22 września 2016

o.

Oczywiście, ten wrzesień będzie wieczny!
A ciekawe co na to wszystko fani Nat, jeśli takowi istnieją... Może im też to nie spasuje ;D
Haha sama bym jej tyłek skopała, ale mnie tam nie ma :(

Aż nie wiem co przygotwać, czy chusteczki, czy słodkości, czy herbatę, czy kocyk czy wszystko na raz! :( Zasmutłam. :( Ogl mi dziś smutno, chodź ze mną do kąta :(
/No i tak właśnie powinno być!
/Spasuje im to, że serie Wdowy będą się lepiej sprzedawać, bo pojawi się tam Bucky. A jeśli pojawia się gdzieś Bucky, prędzej lub później pojawia się też Steve. Czyli sprzedaż skacze w górę.
/Nas tam nie ma, ale jest za to wściekła Karla (urocza, prawda?), która jest mocną zawodniczką i wydaje mi się, że najsilniejszą członkinią T-Boltsów z obecnego składu. Romanowa ją zdradziła, za Bucky'm nie przepada i chce się go pozbyć, więc jest nadzieja na jatkę <3 A wierz mi, że ona rozgromiłaby i Bunia, i Wdowę jedną ręką. 

/Wszystko na raz. Żeby posmutać nad losem Bucky'ego i popodziwiać to, jak skubany pan Stan to przemycił (i to nie tylko tu):
H: A co reszta świata?
 Nie ja decyduję o tym, kto, gdzie i kiedy wystrzeli to, przy tworzeniu czego współpracowałem. Nawet gdybym chciał decydować, nie mam takiego stanowiska.
S: To dobrze, że macie siebie. Choć trudne są przyjaźnie na froncie.
 Przyjaźnie na froncie są najpiękniejsze. Choć często wyjątkowo... krótkie, kończące się w mgnieniu oka. Jednak na całe szczęście Bucky jest cały, zdrowy i przede wszystkim żywy.
 B: Robisz mi przykrość sierżancie
 Nie taki jest mój zamiar, ma'am. Przyrzekam, że nie chcę robić ci przykrości.

o.

Nie naśmiewam się o moja Najmilsza! <3
Obejrzałam plan zajęć na nowy rok i mam automatyzację i robotykę procesów -.- Będę potrzebowała Stucky jak powietrza xD
Oj tam, myślisz, że kogoś by to zdziwiło? Pewnie nikt by nie zwrócił uwagi do momentu gdy zniszczyli by coś ;D 
/Nie przypominaj mi o październiku, po prostu nie. Wstawię tutaj regulamin, w którym pierwszy punkt będzie mówił o zakazie rozmawiania o tym, a drugi brzmieć będzie "BuckyNat Stucky!". Tak właśnie zrobię. Jak pozbędę się lenia. Tak właśnie będzie.
/Thunderbolts to nie Avengers, więc raczej nie staliby spokojnie, a wykopaliby Capa z bazy. I chwila, właśnie coś sobie uświadomiłam - kiedy ostatni raz natknęli się na Romanową, ta ich szpiegowała, udawała Yelenę i zdradziła. Karla skopie jej za to tyłek, to pewniak <3 

 No i ciebie też dobiję cytatem Bucky'ego o jego uśmiechu, który wreszcie odnalazłam: “Everyone thinks my story begins with a mask… and they’re right. But it isn’t the mask they think. A brave face. Smile. That was my first mask. […] I used that mask[...], then… to hide how scared and alone I really felt… And I wore it for a long time after that”. Jeśli Bucky się uśmiecha, wiedz, że jest źle.
H: Chyba że jeśli wasza bomba wszystko rozwali to nie będzie po co ją mniej destrukcyjne wykorzystać. 
 Nasza albo Szwabów. Jeśli oni zrzucą swoją, my zrobimy to samo. Kilkukrotnie. To jest wojna, nie zabawa. 
S: A ty jesteś jego?
 Dramatyzuję bardziej niż on, więc... Ale za to jak nikt znam się na bandażowaniu i składaniu go do kupy, ponieważ dużo ćwiczyłem na sobie, więc jakoś się uzupełniamy.
B: To może jednak kosteczkę?
 Naprawdę podziękuję, ma'am.

RIVOLETTA

Kiedy prowadzę z nim rozmowę to nie widać po nim żeby miał kompleksy.
A jakie to on lubi ciastka?
/A rozmawiasz z nim na takie tematy? Komiksowy Bucky miał kompleksy przez to, że był zwykłym człowiekiem w otoczeniu Nadludzi, i wiecznie miał wrażenie, że nie jest wystarczająco dobry (co wypominał mu Fennhoff). A filmowy? Z dnia na dzień role jego i Steve'a się odwróciły, a Bucky z obrońcy stał się ofiarą. I to ofiarą, na której eksperymentowano. A to często wywoływało obniżone poczucie własnej wartości i kompleksy, których wcale nie widać na pierwszy rzut oka. "Mój" Bucky (czyli połączenie tego z 616 i MCU) mówi o swojej mamie, o swoich siostrach, ale nie o sobie. I ciągle się uśmiecha, cały czas. By nikt nie zorientował się, że wcale nie jest z nim tak dobrze. To jego stała taktyka, bo jak mówił, często uśmiechał się po to, by:
(Dziwnie znajomy uśmiech, prawda? Klik,)
/Bucky lubi tak naprawdę wszystko, co słodkie - czekoladę, ciasta (ciasto nadzieniem śliwkowym albo jabłkowym jadał najczęściej), ciastka (głównie te czekoladowe), lody, cukierki, lizaki, miód... 
S, A macie wogóle czas wolny?
 Tak, mamy przepustki. Miewamy również czas wolny pomiędzy kolejnymi akcjami, który wykorzystujemy głównie do tego, by odpocząć i doprowadzić się do porządku. Inaczej zbyt łatwo byłoby nas wyczuć.
B, Jak ja powiem do ciebie pan to ciebie to postarza ale jak ktoś zwróci się tak do mnie to jestem dojrzała. Nie uważasz że to trochę dziwne?
A co taki kandytat musi według ciebie mieć?
/Nie wypada mówić kobiecie, że coś ją postarza. Pomyślałem, więc, że użyję takiego określenia. Przepraszam za wprowadzanie cię w błąd, ma'am. Będę rozważniej dobierał słowa.
/Chciałbym, by przyszły... adorator mojej siostry był dobrym, uczciwym człowiekiem, który będzie potrafił zadbać o nią tak, jak tego zasługuje. To nie dużo, prawda?

o.

O! Czyli jednak coś jeszcze kojarzysz xD Przypomnij mi kiedy Ci śpiewać sto lat przy których urodzinach? ;D Czyli teraz będziesz używać częściej takich dwuznacznych tytułów? ;D
AWwwwwwwww!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czemu tego nie wykorzytali! To jest historia dla Bucky'ego! Po co mu Natasza! On ma Capa! Dokładnie i będziesz mieć więcej czasu na pisanie <3
/Bardzo zabawne. Naśmiewaj się z mojego zaćmienia, naśmiewaj, a żadnego Stucky dla dorosłych już nie będzie, o. 
/Właśnie, po co mu Natasha?! Ona nim przecież tak nie pokręci! Choć Steve też już raczej nie bardzo. Bo Bucky nie jest już nastolatkiem, a dorosłym mężczyzną ważącym ponad setkę. Wiesz, to mogłoby trochę dziwnie wyglądać, jakby Steve zaczął nim kręcić w powietrzu. Jeszcze narobiłby Bucky'emu wstydu przed nowymi kolegami :P
H: To dlaczego taką bombę stworzyliście?
 Produkuję broń, taka jest moja praca, w tym jestem dobry i dzięki temu nie handluję owocami jak mój ojciec. Projekt Manhattan jest odpowiedzią na Niemieckie programy atomowe. Do tego napęd jądrowy może zostać wykorzystany także w inny. mniej destrukcyjny sposób.
S: Niech Bucky cię pocieszy.
 Zawsze to robi, taki już jest. Jestem mu za to niesamowicie wdzięczny, ale tak nie może być przecież wiecznie. Jednak póki nie nauczę się z tym do końca radzić sobie samemu, ten baran będzie moją kotwicą.

B: Więc się cieszymy oboje. Ale tak naprawdę jest dobrze, czy jednak masz zmartwienia?
 To... Mimo wszystko, mimo pozytywnego podejścia, to wciąż jest wojna, ma'am. Ludzie giną, my możemy zginąć w każdej chwili i... Ale wiem, że będzie lepiej, a Bóg nam wybaczy.