12 sierpnia 2015

Astrid Löfgren

Ależ ja się bardzo cieszę. To by było już niefajne, gdybyście wszyscy cierpieli na tę przypadłość.
Ale jeśli miałbyś zostać zapamiętany, to za co?
Co ten zarys planu zakłada? Wierzę, że to by wystarczyło.
 "Tę przypadłość". Nie byłem chory. Zwyczajnie byłem ofermą. Czasem po prostu zdarzały mi się lepsze chwile i dlatego nigdy nie odstrzeliłem sobie twarzy. Bo dopiero to byłoby niefajne.
 Cóż, raczej zostanę zapamiętany jako ten, który zabił dwóch prezydentów, dyktatora i jeszcze sporo innych osób. Nawet nie oszukuje się, że będzie inaczej.  
 Dobra, masz mnie, nie mam nawet cholernego zarysu. Po prostu mam ostatnio kiepski okres, dobra?

Astrid Löfgren

Talent do wywracania się na płaskim gruncie też dziedziczny? Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.
Więc jako kto chcesz zostać zapamiętany?
Swego czasu też miałam z tym problem będąc w beznadziejnej sytuacji. Otworzyłam oczy i stwierdziłam, że okłamywanie samej siebie nie ma sensu dopiero wtedy, kiedy ktoś mi pokazał, że naprawdę może być lepiej, a jeśli zechcę, to nawet świetnie, że to w dużej mierze zależy ode mnie, od mojego wysiłku, od nastawienia. Cieszę się więc, że przynajmniej masz plan zrobienia czegoś, żeby w końcu się poprawiło.
 Zasmucę cię, ale nie. To akurat trafiło się tylko mi.
 Wolałbym by po prostu o mnie zapomniano. To byłaby najlepsza opcja.
 Mam zarys planu, który wcielę w życie w zapewne dość odległej przyszłości, choć i to nie jest pewne. Nawet nie oczekuję, że będzie dobrze, świetnie, czy wspaniale. Wystarczyłoby, że nie byłoby aż tak źle.

Julia Szałwińska

Steve, postawmy sprawę jasno. Ty lubisz Sharon. Uwierz że Sharon też cię lubi. I to wystarczy żeby ją zaprosić na kawę. Nawet Natasza, tak powiedziała. A to już coś!
To, że Natasha coś powiedziała, wcale nie oznacza, że musi mieć rację. Ludzie są różni i osoba trzecia zawsze może pomylić się w ocenie. Wiem, że też to była jej praca, ale zwyczajnie ciężko jest mi zaufać komuś, kto już raz stracił moje zaufanie. 
Clint, mały ząbkuje? Jak tak to współczuje, bo moja siostra cioteczna też, i ja nie wiem jak można się tak drzeć...
Wiem, że już to mówiłem, ale się powtórzę, bo nic lepiej nie odda sytuacji- czasem naprawdę czuję, jakbym miał w kołysce alarm przeciwpożarowy skrzyżowany syreną policyjną.
James, nawet nie wiem czemu ale twoja wypowiedź, pierwszy raz wydaję mi się taka... wzruszająca? Po za tym sam mówisz że cię rozpraszała, itd i to już o czymś świadczy. Przecież w chwilach gdy gorzej się czułeś, mogła uciec, a tobie zrobić jakąś krzywdę ale tego nie zrobiła, a za to Ci pomogła, chociaż nie musiała. Możesz sobie wmawiać co chcesz, ale skoro i tak spieprzyłeś jej życie, to może teraz spróbuj to naprawić?
Widzisz? Skoro ty odczuwałeś brak imienia, to myślisz że zwierzę by go nie odczuło? Właśnie.
 Moje wypowiedzi nie brzmią wzruszająco, bo z założenia nie mają takie być. Nie czuję potrzeby grania nikomu na emocjach.
 Właśnie próbuję. Trzymając się jak najdalej. Powiedziałem jej wszystko, co mogłoby się przydać, podałem fałszywe namiary i odszedłem. Niczego lepszego nie mogę zrobić.
 Gdybym nigdy żadnego nie miał to by mi to nie przeszkadzało. Zwyczajnie nie lubię, gdy ktoś mi coś odbiera.

Blue Greyme

Clint: nie zaprzeczę. Jak sobie radzisz bez tej roboty?
Lepiej niż przypuszczałem. Początkowo było ciężko, ale teraz mogę przyznać, że to była trafna decyzja. 
Steve: dlaczego tak myślisz? Według mnie radzisz sobie z tym lepiej niż nie jeden członek tajnych ugrupowań chroniących świat przed różnymi złymi rzeczami.
Nie mam zbyt wielu naprawdę bliskich osób. Większość to po prostu znajomi... z pracy i nic więcej. Pozostali nie żyją, okazali się zdrajcami, pochodzą z innych światów, albo zwyczajnie nie chcą mnie widzieć, bo nie potrafiłem im pomóc, choć oni zawsze pomagali mi. Dlatego tak myślę.
James: dawaj po kolei.
Właściwie to już o tym powiedziałem. Zwyczajnie musiałem pójść do górnolotnie nazywanej klubem speluny i słyszeć oraz czuć rzeczy, których naprawdę wolałbym nie słyszeć i nie czuć.  Mam się rozdrabniać?
A ostatnio się obudziłem i zwyczajnie nie mogłem się ruszyć. Czułem się podobnie, jak wtedy, gdy w kriokomorze wystąpił błąd i się wybudziłem. Trwałem w takim zawieszeniu przez kilkanaście minut, ale czułem jakby to była wieczność.

N: I notki Bucky'ego nadal są na blogu. Nie tak dawno dodałam ósemkę :)

Mad Aleks

N: Wiesz może z jakiego komiksu pochodzi ta scena [link] :D?? 
Nie znam dokładnego numeru, ale na pewno jest to seria "Thunderbolts". Zapewne jest to zeszyt z numerem ponad sto dwadzieścia. Zerknę, gdy będę mieć dostęp do laptopa :)

Astrid Löfgren

Posiadanie znakomitej celności to chyba u was cecha rodzinna. Zawsze mogła przyłożyć za drwala. Kulturalna była z niej dziewczyna, skoro się powstrzymała od rękoczynów i postawiła na rzutki.
Cóż, więc zdaj się na intuicję i improwizuj? Albo dołącz do kogoś, kto ma coś więcej niż zarys zarysu planu.
Wierzysz w to, że będzie? Masz zamiar zrobić coś, żeby było faktycznie lepiej, a nie istniało tylko wyimaginowane przekonanie i do tego niezbyt poparte faktami?
 Chyba naprawdę było to dziedziczne. Uściślając- dla mnie niestety takie chyba było. Znaczy nadal jest, bo nie mogę raczej mówić o niej w czasie przeszłym, skoro nadal żyje. I niech taki stan rzeczy trwa jeszcze długo.
 Improwizacja to chyba nie najlepszy pomysł. Przynajmniej w tym przypadku, bo raczej nie chcę zostać zapamiętany także jako ten, który rozpętał kolejną wojnę. A znając mnie i mój antytalent do dobrego podejmowania decyzji, najpewniej właśnie tak by się to skończyło.
 Sam nie wiem, czy naprawdę w to wierzę. Chyba zwyczajnie wmawiam samemu sobie, że tak, bo to choć minimalnie i na krótko pomaga. Całkiem dobrze opanowałem sztukę okłamywania samego siebie. Nie zmienia to jednak tego, że tak, gdy sytuacja się choć trochę ustabilizuje, postaram się coś zrobić. Jeśli dojdę do tego, czym to "coś" będzie.