11 maja 2016

STUCKYHOLICZKA

Może T'Challa ma jakiegoś poleconego psychologa, takiego co by Bucky nie wiedział, że jest xD

Coś czuję, że to on obali "Żelazną Kurtynę", to na bank o to chodzi xD Mam jednak nadzieję, że nie ubiorą go jak się do nas Jared Leto wybrał xD 
/Gdyby Bucky'emu podesłano psychologa, nie mówiąc mu o tym, byłoby to zwyczajne świństwo z ich strony. Gdyby Winnie się dowiedział, czułby się nieźle oszukany.

/Nie te czasy, nie ta moda, więc spokojnie. Magento będzie chadzał w czerwonych, kraciastych, brudnych koszulach. A jeśli chodzi o "Żelazną Kurtynę" - dobre :P
Też jesteś swego rodzaju historią, ale.. Nie współczuję ci. Całe moje współczucie ma Bucky. 
/Jestem, nie mogę zaprzeczyć. Historią, która przez lata urosła do rangi, której wymaganiom trudno było sprostać. I jak widać, nie udało mi się to. Ale nie potrzebuję współczucia, inni bardziej na nie zasługują.
Kochanie, nie mów tak. Wszystko idzie ku lepszemu. T'Challa krzywdy ci nie robi, pomoże ci, więc trochę optymizmu. 
/Optymizm nie jest moją mocną stroną. Chociaż ostatnio miewałem momenty, w których myślałem całkiem pozytywnie i sądziłem, że będzie dobrze. Ale zmieniło się to w momencie, kiedy wyskoczyłem po małe zakupy, a dowiedziałem się, że ponoć wysadziłem siedzibę ONZ, a moja prawdziwa osobowość wyciekła do mediów. Także nie nastrajam się zbyt optymistycznie. 

Ana Morgan

Jejku serio? o.O Też sądziłam, że jest sztuczna, tym bardziej, że w IM2 miał ciemne włosy. Ale trzeba przyznać, że z tą siwizną mu do twarzy :D I pana Slattery'ego podsumuję tak, że po IM2 nie przypadł mi do gustu. Nie podobała mi się scena z nim, ale w AM i CW już okazał się sympatyczniejszym i bardziej ciepłym człowiekiem. W IM2 wywarł na mnie negatywne wrażenie, a Howarda polubiłam dopiero w TFA, dlatego mój sentyment do postaci odgrywanej przez Coopera.
W "Black Panther"? Czyli dopiero w 2018? O.O Szmat czasu. Już stara wtedy będę. Na 2018 sporo filmów od Marvela się szykuje :) Black Panther, kolejny Ant Man o ile się nie mylę i jeszcze Infinity War, które podobno Infinity War ma nie być -_- W tym roku jeszcze Strange, w przyszłym Thor i Pająk. O czymś jeszcze zapomniałam?
Akurat to w jakim stanie jego zbroja była uszkodzona, pokazali doskonale. Zresztą ani zbroja ani Tony nie prezentowali się dobrze. Wspominając tę scenę mam ciary. Miałam wrażenie, że Steve był gotów na wszystko i potem akcja z tarczą. Aż trudno mi uwierzyć, że ten sympatyczny, a zarazem człowieczy Steve Rogers z WS, a ten z CW to tak naprawdę ta sama postać. A co sądzisz o słowach Starka do Kapitana? Że Cap na tą tarczę nie zasługuje?
/Dopiero jak go wygooglowałam, zorientowałam się, że przecież znam tego aktora. Te wąsy mnie zmyliły, bo zazwyczaj pojawiał się bez nich - w takich "Desperate Housewives" na przykład. Ale trzeba przyznać, z tymi nie tyle siwymi, co wręcz białymi włosami naprawdę mu do twarzy. Jako taki Howard wygląda o wiele korzystniej niż w IM2. I do tego w tej części przygód Człowieka-Żelazka specjalnie został ukazany w bardziej negatywnym świetle. A szkoda, bo filmowy Howie to w gruncie rzeczy dobry facet, choć mający problemy z okazywaniem uczuć. A i w końcu zobaczyliśmy Marię! Najwyższy czas.
/Cóż, Marvel ma ponoć plany do 2028, więc wtedy będziemy mogły zabierać już dzieciaki na seanse :P A co do premier - Marvel ostatnio znowu przestawiał premiery, wyrzucił "Inhumans" z terminarza, a mi jakoś nie chciało się tego śledzić, więc tu niestety ci nie pomogę. 
/Nie dziwię się Starkowi, że zareagował właśnie w ten sposób, bo raczej większość zachowałaby się tak na jego miejscu. Dla niego Cap okazał się zdrajcą, który pomaga mordercy jego rodziców, więc nie chciał by zabrał coś, co wykonał jego ojciec i co było symbolem całej tej idei otaczającej postać Kapitana Ameryki. A Steve? Steve po prostu postawił na przyjaciela.
To ty zacząłeś temat, pisząc "jakiś świr namieszał mi w głowie". Ja tylko staram się zrozumieć jego postępowanie i nie osądzać, ale również nie usprawiedliwiam. Pomyśl, że ciebie mogą osądzać z równą łatwością, bo nie starają się zrozumieć sytuacji. I nie mów, że cię to nie obchodzi.
Ja też nie zauważyłam, żeby ktoś wspomniał, że zacząłeś żywić do nich jakieś głębsze uczucia, Buck. Troszkę wyolbrzymiasz moje słowa. I część z nich stanęła po waszej stronie, wierząc w twoją niewinność, więc może pod skrzydła cię nie przyjęli, ale jakiejś pomocy ci udzielili, a może i dostałeś od nich minimalny kredyt zaufania i dlatego twierdzisz, że już nie wypada nazywać ich popaprańcami, chociaż wciąż nimi są. I gówno mogą za przeproszeniem z jakiegoś powodu.
Znowu masz problemy z pamięcią? A myślałam, że już wszystko sobie przypomniałeś. A taki Sam na przykład. Jego ręki to nie pogryzłeś. Wasze spotkanie musiało być dość niezręczne.
Podczas konwersacji z tobą naprawdę ćwiczę swoją cierpliwość. Może w końcu wyjdzie mi to na dobre, bo cierpliwość to przydatna cecha.
Nie, nie szkoda. po prostu doskonale pamiętam, co pisałeś niecały rok temu i staram się pojąć twój tok rozumowania. Nie napisałam tego złośliwie, a tym bardziej nie po to, żeby cię dobić. Zadając pytania i analizując twoje zachowanie, chcę po prostu zrozumieć. Może robię to troche w bezpośredni sposób, ale taka już jestem. Czy to coś złego? Dobrze, że już ci się odwidziało samobójstwo. To krok do przodu i bardzo dobrze.
/Nie chcę nic mówić, ale... wiesz, że ludzie już mnie osądzają, nie? Nie masz telewizora, internetu czy dostępu do gazet, że tego nie zauważyłaś? Wiadomość o tym, że kumpel Kapitana Ameryki okazał się tajnym agentem pracującym dla Hydry i podłożył bombę pod ONZ rozniosła się po świecie. Zwłaszcza, że potem ten Kapitan stał się zdrajcą. To newsy na topie. Tak się chyba mówi. A wszystko to wyszło na jaw przez tego gościa, więc mam pieprzone prawo go oceniać.
/Kazałem im sobie pomagać? Jakoś mi się nie wydaje, nawet o to nie prosiłem, wiec nie zrzucaj teraz winy na mnie. To wszystko było pomysłem Rogersa, to on wszystkich pościągał, bo za życiowy cel przyjął sobie chronienie tyłka facetowi, który kilkukrotnie próbował go zabić. I jego uważam za największego popaprańca z tej zbieraniny i nawet tego nie ukrywam. Wie to, bo mu powiedziałem. 
/Patrząc na to, że na samym początku tego spotkania jego także próbowałem zabić - znowu - to tak, było trochę niezręcznie. I tak, problemy z pamięcią miewam nadal. Nigdy nie przestałem ich mieć, po prostu udawałem takiego do przodu. Zapisywałem sobie niektóre rzeczy i mówiłem tylko o tym, co pamiętałem. Ale to, że nie jestem zbyt szczerą osoba, nie jest raczej żadną nowością.
/Mam dla ciebie małą radę - nie próbuj pojąć mojego toku rozumowania, bo nie wyjdzie ci to na dobre. A jeśli jednak wciąż chcesz próbować - zmień podejście, bo skończy się to jak zawsze. Nie miło.

STUCKYHOLICZKA

Hah, sama bym chciała być honorowym obywatelem ;D Niech Bucky korzysta ;D
Albo porządnej psychoterapii, najlepiej od samego Freuda, może mogliby go wskrzesić xD

Haha i to jego będą nosić na rękach? ;D Współczuję tej stoczni, od razu splajtuje za "dziwne" zniszczenia :D
I dobrze, bo taką Cię kochamy! 
/Bucky z tą swoją postawą pt. 3xN (No, Nope, Nah) raczej za bardzo to nie skorzysta :P
/A wyobrażasz sobie Bucky'ego, który dobrowolnie pójdzie porozmawiać z psychoterapeutą? Wiesz, w końcu ostatni, który został do niego przysłany, włączył w nim tryb WS.  

/Oj tam, Magento będzie bardzo pomocy przy jakimś wyładunku albo czymś w tym stylu.
A co było później? 
/Później myślałem o tym, jak się dostosować. Starałem się nie myśleć o tym wszystkim, co straciłem, bo było to po prostu zbyt bolesne. Tym bardziej, że ludzie, których straciłem, byli dla wszystkich wokół po prostu historią. 
Może być lepiej, James.. 
/Może być też gorzej.

Astrid Löfgren

N, przed się bronił, później też, więc w sumie cały czas walczył o swój tyłek. Potem bronił Steve’a. Albo mi się chronologia pochrzaniła.
Patrzę, że te same gusta :P W ogóle cała sekwencja pościgu była świetna. Do tego motor tak cholernie do niego pasuje. Nie to co garbusik.
Aż musiałam poczytać o ich działaniu. Nawet się zgadza, bo wyczytałam, że są pomocne przy zaburzeniach poznawczych – tu pamięci i koncentracji – związanych z wiekiem. Winnie do najmłodszych nie należy.
/Nie ważnekiedy, nie ważne dlaczego, ważne, że wreszcie poczuł, że wypada Steve'owi pomóc. To już coś, więc można go pokrzepiająco poklepać po główce. A skoro jesteśmy przy główce - te włosy!
/Jeśli chodzi o scenę pościgu - w jeden scenie Buckyś trzymał plecak w garści, w następnej miał już go założonego na plecy i wzorowo pozapinanego. Zdolny chłopak, nie ma co :P Ale muszę się zgodzić - Bucky i motor to znakomite połączenie i oby było go więcej. Bo w odróżnieniu do swojego przyjaciela, on potrafi ich używać i w nikogo nimi nie rzuca.
/Ciekawe czy śliwki pojawiły się właśnie z tego powodu, czy to tylko nadinterpretacja fandomu. Ale widać, że nie bardzo mu służyły. Wystarczy spojrzeć na to :P
Steve, gdybyś mógł cofnąć czas, postąpiłbyś inaczej?
Czyli ploty i ploteczki. Ciekawe dlaczego zapytał ciebie, a nie Sama. A odwiedzałeś? I cóż, mi również jest przykro z powodu Peggy, ale chyba radzisz sobie, prawda?
Trudno będzie w obecnej sytuacji uregulować kwestię postępowania z Nieludźmi/Uzdolnionymi/Obdarzonymi. Ci, którzy umyślnie robią swoimi mocami krzywdę innym ludziom, też nie zasłużyli? 
/Ciężko mi jednoznacznie odpowiedzieć. Żałuję tego, jak to wszystko się potoczyło, ale zrobiłbym to ponownie, jeśli nie miałbym innego wyboru. 
/Bucky pytał o to kilka dni temu, kiedy Sam był jeszcze osadzony w Raftcie. Dlatego spytał mnie. I odpowiedziałem mu, że z tego, co wiem, już dawno się nie spotykają. A jeśli chodzi o Peggy... Już jakiś czas temu zacząłem godzić się z myślą, że niedługo odejdzie.
/Jeśli ktoś krzywdzi ludzi z pełną premedytacją i ani przez chwilę nie żałuje tego, co robi, zasługuje na karę. Wanda może i stała kiedyś po tej drugiej stronie, ale zrozumiała własne błędy i starała się to jakoś... odpokutować. Wybuch w Lagos był nieszczęśliwym wypadkiem. Starała się pomóc, ale nie zdołała. 
Bucky, no ba. A do tego teraz możesz robić z grubsza co chcesz w tych setkach ścian, popatrzeć sobie za okno, osobistą ochronę nawet masz i na pewno dobre jedzenie. Żyć nie umierać.
Nie wiem, dlaczego akurat tylko o Williamie pomyślałam, mogłam przecież przywołać inny przykład, dzieciństwo chociażby. Żeby nie było – wciąż mam gdzieś, kogo zapraszałeś do łóżka. I skoro prosisz – święto! – to oczywiście na to przystaję, a więc zapominamy.
Nie chcesz, ale na pewno to sobie wyobrażasz. Źle to zabrzmi, ale w jej stanie mogła już zapomnieć, że o czymś takim w ogóle przeczytała.
To może mi się pomyliło z tym, kiedy jednak zamrożenie nie idzie tak, jak trzeba. Nie, bo Steve’owi byłoby smutno. Plusem byłoby to, że byś się zbytnio nie postarzał.
Nie oczekuję, że zaczniesz sypać konkretnymi nazwami, których wymawianie łamie język. Właśnie na praktycznych przykładach najłatwiej to pojąć, nawet jeśli to ogromne uproszczenie.
Wiem, ale nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek zamienił tak wyraźnie „cholera” na „diabli”. Gdybym miała możliwość to pierwsza bym cię zdzieliła. Nie wiem czym, nie wiem jak, ale bym to zrobiła, bo taka chęć chodzi za mną już od dawna.
No a nie powstrzymywałeś się z trudem? Szczyl nie dość, że silniejszy i szybszy, to jeszcze bezczelny. Każdemu mogłyby w takiej sytuacji puścić nerwy i mniejsze znaczenie zaczyna mieć to, że tak naprawdę to on był tam tylko po to, żeby wyrównać siły.
/To "z grubsza" jest jednak sporą skazą na tym jakże idealnym obrazku. Odzwyczaiłem się od wiecznego siedzenia w zamkniętych pomieszczeniach, nie ważne jak wiele ich jest, Za bardzo spodobało mi się to, że mogłem wyjść, kiedy chciałem, i pójść niemal wszędzie, gdzie chciałem. Było ryzyko, ale przynajmniej nie siedziałem w klatce. A poza tym, nie cierpię tego jedzenia.  
/Jak dobrze, że jednak wykrztusiłem to "proszę". Widocznie czasem się opłaca.
/Wiesz, wciąż jesteśmy popularnym tematem w mediach, więc musieliby ją całkowicie odciąć, by znowu sobie o tym nie przypominała. I mam nadzieję, że to właśnie zrobili. To nie są newsy, którymi powinno się darzyć osoby w takim wieku i o takim zdrowiu. 
/Przecież i tak nie postarzeję się jakoś szczególnie, więc jaki to plus? Chyba, że zacznę się sypać ze stresu.
/I cóż, dobrze wiedzieć, że masz wielką ochotę mi przyłożyć. Aż boję się spytać za co konkretnie. Ale polecam użyć jakiegoś grubego, metalowego pręta. 
/Nie był to aż tak wielki trud. Bywało gorzej, więc można powiedzieć, że zrobiłem krok w przód i to spory. I skończmy temat tego gówniarza. To była najbardziej żenująca porażka w moim życiu. Całym, pokręconym i popieprzonym jak marna telenowela życiu.

Ana Morgan

Nie przejmuj się, nie jesteś jedyna, też nie znam jego imienia. A właściwie z imion kojarzę jedynie główną obsadę :D
Co do Howarda to przyznam ci rację. Jak dla mnie najlepszy w CA:TFA, Ant Man i CA:CW. W pierwszym sezonie Agentki też nie był zły, ale to już nie było to samo :/ O drugim się już nie wypowiadam, bo zdanie na mój temat znasz.
Bucky jest w zamrażarce ;) Co się chłopu dziwić, że znowu tam wlazł, nie zestarzeje się, będzie miał gładką klatę i lśniące włosy i może znowu przybierze kilka kilogramów na wadze.
No cóż, gdyby jeszcze Rodney zginął i to z winy Visiona. Trudno mi sobie wyobrazić wyobrazić reakcję Tony'ego. A gdyby Tony zabił Bucka to sądzę, że w kolejnym filmie obsada by nieco zmalała :D Choć do tej pory trudno mi uwierzyć, jak Tony dał się pokonać, ale naprawdę nie chce mi się analizować tego filmu z racjonalnej strony :/
Ja o tym przeczytałam dzisiaj w przerwie między zajęciami. Od bardzo dawna nie śledzę newsów, więc jestem w tyle. A film na pewno nie w kinie, szkoda kasy i raczej nie cały, bo wątpię, żeby Tony odegrał tam dużą rolę. 
/Muszę przyznać, że po Antku i CW Howard w wykonaniu Johna Slattery'ego podoba mi się bardziej od tego pana Coopera. I byłam święcie przekonana, że ta bielutka siwizna papy Starka jest sztuczna, a tu proszę, niespodzianka, pan Slattery naprawdę tak wygląda.
/Ale rozmrożą go w "Black Panther", więc będzie mógł pójść radośnie pohasać po łączce, gdzie wiatr będzie rozwiewał jego piękne, puszyste włosy. Chociaż kto wie, może wakandyjski lód nie ma już tak cudownych właściwości.
/Miał nie w pełni sprawną (brak zdolności lotu, uszkodzone repulsory, brak możliwości celowania i pewnie masa innych uszkodzeń, której nabawił się przed lub w trakcie walki) zbroję i był zmuszony walczyć wręcz z dwoma super-żołnierzami, więc przegrał. Poza tym w CA vol.6 niemal przegrał przecież z samym Bucky'm, a ten był tam zwykłym człowiekiem, a z Capem też przegrał w komiksowym CW, ponieważ Vision uszkodził mu zbroję. Więc chociaż to było kanoniczne.
/W sumie o Pająku nigdy nie śledziłam żadnych newsów, ale natknęłam się na to chyba na głównej stronie naekranie. 
Cóż... każdy przeżywa żałobę w inny sposób. I każdy ma jakieś powody dlaczego postępuje tak, a nie inaczej. Ja nie mam zamiaru go oceniać, bo jeżeli miałabym ocenić jego, to też przydałoby się zabrać za parę innych osób, a tego nie chcę.
A to wszystko wyjaśnia. Przez dwa ostatnie lata Avengersi byli dla ciebie popaprańcami, zbrodniarzami niczym Hydra, a teraz że grzecznie postanowili cię przyjąć pod swoje skrzydła, to od razu twoje zdanie się zmieniło. Znasz takie powiedzenie "punkt widzenia zmienia się od punktu siedzenia"? Pasuje idealnie ;)
I jedną rękę, która cię nakarmiła i zrobiła to bez większego spustoszenia już ugryzłeś, pamiętasz?
Skoro sam nie byłeś w stanie tego zrobić to Stark w tamtym momencie bardzo chętnie by cię wyręczył. I nie, ja nie widzę różnicy, bo jeśli chce się umrzeć to nieważne w jaki sposób. Wierz mi, znałam różne przypadki.
/Skoro tego nie chcesz, po co w ogóle zaczynasz temat? 
/Porównania ich do Hydry sobie jakoś nie przypominam, ale kto powiedział, bo na pewno nie ja, że momentalnie zacząłem pałać do nich jakimś głębszym uczuciem, i że uważam ich za wspaniałych bohaterów, których należy czcić? Wystarczył jeden psychol, żeby postanowili się pozabijać, więc to mówi samo za siebie. Poza tym, jeśli miałbym wskazać kogoś, kto "postanowił przyjąć mnie pod swoje skrzydła", byłby to Pantera, nie oni. Oni teraz gówno mogą, za przeproszeniem.
/Nie, jakoś sobie nie przypominam.
/Wierz mi, nic nie obchodzi mnie to, że znałaś sobie jakieś tam przypadki. Ja znam swój przypadek i kiedy ktoś próbuje mnie zabić, nie padam na kolana i nie ułatwiam mu sprawy, a odpłacam tym samym. I skoro sam nie byłem w stanie tego zrobić, najwidoczniej aż tak nie śpieszy mi się do umierania. Wielka szkoda, co?

STUCKYHOLICZKA

Temu Wakanda jest bogata - mieszkańcy zamiast na ciuchy i rozwój cywilizacji oddają wszystko władcy xD to wiesz, kraty z bambusa by stalowe o ramieniu nie przypominały xD
Faceci jakoś swoje terytorium muszą oznaczyć. Ale nie powiem - jestem ciekawa jak przedstawisz ich przyjaźń, a raczej powrót do niej.

Serio? Komunę u nas będą przedstawiać? Czy sam 89 rok i Wałęsę? :o
Pamiętaj że z nim i Ty się starzejesz xD 
/Wakanda jest bogata, bo na jej terenie znajdują się największe złoża vibranium. Także mieszkańcy nie tyle oddają coś władcy, co raczej coś od niego dostają, bo zwyczajnie Wakanda może sobie na to pozwolić. W końcu jest jednym z najbogatszych państw na świecie.
/Cóż, na pewno nie rzucą się sobie w ramiona, a Bucky w podskokach nie pobiegnie zakumplować się z resztą ekipy, która także pokocha go od pierwszego wejrzenia. Potrzebują trochę czasu.

/Nie wiem co dokładnie przedstawią, ale wiem, że Magneto ma ponoć mieszkać z rodziną w Polsce. Mógłby pracować w stoczni :P
/A tam. Może i będę starzeć się fizycznie, ale mentalnie zawsze zostanę na tym samym poziomie! 
Pamiętasz swoją pierwszą myśl po przebudzeniu?
/Rozbijałem samolot z myślą, że umrę, więc samo przebudzenie się było niemałym szokiem. Na początku myślałem nawet, że umarłem i obudziłem się po tamtej stronie. Potem miałem nadzieję, że to naprawdę moje czasy, że ktoś mnie wyłowił. A potem zacząłem dostrzegać te wszystkie różnice, ponieważ agentka, którą do mnie przysłano, wyglądała zupełnie nieprzepisowo. Nie ta koszula, nie ten krawat, niedopuszczalna fryzura. Ale nie przypuszczałem, że minęło aż tak dużo czasu.
Może się martwią w zbyt hm, rodzicielski sposób? Rogers może chcieć stracony czas nadrobić. Kiedyś zawsze byliście razem..
/Kluczowym słowem jest tutaj "kiedyś". Było minęło, wszystko się zmieniło. Byłby głupi, uważając, że wszystko będzie jak dawniej. Ale nie jest, więc się nie łudzi.