30 stycznia 2016

Avada Simpson

Kiedy wracasz, i nadganiasz wszystko a jedyne co przychodzi ci na myśl to: ,,Ciekawe jak James wygląda z krótkimi włosami?" Mój tok myślenia mnie czasem zadziwia.
Nie co się stało, jak poszło z Yeleną, nie dość niepokojące myśli gdy Lukin był ZA blisko Bucky'ego ale włosy. (Właśnie! Myślałam że Lukin zrobi bardzo brzydką rzecz panu Barnesowi i już chciałam zgłaszać reklamację!) Ostatnio Jefferson mnie uratował. Walczyłam o dobrą ocenę z historii, i gdy padło pytanie od którego zależała moja ocena: ,,Kto brał udział w tworzeniu Deklaracji Niepodległości?" myślałam że zacznę skakać bo zapamiętałam ich tylko dlatego ze był tam Jefferson. Mam takie ciekawe życie. ;) Szczerze nie zwróciłam uwagi. Trzeba będzie zobaczyć odcinek jeszcze raz. Zgadzam się w zupełności! Jeff ma styl. Ja go właśnie nie za bardzo shhipowałam z Emmą, ale pan Stan i panna Morison byli wtedy razem. Znów się zgadzam. To miłe gdy ludzie podzielają twoje zdanie. :) Ogółem rozumiem o co chodzi, ale tak trochę nie rozumiem. To znaczy wiem co to jest, ale nie wiem jak to się robi. 
N co z twoimi ff? Tym z dzieciątkiem? Urocze było. ^^ 
/Pomogę ci trochę - Bucky z krótkimi włosami jest łudząco podobny do takiego jednego aktora z Rumunii. Pewnie go kojarzysz ;) A jeśli chodzi o Lukina i bardzo brzydką rzecz - tylko zasugerowałam, możesz odebrać to jak chcesz i dzięki temu reklamacja nie będzie konieczna. A poza tym, nie wzięłabym się za opisywanie czegoś takiego, bo zwyczajnie wiem, że nie potrafię.
/Przy Jeffersonie styliści odwalili kawał naprawdę dobrej roboty, bo prezentuje się świetnie w obu światach i mimo klątwy nie gubi swojego stylu i "tego czegoś", co go wyróżnia - ekscentryczności i ekstrawagancji. I uwielbiam jego kamizele, naprawdę uwielbiam. 
/Jeśli chodzi o szczegóły związane z grą, trzeba pytać o to Red Hooda (tutaj). On się tym zajmuję, ja tylko dręczę ludzi ;)

/I tak bajdełejem - wychodzi komiksowa wersja filmu CA:WS (tak chyba najlepiej można to nazwać) i tylko spójrz na te rysunki: klik, klik.Ten Winnie! Ten Zola! Ten Steve! Patrzenie na to niemal boli. A mogło wyjść tak dobrze...

/Jeśli chodzi o miniaturkę - staram się ją skończyć, naprawdę, ale jakoś nie mam do tego serca. Przez cały ten czas skasowałam więcej, niż dopisałam, bo wszystko wydaje mi się być za mało dobre, za sztywne, a nie chcę publikować byle czego. Z części drugiej wrzuciłam tyle i od tamtego czasu nie rozrosła się za bardzo.
Yelena czy Jamie w krótkich włosach przypomina bardziej Jamesa z czasów Howling Commando?
/Chyba tak, tak przynajmniej mi się wydaje. Pewna jestem tylko tego, że nie przypomina już zaniedbanego drwala. To już coś, nie?
Oczywiście że wszyscy doceniają twoje szczere chęci, ale wiesz... dzieci mogłyby podczas wręczania zauważyć że masz metalową rękę. Co zrobiłby dzieciak, płaczący na widok Świętego Mikołaja na widok dość dużego trochę strasznego pana? Ale jak coś wiedz że przesyłam ci fale empatii, żeby twoje biedne, stare serce nie było zranione. Ja jednak wolę nic nie mówić, a żebyś ty dąsał się na kogoś innego. Po za tym że jesteś okropnym zrzędą i masz słabsze momenty, jesteś spoko gość. Prawie stu letni, ale spoko. Zgadzam się w zupełności. Ja mam własne zdanie. Ty też je masz. I lepiej tak to zostawmy. Cóż ze zrozumieniem idzie usprawiedliwienie. Nie zawsze, ale bardzo często. Gdy ktoś zrozumie co spotykało cię przez ten długi, długi czas w jego głowie zacznie kształtować się też usprawiedliwienie wszystkich twoich czynów. Najprawdopodobniej. Bo mogą też po prostu cię nie zrozumieć. I wtedy będzie ciut gorzej.
Właściwie to z tej strony. Masz rację James. Cóż ekspertem staję się przez udoskonalanie się w swojej sztuce prawda?
Nawet te przebłyski mogą zaprowadzić cię do czegoś dobrego. A co to będzie, musisz sam zadecydować.
Punkt dla ciebie.
/Tak, wiem, że mam metalową rękę. Tak, wiem, że nie wygląda zbyt zachęcająco, i tak, wiem też, że jakiś dzieciak na jej widok mógłby się rozbeczeć, ale dzięki za przypomnienie. Jeszcze na jakiś czas zapomniałbym o niej i co wtedy?
/W tym roku stukną mi dopiero dziewięćdziesiąt cztery lata. To nie jest "prawie sto". Prawie sto będzie wtedy, gdy będę miał dziewięćdziesiąt dziewięć. I pół. A do tego mi jeszcze daleko, więc wypraszam sobie. I jak już nie raz mówiłem - ja nie zrzędzę. Czasem ponarzekam, ale nie zrzędzę. To różnica. 
/Jestem świadomy tego, że wielu ludzi może tego nie zrozumieć, że mogą nawet nie chcieć zrozumieć. Jestem kim jestem, zrobiłem to, co zrobiłem, więc to oczywiste i zrozumiałe, że ludzie mogą różnie na to reagować. I będą. Najczęściej pewnie niezbyt przyjaźnie.
/Prawda, ale jakoś nie ciągnie mnie do tego, by dążyć do samodoskonalenia akurat w sztuce miłości. Jestem Żołnierzem, nie kochankiem. To nie dla mnie.

27 stycznia 2016

Astrid Löfgren

#1 Jeeej, tylko to zauważyłam! Gdzieś miałam wątpliwości "przecinkowe", ale już to zostawiam, bo nie jestem ekspertem w tych sprawach.  
Jeszcze mi się nigdy nie zdarzyło zalewać ze śmiechu przy tak traumatycznym przeżyciu, jakim jest obcięcie kudłów, no ale dobrze, wiem, że to ciężkie, kiedy można się za nimi chować, zwłaszcza dla osoby, która potrzebuje się ukrywać. Ale dobrze, że wyszło tak zabawnie. Czegoś takiego było mi trzeba. No i jaki Alvaro nam się zrobił, huhu, jestem w szoku. Genialny luz się tu wkradł, mimo że przeplatany tymi brudnymi i strasznym rzeczami. I tak, Jamie, przystojniacha krył się za tym gąszczem.
#2 N, drastyczna zmiana imidżu, nieładnie! Myślałam, że lekkie podcięcie końcówek, a tu bober znikł :D 
/Czytałam każdą linijkę po kilkadziesiąt razy, próbując wyłapać wszystkie literówki, ale - jak zresztą widać - i tak mi się nie udało. Choć i tak jest lepiej, niż wtedy, gdy piszę odręcznie. Często zdarza mi się przestawiać litery w środku słowa i nie ważne, ile razy będę to czytać, nie zauważę tego. Dostrzegam to dopiero, gdy wracam do tekstu po dłuższym czasie i czasem aż łapię się za głowę z wrażenia. A jeśli chodzi o interpunkcję to cóż, sama po sobie widzę, że jest lepiej, niż kiedyś, ale już nawet przestałam się łudzić, że kiedyś wreszcie przestanę robić tego typu błędy. 

/A jeśli chodzi o podcięcie końcówek i zmianę imidżu - może Bucky nie tylko minął się z powołaniem modela, ale także fryzjera? Wiesz, idziesz do takiego z włosami do pasa, prosisz o lekkie podcięcie końcówek, a wychodzisz z takimi do ramion. Winnie byłby do tego wręcz stworzony - próbuje taki przyciąć brodę, a tu ciach i włosów nie ma!
/Postanowiłam, że na jakiś czas przestanę dręczyć Bucky'ego i dam mu trochę luzu. Przesunę też #24 i na jej miejsce dam #25 albo #26 (bo próbuję robić wszystko, by nie musieć robić tego, co muszę, więc siedzę i piszę notki na zapas). Póki co się waham, ale raczej dam notkę, w której Bucky orientuje się, że danie się powalić kobiecie na glebę może mieć... pewne korzyści. Szczególnie jeśli chodzi o widoki. 

/I pamiętajmy, Bucky pomagający bezdomnym to kanon - klik!
Yelena, w sumie to ciekawe jakiej groźby mógłby się przestraszyć. Wyobrażam sobie, że może coś związanego z Hydrą, ale oprócz tego nic mi do głowy nie przychodzi, choć wiem, że to dość zlękniony człowiek i coś by się wynalazło. 
/Oczywiście, że coś by się wynalazło i wcale nie byłoby to takie trudne. Hydra, SHIELD, GRU, Kapitan Ameryka i jego kolorowa gromadka, przyrządowe organizacje - jest tego wiele. Jimmy boi się nawet tego, że ludzie dowiedzą się, że on to on, a raczej, że Bucky Barnes to Winter Soldier. Ta medialna nagonka chyba złamałaby go do końca. 
/A jeśli chciałbym zagrozić mu czymś mniej wyniosłym, mogłabym po prostu powiedzieć, że jeśli nie zrobi tego, co mówię, może zabrać swoje rzeczy, wyjść i nie wracać. Już raz zadziałało.
James, myślę, że to by było dość trudne do zrealizowania na obecną chwilę. Może cię paraliżuje, bo wiesz, że mógłbyś ściągnąć niebezpieczeństwo na całkiem niewinnych ludzi?
Paradoksalnie te kradzieże to dowód na to, że jest w tobie całkiem spory pierwiastek dobra. Dlaczego? Dlatego, że inny złodziej zastanawiałby się nad tym, co chce ukraść, a nie nad tym, kto mniej straci. Podrzucasz, czyli nie nawiązujesz jakiegokolwiek kontaktu? A może ktoś kiedyś przyłapał cię na gorącym uczynku i podziękował, albo chciał jakoś wyrazić wdzięczność?
Ale radość. Dobre i to. Zauważyłam, że coraz częściej nazywasz albo odnosisz się do emocji. Masz z nimi już mniejszy problem?
Ach, no i gratuluję podjęcia tak trudnej decyzji, jaką jest wzięcie nożyczek do ręki.
/Cóż, raz wszedłem do sklepu. Normalnie, w ciągu dnia, jak zrobiłby to zwykły człowiek. Chciałem wziąć to, czego potrzebowałem, zapłacić i wyjść. Nie muszę chyba mówić jak się to skończyło. Chyba już nawet o tym wspominałem, a nawet jeśli nie, łatwo się chyba domyślić, dlaczego podjęcie przeze mnie pracy nie jest najlepszym pomysłem.
/Zachowuję się tak, nie inaczej, bo chcę być kimś więcej niż zwykłym złodziejem. Z tego samego powodu nie wyrzucam tego, co nie jest mi już potrzebne, albo czego z różnych powodów nie mogę już dłużej używać. Bluza, płaszcz, kurtka, dobre buty, jedzenie czy pieniądze są raczej czymś, czego brakuje ludziom mieszkającym na ulicy, więc dlaczego nie miałbym im tego dać? I tak, staram się robić to w taki sposób, by nikt mnie nie zauważył, bo nie chcę, by musieli mi dziękować. Tylko raz jakiś facet zauważył, że podrzucam mu kurtkę. Nie wiem, czy chciał podziękować, bo nie stałem i na to nie czekałem, a zwyczajnie odszedłem. 
/Wydaje mi się, że tak, jest trochę lepiej. A przynajmniej staram się, by tak było.

/Nie drwij ze mnie. To naprawdę było trudne.

26 stycznia 2016

Mad Aleks

N; Potrzebne by mi były kostiumy Wdów (chce to wykorzystać w opowiadaniu), pomożesz :)? 
 Jeśli chodzi o Natashę:
 Pierwsze dwa to kostiumy tzw. pierwszej wersji Romanowej, która nie była poddawana żadnemu praniu mózgu czy czemuś w tym stylu, a była zwykłą (znaczy taką, której działań nikt nie próbował usprawiedliwiać żadną łzawą historyjką) agentką działającą dla KGB. Kolejne cztery to już późniejsze kostiumy z czasów, gdy działała z Clintem czy SHIELD. Ostatni to klasyczny, czarny strój, w którym pojawiała się najczęściej, i który wykorzystany został także w grze Marvel Heroes. 

 A jeśli chodzi o Yelenę:
 Pierwszy jest z czasów, gdy pracowała dla GRU/Red Roomu (RR zdecydowanie powinien zmienić stylistów), dwa późniejsze to era Thunderbolts, w czwarty to czas Thunderbolts i SHIELD, a piąty pochodzi z gry Marvel Heroes. 

 A jeśli chodzi o opowiadanie: nie obrażę się, jeśli kiedyś dostanę linka :P

25 stycznia 2016

#23 Bucky

***
25 stycznia 2016

 Przyglądam się leżącym w umywalce włosom i nie mogę pozbyć się myśli, że popełniłem błąd. Jasne, teraz, gdy były znacznie krótsze, były również o wiele mniej problematyczne, głównie dlatego, że nie zachodziły już na oczy, co w wielu sytuacjach było dość irytujące i kłopotliwe. Nie zmieniało to jednak faktu, że czułem się... zwyczajnie dziwnie, nie mogąc już schować twarzy za długimi, sięgającymi niemal ramion włosami, które teraz stały się o dobre kilka cali krótsze. Zdecydowanie zbyt krótkie.
 Miałem długie włosy tak naprawdę od kiedy pamiętam. Wiem, że kiedyś, przed wojną moje włosy były krótkie, często trochę krzywo przycięte – najpierw przez ma, później przez Steve’a albo przeze mnie samego, i przylizane do tyłu. Później, już na froncie przycinałem je nożyczkami, nożem, brzytwą, czy jakimkolwiek innym, ostrym przedmiotem, który miałem akurat pod ręką, gdy tylko zaczynały nachodzić na oczy. Wiem, że tego nienawidziłem. Wiem, że tak właśnie było, ale… tylko to wiem. To już nie to samo.

— No, teraz jesteś przystojny — mruczę do siebie i przejeżdżam dłonią po ogolonej szczęce, zastanawiając się, co mi, u diabła, odbiło.

24 stycznia 2016

Mad Aleks

N: Wspominałaś, że chociaż Yelena uważana jest za tą złą to wcale nią nie jest. Są więc serie, w których działa po tej "dobrej stronie mocy"? Jeśli tak, podałabyś albo opisała? Mam ferie i chętnie bym coś przeczytała.
1) Yelena miała okazję, by zabić Natashę. Ale tego nie zrobiła, wręcz przeciwnie, pomogła jej w walce z liczniejszym przeciwnikiem. Co zrobiła Natasha? Uciekła, gdy przybyły posiłki, zostawiając Yelenę na pastwę wroga. Później Yelena pomagała jej jeszcze kilkukrotnie.

2) Natasha otumaniła Yelenę silnymi narkotykami, obezwładniła i przewiozła do Nowego Jorku, gdzie SHIELD jakoś udało się zamienić ich wygląd – Romanowa wyglądała jak Yelena, Yelena jak Natasha. Romanowa podszywała się pod nią działając w m.in. grupach przestępczych Normana Osborna. Okłamywana i pilnowana przez Daredevila Yelena przeszła wtedy mocne załamanie, nie wiedziała już kim tak naprawdę jest. Kiedy udało jej się odzyskać swoją twarz, nie zemściła się na Natashy, a wróciła do Red Roomu. Po pewnym czasie odeszła (a raczej uciekła, nie da się od tak odejść z Red Roomu), bo zrozumiała kilka rzeczy i nie była w stanie już "tego robić".

3) Wiemy, że Yelena została… modelką. Miała też firmę produkującą ekskluzywną damską bieliznę, w której jako pracownice oraz modelki zatrudniała (wtedy już byłe) prostytutki z Kuby. Pomagała im stanąć na nogi, wyciągała z tego bagna. Wiemy też, że ściągała leki z czarnego rynku i dostarczała je do szpitali. Wyciągnęła też Natashę z aresztu i pomagała jej i Mattowi, choć wcale nie musiała tego robić, nie po tym, co jej zrobili.
 Pomogła też w uwolnieniu dziesiątek młodych dziewcząt, na których przeprowadzano nielegalne eksperymenty i testowano leki. A potem pomogła im wrócić do normalnego życia. Tak postępują ci źli?

 W New Avengers #5-6 (2005) dołączyła do SHIELD. Zdobyła nawet poziom piąty. 
 I tak całkiem bajdełejem – według Black Widow #1 vol. 1 Yelena była jedyną uczennicą w historii Red Roomu, która zdobyła lepsze wyniki testów niż Romanowa.

 Do tego możesz zerknąć na serię Black Widow: Pale Little Spider, gdzie mamy część genezy Yeleny.

23 stycznia 2016

Astrid Löfgren

N, no to faktycznie Lukin był dobrym wyborem.
Och, to zależy od tego, jak bardzo nasz ulubieniec dostanie po swoim twardym tyłku :D
Pociesz mnie, że chociaż czasami takie coś zachowują.
/Tym razem nie dostanie wcale, słowo! Tylko lekko zmieni imidż i pofilozofuje.
/Czasem mają jakieś przebłyski, najbardziej logiczne są chyba serie pana Brubakera. A czasem uda im się zachować takie coś jak logika przy prowadzeniu jakiegoś ewentu, ale potem się ona ulatnia i słuch po niej ginie. Takie Wojna Domowa na przykład. Wielka wojna, dramat, a po jakimś czasie i tak wszyscy o tym zapominają i jest po staremu.  
Yelena, zawsze działa? 
/Kiedy zwyczajna rozmowa i prośby zawodzą, takie drobne przypomnienie zazwyczaj działa.
James, a na czarno? Na czarno mógłbyś coś znaleźć.
Może to nie usprawiedliwienie, ale jakoś rekompensujesz szkody, które wyrządzasz, przynajmniej jeśli chodzi o samochody, a to dobrze. Kolejną dobrą w tym wszystkim sprawą jest to, że podchodzisz do tego świadomie i racjonalnie, minimalizując krzywdę sprzedawców. To chyba najważniejsze, bo myślisz o innych i kalkulujesz. Nie powiem, trochę mnie to zaskoczyło.
Chyba nie byli zbyt bogaci, skoro nie starczyło na dłużej.
Nie cieszy cię nawet to, że przeżyła życie w miarę szczęśliwie? W miarę, bo myślę, że wcale tak normalnie nie trwało po twojej "śmierci". Cholera jasna, nie potrafię przestać dopytywać.
/Myślę o tym, wierz mi. Chciałbym w końcu zacząć robić coś, by wreszcie zaczęło być trochę normalnie. Jednak za każdym razem, kiedy próbuję, kończy się na tym, że coś mnie paraliżuje i zamiast kroku w przód, robię dwa w tył.
/To nie tak, że myślę tylko o swoim tyłku. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to, co robię, działa na szkodę innych, więc staram się choć trochę tę szkodę zminimalizować. Robię to tak rzadko, jak tylko się da, wybieram duże, sieciowe sklepy, bo je brak jakiegoś towaru zaboli znacznie mniej niż właściciela małego sklepiku, a jeśli zostają mi jakieś jedzenie albo niezniszczone ubrania, nie wyrzucam tego do kosza, a podrzucam jakiemuś bezdomnemu. Jemu się przyda, a ja zrobię coś nie aż tak złego. Tak dla odmiany. 
/To byli zwykli agenci, nie żadna góra, więc nie, nie byli. Jeśli chodzi o dowództwo to była już inna bajka, rzadko który był na tyle głupi, by gdzieś się nie zaszyć i jeśli już takiego znalazłem, to miałem inne problemy, niż opróżnianie mu kieszeni, czy szukanie sejfu. 
/To nie tak, że wcale się nie cieszę. Jestem szczęśliwy, że jej życie potoczyło się tak, nie inaczej, ale to trudna radość. 
 

Blue Greyme

Wszyscy:
1)Zupa czy drugie danie?
2)Sypialnia czy kuchnia?
3)Kubek czy szklanka?
4)Pizza czy spaghetti?
5)Kawa czy herbata?
6)Śnieg czy deszcz?
7)Macie jakieś fobie?
8)Jaki kolor włosów lubicie?
9)Podróżowanie-tak czy nie? Dlaczego?
10)Kobieta czy mężczyzna?
1) Zupa, szczególnie krem.
2) Sypialnia, bo jest tam łóżko.
3) Kubek.
4) Spaghetti
5) Herbata. Czarna.
6) Śnieg.
7) Jakieś lęki owszem, ale nie aż tak poważne, by nazwać je fobiami.
8) Rudy. Mój naturalny ^^
9) Tak - dobrze poznawać nowe miejsca i mieć coś do wspominania.
10) Kobieta?
Yelena: W zimie jest coś magicznego?
Widzisz Jamesa w krótkich włosach?
/Można tak to nazwać. Takiej atmosfery nie ma w żadną inną porę roku.
/W długich włosach nie wygląda jakoś szczególnie źle, ale krótkie zdecydowanie by go odmłodziły.

1) Drugie.
2) Sypialnia do spania, kuchnia do jedzenia.
3) Kubek. Chyba.
4) Pizza.
5) Herbata, choć dobrą kawą nie pogardzę.
6) Śnieg.
7) Tak.
8) Sama nie wiem, nie mam ulubionego.
9) Tak. Siedzenie w jednym miejscu bez przerwy byłoby zbyt nudne.
10) Kogo preferuję? Raczej mężczyzn.
Bucky: Nie miało prawa być fajnie skoro prawie nie słyszałeś. Gdyby nie twoja przyśpieszona regeneracja pewnie straciłbyś słuch.
Czyli Buchanan nie taki zły. Kto pierwszy zaczął cię nazywać Buckym?
/Gdyby nie moja przyśpieszona regeneracja, byłbym martwy, a w najlepszym miejscu straciłbym słuch i twarz. 
/Nie lubię tego imienia i mam do tego prawo. A Bucky'm pierwsza zaczęła nazywać mniej moja ma. Mówiła tak na mnie od kiedy pamiętam.

1) Deser.
2) Zależy do czego pijesz. Czasem sypialnia może się znudzić i wtedy można przerzucić się na kuchnię. Chociaż szafki kuchenne mogą nieźle się wpijać. Mało komfortowe.
3) Żadna różnica.
4) Pizza. Kocham ją.
5) Mocna kawa.
6) Słońce.
7) Mam wymieniać wszystkie? Wiesz, trochę to zajmie.
8) Blond? Brąz? 
9) Jak kto woli.
10) Nie jestem wybredny. Może być jedno i drugie.

22 stycznia 2016

Astrid Löfgren

N, mogłabyś nakreślić postaci niewykorzystanych kandydatów?
A #23 już może być gorsze? :D
Mogliby ustalić jakąś kolejkę. Pierwsza zmiana - Rogers, druga zmiana - Rogers, trzecia zmiana - Rogers, czwarta - no może Bucky, piąta - Rogers. Ułatwiłoby im to pracę i zachowanie logiki. 
/Zola to Zola, Fennhoff był specem od szeroko pojętej hipnozy, Rodczenko zajmował się programowaniem, Siergiejew grzebał przy łapce, a doktorek bez nazwiska był "zwykłym" lekarzem. Poza swoimi specjalizacjami nie różnili się od siebie za bardzo i każdy z nich miał w sobie coś z fanatyka i psychopaty.
/Zaplanowałam sobie to tak, że notki z teraźniejszości i wspomnienia będą pojawiały naprzemiennie, dlatego odniosłam się do #24. Mam jednak nadzieję, że #23 nie okaże się aż tak złe :P 
/Przepraszam, Marvel i zachowanie czego?
Yelena, czym mu grozisz?
/Grożenie to jednak zbyt duże słowo. Po prostu przypominam mu, że prosił o ostatnią szansę i ją dostał, obiecując przy tym, że będzie grzeczny. Z wyraźnym podkreśleniem słów "ostatnia" i "grzeczny".
James, nie oszukujmy się - nie masz innego wyjścia. Gdybyś normalnie pracował i przy tym kradł, nie byłoby mowy o żadnym usprawiedliwieniu, a tak można to podciągnąć pod wyższą konieczność, choć wciąż jest to zachowanie społecznie nieakceptowane. Wydaje mi się, że gdybyś mógł, to byś tego nie robił. Nie wiem na ile słuszne jest to przypuszczenie, ale skoro ci wstyd, to tym bardziej jestem pewna, że szedłbyś inną drogą. Nie ma żadnych organizacji pomocowych, do których mógłbyś się zgłosić, więc cóż innego ci pozostaje? Nic. A jak mniemam, i tak masz ogromne poczucie winy, że wykorzystujesz dobroć Yeleny i nawet byś jej nie poprosił, żeby pożyczyła ci na coś tam pieniądze. Myślę, że gdyby sytuacja była trochę inna to byś się do wielu rzeczy nadawał.
Miałam nie dopytywać, ale i tak mi się ciśnie na usta... Powinieneś, czyli jednak się z tego nie cieszysz?
Myślisz, że motoryzacja, albo ogólnie inżynieria, mogłaby być znów twoją pasją?
/Raczej nie mam zbyt wielkich szans na znalezienie pracy, czy na zgłoszenie się gdziekolwiek. Nie mam żadnych dokumentów, nie figuruję w żadnej bazie danych... a nie, właściwie figuruję, ale raczej nikt zdrowy na umyśle nie uwierzy, że urodziłem się w 1922 i jestem weteranem drugiej wojny. Tym bardziej, że jestem martwy od prawie siedemdziesięciu jeden lat. Za kilka tygodni nawet wypada rocznica i nie ukrywam, czuję się z tym faktem odrobinie dziwnie. Ale dobra, my nie o tym, więc wracając - możesz mi wierzyć, że gdyby nie było to konieczne, nie kradłbym. Teraz i tak staram się robić to tak rzadko, jak tylko mogę, omijam małe, prywatne sklepy, bo dla ich właścicieli brak towaru byłby bardziej odczuwalny, a jeśli biorę jakiś samochód, staram się go nie uszkodzić i zostawiam go potem na jakimś parkingu, więc jest cień nadziei, że może kiedyś wróci do właściciela. Wiem, że to żadne usprawiedliwienie, ale cóż. I skoro miałem być szczery, nie będę ukrywał tego, że na samym początku po pozbyciu jakiegoś członka Hydry, brałem wszystkie pieniądze, jakie tylko udawało mi się znaleźć w jego domu i kilka dość wartościowych fantów. Jednym powodem było to, że policja miała powody ku temu, by uznać, że to właśnie kradzież była celem włamania, a drugim był fakt, że uważałem, że po tym wszystkim chociaż coś mi się należy. I akurat za to nie jest mi wstyd.
/Nie potrafię się cieszyć. Jestem na to zbyt zły, choć wiem, że nie powinienem, nie mam nawet do tego prawa, bo dla niej życie toczyło się dalej, normalnie. Zwyczajnie ciężko pogodzić mi się z tym, że kobieta, którą przecież kiedyś kochałem, z którą chciałem założyć rodzinę, przeżyła życie z kimś zupełnie innym, a teraz jest już martwa. Czasem niemal jestem wdzięczny swojemu pochrzanionemu mózgowi za to, że nie jest wstanie przypomnieć sobie wszystkiego, bo wtedy bolałoby to jeszcze bardziej.
/Sam nie wiem. Może kiedyś.

20 stycznia 2016

Astrid Löfgren

N, to właśnie przykład na to, jak literówki niszczą życie tworząc drugie, poprawne słowo, ale całkiem nieadekwatne. Dobrze to znam.
A kto miał być na miejscu Lukina, jeśli można zapytać?
Wulgaryzmy też można różnorako interpretować. Może to rozładowanie napięcia, ale też sposób na pokazanie, że nie jest się tak do końca biernym.
Kaganiec to po prostu miód na oczy.
Nic się nie wyrównało, bo wciąż tekst góruje!
No tak, tak. Miałam na myśli całe serie czy zeszyty. 
/Na samym początku chciałam wstawić Zolę, ale przypomniałam sobie, że przecież w tym czasie siedział za kratkami. Razem z Fennhoffem, czyli moim kandydatem numer dwa. Później miałam kilka wersji tekstu - z Rodczenko, z Siergiejewem, z doktorkiem bez nazwiska, ale w końcu zdecydowałam się na Lukina. I wydaje mi się, że tekstowi wyszło to na dobre.
/Skoro #22 się udało, trzymam kciuki sama za siebie, by #24 nie okazało się gorsze. A potem obiecuję, że przestanę dręczyć Bucky'ego. Na jakiś tydzień.

/Całe serie? A gdzie tam. Marvel woli dać trzecie podejście do Civil War i po raz kolejny zaskoczyć ludzi zmianą Kapitana. Tym razem tarczę przejmie Steve. Kto by się tego spodziewał? To takie zaskoczenie! Komuś chyba kończą się pomysły.
Yelena, a zdarza się, że wychodzi bez twojej wiedzy?
/Zdarzało mu się, owszem, ale jakoś udało nam się dojść do porozumienia. Kiedy nie działają już prośby, trzeba przerzucić się na groźby. One zadziałały.
James, gdybyś zarabiał niezbyt godziwe pieniądze to byś się przekonał, że jednak limity są. I to czasem spore. Ale jak tak sobie pożyczasz i znajdujesz, to ja się nie dziwię, że ci się podobają.
Wiesz, co się stało z Gail? Nie pamiętam, czy była o niej w tym kontekście mowa. Kolejna rzecz, za którą uwielbiałabym twoją ma.
Ale ciągnie cię do, nie wiem, wyglądu czy tego, co autko ma pod maską?
No właśnie miałam przygodę z krzyżówkami, ale nie była tak porywająca jak twoja. Może robiłam coś źle. Chyba spróbuję ponownie, tak dla pewności.
/Nie o to mi chodziło. Wiem, jak to jest, gdy zawsze brakuje na coś pieniędzy i zastanawiasz się, czy nie zapłacić czynszu czy ogrzewania, nie kupić leków czy jedzenia, żałując, że doba nie jest dłuższa, bo może udałoby się wtedy znaleźć jeszcze jeden etat i się przy tym nie wykończyć, bo na to nie możesz sobie pozwolić. Wiem, że to się nie zmieniło, teraz po prostu nikt już nie mówi ci, ile jedzenia na miesiąc ci się należy, i że nie dostaniesz ani grama więcej. I możesz mi też wierzyć, że nie jestem dumny z tego, że kradnę, zacznijmy nazywać rzecz po imieniu, bo tak nie jest i nigdy nie było. Zawsze było i ciągle jest mi wstyd z tego powodu, a teraz jest jeszcze gorzej, bo wiem, że nie nadaję się do niczego innego, 
/Gail nie żyje już od dobrych kilku lat. Wiem, że wyszła za mąż, miała dzieci. Żyła tak, jak zawsze chciała. Powinienem się z tego cieszyć.
/Nie jestem aż tak powierzchowny i płytki, by nawet auta oceniać po wyglądzie. Tu także liczy się wnętrze, a nie ukrywam, dzisiejsze silniki są intrygujące i zwyczajnie mnie ciekawią.

19 stycznia 2016

Blue Greyme

Yelena: Zawsze, całe życie marzy mi się mieszkanie gdzieś, gdzie 3/4 roku jest zima i śnieg. Nie nawidzę lata ._.
Metoda marchewki. Drobnostki zawsze pomagają. Niezależnie czy w oswojeniu się z czymś, oswojeniu kogoś czy czegoś. I takie drobne rzeczy chyba najbardziej zapadają w pamięć :)
Przybijam mentalnego żółwika. Polecam Wagnera ^^.
/Zima nie jest zła, ale taka, podczas której nie ma ryzyka hipotermii i odmrożenia kilku palców przy samym wyjściu na zewnątrz. Taka do minus dwudziestu stopni jest świetna, ale potem im zimniej, tym bardziej ugh
/Cóż, metoda kija i marchewki, a raczej metoda marchewki na kiju tak naprawdę polega na czymś innym, mniej etycznym, ale przynajmniej się zrozumiałyśmy. Nie mam dzieci i nie będę ich mieć, więc żadna ze mnie specjalistka w obchodzeniu się z nimi, ale z Jimmy'm trzeba postępować podobnie- trzeba zachęcać, czasem trochę przymusić, czasem trochę pokrzyczeć.
/Akurat nie jestem wielką fanką Wagnera.
Bucky: Fajnie tak. Znaczy średnio jak chcesz mieć wolne. Bo przecież nie wyłączysz słuchu.
Chciałam zapytać jakiej muzyki słuchasz jeśli w ogóle słuchasz ale nie wiem czy jest sens biorąc pod uwagę twoje argumenty :P
Z tego co mi wiadomo nie trzeba ich karmić. Chyba że to jakiś gatunek który trzeba.
Lubisz koty?
James Sarkazm Barnes. Kto wie, może i by się przyjęło :P
Tak z ciekawości, Bucky wzięło się od Jamesa czy Buchanana?
/Słuch da się wyłączyć, wierz mi. Raz już rozsadziło mi bębenki, kiedy granat wybuchł zbyt blisko i byłem niemal całkowicie głuchy, aż wszystko się nie naprawiło. Wcale nie było fajnie.
/Nie lubię muzyki, a przynajmniej nie tej nowoczesnej. Kiedyś chyba lubiłem Sinatrę, ale nie jestem pewien.
/Nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem kotów, ale nie są złe. I przynajmniej same się wyprowadzają.
/Dobra, teraz ja mam pytanie - jak można skrócić imię "James" tak, by wyszło z tego "Bucky"? Bucky wzięło się od Buck, a Buck od Buchanan. Ot, taka filozofia.

Astrid Löfgren

#1 Tym razem postaram się zachować chronologię :)
[...]
Ależ pojechałaś, N, pojechałaś!
Zbladłam przy "Dłoń zjeżdża niżej" i aż mi wstyd, jak bardzo brzydkie myśli przyszły mi do głowy, ale zaświeciła się lampka, że Lukin przecież był takim, no... zbereźnikiem.
Okrutnie mocno spodobał mi się Bucky sypiący kurwami i pierdoleniem. Dziwne, bo nie przepadam za wulgaryzmami w nadmiarze, a tu dodało mu to takiej wyrazistości i buntu wręcz.
Zachwycona jestem tym kagańcem. Nie, żeby mi się jakoś tak szczególnie podobał, ale chodzi mi głównie o zabieg jego użycia. Od razu kojarzy mi się ze wzmocnieniem negatywnym. Zabieg z pewnością zamierzony i nienagannie wpleciony w urywki wspomnień naszego ulubieńca, stąd ten zachwyt. Skurczybyki wiedzieli, co robili.
Uwielbiam. Po prostu uwielbiam.
#2  N, no wieem, wiem, ale właśnie chociaż jeden zeszycik byłby już miłym dodatkiem.
Wiadomo, że rodzinne historie w świecie superbohaterów słabo się sprawdzają i sprzedają, bo przecież chodzi o nawalanki dobra ze złem, konflikty zbrojne i samo bohaterstwo, czyż nie? Rodzinny klimat dodałby nuty zwyczajności, która nie jest już tak atrakcyjna.
/Pojechałam, pojechałam, ale z tymi błędami. Muszę nauczyć się przestać polegać na autokorekcie, bo dla niej "połowa" i "płowa" są równie poprawne, a jak coś nie jest podkreślone, to tylko lecę wzrokiem przez tekst. Następnym razem dam sobie jeszcze dzień albo dwa przed publikacją, żeby tekst dłużej sobie poleżakował. Może dzięki temu wyłapię chociaż kilka więcej błędów.

/Cieszę się, że zabieg z Lukinem wyszedł właśnie tak, jak chciałam by wyszedł. Takie "Czy on...? Nie...  A może jednak...?". Drobne zasugerowanie, które można (a przynajmniej mam taką nadzieję) odczytywać na więcej niż jeden sposób. I muszę przyznać się też do tego, że moim początkowym wyborem nie był Lukin, ale zmieniłam to, bo jego jednak ktoś kojarzy.
/Bałam się o to, czy jednak nie przedobrzyłam z tymi wulgaryzmami. Stwierdziłam, że skoro Bucky to typ, któremu nie raz przydałoby się wyszorować usta mydłem, taka reakcja byłaby z jego strony naturalna. Na samym początku miałam też fragment, w którym Bucky w mało kulturalny sposób mówi Lukinowi, co o nim sądzi, ale go usunęłam. Co za dużo, to niezdrowo.
/Miałam widocznie dobry dzień, gdy pisałam tę część, bo po raz kolejny coś wyszło tak, jak miało wyjść. Cieszę się, że zabieg z kagańcem także mi wyszedł. Ale za to błędów było sporo, więc wszystko się wyrównało :P

/Wszystko musiałoby być odpowiednio zrównoważone. Taka nuta zwyczajności też czasem jest potrzebna, dlatego mamy Pająka i jego ciotkę, Luke'a Cage'a i Jessice Jones, ich związek, a potem rodzicielstwo, mamy Sharon i Steve'a, którzy stracili dziecko. Mamy bohaterów, którzy czasem zwyczajnie nie mogą pomóc, nie są wstanie, nie potrafią i potem mają z tego powodu wyrzuty sumienia.
Yelena, bez problemu przystał na taki układ? 
/Oczywiście, że nie. Na początku miał obiekcję, narzekał, że go ograniczam, ale potem przestał, bo pojął, że to dla jego dobra, a nie dla mojego widzimisię. Jakby sprawiało mi to przyjemność.
James, a ja z tego nie kpiłam, bo uważam podobnie. Pamiętam czasy, kiedy w moim mieście nie było galerii handlowych, wielkich marketów, a sklepiki osiedlowe doskonale zdawały egzamin i wszystkiego było w sam raz. Nawet pamiętam swoją pierwszą wycieczkę do marketu. Czułam się podobnie jak ty w trakcie odkrywania dobroci, jakie tego typu sklepy oferują. Obecnie naprawdę wszystkiego jest zbyt dużo i człowiek zwyczajnie głupieje, bo zanim dotrze do punktu docelowego, będzie musiał przedrzeć się przez paręset rodzajów słodyczy, napojów i alkoholi. Duże "coś", ułatwienie na pewno, ale utrudnienie także.
Fajnie, bo...?
Mówisz? Kurczę, tak mnie zachęciłeś, że chyba zrobię wszystko, żeby zapomnieć parę haseł i pobawić się z krzyżówkami.
/Dzisiejsze sklepy są przytłaczające, wszystkiego jest zbyt dużo, zbyt wiele się wyrzuca, ale mimo tego mi się podobają. Nie ma racjonowania żywności, nie ma punktów, nie ma kartek, limitów, nie ma pustych półek. Kupienie ubrań też nie jest już takim problemem, jak kiedyś. Pamiętam, że Gail, jak spora część młodych dam, rysowała z tyłu nogi kreskę, by nie było widać, że nie ma na sobie pończoch. A kupienie ich wtedy było nie lada wyczynem. Pamiętam też, że ma potrafiła zdziałać prawdziwe cuda, przerabiając stare ubrania na nowe. Czasem nawet na tym dorabiała.
/Fajnie, bo może i jestem jaki jestem, ale czasem ciągnie mnie do takich zabawek. Co poradzę?
/Koniecznie, moja droga, koniecznie. Spróbuj raz, a wciągnie cię na dłużej, wierz mi.

18 stycznia 2016

Blue Greyme

N: wiem wiem, angielski czaje ^^
/Dopisek nie był konkretnie do ciebie, miał być raczej takim ogólnym wtrąceniem. Tak, gdyby ktoś nie wiedział :)
/I nie wiem, czy zauważyłaś, ale dodałam jeden fragment do #22. Ten na początku.
Yelena: Masz wtedy gwarancje ze nie zamarzniesz. Ale sprawdza się to tylko wtedy kiedy temperatura spada poniżej zera i utrzymuje poniżej zera przez cały dzień. A rozumiesz, jak pociagi nawalą i stoisz pół godziny na peronie to całkiem przydatne trzy warstwy ^^'
Bucky-Bae jest kochane takie.
Nuda jak nuda, ale nie boisz sie ze to cisza przed burzą?
Kaktusik za dobre sprawowanie? Brzmi fair. Trzeba jakoś chłopaka zmotywować przecież.
Jakiej muzyki najczęściej słuchasz? 
/Trzy czwarte życia spędziłam na Syberii, pamiętam zimy, gdy temperatura spadała dobrze poniżej minus trzydziestu, nawet czterdziestu stopni. Potem mieszkałam w południowej części Rosji, na Ukrainie, jakiś czas w Ameryce, więc zimy nie były mi już straszne. Jednak nadal lubię mieć na sobie kilka warstw, gdy temperatura jest minusowa. 
/Gdybym przez cały czas miała trząść się ze strachu, że jutro wszystko może się zawalić, już dawno bym zwariowała. Wiem, że nie ma szans, nawet najmniejszych na to, by spokój i cisza trwały wiecznie, ale lepiej zdusić w sobie lęk przed burzą. To pomaga w racjonalnym myśleniu i ułożeniu planów awaryjnych.
/Bucky-Bae zna metodę kija. Ja wolę stosować metodę marchewki, a takie drobnostki w tym pomagają. 
/Mogę słuchać wszystkiego. Lubię rock alternatywny, indie rock, soul, ale także klasykę. Kocham "Jezioro Łabędzie" Czajkowskiego, naprawdę. Sam balet także.
Bucky: e tam, mógłbyś spróbować.
Niezręcznie. Czyli jak ktoś dmucha nos albo płacze piętro niżej/wyżej to też to będziesz słyszał? Nie przytaczam innych przykładów. Serio. Tylko pytanie dla kogo bardziej niezręcznie: dla słyszącego czy dla słyszących?
A jakiś tytuł, coś?
Kaktusów nie można podlewać codziennie, muszą mieć sucho w doniczce. Wiec to chyba nawet dobrze ze zapominasz :P
Sarkazm to twoje drugie imie ^^
/Nie chcę spróbować, więc nie spróbuję.
/Piętro wyżej? Proszę cię, powiem ci o czym rozmawiają ludzie mieszkający po drugiej stronie kamienicy, dwa piętra wyżej. Mój słuch jest znacznie czulszy, Czasem to pozytyw, czasem wręcz przeciwnie. W przykładzie poruszanym prędzej jest to zdecydowanie wada. I wydaje mi się, że dla mnie- słyszącego jest to znacznie bardziej krępujące niż dla osób, które słyszę, bo one zwyczajnie nie zdają sobie z tego sprawy.
/Wiem, że chyba napisał do Dostojewski. Yelena ma sporo Dostojewskiego, więc to pewnie był on. A tytuł jakoś mi uciekł.
/Cóż, pewnie dlatego dostałem kaktusa. On nie padnie, jeśli zapomnę go nakarmić czy napoić. 
/Chciałbym, by sarkazm był moim drugim imieniem. Lepsze to niż Buchanan. Mój świętej pamięci papa musiał być porządnie zalany, gdy to wybierał. Żeby chociaż ten prezydent był dobry, ale nie, wybrał jednego z tych kiepskich. 

#22 Bucky

***
/Budzę się, gdy ktoś chwyta moją kostkę, wyciągając mnie z namiotu na zimną, pokrytą śniegiem glebę.

/Pisk, który z siebie wydaję, gdy śnieg dostaje się za kołnierz munduru, wywołuje napad śmiechu u reszty drużyny. Najbardziej przebija się głośny, charczący śmiech Dugana, a ja jestem pewien, że przez długi czas nie da mi o tym zapomnieć. 
/Podnoszę się na przedramionach, wściekle spoglądając na stojącego najbliżej Steve'a. 

— Och, już wstałeś, Bucky? — pyta, a wyraz jego twarzy jest niemal anielsko niewinny. Z całej siły próbuję kopnąć piętą w jego łydkę, ale w porę odsuwa nogę. — Ranny ptaszek z ciebie, mogłeś jeszcze pospać.

— Nienawidzę cię, dupku — kwituję, rzucając w niego garścią zbitego śniegu. Niedojrzały palant.

Rozpoczęcie tygodnia Bobbi Morse/ Mockingbird!

W dniach 18-22.01 będzie możliwość kierowania pytań również do Bobbi Morse/ Mockingbird!

Blue Greyme

Yelena: Zima jest super. Można chodzić jak bałwany i ciepło się opatulać a to przecież jest super. Bucky-Bae <3 skąd ty masz te pomysły? :D
U was? Nudno? Nie wierze.
A jak z zostawianiem Jamesa samego w domu? Nie boisz się ze nabroi?
Ty mu kupiłaś kaktusa?^^
/Jasne, kto nie lubi mieć na sobie trzech warstw ubrań i wyglądać jak ten ludzik reklamujący opony? To jest super. Chociaż nie, Bucky-Bae pokazuje, że można nosić się tak przez cały rok, nie tylko zimą. A skąd Bucky-Bae? Sama nie wiem, jakoś samo tak wyszło, że zaczęłam go tak nazywać i już nie mogę przestać. 
/Czasem odrobina nudy się przyda, naprawdę. 
/Na początku miałam małe obawy, ale teraz już wiem, że bezpodstawnie. Tym razem dotrzymuje słowa, jest grzeczny i nie robi niczego głupiego, nie zwraca na siebie uwagi. I tak, w nagrodę za dobre sprawowanie dostał kaktusa. Nawet on będzie musiał się porządnie postarać, by usechł. Chociaż by mnie to nie zdziwiło.
Bucky: to spróbuj sam urosnąć truskawki. Wychodować, tak od nasionka. wtedy będziesz miał pewność że mają mniej chemii niż te ze sklepu. No, chyba ze nie ufasz dzisiejszej ziemi. Albo wodzie.
Coś nie idzie po twojej myśli bo ktoś się pieprzy piętro wyżej? Nie przesadzaj, nie dołujmy się takimi rzeczami bo wtedy świat były zbyt smutny.
Co czytałeś? (proszę, nie odpowiadaj że książkę..)
Też hoduje kaktusy. Znaczy próbuję hodować. Kaktusy to niesamowicie wdzięczne stworzenia. Wystarczy że podlewasz takiego raz na tydzień ^^
Nie nie, nie zrozumieliśmy się. Sypnąłeś sarkazmem że masz przewspaniały humor to ci odsypnełam. Też sarkazmem. Ty i dobry humor? naaah.
/Raczej marny ze mnie materiał na farmera, więc dziękuję bardzo, wolę nie próbować hodowli czegoś, co potem miałoby być jadalne. 
/Nie powiedziałem przecież, że jedno wynika z drugiego. Jednak możesz mi wierzyć, że gdy słyszysz każde, nawet najcichsze skrzypnięcie czy stęknięcie, to nie jest zbyt fajnie. To jest nie tylko irytujące, ale także najzwyczajniej w świecie krępujące. 
/Dobrze więc, nie odpowiem, że czytałem książkę. Choć tak właśnie było.
/Raczej hodowanie kaktusów nie zostanie moim nowym, życiowym hobby. Za często zapominam, by w ogóle go podlać, nie mówiąc nawet o tym, że kiedyś będzie go trzeba przesadzić czy coś.
/I wcale nie jestem sarkastyczny. Skąd ten pomysł?

Astrid Löfgren

N, no dobra, nie wpadłam na to. Niech będzie, że to biżuteria. Cofam czepialstwo.
Fajnie by było, żeby była jakaś seria typowo rodzinna. Pewnie słabo by się sprzedawała, no ale. I to nie tylko Bucka, ale Steve'a też. 
/Na całą serię nie byłoby szans, bo mogłaby okazać się klapą, ale fakt, od czasu do czasu mógłby pojawić się choć jeden poświęcony temu w całości numer. Teraz raczej są to tylko fragmenty, jak np. w Captain America and Bucky #624, w którym Bucky odwiedza Beccę w szpitalu. Dobrze byłoby widzieć takie sceny częściej.
Yelena, "wypuszczać z mieszkania", czyli kontrolujesz jego wycieczki?
/Tak, to jedna z zasad. Chcę wiedzieć, gdzie się wybiera, co kombinuje, i ile czasu mu to zajmie. Jeśli przekroczy podany czas o trzy kwadranse, będę wiedziała, że coś jest nie tak.
James, wyszliśmy od dziedzin naukowych, więc to pociągnęłam. A filozofia i sztuka to tylko takie przykłady. Masz rację, przebieżka po sklepie może być przytłaczająca, a do tego ile wysiłku trzeba w to włożyć.
Pożyczasz te samochody od kogoś czy prosto z salonu?
Och, to powściągaj się czasem, bo jeszcze zapomnisz któregoś hasła i z pasjonującej przygody będą nici.
/Mówiłem całkiem poważnie o tym, że wejście do zwykłego sklepu spożywczego to coś naprawdę przytłaczającego. Sklepy są wielkie, towarów jest piekielnie dużo i są tak różnorodne, że przez długi czas nie potrafiłem się w tym wszystkim połapać. A do tego te wszystkie owoce i warzywa w jednym miejscu, nieważne jaka jest pora roku, i w jakim kraju się jest. To jest coś.
/Samochody prosto z salonu za bardzo rzucają się w oczy i na podprowadzenie jakiegoś trzeba poświęcić więcej czasu. Dużo prościej jest zgarnąć jakiś z ulicy albo parkingu. Stawiam też na starsze, jak najmniej wyróżniające się modele. Tylko raz pokusiłem się o pożyczenie takiego jednego SUVa. Fajnie było.
/Nie raz zdarza się, że za pierwszym podejściem nie znam jakiegoś hasła, ale za to, gdy do niego wracam, emocje są jeszcze większe. Nie sposób z tego zrezygnować.

17 stycznia 2016

Blue Greyme

To tak słowem wstępu ode mnie ^^ wracam was męczyć.
Yelena: Czekasz na wiosne? Jakie książki lubisz? Próbowałaś coś polecić Jamesowi?
W domu wolisz mieć słodki bałagan czy bolesny porządek?
Pardon ale mam wene na dziwne pytania ._. Co u ciebie jeszcze słychać? 
/Lubię zimę, więc czekam na wiosnę jakoś szczególnie. Ale nie pogardziłabym, jeśli temperatura znowu była na plusie.
/Jeśli chodzi o książki, nie mam jednego, konkretnego, ulubionego gatunku. Przeczytam wszystko, co mnie zainteresuje. Jak ognia unikam tylko wszelkiej maści harlequinów i tym podobnych. A Bucky-Bae nie czeka na polecenie. Raczej sam bierze coś z półki i albo czyta, albo odkłada książkę z powrotem.
/Nie mam w domu bałaganu, to tylko lekki nieład. Sterylny porządek zdecydowanie nie jest dla mnie.

/I sama nie wiem, co powiedzieć. Na całe szczęście nie dzieje się niemal nic nadzwyczajnego, jest spokojnie, niemal nudno. I bardzo się z tego cieszę.
Bucky: Polecam sobie więc przypomnieć, nie pożałujesz ^^ Jest u was śnieg?
Czytałeś coś ostatnio?
Ale fajnie że w końcu masz dobry humor <3
Ja nie sądze. Po prostu pytam :)
Co cie najbardziej denerwuje?
Co słychać? Wszyscy zdrowi?
Pozdrawiam!
/Teraz wszystko smakuje inaczej niż kiedyś. W jedzeniu jest więcej chemii, robione jest w inny sposób. Nawet głupie jabłko smakuje zupełnie inaczej. 
/Tak, jest śnieg. Niestety, należałoby dodać, bo go nie cierpię. I można powiedzieć, że mnie denerwuję, więc to raz. Irytuje mnie wiele rzeczy, naprawdę wiele, możesz mi wierzyć. Od tego, że coś idzie nie po mojej myśli, przez parkę pieprzącą się piętro wyżej, co doskonale słyszę - ulepszone zmysły, jak ich nie kochać? - na długiej liście innych rzeczy kończąc. 
/I tak, czytałem coś ostatnio.
/Kto ma być zdrowy? Yelena, ja, czy może kaktus, którego próbuję hodować? Jeszcze nie usechł, więc idzie mi nie najgorzej.
/I kto powiedział, że mam dobry humor? W końcu.

Astrid Löfgren

N, tylko ten blask metalu już mniej sympatyczny :P
O, naprawę bywała nie często na kartach komiksów? Trochę szkoda. No ale przynajmniej wiadomo o niej coś więcej niż tylko to, jak się nazywała.
/Oj tam, czepiasz się. To tak zamiast biżuterii.
/Rodzice czy siostra Bucky'ego ogólnie rzadko byli wspominani, a pojawiali się jeszcze rzadziej. Ma tu znacznie to, że w pewnym momencie Bucky został sierotą, a Becca trafiła do domu dziecka, a także to, że gdy Barnes był dzieciakiem, mieli ważniejsze tematy do poruszania, a potem też jakoś nie bardzo było im z tym po drodze. 
Yelena, obawiam się, że nikt nie będzie w stanie rozpracować jego pobudek. Obchodzi się chociaż bez afer, jak całkiem niedawno?
Tylko żeby biedak nie popadł w skrajność.
/O dziwo tak. Wystarczy mieć go na oku, pilnować, by nic się nie wplątywał, wypuszczać z mieszkania tak rzadko, jak tylko się da, a najlepiej wychodzić z nim i przez cały czas mieć go w zasięgu wzroku. To trochę jak z pilnowaniem dziecka. I w tym przypadku idealnie sprawdza się powiedzenie, że im większe dziecko, tym większe problemy.
James, jesteś uprzedzony. Za twoich młodzieńczych lat też było mnóstwo odnóg jakichś dziedzin. Chociażby takiej sztuki czy filozofii, nie wspominając już o naukach biologicznych. Wbrew pozorom to spore ułatwienie. Gdybyś miał na przykład taką medycynę jako całość, nie podzieloną na specjalizacje, to sobie wyobraź, jak ogromną wiedzę musiałby mieć lekarz. Wiedzę nie do zdobycia. Chodzi tu o zwykłe zawężanie zainteresowań.
No to nie jesteś tak zaawansowany, ale to dobrze. Dorwałeś coś nowego z elektroniki?
Bo w krzyżówkach jest ten dreszczyk niewiedzy, czy dobrze się zgadło. Z pewnością to cię przy nich trzyma. Tak, grunt, że lubisz, zgadza się.
/Sztuka i filozofia? Czy ja wyglądam na miłośnika sztuki i filozofii? Trzymałem się od tego tak daleko, jak tylko się dało. Czyli nie za daleko, bo Steve'a to kręciło, ale to nie jest ważne. I tak, wiem, że za moich czasów też było tego sporo, ale teraz wszystkiego jest dużo, zbyt dużo. Nie chodzi mi nawet o ilość odnóg jakiś dziedzin, ale o... no, o wszystko. Za "moich młodzieńczych lat" wszystkiego brakowało, a teraz nawet głupie wejście do sklepu jest przytłaczające. O całej reszcie nawet nie wspomnę.
/Jeśli chodzi o wszelkiej maści nowinki elektroniczne to nadal jestem sporo do tyłu. Hydra nie bardzo dbała o moją edukację w tej dziedzinie. Ale daję radę z obsługą telefonu, komputera, tego całego tabletu czy jak się to tam nazywa także, daję też radę z pożyczeniem większości nowszych aut, więc nie jest źle. 
/O tak, ta adrenalina towarzysząca przy wpisywaniu hasła do rubryk to coś niesamowitego. Aż ręce drżą mi z tych emocji i nie mogę utrzymać ołówka w dłoni. Wspaniałe uczucie. 

Astrid Löfgren

N, pamiętam, a jakże. Tamta pani Barnes wyglądała raczej jak ciocia z Ameryki, której się powiodło. Ta za to przypomina mi... Drew Barrymore z "Aniołków Charliego". Zdecydowanie lepiej się prezentuje i faktycznie: mogła być z niej dość przystojna kobieta, uwzględniając twarz pana Stana oczywiście. 
/Tamta pani była naprawdę bardzo urodziwa, tak bardzo, że nie mogę wyrzucić jej z pamięci, a ta ma po prostu w sobie coś sympatycznego. I faktycznie przypomina trochę Drew Barrymore, szczególnie z ust. A jeśli chodzi o komiksową mamę Barnes, to nie pokazywano jej zbyt często. Ale jeśli już, wyglądała na osobę naprawdę sympatyczną i miała z Bucky'm kilka podobnych cech wyglądu. Zazwyczaj, bo sporo zależało od rysownika.
Yelena, na pewno są w tym jakieś względy kulturowe. Jeszcze nie pozbył się bobra? A miałam taką nadzieję, że już ma ten krok za sobą. Do szpetnych raczej nie należy, więc może tu chodzi o to, że zwracałby zbyt dużo uwagi szczególnie wśród kobiet. No ale, jak mu tak dobrze, to niech tak będzie. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości pozbędzie się bobra i normalnie się ubierze, i będzie czuł się z tym dobrze.
/Nie, nie pozbył. Przez cały ten czas całkowicie ogolonego widziałam go raz i to tylko dlatego, że to ja mu w tym pomogłam. I muszę przyznać, że może nie jestem specjalistką od męskiego zarostu, ale jego odrastał nadzwyczaj długo. Pewnie to kwestia rozregulowania się układu hormonalnego albo czegoś w tym stylu. I może dlatego tak uparcie nie chce go znowu zgolić. Kto go tam wie.
/Coś jest jednak w tym, że ludzie dłużej zatrzymują wzrok na kimś atrakcyjnym, niż na osobie nie wyróżniającej się niczym szczególnym, "przeciętnej", że tak powiem. Może tylko o kilka sekund, ale czasem może to wiele zmienić, więc nie dziwię się, że woli się trochę zaniedbać i schować za kilkoma warstwami ubrań. A poza tym, to jego wybór, chce się tak ubierać, więc nie można mu tego zabronić. Zmienię zdanie dopiero wtedy, gdy zacznie odstraszać także zapachem.
James, ooo, widzę, że sobie poszukałeś co nie co. Cóż, ktoś, kto w tym siedzi, widzi różnice i to dość znaczące. Pocieszę cię, jest tego więcej.
Ta gra to już dla bardziej zaawansowanych, kiedy się nie pamięta czym jest dana rzecz. Takie tam bawienie się w odkrywanie, dobieranie i nazywanie. Krzyżówki mają ten mankament, że mogą się znudzić, ale tak, są fajne. Wykreślanki też zdają egzamin. Siebie czy mnie chcesz przekonać, że potrafisz przyznać, że coś lubisz? Nie no, czepiam się głupot. Bardzo dobrze, że lubisz jakieś aktywności umysłowe.
/Och, jeszcze więcej? Świetnie, bo już się bałem, że jeszcze trochę i powoli zacznę się w tym orientować. To jeden z powodów przez które nie cierpię przyszłości. Wszystkiego jest zdecydowanie zbyt dużo.
/W większości przypadków wiem czym jest dana rzecz i do czego służy, wyjątkiem są te, o których istnieniu dopiero się dowiaduję. A całkiem sporo tego jest, szczególnie jeśli chodzi o elektronikę. Dlatego to raczej nie gra dla mnie. A krzyżówki jeszcze mnie nie znudziły, więc jest dobrze. Wykreślanki czy odnajdowanie różnic na obrazkach i inne tego typu bzdety też kojarzę, ale one z kolei znudziły mnie zbyt szybko. I czy to ważne, kogo próbuję przekonać, że coś lubię? Grunt, że lubię, nie?

16 stycznia 2016

Astrid Löfgren

Yelena, ostentacyjne analizowanie struktury paznokci i tupanie nóżką też wchodzi w grę?
Nie rozumiem tej jego taktyki. Nie wiem, jak jest tam, gdzie się akurat panoszy, ale wydaje mi się, że ten jego sposób z wtapianiem się w tłum nie ma wiele wspólnego. Jeśli serio wygląda źle, to raczej bardziej zwraca na siebie uwagę niż gdyby wyglądał normalnie. 
/Raczej ostentacyjne analizowanie zarysowań na ramieniu. Całkiem często mu się to zdarza. 
/Gdy człowiek kręci się po parszywych dzielnicach albo pustostanach, wyglądanie jak bezdomny pozwala wtopić się w otoczenie. Ludzie są przyzwyczajeni, nikt już nawet nie zwraca na takich uwagi. Nie chodzi jednak w ten sposób przez cały czas, potrafi ogarnąć się na tyle, by wyglądać całkiem zwyczajnie i zginąć w tłumie. A mówię, że lubi źle wyglądać, bo gdyby choć odrobinę się postarał, mógłby wyglądać znacznie lepiej. Pozbycie się tego, co zdechło mu na twarzy już dawno temu, mogłoby być pomocne.
James, wybaczam ci twój ubogi zasób wiedzy w dziedzinie neurologii, psychiatrii, neuropsychologii, psychologii, biologii, medycyny ogólnie, logiki i jeszcze pewnie etyki oraz filozofii. Śpieszę z wyjaśnieniem: nie mówiłam poważnie i nie jesteś niczemu winien, całkiem słusznie nie wiesz o co chodzi.
Zdecydowanie lepsze, bo nie tak kolokwialne. To takie jakby oswajanie się, nie? Uczenie się swojego stylu radzenia. Skoro krzyżówki, jak na starca przystało, to w dobieranie obrazków i zgadywanie, co na nich jest, też się bawisz? Masz jakąś ulubioną grę? Może nie ulubioną, ale taką, która jest dla ciebie dość przyjemna. Sporo jest substancji wspomagających. Tylko nie wiadomo ile musiałbyś ich organizmowi dostarczyć, to po pierwsze, a po drugie - tak czy siak dostarczasz sobie dodatkowo substancji toksycznych, więc sensu może być niewiele we wspomaganiu tymi dobrymi suplementami.
/Dobra, nawet nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak neuropsychologia. Czyli jest psychologia, psychiatria, neurologia, neuropsychologia i neuropsychiatria. Więcej dziedzin trujących niemal o tym samym już nie dało się wymyślić?
/Nie kojarzę gry w dobieranie obrazków. Znaczy znam taką, w której dobiera się je do pary, ale tam nie trzeba niczego zgadywać. Więc wybacz, tej nie znam. A krzyżówki zwyczajnie lubię i tego nie ukrywam, bo są dobre do ćwiczenia pamięci. Lubię też szachy. Zasad nie znałem, a raczej kiedyś znałem, ale zapomniałem, więc Yelena na początku musiała mi z tym pomóc, ale daliśmy radę. Nie zapowiada się, żebym w najbliższym czasie został mistrzem tej gry, ale to żaden problem. Lubię ją. Widzisz? Potrafię powiedzieć, że coś lubię.

N: Tak całkiem bajdełejem - pamiętasz może, jak kiedyś zastanawiałyśmy się nad tym, czy połączenie "podobna do Bucky'ego" i "urodziwa" w kontekście mamy Barnes jest możliwe? Okazało się, że jednak jest, i że kobieta z twarzą pana Stana wcale nie musiałaby wyglądać aż tak źle. 

(autor: Hopeless–geek)

Blue Greyme

Wszyscy:
A)Co cenisz w ludziach?
B)Lubisz poduszki?
C)Poziomki czy truskawki?
D)Z jakim zwierzęciem się utożsamiasz?
E)Filmy czy książki?
F)Jaki masz humor?
G)Gdzie się teraz znajdujesz?
Pozdrawiam C:
N:
A: Umiejętność przyznawania się do błędów.
B: Lubię, ale nie w nadmiarze. Cała kanapa zarzucona poduszkami nie jest czymś dla mnie.
C: Truskawki.
D: Robiłam kiedyś test internetowy i wyszło mi, że powinnam utożsamiać się z sową. Tylko nie wiem dlaczego.
E: Książki. Zdecydowanie.
F: W tym momencie? Wydaje mi się, że całkiem dobry, nie mam powodu do narzekania.
G: W ciepłym domu ^^

Yelena:
A: Szczerość, szacunek, wierność, zrozumienie, akceptację.
B: Bardzo. Mam ich w mieszkaniu mnóstwo. Małe, duże, kolorowe, wzorzyste, gładkie...
C: Poziomki i truskawki. Po co wybierać?
D: Sama nie wiem. Z kotem?
E: Książki. Filmy zawsze wiele spłycają.
F: Ani dobry, ani zły. Ot, normalny.
G: W domu. Szczegóły zostawmy w spokoju.
Bucky:
A: Lojalność. Dystans. Bezinteresowność.
B: Nie.
C: Nie wiem. Nie pamiętam ich smaku.
D: Nie mam pojęcia.
E: Książki. Chyba.
F: Przewspaniały.
G: Naprawdę sądzisz, że od tak powiem, gdzie jestem? Dobre sobie.

Rakshasha M.

Z chęcią zatem poczekam na więcej takich "akcji" i dowiem się więcej ^^ Widziałam też, że już dodałaś #21 - rany, N, wen Ci chyba ostatnio dopisuje, gratuluję! Nadrobię, gdy tylko ogarnę mózg, bo póki co on nie ogarnia przez chorobę.
Odnośnie linka to czuję się trochę skołowana i nie bardzo wiem, o co chodzi - takie rpg trochę? Wybieramy postać, wcielamy się w nią i piszemy między sobą, między blogami? Musiałabym poznać szczegóły. Trochę bawiłam się w coś podobnego na blogach grupowych, jednak wcielanie się w konkretną postać... nie wiem, czy podołam, mówiąc szczerze xd Aczkolwiek zaintrygowałaś mnie ;p
/Postanowiłam dodawać jedną notkę tygodniowo i póki co udaje mi się dotrzymywać terminów. #22 jest już skończone, jestem w połowie pisania #23 i mam już rozpisany plan #24, więc jest dobrze. Mój wen w końcu wrócił z wakacji i postanowił wziąć się do roboty.
/Tak, chodzi właśnie o coś w stylu RPG. Możesz wybrać postać kanoniczną, możesz wybrać OC. A przynajmniej tak sądzę, bo to nie ja za to odpowiadam, a Red Hood, którego możesz pytać o wszystko na jego blogu, najlepiej tutaj - klik.

Mad Aleks

Bucky: Mam do ciebie pewne pytanie. Gdybyś (tak całkiem hipotetycznie) musiał zatrzymać odlatujący śmigłowiec przy pomocy samej siły mięśni, dałbyś radę to zrobić? Albo czy Steve dałby radę? Tak całkiem hipotetycznie. Drobna pomoc wizualna [link].
 Przyznaję, że jeszcze nie zdarzyło mi się rzucać śmigłowcem, ale dobra, pomyślmy. Nie znam dokładnego progu swojej siły, ale wiem, że jestem w stanie unieść około dwóch ton, a gdyby było to konieczne, dałbym radę nawet z ponad trzema. Wiem też, że moje mięśnie, ścięgna i kości są znacznie bardziej wytrzymałe, a więzadła są niemal nierozerwalne. To ważne. Patrząc na pomoc wizualną, ten śmigłowiec to bodajże Bell 429. Waży około tony, jego maksymalne obciążenie wewnętrzne to jakieś dwie tony, zewnętrzne jest kilkukrotnie większe, a jego maksymalna prędkość to jakieś 250 km/h. Jego średnie przyśpieszenie podczas pionowego startu to jakieś 1,5 do 2,5 m/s, nie jestem teraz pewny. To wszystko też jest ważne. 
 Ponownie odniosę się do pomocy wizualnej. W tym przypadku obciążenie zewnętrzne jest nieważne, liczy się tylko waga śmigłowca i obciążenie wewnętrzne, które zależne jest od załadunku i ilości przebywających w nim osób. Temperatura powietrza wydaje się być dodatnia, wiatr słaby, czyli warunki są sprzyjające. Ale to nadal nabierający prędkości, kilkutonowy, cholerny śmigłowiec. Nie będę czarował, nie miałbym szans przyciągnąć go do siebie, a tym bardziej ściągnąć w dół. Ale trzymając śmigłowiec tylko z jednej strony przez odpowiednio długi czas, co już byłbym wstanie zrobić, mógłbym utrudnić prace pilotowi na tyle, że nie utrzymanie pionu byłoby niemożliwe i mogłoby to doprowadzić do rozbicia maszyny. Więc hipotetycznie tak, dałbym radę to zrobić. A skoro ja dałbym radę, Rogers także.

14 stycznia 2016

Anonimowy

[link] Wspaniałe, prawda :D? 
Harrison Ford jako "stary" Bucky i Ventolin wykonana równie wspaniale co Neytiri? Oglądałabym i to z chęcią. 
I jeszcze ten piękny kadłub statku w kształcie latającego, kamiennego... wibratora ze skrzydłami?

13 stycznia 2016

Astrid Löfgren

Fury, jak leci? Czym się zajmujesz? I jak widzisz ten cały zgiełk, który się tworzy wokół osób obdarzonych mocami?
/Aktualnie pracuję nad... pewnym projektem, który w przyszłości znacznie mógłby usprawnić nasze działania. Nie będzie to nic tak głośnego i znanego jak Inicjatywa Avengers, ale może okazać się równie skuteczne. A jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, może uda nam się posprzątać cały ten burdel. Póki co, nie mogę zrobić wiele. Jednak mam sytuację na oku.
Yelena, dlatego mówię o delikatnym przymuszaniu. Największy problem w tym, że dość inteligentna z niego bestia i możliwe, że faktycznie by coś wyczuł, a później śmiertelnie się obraził.
W czerwonym będzie mu dobrze. Na pewno będzie. Ten widok wypaliłby się trwale pod powiekami. Faktycznie, niech lepiej nie podąża za modą. Chociaż chyba jeszcze się gdzieniegdzie utrzymuje moda "na drwala". To by było dopiero ciekawe.
/Bucky-Bae miewa humory jak nastolatka, której właśnie buzują hormony, więc jego obraza byłaby bardzo efektowna. Zwłaszcza, że ma tendencję do snucia czarnych scenariuszy i przeróżnych teorii, więc najpewniej dorobiłby sobie do tego niezłą intrygę.
/Nie raz mówiłam mu, że gdy nie wychodzi z mieszkania, nie musi kierować się w wyborze ubrań tym, jak bardzo pozwolą mu się one wtopić w tłum, ale on chyba po prostu lubi źle wyglądać. Ale skoro tak jest mu dobrze, proszę bardzo. Nie zmuszę go przecież do zmiany, nie podmienię ubrań, ani nie wciągnę mu siłą czerwonej koszulki przez głowę.
James, no dobra, ale stopień regeneracji jest porównywalny w stosunku do reszty ciała. Jak bodajże mówiłam, trzeba by tęższego umysłu do rozwikłania tej zagadki.
No już się nie obrażaj. Nie miałam niczego złego na myśli i nie robiłam z ciebie idioty, przynajmniej nie celowo. Czyli po prostu nie skojarzyłeś, że właśnie o to chodzi, tak? I wybaczam. W jaki więc sposób wpadłeś na taką zależność, że im bardziej zmuszasz tym jest lepiej? No i w jaki sposób zmuszasz?
/Co mi wybaczasz? Bo przyznaję, teraz to trochę się pogubiłem i nie wiem, czy mam czuć się winny. I z jakiego powodu. Zazwyczaj wiem za co mam się kajać, więc nie ma problemu, ale teraz jestem trochę zagubiony. 
/"Zmuszanie" to jednak dość kiepskie określenie i "ćwiczenie" albo "trenowanie" byłyby chyba jednak lepsze, ale to jednak nic istotnego, nieważne. I nie robię niczego szczególnego. Po prostu staram się koncentrować tylko na jednej rzeczy, nie rozpraszać się, mniej stresować i nie wściekać za każdym razem, gdy nie mogę sobie czegoś przypomnieć. Uczę się na pamięć różnych rzeczy, czasem nawet zupełnie bzdurnych, rachuję w pamięci, uczę się grać w gry logiczne i jak na starca przystało, rozwiązuję krzyżówki. Ponoć pomagają też węglowodany, magnez i kwas foliowy. Może to nic takiego, ale widzę po sobie, że jest lepiej. 

12 stycznia 2016

Anonimowy

[link]
N, ucieszyłabyś się, prawda ;)?
 Och tak, właśnie tego potrzebuję do pełni szczęścia. Jeśli taki film by powstał, zwyczajnie nie śledziłabym żadnych newsów i nie poszłabym do kina. I patrząc na komentarze: "I personally don't find Black Widow that exciting a character", "I'd prefer a solo Hawkeye","She's a boring character whos never been able to keep an ongoing comic", nie byłabym jedyna. Poza tym, film o Wdowie mógłby okazać się najmniej dochodowym filmem z MCU, ponieważ:
- Wdowa to postać z o wiele niższej ligi niż Kapitan Ameryka, Pająk czy Iron Man, więc nie przyciągnęłaby ludzi samym pseudonimem. Nie ma też żadnych ciekawych umiejętności, ani nie jest też kontrowersyjna jak facet latający na mrówce, kosmiczny szop z ciągotami do broni, czy gadające drzewo. To tylko babka w obcisłym kostiumie. Takich jest wiele.
- Radzi sobie jako dodatek do drużyny, ale sama nie miałaby szans z żadnym ciekawym, przyciągającym niezainteresowanych komiksami widzów złoczyńcą. A walka "szpiega" ze "szpiegiem" byłaby raczej mało ciekawym materiałem na tego typu film i ludzie prędzej poszliby na kolejne "Żółwie Ninja" czy "Transformers", gdzie jest dużo wybuchów i nawalanki. Film również nie przyciągnąłby fanów kina szpiegowskiego, bo raczej nie zadowoliłby ich film pełen gagów - często mało śmiesznych i przeznaczonych dla dzieci, z prostą, nieskomplikowaną fabułą, uproszczeniami, a do tego z ratingiem PG13. W Polsce okraszony wspaniałym dubbingiem, wycięciem wszystkich przekleństw i zmianą sposobu mówienia na młodzieżowy slang. Jasne, CA:WS jest naprawdę dobrym filmem, ale to nie film szpiegowski. To film na podstawie komiksów, zrobiony na podobieństwo kina szpiegowskiego i tylko dlatego zbiera tak dobre recenzje. Jeśli takie momenty jak np. chowanie supertajnego dysku w maszynie z przekąskami, ucieczka z karawany samochodów przez wycięcie dziury w nadwoziu (oczywiście nic nie zostało uszkodzone i nikt z jadącego za nimi samochodu tego nie zauważył) czy skakanie do lecącego helikoptera, pojawiłby się w kinie sensacyjnym, film zbierałby o wiele gorsze recenzje. Ale w CA:WS mamy dwóch dziewięćdziesięciolatków o wyglądzie dwudziestolatków, którzy bez problemu mogliby zacząć rzucać w siebie samochodami, więc było im wolno więcej. 
 Mogłabym dopisać tu jeszcze wiele, ale nie będę zanudzać. Chodzi mi głównie o to, że Marvel wie, że zrobienie filmu o Wodowie to ryzyko. Zawiedli się już na AoU i Antku, bo filmy zarobiły mniej, niż zakładano i nie chcą przeliczyć się raz jeszcze, dlatego robią z niej postać drugoplanową. A jeśli by się tak stało, Marvel znów mógłby zniechęcić się do robienia filmów z superbohaterkami w rolach głównych, bo i po co, skoro te z facetami zarabiają więcej? Dlatego lepiej niech trzymają się Wasp i Carol, które są jednak bardziej znanymi (przynajmniej tak mi się wydaje) postaciami i mogą zaprezentować widzom znacznie więcej.
 I żeby nie było - nie uważam pani Scarlet za złą aktorkę. Wręcz przeciwnie, chętnie sięgam po filmy z nią, a w "The Island" niemal nie mogłam oderwać od niej wzroku. To Wdowa jest, jaka jest. Ludzie albo ją lubią i bronią pazurami, albo jej nie lubią, albo jej nienawidzą. Ja chyba jestem w grupie numer dwa, bo nie bluźnie na nią aż tak bardzo i nie wyrzucam jej od gwałcicielek. I to tyle. Czyżbym trochę przesadziła :P?