#1 N, lepsze to niż nic! Przynajmniej wie mniej więcej, czego może się spodziewać.
We dwie świata nie zwojujemy, musimy porwać za tą szlachetną ideą tłumy! Wtedy nie odważą się tknąć włosów!
Całkiem prawdopodobne, że laikowi (który za bardzo nie ogarnia, co tam się z Bucky'm działo naprawdę, i który za bardzo nie zna nomenklatury różnych dziedzin, nie mówiąc już o samych procesach, nazwijmy to, terapeutycznych) spodoba się taki nurt ff, bo na jakimś poziomie brzmi całkiem sensownie. Jak się wczytasz - trochę mniej. Główna bohaterka to moim zdaniem pięta achillesowa tego wszystkiego, bo resztę jakoś można wytłumaczyć au, czy czymś.
#2 O tak, na rozmowę Bunia z Leo warto czekać i czekam z utęsknieniem <3
Podoba mi się relacja Avy z Bucky'm. Są trochę na linii ojciec-córka, ale też brat-siostra. Buniu robi się nam opiekuńczym pyziem.
/Boję się o jego włosy :( Loki ma loki, Thor jest obcięty na krótko, Meduza ma paskudną, pomarańczową perukę... Marvel, pliz, nie niszcz włosów Bunia :(
/Naprawdę nie mam nic przeciwko temu, żeby czytelnik takich rzeczy nie ogarniał - ani jeśli chodzi o wiedzę komiksową, ani o specjalistyczną. Ale jednak uważam, że jeśli ktoś chce udawać mądrego i pisać o takich rzeczach, to jednak co nieco wypadałoby poczytać. Nawet jeśli tylko po to, żeby bzdury brzmiały sensowniej po wczytaniu się. Bo jeśli coś się wie na jakiś temat, to przychodzi to jakoś prościej, przynajmniej moim zdaniem.
/Pewnie 1/2 notki to będzie milczenie, 1/4 wzajemne wyklinanie się, a 1/4... cała reszta :P
/Z relacją na linii Ava-Bucky jest ten problem, że mimo całej sympatii i porozumienia, jakie oboje niewątpliwie do siebie odczuwają, dochodzą też inne czynniki. Ze strony Avy to mimo wszystko odczucia związane ze wspomnieniami, które nie należały do niej, a ze strony Bucky'eg - poczucie winy. Właściwie, może on nawet jej nie lubi, a jedynie jest opiekuńczą pyzą, bo czuje się winny i chce odpokutować za to, że zabił jej ojczyma? A może jest, jaki jest, bo obudziły się w nim dawne uczucia braterskie, a on nie jest jednak taki zły?
I tak apropo Bunia i jego opiekuńczości - wydawało mi się, że w CA:CW podczas walki Bucky&Sam vs. Pajęczak Bucky próbował zaatakować Parkera, kiedy ten próbował zaatakować Sama, ewentualnie próbował odepchnąć Wilsona. Dopiero przy spauzowaniu zauważyłam, że Bucky nie atakuje, a rzuca się naprzód, żeby osłonić Sama:
Kilka sekund przed tym, jak obaj wyznają sobie mi... nienawiść ;P
Steve, zależy jak do tego podchodzi Sharon. Może jej przecież nie wystarczyć.
Sharon to taki typ kobiety, który od ekskluzywnej restauracji, wina i homara woli wycieczkę po lokalnych knajpach, w poszukiwaniu "najlepszego hamburgera na świecie", a od teatru mecz baseballu. Z okazywaniem uczuć też czasem miewa problemy, więc można powiedzieć, że dobrze się dobraliśmy. A przynajmniej ja trafiłem idealnie.
Bucky, czasami często. Nie stanie na twoim, nie tym razem.Och, no weź, co ja ci zrobiłem, że tak mnie nienawidzisz?