N, stawiaj więcej to i więcej wygrasz :P
Marvel w ogóle jakoś zdziczał ostatnimi czasy. Pięćdziesiąt spotów na raz, uśmiercanie i ożywianie, teraz cyrki z trailerem CW, bo raczej powinna trwać już namiastka promocji filmu, a tu cisza.
Może właśnie dlatego te trzy filmy do mnie nie przemawiają, a nie rozmyślałam jakoś szczególnie nad ich stroną humorystyczną. Cóż, czas się zastanowić.
No, no, czyżby wdzierała się tu poprawność polityczna?
/Gdyby Disney nie skupiał się w pełni na promocji nowych Gwiezdnych Wojen, już dawno mielibyśmy trailer, kilka okładek i zdjęcia, bo tak było w przypadku wszystkich innych filmów, które miały premiery w maju. I moim zdaniem to trochę dziwna taktyka. Teraz nie wypuszczą zwiastuna CA:WS, bo przyćmiłaby go kampania Star Wars, ale gdy wypuszczą go po (albo chwilę przed) premrze filmu to się tak nie stanie? Moim zdaniem będzie wręcz na odwrót.
/Jeśli chodzi o naszą uroczą parkę, im żadna poprawność polityczna nie jest potrzebna. Zawsze byli dla siebie bardzo (nie)hetero. Jednak to, co Marvel wyprawia z nimi ostatnio... to lekka przesada.
+ Znalazłam boski filmik- klik.
Steve, czyli ogólnie jest źle? Konflikt się zaostrza? W co lub kogo celują "obdarzeni"?
/W wielkim skrócie tak, można powiedzieć, że ogólnie jest źle. SHIELD nadal nie zdążyło się w pełni odbudować, a już wisi nad nim widmo kolejnego rozpadu. Tym razem jednak nie z winy Hydry, a z samych jej agentów i rządu, który potrzebuje kozła ofiarnego. A ja... nie bardzo wiem, jak mam z tym walczyć. To zupełnie inna wojna niż te, z którymi miałem do czynienia.
/Nie ma tutaj jakiegoś schematu. Ta część, która z premedytacją wykorzystuje swoje umiejętności do złych celów, najczęściej celuje we włamania, napady, w wywoływanie zamieszek. To najczęściej bardzo młodzi ludzie, którzy otrzymali moce i poczuli się panami świata, jak mówi Sam.
James, masz przecież papierzyska dotyczące tego, co ci zrobili, jakieś schematy też masz, a świat ma dużo specjalistów od grubszych spraw. Nie jest to takie nierealne jak się wydaje.
Serio? Właśnie o jakichś szokach pomyślałeś? Super. Nie, nie o to chodziło.
Jak to powiedział pewien znany były prezydent mojego kraju "Nie chcem, ale muszem". Twoja dewiza. Pasuje jak ulał.
Jestem niemal pewna, że i tak się spikniecie prędzej czy później. Może będzie trochę sucho i sztywno, no ewentualnie rzucicie się sobie do gardeł albo w ramiona. Za bardzo się obydwaj gryziecie przez wszystko, co zaszło, żeby pozostać sobie obojętni.
/Nie dam obcym ludziom moich dokumentów. Są moje, są prywatne i żaden, cholerny doktorzyna nie będzie w nich grzebał, żeby wyciągać wszystko to, co starałem się ukryć. Nie dam im tego na tacy, bo mogą być jedynymi z nich i tylko ułatwię im sprawę. Niech się trochę natrudzą, jeśli chcą zawlec mnie z powrotem.
/Ponoć terapia szokowa jest skuteczna. I nie żebym nie zrozumiał czy coś, ale w takim razie o co ci chodziło?
/Ewentualnie rzucimy się sobie do gardeł? Zabawne jak i pokrzepiające jak cholera. Aż mam ochotę spakować plecak, wsiąść w samolot i wpaść mu w ramiona. Ale tego nie zrobię, bo wiem, że naprawdę mogę rzucić mu się do gardła, a tego nie potrafiłbym sobie wybaczyć. Już nie potrafię. I to... zżera od środka.