesna". Za czasów mojej młodości nie było barów sushi na każdym rogu, ale jednak wcale nie jest to nowoczesne danie. Z chińszczyzną to samo. Ale całkiem je lubię.
B: Powiedziałabym, że "dotknąć", ale nie wiem czy to nie jest zbyt duży zaszczyt abym dotknęła tak cudownych mięśni twego zgrabnego ciała.
/Och, no proszę cię. Mam wytatuować sobie "Zakaz dotykania" na plecach, żeby dotarło, że tego nie lubię?

O.

#1 Oj, to przykro mi że chorujesz/chorowałaś tak często..Choć z drugiej strony "lepiej" dla nas, bo mamy co czytać ;D Wiesz wyzwanie nr 9 prawie na pamięć znam xD
Poprawiłaś mnie idealnie xD Ale to aż dziwnie, że Bucky nie ma schizofrenii xD
Ale ja i tak wierzę, że Ci pyknie szybko reszta xD
#2 Zamiast tulaska poklepanie po plecach, ale to też kontakt fizyczny! ;)
Pewnie to będzie wstępem do sprostowania pewnych wspomnień, a raczej ich przeróbek przez Lunkina..
/Kość źle mi się zrosła, miałam kilka problemów, więc jednak bywałam wtedy u lekarzy częściej niż przez resztę życia razem wziętą. Nie mogłam też prowadzić samochodu, bo z gipsem to raczej nie jest zbyt proste i nieco niewykonalne, więc doszła do tego komunikacja miejska. Ale teraz cię pocieszę, minął już ponad rok, więc będę musiała mieć wyciągnięte śruby, a rekonwalescencja potrwa pewnie z jakieś dwa tygodnie, więc będę siedzieć na tyłku. Będę mieć więcej czasu i postaram się wtedy naskrobać coś więcej :)

/Na tulasek jest jeszcze za prędko, ale potem to nadgonią. Słowo!
/Taka mała poprawka - przez Fennhoffa, który pracował z Lukinem, ale reszta się zgadza. Komiksowy Fennhoff zmieniał dobre wspomnienia Bucky'ego na złe, żeby przekonać go do tego, że to Amerykanie i Kapitan Ameryka są źli, a Rosjanie go uratowali, zmienili go w coś ważnego. I Bucky jeszcze się przekona, że choć pamięta sporo, nie wszystko jest prawdziwe.
S: No cóż, próbowałam być miła.. Mogę zabrać cię na lody, albo naleśniki. 
/Nie mówię, że jesteś niemiła. Mówię, że szczera, a to nie to samo, prawda? I niestety, ale z bólem serca muszę odmówić. Może w przyszłości, gdy będę mógł opuścić stolicę Wakandy.
B: Masz się rozebrać?
/Coś jeszcze? Zaśpiewać? Zatańczyć? Potrząsnąć czymś?

Blue Greyme

Wszyscy: Co myślicie o tatuażach? Z czym wam się kojarzą? Macie jakieś stereotypy? Macie jakieś? Jeżeli moglibyście to byście sobie jakiś zrobili?/Jaki? 
Steve: Może, ale tylko może, to dobry czas żeby odnowić ten zwyczaj? Świeczkami się nie martw, teraz modne są takie fikuśne torty bez. Chyba, że nie lubisz tortów.
Załóżmy, że ktoś znajomy, przyjaciel.
Znajdujesz teraz czas żeby rozwijać talent? Chodzi mi o rysowanie.
/Co do tatuaży to cóż, to po prostu kolejna forma sztuki, przynajmniej dla mnie. Wątpię, żebym kiedyś sobie jakiś zrobił, bo to raczej nie dla mnie, ale niektóre naprawdę wpadają w oko. 

/Nigdy nie przepadałem też za świętowaniem urodzin w jakimś większym gronie. I za robieniem tego w jakiś... huczny sposób. Ale kto wie, może kiedyś się do tego przekonam. Długie życie przede mną. Przynajmniej mam taką nadzieję.
/Mam wielu znajomych, a naprawdę niewielu przyjaciół, którzy są dal mnie jako rodzina. I dla nich zrobiłbym wszystko.
/Ostatnio nie mam jakoś serca do szkicowania, ale od czasy do czasy coś tam stworzę. Nic szczególnego, ale zajmuje ręce i umysł.
Buck: Okej okej, ale gdybyś jednak nie miał co robić w życiu i jednak zdecydował się na studia? To tylko pytanie hipotetycznie, możesz zarzucić czymkolwiek :)
Trzeba ci rozruszać wyobraźnię. W tą dobrą stronę. (możesz odpowiedzieć "nie"-juz to zrobiłeś^^)
I psychiczne i fizyczne, jak się czujesz na duszy i na sercu też.
/Mam metalową rękę. Taką dużą i srebrnawą, trochę rzuca się w oczy. Tatuaż mi już nie potrzebny. Chyba, że wytatuuję sobie i protezę, i ramię od góry do dołu. W sumie, to nie takie głupie.

/Och, marzę, by zostać nauczycielem. Żaden szczyl nie odważyłby się zwiać z moich lekcji. 
/A więc, uwaga, uwaga - nie
/Przewspaniale, wręcz promieniuję zdrowiem, szczęściem i radością.

ASTRID LÖFGREN

Steve, nawet przekierowanie myśli na inne, lepsze wspomnienia nie pomaga? Kto wie, może moment absolutnego załamania będzie tym, który spowoduje, że przyjmie pomoc.
/Pomaga, na dość krótką metę, ale jednak pomaga. Jednak co raz się zapamięta, długo się tego nie zapomni. Albo nawet wcale.
/I cóż, mam wielką nadzieję, że jednak ten moment absolutnego załamania nie nastąpi zbyt szybko. To raczej nic dobrego.
Bucky, ale powiedziałam w końcu coś, czego nie chciałam mówić, doceń moje starania. A) Może to i lepiej… B) Nie wiem czy ci to tłumaczyć C) Chyba nie.
E tam. Życie zaczyna się po setce! Sześciu lat nie wytrzymam, panie Barnes, a skoro ty możesz mówić mi „dziecino”, to ja mogę wymyślić coś równie miłego odnośnie ciebie.
Dobrze, deduszka, nie będę.
/Ta, super, bardzo się cieszę, doceniam, jestem dumny, i w ogóle gratulacje, ale co mi to niby da skoro i tak nie kojarzę nawet takiej rozmowy? Jeśliś łaskawa, przypomnij chociaż o co chodziło.
/A teraz się trochę poobrażam, czuj się winna.

#43 Bucky

***
27 czerwca 2016
/Przystaję pod drzwiami pokoju Steve’a i… Nie mam pojęcia co dalej.
/To był durny pomysł. Bardzo, bardzo durny pomysł. Wejdę tam i powiem „Hej, Steve, chcesz usłyszeć fajną historyjkę, która dręczy mnie przez ostatnie dni?”, no kto by się na to nie skusił? To był durny pomysł, a ja tylko się ośmieszę i… Z drugiej strony, może trochę by go to zniechęciło?
/Zapewne nie. W końcu to Rogers. Jego trudno do czegokolwiek zniechęcić. Ale spróbować zawsze można.

O.

Ale do "zdrowego" Bucky'ego xD
Wiem jak to jest, praca i studia i gdzie jest to życie? :o nawet teraz czekam na busa na uczelnie zamiast oglądać/czytać Stucky :(
300 słów to nie tak źle, wstęp już jest xD 
/Ani nie do Bucky'ego Barnesa, ani nie do Zimowego Żołnierza, a do tego, kim się stał. Teraz lepiej :P?
/Większość moich wcześniejszych notek powstawała w autobusach/pociągach, albo kiedy na nie czekałam. Albo w poczekalni do lekarza, więc dziękujmy NFZ za tego bloga i kilka miniaturek.
/Wstęp? Toć to niecałe 3/4 stron, więc nawet nie wstęp wstępu :P Lubię przegadane początki, więc wstęp zawsze jest dość długi, co łatwo zauważyć.
S: No stary, nie ma co tobie doradzić... 
/Cóż, niezbyt to pokrzepiające, ale chociaż szczere. I jakże prawdziwe.
 B: Serio masz mięśnie? Gdzie? 
/Mam się obrazić? Znowu? Tak tego chcesz?