29 lutego 2016

Astrid Löfgren

#1 Na cyku? Znaczy pod wpływem alkoholu czy co miałaś przez to na myśli?
[...]
O kurwa - że tak niby zacytuję Jamiego. Nie spodziewałam się tego. Serio się nie spodziewałam i aż jestem w szoku.
Yelena początkowo działała na dwa fronty, że tak powiem, a ostatecznie zdecydowała się odejść od planów GRU, dobrze zrozumiałam? Lika z tego rozdziału to w rzeczywistości ktoś podszywający się pod prawdziwą Likę?
#2 Awwwwwwww. Jakie to cudowne. Bucka dobrze rozumiem. I tak długo wytrzymał bez wyrażania bezsilności "prawie płaczem". Twarda sztuka.
Móc przeczytać ten rozdział to najprzyjemniejsza rzecz jaka mnie dzisiaj spotkała <3
Niech się Fury odpier... dzieli.
Aż mam ochotę zapytać Bucky'ego, jak to jest być tatusiem, a po chwili dociera do mnie, że przecież siedzi gdzieś ranny i zdradzony.
/Tak, właśnie o to mi chodziło. Mogłam użyć w prawdzie bardziej znanego określenia - "na rauszcie", ale stwierdziłam, że to będzie bardziej pasować do Bucky'ego. 
/I cóż, widać mam talent do zaskakiwania ludzi. Tylko szkoda, że zawsze ktoś musi przy tym ucierpieć :P
/Anzhelika "Lika" Medvedev jest prawdziwą postacią Marvela, choć raczej dość nieznaną, bo wystąpiła w góra dwóch seriach i to na drugim-trzecim planie. Celowo nie zmieniałam jej imienia, tak w razie gdyby ktoś chciał ją wygooglować. Więc ta Lika, to ta prawdziwa Lika i nigdy żadnej innej nie było. Po prostu ciulowo, za przeproszeniem, to opisałam :P
+ "O kurwa" może powędrować do kajecika z cytatami Bucky'ego. I to jako jeden z tych najbardziej popularnych. 

/Korciło mnie, by skasować to "prawie", ale jednak je zostawiłam. Na płacz będzie jeszcze czas. W końcu niedługo nadejdzie okres kolek i ząbkowania.
/Stanę w obronie Fury'ego - pamiętajmy, że to on zaoponował przed zabieraniem dziecka matce lwicy. Zobaczysz, wujek Nicky będzie ją jeszcze wyprowadzał na spacery. Na smyczy, bo to dość ruchliwy dzieciaczek. I spokojnie, tu akurat żartuję.
/A jeśli chodzi o kierowanie pytań do Bucky'ego z miniaturki - zawsze można zorganizować taki weekend przy dodaniu ostatniej części albo którejkolwiek innej. Byłoby to przynajmniej jakieś urozmaicenie.
Rhodey, jak się ze Steve'm układa już wiemy. A jak z innymi?
/W gruncie rzeczy całkiem nieźle. Czasem zdarzają się sprzeczki, nic w tym niezwykłego. Jest tylko taki jeden, irytujący dupek. Nazywa się Stark czy jakoś tak. Ledwo go znoszę, naprawdę.
James, chyba dobrze, że się zdrzemnąłeś, bo chociaż skojarzyłeś tych... Nie wiem, jak ich nazwać. Tych z GRU.
Takie masz szczęście, że naprawdę lepiej w nic się nie angażować, a jeśli już, to parędziesiąt razy zastanowić się czy warto. Żyjesz jakoś?

/Żyję. Jakoś.
/Niestety.

Anonimowy

Jak tam ze Stevem się układa?
 Jestem żołnierzem, wychowałem się na historii Kapitana Ameryki, przerabiałem epizod bycia Iron Patriotem - powinienem być dumny z tego, że mogę być w tej drużynie. I jestem. Ale tak serio, i mniej sztywnie - jestem w Avengers Kapitana Ameryki. Kto jako dzieciak nie biegał z plastikową tarczą i nie czytał komiksów o nim? Jest super. Tylko Tony ma nie wiedzieć, że to przyznałem.

Rozpoczęcie tygodnia Jamesa "Rhodey'a" Rhodesa aka War Machine!

W dniach 29.02-04.03 będzie możliwość kierowania pytań również do Jamesa "Rhodey'a" Rhodesa aka War Machine!

#28 Bucky

N: Nawet nie ukrywam, że ta notka sprawiała mi problemy i jest jedną z tych, z których jestem najmniej zadowolona. Ale każde kolejne poprawki tylko pogarszały sprawę, więc zostawiłam to tak, jak zobaczyć można poniżej.
  
***
29 lutego 2016

/Odrzucam komórkę na tylne siedzenie, spoglądając na siedzącą obok Orlovą. Marszczę lekko brwi na widok pokracznej, jaskrawej gry, w którą gra na telefonie, ale nie komentuję… tego czegoś.
/Mimo tego łapie moje spojrzenie i spogląda na mnie z uniesioną brwią.

— Co? Nigdy nie grałeś w Angry Birds? — Macha lekko telefonem w moją stronę.

— Że nie grałem w co? Albo nie, nie. Nie chcę wiedzieć. — Uciszam ją gestem dłoni, gdy tylko otwiera usta. — Teraz ja skoczę coś załatwić, a ty grzecznie tutaj zostaniesz i nigdzie się nie ruszysz, jasne?

— Jak słońce — mruczy, wpatrując się w ekran telefonu. Nie podnosi wzroku nawet wtedy, gdy rzucam Glocka na jej kolana.

— Będę z powrotem za… góra kwadrans, nie więcej.

— Yhm… Ugh, przegrałam. Cholerna świnia — bluzga, nie odwracając wzroku od telefonu. Boże moj, naprawdę nie powinienem podejmować niektórych decyzji na cyku, kiedy zdolność logicznego myślenia wydaje się być czymś niewyobrażalnie trudnym. Nie wychodzę na tym najlepiej.