14 lipca 2015

Jula 09

Bucky:Tak, tylko czasami. Dlaczego w nocy?
Lubię noc. Przypominają mi się dawne czasy. Kiedyś, jeszcze przed wojną, gdy noce były gorące, wyciągaliśmy materac na schody przeciwpożarowe albo na dach. Wielu ludzi tak robiło. Często nie mogłem wtedy spać, więc tylko siedziałem oparty o ścianę i po prostu myślałem. Widocznie to mi zostało.

Astrid Löfgren

N, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :)
Ja słyszałam dwukrotnie, ale "help" bez "me" i tym bardziej nie wiem, jaki w tym sens. Za drugim razem wydało mi się to jakimś sapaniem czy charczeniem, ale ruch ust jednak mówi sam za siebie, bo faktycznie wygląda to tak, jakby coś tam dukał. Sama nie wiem, co o tym myśleć. Wszystko wydaje się prawdopodobne, a poza tym nie wiadomo jaki jest kontekst tego wszystkiego, co tam się stało, itd. Najbardziej mnie ciekawi co to za ustrojstwo go unieruchomiło. Wygląda dość dziwnie.
 Coś tam duka, ale bardzo wątpliwe, by była to prośba o pomoc.
 Oj tam, Buckyś wsadził sobie łapkę w imadło i teraz biedaczysko nie może jej wyciągnąć. I nawet nie zdziwiłabym się, gdyby sam ją tam wsadził, bo nasz ulubiony masochista nie raz myślał nad tym, jak by jej się tutaj pozbyć i nawet przez pewien czas chadzał bez niej. Twierdził, że nie może patrzeć na coś, czym zabijał ludzi. Mało realna opcja, ale jednak możliwa. 
 I N ma radochę, bo raczej nie bez powodu tytuł roboczy CW to "Sputnik" ^^
James, wolałam się upewnić. Nie pamiętam, czy pytałam, ale jak Rosjanie ustawiali cię do pionu, kiedy do nich wracałeś po ucieczkach? Bo chyba nie tak samo, jak u Hydry.
I na pewno całe góry jedzenia wcinasz. Dietetycy załamaliby ręce.
A to możliwe, żeby żył? W sumie o co ja pytam, tylu ludzi zmartwychwstało, że to aż oczywiste.
E tam, nie przesadzaj. Nie było tak źle. Chociaż nad strojem mogli popracować...
Ile mogła mieć wtedy lat? Gdzieś między dziewięć a jedenaście? Taki dzieciak nawet pewnie nie pomyślałby, żeby wysłać buty. Tak, urocze. Nic tak nie pociesza jak misiu! A jak wybrała Bucky Bear to pomyśl, jak musiała być z ciebie dumna. Tak mi się wydaje.
Owszem, ciężko, ale masz jeszcze Steve'a. Gdybyście jakimś cudem doszli do porozumienia, mógłbyś mu wypominać ile wlezie.
 Może nie tak samo, ale w podobny sposób. A po wszystkim sadzano mnie na krześle, zwykłym krześle, bo często sam nie byłem w stanie, a Fennhoff zaczynał to swoje cholerne "musisz tylko się skupić". Pozytyw w tym, że oni przynajmniej nie nadużywali krzesła. Tego właściwego. 
 Miałby teraz dobrze ponad setkę, ale przecież nic nie jest niemożliwe. Facet przez lata pracował nad odtworzeniem serum, więc kto wie, co udało mu się stworzyć. Jednak lepiej dla niego by nie żył, bo znalazłbym go i na końcu cholernego świata. 
 Było nawet gorzej niż źle. I mówię tutaj o całokształcie, a nie tylko o samym kostiumie i zrobieniu ze mnie dzieciaka. 
 Wtedy jeszcze dziesięć. Paczka była nie tylko od niej, ale akurat do miśka dołączona była karteczka. Najbardziej chwyciło mnie jednak to, że sama go kupiła. Czasy były ciężkie, one zostały same, a moja mała siostra uzbierała pieniądze i zamiast zatrzymać miśka, wysłała go mnie, bo stwierdziła, że teraz to ja bardziej go potrzebuję. I dlatego go zatrzymałem i przez cały czas nosiłem przy sobie, bo wiedziałem, że muszę jej go oddać. Nie oddałem. W zamian dostała suche zawiadomienie o mojej śmierci. 
 No i masz, znowu mnie coś ścisnęło. 

Jula 09

Clint: To bardzo się cieszę :) Czym się obecnie zajmujesz?
Staram się choć trochę przypasować do tej szeroko pojętej normalności, a uwierz, że to nie takie proste. Jednak miło jest wieść życie z dala od najazdów kosmitów, szurniętych bożków i armii robotów. Mogę w końcu nagonić czas spędzony z dala od żony i od domu, mogę zrobić głupi remont, zbudować córce domek na drzewie i wymieniać stłuczone okna po uczeniu syna gry w baseball.
Bucky: To prawda, czasami jesteś do zniesienia TYLKO CZASAMI. Co robisz aby się zrelaksować?
Och, tylko czasami? Gdyby to była prawda, nie byłoby cię tutaj.
Nie relaksuję się. Jednak jeśli chce się choć trochę odprężyć, siadam w nocy na dachu i po prostu myślę.
 

Astrid Löfgren

N, tyle tych blogaskowych hitów, że aż mi się miesza. Świetny tytuł! Mimo że długi, to chwytliwy, a o to przecież chodzi. Zabierzesz się za to wtedy, kiedy już naprawdę, naprawdę, naprawdę nie będziesz miała nic innego do roboty :P
Zablokowane, ale wynalazłam to na instagramku, i moja pierwsza myśl: dobrze mu, cholera, w czerwonym. A potem się przyjrzałam, przysłuchałam i jakoś tak szkoda tego misia-pysia :(
Znając moje szczęście to niedługo nabawię się kolejnej kontuzji. Zapewne wtedy się za to zabiorę, bo miewam w takich chwilach największy napływ weny. Ten oto blog powstał, bo nudziło mi się, gdy miałam nogę w gipsie :P
Oglądam to i oglądam, ale nadal nie wiem, w którym momencie Bucky mówić ma "help me" i dlaczego miałby to mówić. Cała postawa Steve'a przywodzi na myśl jego zachowania na helicarierze z CA:WS, więc najpewniej to on sam zmuszony był to unieruchomienia Bucky'ego, bo wiedział, że nie ma innego wyjścia. Steve zachowuje dystans, bo doskonale wie, że Bucky ponownie może zareagować agresją- z oszołomienia, z wściekłości albo ze strachu. Wie, bo  Reakcja Winniego nie przypomina "O mój Boże, to boli, pomóż mi Steve", a bardziej "Co tu do cholery się dzieje? Dlaczego nie mogę ruszać ręką?". Wydaje mi się wiec, że Bucky wcale nie chce pomocy, a zwyczajnie odzyskuje przytomność i wraca mu świadomość. 
Ale fakt, ładnie skubańcowi w tym kolorze. 
James, a podczas takich wycieczek udało ci się kiedyś znaleźć odpowiedź?
Już wczoraj powinieneś był na niej być, pączusiu.
Nie, nie zdziwiłam się. W normalnej sytuacji, eksperymencie, badaniu, byłaby to standardowa procedura, ale skoro Lukin, to też myślę, że go to bawiło. To tak jakby zbieranie pamiątek.
A co w tych czerwonych rajstopkach takiego propagandowego? Skojarzenie z Ruskimi, czy o co chodzi?
Tylko miesiąc? Coś krótko. Trochę to urocze. No ale nie powiesz mi, że ci się cieplej na sercu nie zrobiło dzięki temu miśkowi.
 Łatwo się raczej domyślić, że nie, nie znalazłem. Najbliżej tego byłem, gdy uciekłem im na Brooklyn, ale i tak wiele mi to nie dało.
 Jadam bardzo nieregularnie i o dość dziwnych porach. Ach, te koszmarne przyzwyczajenia. Dobrze, że żaden dietetyk tego nie słyszy.
 Cóż, niektórzy zbierają znaczki, a on był lubował się w torturach. Nawet nie wiesz jak marzę o tym, by okazało się, że sukinsyn żyje, żebym mógł go znaleźć i wydrzeć mu cholerne wnętrzności. Coś sobie obiecałem, ale dla niego zrobiłbym ten jeden, jedyny wyjątek. Za jego cholerne, obślizgłe łapy.
 Nie chodziło mi o same rajstopki a raczej o całokształt. Zrobili ze mnie patriotyczną do porzygania maskotkę. Jakiegoś bachora z rysunkowych opowiastek dla dzieci. Kto nie byłby wściekły za takie coś?
 Uroczę? Naprawdę? Uwierz, że gdy jesteś dwudziestotrzyletnim żołnierzem to, to wcale nie wydaje ci się urocze. I zamiast misia wolałbym nieprzeciekające buty, ale fakt, może było to wredne z jej strony... ale niech już ci będzie, że jednocześnie cieplej się na sercu robiło.
 Krótko? Może i tak, ale raczej ciężko wypominać coś trupowi, czyż nie? 

Jula 09

Clint: Jak się miewa Nathaniel?
 Marudzi znacznie mniej niż ostatnio, więc chyba całkiem dobrze. Wyrasta też z niego ranny ptaszek, bo dziś zażyczył sobie śniadania o czwartej czterdzieści rano.
Bucky: Doceniam Cię i to bardzo. Nie da się z tobą nie kłócić. Zawsze masz jakiś problem.
 Nie zgodzę się. Dobrze, może i miewam "jakiś problem" w zatrważającej większości przypadków, ale przecież zdarzają się również sytuacje, w których potrafię przyznać komuś rację i się nie wykłócam. Rzadko, ale się zdarzają. Nie możesz więc mówić, że zawsze. Bardzo często, jeśli już.

Astrid Löfgren

N, oj tam, zamieniłoby się ewentualnie na innego zwierza. A mi na myśl przyszedł blogasek z tą panną z pięćdziesięcioma imionami, profesurą i co tam jeszcze.
Ja tam się cieszę ze wszystkiego, co nie doprowadza do płaczu. Głupie, bo głupie, ale pocieszne.
 Opko mogłoby nazywać się "Pięćdziesiąt twarzy Wiedźminki/Zmiennokształtnej/Mutantki/Bogini/ Królowej/ Morderczyni stulecia/ Laski Lokiego/ Wstaw tutaj cokolwiek (bo ona już tym jest) Elsy". A doktorat z genetyki i posadkę dyrektor działu w wieku 23 lat miała inna Maryśka. Aż mnie korci by napisać coś podobnego, Zaczynałoby się ono od słów "Tony Stark nienawidził asgardzkiej magii" byłoby niesamowicie durne. Jednak trochę szkoda tracić czas na prowo. 
 To wcale nie jest głupie. Misiu-pysiu Winnie nigdy nie jest głupi. No spójrz no: klik <3
James, serio obecność kogoś innego i zajęcie cię czymś pomagało nie myśleć? Rozumiem, gdyby to było rozmyślanie o pierdołach, a nie takich, no, ciężkich sprawach, tym bardziej wtedy, kiedy nie mogło się odnaleźć odpowiedzi.
Tak czy siak wychodzi nadwaga, przykro mi. Rogersowi żadna dieta nie pomoże.
Już wcześniej dość inteligentnie wyrażałeś myśli i chyba już zwracałam na to uwagę, ale to… to mnie w pewien sposób rozczuliło.
W to nie wątpię; chodziło mi raczej o kojarzenie nazwy, bo nie sądzę, by mówili „A teraz zrobimy panu Zimie wiwisekcję”. Ale w sumie masz rację, nie tak dawno temu, jak sądziłam. Poszperałam i wyczytałam właśnie, że w japońskim laboratorium w okresie II wojny robiono wiwisekcję na dzieciach, kobietach i mężczyznach, również na żywca i niemalże to samo, co tobie. Nie przeraża? Bo mnie nawet bardziej niż twoja sytuacja.
To czy w zwierzętach jest coś więcej jest kwestią sporną. Jestem gdzieś po środku, ale szanuję twoje zdanie. Po co pies miałby ratować kota z pożaru, nie? Bardzo bym chciała, żeby mój pies czy klólicek kochał mnie za to, że jestem i go kocham, a nie za to, że daję mu jeść i dach nad głową.
Jak miło to sobie wyobrazić. Czyli misiek był wytworem zdradzieckiej siostry? Która to taka odważna? Mówisz o Bucky Bear, a mi się te nieszczęsne rajstopki przypomniały…
 To były lata pięćdziesiąte. Wtedy tak mieszano mi w głowie, że często miałem problemy z robieniem kilku rzeczy jednocześnie. Miałem misję- skupiałem się tylko na misji, byłem z kimś- skupiałem się tylko na tym, co ten ktoś zrobić każe, dawano mi coś do zrobienia- skupiałem się tylko na tej czynności. A jeśli już zdolność logicznego myślenia do mnie wracała, to nie marnowałem jej na jakieś "pierdoły". Docierało do mnie, że sytuacja jest zła i szukałem odpowiedzi, a czasem kierowałem się samym przeczuciem i po prostu robiłem sobie wycieczki krajoznawcze. A zresztą, wtedy nawet nie wiedziałem, czym te pierdoły mogłyby być.
 Dobrze, od jutra albo najlepiej od zaraz przechodzę na dietę. 
 Ja wcale nie jestem rozczulający. Wcale. 
 Może się zdziwisz, ale Lukin bardzo dokładnie i obrazowo opisywał to, co robił mi w danym momencie. To chyba bawiło tego chorego sukinkota. Jego nienawidziłem najbardziej. Tego jego cholernego tonu, jakby mówił do dziecka, jakby było mu mnie żal i tych jego pieprzonych obślizgłych łap. Byłem gotów błagać na kolanach, by zabrano mnie z powrotem do Zoli. Wolałem pieprzone obdzieranie ze skóry, niż przebywanie z nim sam na sam. 
 Nie, nie przeraża. Już dawno przestało.
 Bucky Bear był takim samym wytworem propagandowym jak czerwone rajstopki. Zwyczajnie Kim chciała chyba dobić swojego cierpiącego wówczas na zatrucie i leżącego na polowym, biednego brata i przesłała mi go w paczce. A Rogers to sukinsyn i musiał go pokazać. Przez dobry miesiąc wołano na mnie sierżant Buckybear. Jak ja ich wtedy nienawidziłem.