Ale mi się podoba.
Nie musisz szczegółowo opisywać. Zabrzmi to głupio jak cholera, ale w pewien sposób taka obawa jest typowa. Tylko że to już objaw czegoś poważniejszego. Jeden z wielu. Nic nowego w zasadzie nie powiedziałam. Jeśli mogę ci coś poradzić, to z tym nie walcz, jeżeli próbujesz, bo będzie gorzej.
A tak w ogóle to co porabiasz? Jakieś nowe przygody na drodze?
Skoro tobie się podoba, to używaj tego określenia w stosunku do siebie, nie do mnie. I wszyscy będą zadowoleni. A już w szczególności ja.
Gdybym przejmował się każdym objawem "czegoś poważniejszego", już dawno bym zwariował. Może i bagatelizowanie tego typu rzeczy jest dość kiepskim pomysłem i kiedyś odbije się to na mnie ze zdwojoną siłą, ale teraz jest to po porostu najprostsze wyjście.
O dziwo, nie. Sądząc optymistycznie- najpewniej jest to tylko spokój przed burzą i coś trafi mnie, gdy tylko opuszczę mieszkanie. Muszę tylko poporządkować kilka informacji, więc można chyba powiedzieć, że właśnie to teraz porabiam.