N, matuchno kochana, co to się stanęło, że zapomniałam... Ale później sobie odświeżę pamięć.
No widzisz? Potrzebny ci detoks.
/Starość się stanęła, starość. Jak na warunki opkowe, jesteś już prawie emerytką i powinnaś mieć już co najmniej dwa doktoraty i wyrobioną światowej sławy renomę :P
/Nieee, potem zbyt trudno będzie mi wrócić do tego jęczydupy.
Hope, a nie boisz się negatywnych konsekwencji? W sensie wiesz, złe samopoczucie i te sprawy.
Na samym początku pomniejszanie się miało takie same, niezbyt przyjemne efekty, jednak nie jest to nic, do czego nie można by się przyzwyczaić. Przy powiększaniu się te efekty są bardziej odczuwalne, jednak wciąż krótkotrwałe. Da się to znieść.
Steve, nikt go nie skreśla, ale odpowiedni ogrom cierpliwości masz tylko ty.
Jak tam z Sharon? Nadrobiliście trochę straconego czasu?
/O, i tu się nie zgodzę. Sam mnie przebija. Znosi nie tylko Bucky'ego, ale też mnie męczącego go o Bucky'ego, a to już nie lada wyczyn.
/I cóż, byłoby nam o wiele prościej nadrabiać stracony czas, gdyby ktoś darował sobie wszelkie przytyki, co do jej pokrewieństwa z Peggy. A Bucky'emu i Samowi wciąż się to nie znudziło. Niestety. Ale na całe szczęście Sharon odkryła, że wystarczy zatrzasnąć przed nimi drzwi, by mieć chwilę spokoju. Koniecznie kopnięciem.
Bucky, to może się przerzuć na pismo obrazkowe, skoro i tak nie dajesz rady swoich bazgrołów rozczytać?
Na logikę to warunkowanie ma tu wpływ i ogólne kłopoty z pamięcią. Ale nie właźmy na poważne tematy, bo "Lukin" już do tego zmierza. Pochwal się lepiej, jaką złośliwostką kogoś obdarowałeś ostatnio i kogo, skoro nie chcesz, wredny człowieku, spełnić mojej prośby.
/Daję radę, wystarczy nieco czasu i wysiłku, więc proszę się odchrzanić od mojego pisma. Dziękuję.
/Wypraszam sobie, ostatnio jestem nadzwyczaj miły i się nie wyzłośliwiam. No, chyba, że chodzi o Steve'a, jemu jakoś nie potrafię odpuścić. Ale on sam się prosi.