N, wybranka by go przynajmniej rozumiała, a biedny wybranek? Ten to by miał dopiero problem.
Masz mnie. A już najbardziej to zazdroszczę mu figury. Ileż ja bym za taką dała! Każda z nas powinna robić wszystko, by dbać o siebie i wyglądać tak jak on.
Kusisz mnie i się zastanawiam, czy nie rzucić ci takiego wyzwania. To mogłoby być boskie <3 Pamiętajmy, że Bucky „panna w wiecznych opałach” Barnes potrzebuje opiekuna i obrońcy, więc idealnie nadaje się na Bellę, którą chyba z każdej strony coś atakowało, czyż nie? Steve jest bardziej staroświecki, więc choćby dlatego mógłby się wcielić w Edzia.
Na miejscu cmoka z Sharon powinien być Bucky i przytulas! Należałby się im po tylu latach rozłąki. Czekaj, bo nie wiem, czy dobrze pojęłam sens… Clint miałby pocieszać Natashę, bo zahipnotyzowana zabiła jego bliskich? WTF?
/O, i to jest najlepszy argument za tym, by znaleźć mu dziewczynę. Biedy wybranek jego serca zwyczajnie nie potrafiłby zrozumieć targających nim emocji i tego, jak wielką katastrofą jest skończenie się ulubionego eyelinera czy odżywki do włosów.
/No ba, że figury najbardziej. Tylko na niego spójrz:
Te łydki! Ta talia! Ta postawa godna topmodelki! Która kobieta by o tym nie marzyła?
/Wiesz, Steve raczej nie posunąłby się do zepsucia silnika w samochodzie Bucky'ego, by ten nie pojechał na spotkanie z przyjacielem (Sam w roli Jacoba :P? Mógłby zmieniać się w sokoła...), bo jaśnie pan i władca sobie tego nie życzy. Nie, koniec. Dość z podrzucaniem pomysłów.
/Tak, dobrze pojęłaś sens. Zahipnotyzowana Natasha miałaby zabić rodzinę Clinta, bo oni tylko przeszkadzają ich miłości, a Clint miałby ją pocieszać po tej strasznej traumie. Przecież to takie sensowne, prawda? Jest nawet wątek pt. "101 sposobów na zabicie rodziny Clinta".
/Wiem to wszystko, ale co mam mówić? Że jestem beznadziejnym ojcem, który znowu wpakował się w bagno zamiast zajmować się córką? Staram się jakoś usprawiedliwić, ale swoje i tak wiem.Scott, przyzwyczajenie przyzwyczajeniem, ale wiadomo, że dzieciak nie jest na to obojętny. Mała pewnie się cieszy z każdej chwili, ale swoje przeżywa, kiedy chwila z tatą mija. No życzę, żeby nie trwało to długo.I ty pewnie robiłeś za Kapitana, co? E tam, on jest miły. Dobra, nie jest. Ale gdybyś był w wersji Giant pewnie z radością dałby się zamknąć w uścisku dłoni.
/Nie, gdzie tam. Czasem byłem Montym Falsworthem, a czasem Buckym Barnesem, innym razem Dernierem, bo potrafiłem naśladować jego akcent. Znaczy akcent, który miał w starej kreskówce, którą oglądaliśmy. To moje dzieciństwo w pigułce.
Steve, ale to w jakichś szczególnych sytuacjach, kiedy na przykład mówi się coś o nim w tv, czy wystarczy, że ktokolwiek powie „Bucky” wtedy, kiedy masz akurat gorszy dzień, i emocje biorą górę?/Zwłaszcza kiedy mam ciężki dzień. Wtedy każda wzmianka o Bucky'm powiedzmy, że... rusza mnie o wiele bardziej niż normalnie. To, co mówią o nim, o nas w telewizji, nauczyłem się ignorować. W większości przypadków to tylko steki bzdur.
Bo jest wredny. To pewnie trochę inny rodzaj robienia na złość, niż było kiedyś, prawda?
/Nie da się ukryć, że tak. Trochę inny.
Bucky, nie drwię. Jesteś biedactwem, a wyciąganie z łóżka na siłę, kiedy nie ma się na wstawanie najmniejszej ochoty, to jest tortura. Wielce ci to raczej nie pomoże zechcieć coś robić. Co za niechcianą pomoc masz na myśli?/Kiedy raz nie wyciągnęli mnie na siłę, nie ruszyłem się przez dwie doby. Zaciskałem tylko poduszkę wokół głowy i jak mantrę powtarzałem sobie "Nie myśl o niczym" i "Nie ma cię tam". O tym jakże... interesującym sposobie spędzania czasu im nie powiedziałem, ale raczej zorientowali się, że coś jest nie tak, Dlatego mam za nimi łazić i udawać, że interesuję się działaniami w sprawie Protokołu i uzdolnionych, mam próbować przypomnieć sobie jak najwięcej o Projekcie Zefir i jemu pokrewnych, i tak dalej, i tak dalej... Pasjonujące.
Chyba trudno by było znaleźć coś, czego dotąd świat nie znał. Próbujesz mnie teraz przekonać, że nic a nic cię to nie obchodzi?
/Bo nie obchodzi. Nie znałem tych ludzi, nie ja ich zabiłem, więc za czym mam płakać? Mam swoje problemy, nie muszę znajdować sobie kolejnych.