6 lutego 2017

o.

Nieee... Jesteś jak Bucky, nie mogę być w czymś lepsza od Ciebie bo nie dasz mi żyć! ;p
No i weź! Gif miał być zachęcający do rozwinięcia języka;p
Ale straci orgazm ;p
/Tak długo się w niego wcielam, że przechodzą na mnie jego nawyki :( Help!
/A kto powiedział, że straci? To nie od samoobsługi stracił rękę, więc druga mu nie odpadnie :P 

/A co do gifa - tak łatwo nie będzie!
M: Ja? Ależ skądże znowu! Nie mniej możesz uchylić rąbka tajemnicy 

 Płacą mi za dochowywanie i odkrywanie tajemnic, więc przykro mi. Plotkarą w naszym związku zdecydowanie jest Sammy.
S: No ale wyobraziłeś go i siebie w mniej bądź większy sposób.. Jak możesz wyobrażać siebie z facetem swojego przyjaciela? Oczekując przy tym dziecka?

 Tak, masz mnie. Skrycie kocham się w nim od dnia, w którym pierwszy raz zobaczyłem go w książce od historii w piątej klasie. Masz mnie.
S: Wiesz, to że twój papa był jaki był nigdy nie wyznaczało tego jakim ty będziesz.. 

  Wiem. Właśnie dlatego moje dzieciaki mnie kochają, a nie uciekają ode mnie z krzykiem. A Bucky... Cóż, on jest dziwny i czasem prosi mnie o to, żebym uderzył go w twarz, więc to pomińmy.

Astrid Löfgren

N, raczej były subtelne i nie bezpośrednie, np. krzyż Athelstana, który Ragnar zachował. Serial w końcu o wikingach, więc i pogaństwo bardziej dosłowne.
Nie wiem, ale chyba nie, bo to król, co nie? Czytałam, że pan biskup wzorowany jest na członkach grupy duchownych, którzy sposobem bycia przypominali późniejszych templariuszy i porównywany do jakiegoś tam króla, ale to chyba nie był ten Edmund.

Niech dadzą siostrę dla Grace <3 Biedna musi się męczyć z trzema chłopami :/
/Czytałam ten wywiad, ale pamiętam też, że przedtem mówiło się o tym, że pan Mayers ma grać króla ostatniego angielskiego księstwa, dlatego pomyślałam, że mimo zmiany planów, jego postać mogła zostać oparta na Edmundzie Męczenniku, który ścierał się z Ubbe i Ivarem, i został zabity przez tego drugiego, kiedy odmówił porzucenia wiary. W końcu "Wikingowie" to raczej serial pseudo-historyczny niż historyczny i podobną mieszanką jest choćby Rollo czy Ragnar.

/Mam dziwne wrażenie, że księżniczka Grace byłaby zazdrosna o konkurencję :P Ale nie mówię nie, może trzecie dziecie się pojawi i to tej płci, która jest w mniejszości w ich domu. Włosy papy Bucky'ego przynajmniej by odsapnęły od warkoczyków.
Misty, to chyba trochę nie wygodne, bo zdaje się, że lubisz swoją pracę?
 Trochę to mało powiedziane. Kocham swoją pracę, choć wiem, że nie należy do najbezpieczniejszych. Ale trzeba ustalić inne priorytety i głupio nie ryzykować.
Sam, każdy plan jest dobry. Na strach masz jeszcze czas, korzystaj z życia póki się da. 
 Lepiej nie przedobrzyć z tym korzystaniem z życia, we wszystkim trzeba znać umiar. I już wiem, co zacznę jutro robić. Skręcać łóżeczko. Może się wyrobię. 
Steve, wcześniej tak nie było? Co ta emerytura robi z ludźmi...
 Wcześniej mieli na to znacznie mniej czasu, więc i byli mniej nieznośni. Teraz są coraz bardziej nie do zniesienia.
Bucky, no nie mów, że ci się nie podoba w trykotach. Musi wyglądać sexy.
 W normalnym mundurze jest sexy. W tych trykotach to chodzący środek antykoncepcyjny i to ze stuprocentową skutecznością.

o.

Jesteś młodsza a ja Ci przecież zazdraszczam, więc idź przodem! Będę mieć większe powody do płaczu w nocy xD
No tak, nie ma to jak darmowe ogrzewanie i drapanie po pleckach <3
Haha ale to było uroczo wredne <3333
/Starszym należy ustępować, a do tego zyskasz powód, bym to ja zazdraszczała tobie, więc proszę!
.No bo w sumie co Bucky osiągnie, wyrzucając go na kanapę? Nic. Jak go zostawi i odmówi zabawienia się, to też będzie kara, ale jednocześnie nie straci poduszki i ogrzewania.
/Och, no co, prawdę mówię :P!

M: Kompletnie nie wiem o co ci chodzi.

 Och, a więc wiesz. A ja nie powinnam o nich plotkować. Tym zajmuje się Bucky.
S: A czy teraz właśnie tego nie zrobiłeś?
 To było jedynie porównanie! To coś kompletnie innego!
S: No ale trochę musicie się przy nich namęczyć.. Chyba, że w ten sposób chcecie im coś wynagrodzić, a to też chyba zła droga?
 Nie ma metody wychowawczej, która zagwarantuje brak "męczenia się", ponieważ nigdy nie jest zbyt kolorowo. A poza tym, chcę być po prostu dobrym ojcem.
B: Nie ma to jak seks.
 Nie powiem, że nie. To fajna sprawa.

Astrid Löfgren

N, właśnie nie do końca. Odyn fizycznie się pojawia od początku, owszem, ale wątki pogańskie przeplatane są chrześcijańskimi motywami, jak chociażby nawrócenie Athelstana, które było dość dziwną jazdą. Teraz szala przechylona jest na stronę wikingów, a w piątce może się sytuacja odwrócić za sprawą biskupa Heahmunda (dobrze piszę?). I między innymi dlatego, że go dotkną, obawiam się, że zmartwychwstanie. Po coś w końcu mu te oko jest. Po coś go Odyn tycnął. A zginął idiotycznie.
Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak mógłby wyglądać.
Uprzedź mnie tylko, żebym w zbyt wielki szok nie wpadła!
Aww. A w której rodzince? Tej samowej czy stuckysiowej? <3
/Jednak wątki pogańskie od początku były znacznie bardziej zarysowane. Mieliśmy nawrócenie Athelstana, ale ile było innych, równie wymownych scen (poważnie pytam, innej nie pamiętam) z chrześcijańskim Bogiem? Takich równie znaczących, co Odyn zabierający dusze zmarłych? Do tego mieliśmy wizje wieszcza, Aslaug czy Flokiego, ale nie wiem czy to się liczy.
/A ten biskup to nie Edmund Męczennik? A przynajmniej ktoś na nim wzorowany? Czyli wprowadzają go głównie po to, by Ivar go dednął. Żeby chociaż jego śmierć miała sens i była taktycznie lepiej zaplanowana niż te podchody z armią A-Wolfa.

/Dobrze, dam na początku WIELKI CZERWONY NAPIS by was uprzedzić. Nie chcę mieć nikogo na sumieniu <3
/Nie odpowiem, przykro mi. To będzie niespodziewanka!
Misty, może czas przewartościować parę rzeczy i przystopować. 
 Tak, to będzie konieczne. Praca w moim przypadku odpada na najbliższe... Cóż, na długi czas. Zbyt często się w niej obrywa. 
Sam, jeszcze trochę i uwierzysz. Przy pierwszym usg na przykład. Albo kiedy się napijesz i z tym prześpisz. Albo wtedy, kiedy nie będziesz mógł żyć od nadmiaru dobrego humoru. 
 Zapewne najpierw się z tym prześpię, zacznę się bać, więc się upiję, znowu się prześpię i dopiero wtedy zacznę skakać z ekscytacji.
B, S, emh, oni mają po 90 lat czy co? I Kapitana Trykociarza? Wtf?
Steve: Niestety mniej. Niedawno przeszli na emerytury i za cel życia postanowili uprzykrzać życie wszystkich wokół, pisząc na nich donosy do rady osiedla. Nas wyjątkowo nie cierpią.
Bucky: Steve wciąż ma w szafie te piękne trykoty, które dostał od SHIELD po wybudzeniu. Ostatnio je założył. Boże, jaki koszmar.

o.

A może jakieś natchnienie, wen z nią nadejdzie? To by dopiero było piękne!
Haha no pewnie gdyby Bucky to usłyszał, to ten "juice" by dał xD
I temu też każdy się boi cokolwiek zrobić i powiedzieć xD Foch Bucky'ego może by jakoś dało radę się znieść, ale Kapitana Ameryki? Toż to by była hańba na 123456698281819 pokoleń w przód!
Ale ogólnie współczuję jej w ogarnianiu xD
/Więc proszę bardzo, możesz iść przodem i zdasz mi relację. Będę cię wspierać mentalnie!
/Albo stwierdziłby "Steve, ty chamie!" i wyrzucił go na kanapę, strzelając focha, bo może i nikt mu nie zabroni :P A po chwili pękłby pierwszy i zawołałby Steve'a z powrotem, bo gniewanie się na niego jest wyjątkowo nieopłacalne.
/Przecież nie mówię, że sama bym takie chciała, bo układanie tego musi być mordęgą. Ale na efekt męki kogoś innego fajnie popatrzeć :P
M: Co masz na myśli? Proszę bardzo moja droga.
 Co mam na myśli mówiąc, że są specyficzni? To chyba coś, czego nie muszę tłumaczyć.
S: No.. trochę to zalatuje krypto miłością..?
 Prędzej bym się pochlastał, niż pomyślał o Barnesie w taki sposób. Brrr...
S: Daliście się omamić bezstresowym wychowaniem? O Boże, współczuję wam!
 Dzieciaki nie sprawiają większych problemów, nie sprzeczają się, nie grymaszą, więc nie uważam, by nasze metody wychowawcze były jakąś szczególną porażką.
B: Racja, nie.. Ale. Mielibyście wtedy o jeden powód mniej do kłótni?
 Nie żremy się o to, to tylko takie żarty. Jak się sprzeczamy, trwa to góra kilka minut. A każda grubsza sprzeczka w końcu kończy się seksem, więc wychodzi nam na dobre. 

o.

Ej ale czy to by nie było pięknie dostać z pół obrotu od samego Kapitana Ameryki? Połowa ludzi będzie nam zazdrościć, że go dotknęłyśmy, a u drugiej połowy będziemy mieć szacun za Zimowego Żołnierza xD
Choć co "szacunu", Kris Wu chiński wokalista nakrecił numer do tego filmu xXx z tym co gra we szybkich i wściekłych xd i jako szacunek śpiewa "juice", a gdyby to tak powiedział Steve to mogłoby to brzmieć dwuznacznie xD
"I have juice of Winter Soldier" <3

Coś w tym jest no i tak wie, że jemu wszystko wolno xD jego but przygniótł podeszwą ego Steve, więc niech korzysta xD

Bucky'emu rośnie konkurencja!! <3 
/Cóż, gwiazdki i ptaszki lub mniej kreskówkowa ciemność, którą bym widziała po tym kopniaku na pewno byłaby piękna :P
/Oj tam, od razu dwuznacznie. Steve po prostu tak go wielbi, że chciałby go wycisnąć do ostatniej kropli!

/Bo Bucky'emu naprawdę jest niemal wszystko wolno, bo kto mu zabroni :P? Jasne, są jakieś granice, albo może nosić co chce, może rzucać fochy, bluzgać, grymasić, bo większość ludzi zwyczajnie będzie bała się zwrócić mu uwagę, Steve to by mu gwiazdę z nieba ściągnął, gdyby tylko mógł, a znajomi się przyzwyczaili.

/O ile z włosów Bucky'ego w większości przypadków się nabijam, o tyle te Mercedes naprawdę są przeboskie <3
M: nie będzie tak źle.. Skoro Stucky dało i daje radę wychować dzieciaki to wy tym bardziej.
 Oni są... Momentami wyjątkowo specyficzni, ale cóż... Skoro oni dali radę, my też damy. Racja. Wspaniały komplement.
S: ale hej! Coraz więcej masz wspólnego z Kapitanem Ameryką
 Wciąż słyszę od Barnesa, że tak go skrycie uwielbiam i za nim szaleję, że przeszukałem cały Nowy Jork, by znaleźć kogoś podobnego do niego.  Charakterek jest, piękne włosy są, chwalenie się protezą jest, wciskanie partnera pod pantofel też. Chyba powinienem się o siebie martwić.
S,B: no za jakiś czas im się znudzi.. No i nie musicie im na wszystko pozwalać. A opiekunki bądź szofera dla nich nie chcecie? 
Steve: Miejmy nadzieję, że się znudzi. Nie chcieliśmy im niczego zabraniać, niech same wybiorą to, co im się spodoba, a resztę odrzucą. Tylko, że póki co podoba im się wszystko. 
Bucky: I nie, nie chcemy żadnej opiekunki czy szofera. Często któregoś z nas albo i obu nie ma w domu, więc jeśli już jesteśmy, nie będziemy zrzucać opieki nad własnymi dziećmi na jakiś obcych ludzi. To chyba nie na tym polega.

Astrid Löfgren

N, moim zdaniem lepiej, bo gdyby pokazali, daliby jednoznaczną odpowiedź, że Walhalla to miejsce rzeczywiście istniejące, że bogowie istnieją i chrześcijanie nie mieli racji. A tak mamy i mam nadzieję, że będziemy mieć dalej, przechylającą się w dwie strony szalę, pozostawiającą tajemniczy oddźwięk, bez jednej jedynej prawdy.
Bez nich na pewno wyglądałby mało... interesująco. Mody to jedyna dobra rzecz.

Będę czekać, aż powie coś bardziej wulgarnego. Wtedy życie będzie spełnione.
To teraz zastanawiam się, czy chodzi ci o więcej dzieciaczków, czy większy zwierzyniec :P
/Em, ale oni już to pokazali :P Na początku pierwszego odcinka pierwszego sezonu, mamy Odyna, który zabiera dusze i ciała poległych wikingów do Walhalli. Do tego mamy też Odyna, który informuje synów Ragnara o jego śmierci. I tak apropo - skoro odezwał się do Ivara, a Sigurda dotknął, myślałam, że Wężowe Oko też będzie miał coś do zrobienia. 
/A Bucky musi być piękny i wspaniały, więc nie kalajmy jego wizerunku grą bez ulepszeń. Wyglądałby wtedy niezbyt atrakcyjnie i pulpetowato.

/Obiecałam to Stuckyholiczce, ale obiecam i tobie - nadejdzie dzień, w którym Steve Rogers będzie kląć!
/I to i to ;P!
Misty, cóż, z doświadczenia wiem, że lepiej nastawiać się trochę częściej negatywnie, niż pozytywnie, bo jak już się pojawi mały diabełek, to jakoś łatwiej przyjąć niektóre rzeczy. I dzięki temu czasem można się pozytywnie zaskoczyć. Chociaż wiadomo, u każdego inaczej. 
 Większość naszych scenariuszy była pesymistyczna i to przez duże "p". Mamy po czterdzieści lat i zawody, które zdecydowanie nie sprzyjają zakładaniu rodziny. Ostatnio odstrzelono mi rękę, następnym razem może to być głowa. Sam może nie zdążyć otworzyć spadochronu. Ale staramy się widzieć też jaśniejsze scenariusze.
 Sam, nie możesz, bo?
 Tak poważnie mówiąc, bez żadnych żartów, to wciąż to jakoś do mnie nie dociera. To takie "Dziecko? Okej, fajnie", tylko oswojenie się z myślą, że to będzie nasze, moje dziecko to już coś... To wciąż takie abstrakcyjne, odległe.
B, S, za co ich nie cierpicie? Sąsiedzi przecież bywają wspaniali <3 Szczególnie wtedy, kiedy postanowią wejść ci w drogę, gdy ostatnią rzeczą, której pragniesz, jest kontakt z nimi. A jak tam sprawy zawodowe? Może jakiś spokojniejszy czas wam się trafił?
Steve: O tak, są wspaniali. Zwłaszcza kiedy piszą na ciebie donosy, ponieważ twój trawnik jest zbyt wysoki pół cala, twoje zraszacze zbyt głośno chodzą, a pies zbyt donośnie szczeka w południe. Kiedy parkujesz zbyt blisko albo zbyt daleko krawężnika. Kiedy jesteś albo zbyt długo nie ma cię w domu. Kiedy wracasz zbyt późno. Kiedy jesteś w telewizji lub w gazetach, bo to zwraca zbyt dużą uwagę na dzielnicę i ściąga nieodpowiednich typów. Nie wiem jakich, skoro ostatnio w pracy jest zupełna cisza.

Bcucky: Oni go nienawidzą. Pana idealnego Kapitana Trykociarza. 

Astrid Löfgren

#1 Całe szczęście, że niektórzy ginęli z godnością. Np. taki Torstein czy ten co dobrowolnie oddał życie. Lubiłam ich do końca praktycznie. Coś niedawno zaczęło się bardzo psuć, że postaci są tak źle kierowane, i w konsekwencji czekasz tylko, aż już zginą, bo nie da się na to wszystko patrzeć.
Mody <3 Kiedyś miałam ten sam problem, ale modów miałam setki, więc się z nimi pożegnałam :P Raz spróbowałam naprawić mody przez The Sims 4 studio, czy jakoś tak to się nazywa. Zadziałało nawet. Ale wtedy po aktualizacji nie działały lampy i się pojawiał jakiś błąd wywołania skryptu czy coś takiego.

#2 Nie poznaję Steve'a :o
Powiększa się rodzinka, uwielbiam <3
/O tak, Torstein był świetny i dobrze, że nie doczekał tego sezonu. I tak w sumie, 4a rozpoczął się sceną, w której bramy Walhalli zamykają się przed Ragnarem, więc mogli zakończyć 4b sceną, w której się przed nim otwierają. Mogliby pokazać wszystkich tych, którzy odeszli. Choć może lepiej, że tego nie pokazali? Nie ważne gdzie Ragnar trafił, grunt, by znowu mógł spotkać Gidę. Ujęło mnie to, że wspominał o niej dobre dwadzieścia lat po jej śmierci. 
/Bez modów nie tknę tej gry kijem, więc przysiądę do tego jakiegoś wolnego, nudnego dnia i będę stosować metodę 50/50. Wtedy choć trochę zmniejszę ilość modów i CC, które będę musiała wywalić. Bo mój Buniu to CC od góry do dołu, więc nie chcę nawet wiedzieć, jak będzie wyglądał bez nich :P

/Jak mówiłam - z kim się zadajesz, takim się stajesz. Jak na przebywanie z Bucky'm przez tak długi czas, Steve i tak dobrze się trzyma :P
/Cieszę się bardzo <3 Rodzinka z czasem będzie się systematycznie powiększać.
Sam, Misty, gratulacje! Oswajacie się powoli z myślą, że wasz świat legnie w gruzach?
Misty: Cóż... Tak, powiedzmy, że mamy... Sporo bardzo optymistycznych scenariuszy.
Sam: Nawet jeśli chciałbym powiedzieć, że nie, to chyba nie bardzo mogę. 
Bucky, Steve, co słychać? Jak dzieciaczki?
Steve: Grace została harcerką. I uparła się na zapisanie do kółka teatralnego, a Ian został baseballistą.

Bucky: A nasi sąsiedzi nie cierpią nas jeszcze bardziej, bo musieliśmy już odkupić im dwa okna.

S: Ale to było dawno. Teraz zrobił ogromne postępy.

B: Ale i tak nas nie lubią.

S: Na całe szczęście z wzajemnością.

B: Nie trawimy ich.

o.

#1 Mamy go zatem rozpracowanego i to bez pomocy Friday xD możemy się na niego rzucić on założy że zadne z nas zagrożenie i juz mamy go pokonanego xD
Bucky! *.* <333333333333

#2 Wow! Steve robi postępy! za chwilę będzie nie do poznania, że jest z innej epoki xD
Uwielbiam ich <333 ta naturalna potrzeba dotyku i jej spełnianie <333
Bucky ma tak rozwinięty pierwiastek kobiecy, że to co działa na niego działa i na kobiety xD
Coś czuję ze Steve będzie często towarzyszyl Samowi przy piwie xD
Który też jest swego rodzaju masochistą xD
/Bo tak w sumie to z nas żadne zagrożenie :P Mogłybyśmy go kopać i uderzać, a ten pewnie stałby niewzruszony i skończyłoby się to w końcu tak. Więc dzięki, ale wolę nie próbować. Bo jeszcze czasem dostałybyśmy drugi raz od Bucky'ego, który byłby zazdrosny o dotykanie jego mężczyzny...

/Wszyscy naśmiewają się z jego kobiecego pierwiastka, więc może zaczął wyznawać zasadę pt."Skoro wszyscy i tak się z tego śmieją, to może zacznę to wykorzystywać?". To tak jak z "Wszyscy i tak mają mnie za geja, więc mogę nosić się jak chce i nikt tego nie skomentuje". Stąd jego skórzane portki, czerwone płaszczyki i cała reszta, jeśli ktoś zwrócił na to uwagę.
/A Steve robi postępy, bo nie ma wyboru :P Musi się dostosować do swojej przylepy, tak w imię zasady "z kim przystajesz, takim się stajesz". Ale i tak mocno się zapiera!

+ Tak apropo Misty - aktorka, która gra ją w MCU ma boskie włosy. Poważnie, świetne są.
Sam: tyłek cały? bo ego przykopane, nie?
 Moje ego już dawno zostało przekopane i przygniecione podeszwą pantofla.
Misty: jak uczucie na bycie mama?
 Jest stres, trochę się pożarliśmy, ale jesteśmy dorośli i damy radę. Jakoś. Najwyżej wychowamy dzikusa.
S,B: Będziecie wujkami.. Więc uważajcie na pdorzucanie wam dzieciaka. Jakie zajęcia mają wasze słodkie potworki?
Bucky: Podrzucanie nam? Proszę cię, dzięki temu mamy idealny argument za tym, żeby to im podrzucać częściej nasze potwory.

Steve: "To dla waszego dobra, będziecie mogli poćwiczyć przed narodzinami". Idealny argument.

B: Wspaniała myśl! Nie no, oczywiście żartujemy. Nie chcemy wyrzucać dzieciaków z domu, choć czasem faktycznie przyda się przerwa.

S: Zwłaszcza w dniach, kiedy naprawdę można dostać... cóż, szału, jeżdżąc po całym mieście, ponieważ tutaj szkoła, tutaj baseball, tutaj karate, tutaj kółko matematyczne...

B: A do tego kółko teatralne, kółko plastyczne, urodziny, harcerze, pieczenie ciastek, odwiedziny... Poważnie, cieszę się, że szukają swoich zainteresowań, ale...

S: ... niech część im się znudzi!

TYDZIEŃ TEMATYCZNY - STUCKY I NOTKA

N: Kolejna króciutka drobinka, która nieco wprowadzi nas w życie naszego ulubionego małżeństwa. Tym razem pytania kierować można także do Sama Wilsona i Mercedes Knight!
***

Steve zakrztusił się kawą i zakasłał, kiedy Bucky poklepał go po plecach. Zamrugał szybko, próbując przyswoić to, co właśnie usłyszał, i spojrzał na Sama niemal z niedowierzaniem.

Przepraszam, ale możesz powtórzyć?

Sam westchnął – zadziwiająco ciężko, jak zauważył Steve – pocierając skroń.

To, co słyszałeś. Będę mieć dziecko. A teraz proszę bardzo Barnes, bo za chwilę wybuchniesz. Wskazał na Bucky’ego dłonią. Bez większego entuzjazmu, niemal poddańczym gestem, bo naprawdę ostatnim czego teraz potrzebował, były mądrości Bucky’ego Barnesa.

Bucky, nie… zaczął Steve.

Proszę, tylko jeden punkt.

Jeden! Spojrzał na niego błagalnym wzrokiem, a potem odchrząknął i wstał, by rzucić w stronę Sama tryumfalne „HA!”. Pamiętasz jak ostatnio nabijałeś się z nas, kiedy ominęła nas kolejna impreza, bo dzieciaki złapała grypa? Jak chciałeś opijać śmierć naszego życia towarzyskiego? Karma wraca! dorzucił jeszcze, po czym usiadł ze spokojnym „Już”.

Steve pokręcił głową. Bucky był… cóż, był Bucky’m, więc nie było sensu zwracać mu uwagi.

Nie cieszysz się? spytał, obrzucając Sama nieco zdziwionym spojrzeniem.

Zawsze sądził, że Sam chcę założyć rodzinę, prędzej lub później. Lubił dzieci, a dzieci lubiły jego. Miał stałą partnerkę…

— Cieszę się, oczywiście, że się cieszę — zareagował momentalnie. — Tylko…

… jednak było pewne „ale”. I cóż, dość znaczące „ale”…

Znasz Misty. Jakby to powiedzieć… Spójrz na Barnesa, okej? Machnął ręką na Bucky’ego, wygodniej siadając w fotelu. To idiota. Ryzykant... A zresztą, po co ci to tłumaczę, skoro ty jesteś jeszcze gorszy? Opadł na siedzenie, przejeżdżając dłońmi po twarzy. Misty jest taka sama. Nie potrafi odpuścić, wiecznie ryzykuje. Śledzi niebezpiecznych typów, zapuszcza się w parszywe dzielnice i nie chce słyszeć o zmianie pracy. Nawet teraz!
Misty jest uparta, ale nie głupia. Steve starał się użyć swojego uspakajającego tonu, ale Sam zmierzył go takim wzrokiem, że jedynie odchrząknął, zmieniając podejście. W końcu odpuści, wiesz to.

Zasugerowałem jej, że to dobry moment, by zmienić pracę…

Bucky wykrzywił twarz w grymasie współczucia, z cichym „Facet…” na ustach, i poprawił się na podłokietniku fotela, opierając się plecami o bok Steve’a.

— Efekt jest taki, że siedzę tutaj. Łatwo domyślić się dlaczego.

— Wykopała cię? — Bucky oparł brodę na czubku głowy Steve’a, spoglądając na Sama. — Przejdzie jej. Wydaj pół wypłaty na czekoladki, kup największego pluszaka jakiego znajdziesz…

— To sposób na ciebie, Barnes — prychnął Sam.

— I zapewnij, że cokolwiek postanowi, będziesz w pełni popierał jej decyzję, bo wierzysz, że podejmie słuszną.

— Będzie wiedziała, że kłamię.

— Być może. — Rozłożył ramiona. — Ale może zacznie mieć też wątpliwości i wyjdzie na twoje.

—  To też sposób na Bucky’ego — skwitował Steve. — Dawaj Sam, wierzymy, że dasz radę. Kto, jak nie ty? — Splótł palce i oparł przedramiona dłoni o kolana, pochylając do przodu. Bucky wsparł łokieć na jego plecach. — To ty dawałeś nam kopniaki na starcie. Ciągle nam je dajesz, więc… — Przerwał na moment, szukając najlepszego określenia. — Przestań chrzanić, rusz dupę i zrób to, co do ciebie należy, próbując niczego nie skiepścić.

Bucky uniósł brwi.

— Prawie. — Pociągnął kosmyk jego włosów. — Powinieneś powiedzieć "spieprzyć", ale i tak byłeś blisko.

Sam pokręcił głową. Nim jednak zdążył coś powiedzieć, rozległ się dźwięk ogłaszający przyjście esemesa. Wyjął telefon i odczytał wiadomość:

Wracaj do domu. Musimy porozmawiać.

Nie wiedział czy ma się cieszyć, czy jednak bać. Miał ogromną nadzieję, że chodziło o to pierwsze. Nie chciał się z nią kłócić. Nie kolejny raz tego samego dnia i to dnia, w którym powinni się cieszyć i wspierać, nie użerać ze sobą.

Będę za kwadrans. Kocham cię.

Odpisał i wsunął telefon do kieszeni. Musiał jeszcze wstąpić do sklepu po czekoladki i pluszaka. Bardzo dużego pluszaka.

— Muszę się zbierać. — Podniósł się z fotela, uśmiechając się lekko. — Jeśli nie dam znać wieczorem, wiedzcie, że źle skończyłem.

— Będziemy wspierać cię mentalnie. — Steve odpowiedział uśmiechem.

— Tak do godziny pierwszej po południu — dopowiedział Bucky. — Potem przez tak… z dwa albo trzy kwadranse będziemy skakać sobie do gardeł i kłócić się o to, kto pojedzie po dzieciaki i będzie obskakiwać wszystkie zajęcia pozaszkolne, klnąc na korki i brak miejsc parkingowych.

— Co prawda mamy ustalone grafiki, ale i tak się o to kłócimy.

— Każdego dnia. — Bucky uśmiechnął się szeroko, okręcając się tak, by móc oprzeć drugie przedramię na plecach Steve’a.

— Dzięki, potraficie nastawić człowieka optymistycznie — skwitował Sam, ściągając swoją kurtkę z oparcia. — Odezwę się później. Jak przeżyję — dodał jeszcze, robiąc krok nad rozciągniętą na dywanie Americą.

— I vice versa — rzucił za nim Bucky. ― Z odezwaniem, nie z przeżyciem.

Kiedy tylko usłyszał jak za Wilsonem zamykają się drzwi, bardziej przylgnął do Steve’a, niemal opierając cały swój ciężar na jego plecach i potarł brodą jego skroń.

— Jedziesz po dzieciaki — zamruczał, starając się przybrać swój najseksowniejszy ton.

Steve obrócił głowę tak, by ich nosy się stykały.

— Nigdy w życiu, to twój tydzień.

— Chcesz szlaban na…

Steve parsknął, wykręcając się z jego objęć.

— Zawsze pękasz pierwszy. A to twój tydzień, mamy to na papierze! ― rzucił za siebie, kierując się do kuchni.

Bucky prychnął, ześlizgując się z oparcia na fotel i skrzyżował ramiona na piersi.
Matko, kochał ich dzieciaki, cieszył się, że mają różne zainteresowania, że mają przyjaciół, ale… Jak on nienawidził ich na nie zawozić.

***

o.

Oby go to dostosowywanie się nie wywiodło na manowce xD wiemy, że cicha woda brzegi rwie i może mu się oberwać xD

Ucz się zatem go wykonywać xD albo po prostu zamknij oczy gdy się będziesz malować xD 
/Przynajmniej tak staram sobie wytłumaczyć jego niekiedy dziwne zachowanie w walce (męczy się Batrockiem - zwykłym człowiekiem, ale daje radę WS czy Starkiem). A tak naprawdę chodzi pewnie tylko o to, że walczy tak, nie inaczej, bo scenariusz tak chciał i tyle :P
/Uczę się, uczę, ale efekt wciąż nie jest choć w połowie tak wspaniały i boski jak u niego :( Zresztą, nikt nie potrafi osiągnąć takiego efektu. Spójrz jaki on piękny!
N: więc i tak źle i tak niedobrze. Podtruwajcie go?
 To wyjątkowo kiepska opcja. Ross regularnie przechodzi badania i testy, a działanie toksyn nie byłoby nie do wykrycia. Byłoby wstyd wpaść przez coś takiego.
T: nie zamierzasz odpuścić?
 Powiedziałem, że postawię go na nogi, więc to zrobię.