N, tyle tych blogaskowych hitów, że aż mi się miesza. Świetny tytuł! Mimo że długi, to chwytliwy, a o to przecież chodzi. Zabierzesz się za to wtedy, kiedy już naprawdę, naprawdę, naprawdę nie będziesz miała nic innego do roboty :P
Zablokowane, ale wynalazłam to na instagramku, i moja pierwsza myśl: dobrze mu, cholera, w czerwonym. A potem się przyjrzałam, przysłuchałam i jakoś tak szkoda tego misia-pysia :(
Znając moje szczęście to niedługo nabawię się kolejnej kontuzji. Zapewne wtedy się za to zabiorę, bo miewam w takich chwilach największy napływ weny. Ten oto blog powstał, bo nudziło mi się, gdy miałam nogę w gipsie :P
Oglądam to i oglądam, ale nadal nie wiem, w którym momencie Bucky mówić ma "help me" i dlaczego miałby to mówić. Cała postawa Steve'a przywodzi na myśl jego zachowania na helicarierze z CA:WS, więc najpewniej to on sam zmuszony był to unieruchomienia Bucky'ego, bo wiedział, że nie ma innego wyjścia. Steve zachowuje dystans, bo doskonale wie, że Bucky ponownie może zareagować agresją- z oszołomienia, z wściekłości albo ze strachu. Wie, bo Reakcja Winniego nie przypomina "O mój Boże, to boli, pomóż mi Steve", a bardziej "Co tu do cholery się dzieje? Dlaczego nie mogę ruszać ręką?". Wydaje mi się wiec, że Bucky wcale nie chce pomocy, a zwyczajnie odzyskuje przytomność i wraca mu świadomość.
Ale fakt, ładnie skubańcowi w tym kolorze.
James, a podczas takich wycieczek udało ci się kiedyś znaleźć odpowiedź?
Już wczoraj powinieneś był na niej być, pączusiu.
Nie, nie zdziwiłam się. W normalnej sytuacji, eksperymencie, badaniu, byłaby to standardowa procedura, ale skoro Lukin, to też myślę, że go to bawiło. To tak jakby zbieranie pamiątek.
A co w tych czerwonych rajstopkach takiego propagandowego? Skojarzenie z Ruskimi, czy o co chodzi?
Tylko miesiąc? Coś krótko. Trochę to urocze. No ale nie powiesz mi, że ci się cieplej na sercu nie zrobiło dzięki temu miśkowi.
Łatwo się raczej domyślić, że nie, nie znalazłem. Najbliżej tego byłem, gdy uciekłem im na Brooklyn, ale i tak wiele mi to nie dało.
Jadam bardzo nieregularnie i o dość dziwnych porach. Ach, te koszmarne przyzwyczajenia. Dobrze, że żaden dietetyk tego nie słyszy.
Cóż, niektórzy zbierają znaczki, a on był lubował się w torturach. Nawet nie wiesz jak marzę o tym, by okazało się, że sukinsyn żyje, żebym mógł go znaleźć i wydrzeć mu cholerne wnętrzności. Coś sobie obiecałem, ale dla niego zrobiłbym ten jeden, jedyny wyjątek. Za jego cholerne, obślizgłe łapy.
Nie chodziło mi o same rajstopki a raczej o całokształt. Zrobili ze mnie patriotyczną do porzygania maskotkę. Jakiegoś bachora z rysunkowych opowiastek dla dzieci. Kto nie byłby wściekły za takie coś?
Uroczę? Naprawdę? Uwierz, że gdy jesteś dwudziestotrzyletnim żołnierzem to, to wcale nie wydaje ci się urocze. I zamiast misia wolałbym nieprzeciekające buty, ale fakt, może było to wredne z jej strony... ale niech już ci będzie, że jednocześnie cieplej się na sercu robiło.
Krótko? Może i tak, ale raczej ciężko wypominać coś trupowi, czyż nie?