Posiadanie znakomitej celności to chyba u was cecha rodzinna. Zawsze mogła przyłożyć za drwala. Kulturalna była z niej dziewczyna, skoro się powstrzymała od rękoczynów i postawiła na rzutki.
Cóż, więc zdaj się na intuicję i improwizuj? Albo dołącz do kogoś, kto ma coś więcej niż zarys zarysu planu.
Wierzysz w to, że będzie? Masz zamiar zrobić coś, żeby było faktycznie lepiej, a nie istniało tylko wyimaginowane przekonanie i do tego niezbyt poparte faktami?
Chyba naprawdę było to dziedziczne. Uściślając- dla mnie niestety takie chyba było. Znaczy nadal jest, bo nie mogę raczej mówić o niej w czasie przeszłym, skoro nadal żyje. I niech taki stan rzeczy trwa jeszcze długo.
Improwizacja to chyba nie najlepszy pomysł. Przynajmniej w tym przypadku, bo raczej nie chcę zostać zapamiętany także jako ten, który rozpętał kolejną wojnę. A znając mnie i mój antytalent do dobrego podejmowania decyzji, najpewniej właśnie tak by się to skończyło.
Sam nie wiem, czy naprawdę w to wierzę. Chyba zwyczajnie wmawiam samemu sobie, że tak, bo to choć minimalnie i na krótko pomaga. Całkiem dobrze opanowałem sztukę okłamywania samego siebie. Nie zmienia to jednak tego, że tak, gdy sytuacja się choć trochę ustabilizuje, postaram się coś zrobić. Jeśli dojdę do tego, czym to "coś" będzie.
Talent do wywracania się na płaskim gruncie też dziedziczny? Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.
OdpowiedzUsuńWięc jako kto chcesz zostać zapamiętany?
Swego czasu też miałam z tym problem będąc w beznadziejnej sytuacji. Otworzyłam oczy i stwierdziłam, że okłamywanie samej siebie nie ma sensu dopiero wtedy, kiedy ktoś mi pokazał, że naprawdę może być lepiej, a jeśli zechcę, to nawet świetnie, że to w dużej mierze zależy ode mnie, od mojego wysiłku, od nastawienia. Cieszę się więc, że przynajmniej masz plan zrobienia czegoś, żeby w końcu się poprawiło.