11 czerwca 2015

Ana Morgan

"młotek Młotka"? Ładnie to się tak wyrażać o koledze? Do tego pół bogu i przyszłym władcy Asgardu?
Kłamstwo ogólnie to głupia rzecz. Rozwiąże problem na jakiś czas, a potem i tak wychodzi na jaw i wszystko komplikuje. Nie rozumiem ludzi, którzy tego wręcz nadużywają. 
Taki z niego bóg, jak ze mnie księżna Francji. Może ma tysiąc lat, pochodzi z kosmosu i miał swoich wyznawców, ale nie czyni go to bogiem. Ludzie wierzą w różne dziwne rzeczy.
Czasem trzeba kłamać, bo to jedyne wyjście. Zdarzało mi się spędzać dni albo długie tygodnie na udawaniu kogoś, kim nie jestem, bo tego wymagało zadanie. Udawałem przyjaciela ludzi, których musieliśmy wsypać i to właśnie te momenty bywały najgorsze. Czasem sam już nie wiedziałem, co jest prawdą, a co tylko grą i to sprawiało, że nie mogłem spać.
Moje mniemanie o sobie nie ma tu raczej nic do rzeczy, ale słuchanie w kółko tego samego staje się już nudne. Napisałam to już ze sto razy, ty też ciągle to powtarzasz, więc sądziłam, że tą sprawę już sobie wyjaśniliśmy. Skoro nie powtarzasz tego po mnie, to powtarzasz to po sobie. Najwyraźniej nie masz nic innego do zaoferowania.
Będę powtarzać coś tyle razy, ile zechcę i nikomu nic do tego. Mamy ponoć wolność słowa.
Może mam coś do zaoferowanie, może nie. Najwidoczniej nie widzę powodu do okazywania tego. 
Nikt nie każe ci ze mną rozmawiać, prawda?

Astrid Löfgren

N, Tatum trochę wygląda, jakby mu wiecznie coś śmierdziało pod nosem. Obawiam się drewna.
Och tak, bardzo pasuje. I jeszcze jeśli w tle brzmiałyby charakterystyczne dla epoki rytmy, to można powiedzieć, że wręcz wymarzone połączenie inspirowane faktami historycznymi. Ci, którzy to wymyślają, powinni przestać ćpać. Zdecydowanie. Jak nie dinozaury, to jacyś markizowie.
Ej, faktycznie! Usta i dołek w brodzie prawie że identyczne. Nie wierzę, że to mówię, ale ten pierwszy fajniejszy :D 
Są jeszcze zombie Marvela :P
Zawsze twierdziłam, że Buckyś Butcha Guice'a to prawdziwy przystojniacha. W tych swoich golfach naprawdę wygląda jak wyrwany z innej epoki.
James, ja się nie dziwię, że wkurza. Każdy kiedyś ma moment, że po prostu chce się schlać. Już ci kiedyś mówiłam, że ci trochę tego zazdroszczę i jednocześnie współczuję.
O ile filiżanka by nie pękła od zbyt mocnego ściśnięcia paluszków. No ja nie wiem, gdzie on chadzał, jeśli ty go gdzieś nie wyciągnąłeś (o ile chadzał), ale właściwie to bardziej wyobrażam go sobie w jakiejś eleganckiej restauracji właśnie niż spelunie. Z serwetką na kolankach nawet, w mundurze, lśniących butach, starannie zaczesanymi włosami.
Niektórzy potrafią gadać sensownie w takim stanie. Ale to raczej wyjątki albo dobrze zaprawieni w piciu zawodnicy. Trudno orzec.
Hitem bylibyście na pewno. Gabe się sam zgodził czy nie dałeś mu wyboru? Biedny Gabe. Na pewno strasznie to przeżył. Mam nadzieję, że jego poświęcenie nie poszło na marne? :D
Zapewne bym miała, ale mi też pasuje, bo mi się nie chce zastanawiać nad nudnymi biologizmami i mechanizmami, więc nawet nie próbuję stworzyć sensownej hipotezy. Tak jest prościej. Drwi i już.
Może i ze mnie była chodzące nieszczęście, które potrafiło przewrócić się o własne nogi, ale Rogers czasem wcale nie bywał lepszy. Sporo nas łączyło, więc zapewne rozbiłby filiżankę, a wstając od stołu, gdy chciałby ją pozbierać, ściągnąłby ten obrusik z całą zastawą i tyle by było z jego lśniących butów.
Ja raczej do takich nie należałem, a przynajmniej tak mi się wydaje. Inaczej nikt by mi tego nie wypominał, a Dugan tak bardzo nie lubiłby ze mną wtedy gawędzić.
Tak naprawdę to nie miał nic do gadania. I akurat ja tańczyć potrafiłem, więc nie było tak źle. Wolałem nie próbować ze Stevem, bo najpewniej zmiażdżyłby mi stopy.
Czasem przypominają mi się też mniej żenujące rzeczy. Pamiętam też wieczory spędzane z Howardem na dachu bazy. Mówił dużo i na naprawdę wiele tematów. Mówił, że mam się poduczyć, podszkolić i dać mu znać. Twierdził też, że na dachu lepiej jest myśleć i można sobie popić. Facet był zadziwiający. W bazie mogło nie być jedzenia, ale on zawsze miał pełną manierkę i zapas kawy. 

Astrid Löfgren

N, pasuje idealnie, co? <3 Uwielbiam go.
O Gambicie słyszałam, ale jakoś nie widzę Channinga w tej roli w ogóle.
A czo to za Romeło z pentagramem na rąsi? :D Jakiś taki... Jakby dorobić perukę to niczym z oświeceniowej Francji... Ne, ne podoba mi się. 
Zgadzam się, pan Schrebier jest świetny <3
Kitsch był idealnym Gambitem i wygląda znaczenie młodziej od Tantuma, więc idealnie wpasowałby się w nowy skład.
Ta rąsia wręcz idealnie pasuje do siedemnastowiecznej stylistyki, prawda :P?

I serio, czy tylko mi Bucky powoli zaczyna zajeżdżać panem Stanem? Najlepiej widać to, gdy rysunki robi ten sam artysta:
Taki ładny chłopak z niego był, a teraz zaczyna przypominać smutnego szczeniaczka.
James, pewnie masz rację, bo go znałeś, więc wierzę, że nie było tak źle. Chociaż wiesz... nie tak znowu dawno obiło mi się o uszy, że nawet wypił browarka na imprezie u Starka. Szok. Wierzę tym bardziej.
No tak myślałam, że Słowianie :D Aż nie wiem czy mam być dumna z tej wątpliwej przyjemności z możliwości picia większych ilości czy płakać z rozpaczy przez ten sam powód.
I pewnie ogarnęło cię piękne uczucie, gdy nie wiedziałeś, kiedy zdanie się zaczyna, a kiedy kończy.
W pionie? A nie w poziomie uleżeć? :D
Jak się idzie do baru, to chyba między innymi po to, żeby się zabawić, nieważne ile ma się lat i nieważne jak zabawić. Mógł się spodziewać, że tak to się skończy, skoro przecież w barach jest przede wszystkim alkohol i nabuzowani panowie, a nie piękne serwetki, ciasteczka i przy eleganckich stolikach panie w białych rękawiczkach. Ja bym po dwudziestojednolatkach spodziewała się dokładnie tego, co żeście zrobili. No ale, Steve to Steve, to już ustalone.
Na niego się zrzygałeś, czy zdążył cię jakoś wypuścić? Za co miałby się mścić?
Ja bym i tak takie taxi przygarnęła. O ileż byłoby łatwiej. Nie musiałabym się w razie czego dopraszać o cokolwiek :/
Kurczaczki, chciałabym zobaczyć jak to wyglądało :D
Tak, racja. Musi z ciebie drwić.
Wszystko ma swoje plusy i minusy. Niemożliwość upicia się często jest przydatna, ale częściej zwyczajnie wkurza.
Dobra, prawie w pionie. Jednak ciągle było temu bliżej do siedzenia, niż do leżenia.
Huh, Steve sączący herbatkę przy stoliczku z białym obrusikiem. Przyznaje, że musiałby być to naprawdę interesujący widok.
Obok niego, zaraz po tym, jak bardzo delikatnie odstawił mnie na ziemię. 
Nie mam pojęcia za co miałby się mścić. Naprawdę. Zresztą, kto gada sensownie, gdy nie potrafi nawet ustać na nogach i wygłasza przypadkowym ludziom wyznania miłosne na przemian z życzeniami śmierci?
Ja cieszę się tylko z tego, że wtedy nie było czegoś takiego jak komórki z aparatem i internet. Bylibyśmy chyba hitem. Tak jak wtedy, gdy próbowałem uczyć go tańczyć i prezentowałem to na Gabe'ie. 
Masz lepsze wytłumaczenie? Pewnie masz, ale to mi pasuje.

Blue Greyme

Czyli u ciebie to jak katar? :D no, moze z troche gorszymi skutkami ale.
Pokazujesz sie czasami cywilom?
Nie zdarza mi się to aż tak często i raczej nie jest to zbyt miłe. Kręgosłup od tego napieprza jak diabli.
Nie mam innego wyboru, jeśli nie chcę zupełnie zwariować. Staram się być na uboczu tak bardzo, jak tylko się da i nie wchodzić z ludźmi w żadne niekonieczne relacje. Jakoś się udaje.

Ana Morgan

To bardzo przydatne, bo osoba, która granic nie posiada czasami może kogoś niechcący urazić. Chodziło mi raczej o bezpośredniość typu "nie owijanie czegoś w bawełnę".
Tak Clint, doskonale to określiłeś. Powiem jeszcze więcej, według mnie jesteś najlepszy z tych wszystkich Avengersów :D Co tam super zbroja, serum, czy jakiś młot, twój łuk jest najlepszy :D
Akurat młotek Młotka nie jest zły. Fajna zabawka i może posłużyć jako przycisk do papieru. Zwyczajnie nie mam potrzeby kłamania. Jako szpieg robiłem to nadzwyczaj często, więc staram się unikać tego tak często, jak tylko się da, bo inaczej bym zwariował.
I znów powtarzasz moje słowa. Nie znudziło ci się to jeszcze?
Masz chyba trochę zbyt wysokie mniemanie o sobie, sądząc, że wszystko, co mówię i co brzmi choć trochę podobnie, jest powtarzaniem po tobie.  

Astrid Löfgren

N, "troszeczkę"... :D Chyba wiem, co masz na myśli :P
Och, ja się w Liev'ie zakochałam po tych walkach <3 W sumie chciałabym zobaczyć Hugh w mniejszym wydaniu i porównać z tym większym. Głównie dlatego, że czasami mi Liev'a zasłaniał :P
I nawet na starość przywdziewał wdzianko z gwiazdą. I piórka, czy łuski, nie wiem jak to nazwać. Mój najulubieńszy motyw jego stroju <3 No patriota jak nie wiem. 
Jak ja żałowałam, że to nie on grał Sabretootha we wszystkich filmach!
Geneza może i nie była najlepszym filmem, ale pan Schrebier wypadł moim zdaniem lepiej niż Tyler Mane. Szkoda też, że Taylora Kitscha zastąpi Channing Tantum :/
Ta "starość" nastąpiła w kilka(dziesiąt?) sekund, bo serum Steve'a straciło swoją moc.

A tutaj masz Kapitana Jamesa Barnesa z Ziemi 1602 (Witch Hunter Angela #1):
James, okej, nie pytałam.
Nie wiem, na dobrą sprawę go nie znam i nie powinnam oceniać z góry, ale z tego, co zdążyłam zaobserwować, ciężko wysnuć inny wniosek niż taki, że to sztywniak do entej potęgi, jakby na twarzy miał flagę, której nie może pognieść, bo ojczyzna się obrazi i skaże go na banicję. Fajny z niego człowiek, naprawdę fajny, ale czasami aż zbyt idealny. Chyba rozumiesz, o co mi chodzi?
A podobno nie lubiłeś pić... :P Więc jak piłeś, to konkretnie, hę? Z kim wtedy chlałeś, w sensie jakiej narodowości ci mili panowie byli? Osobiście uważam, że - z całym szacunkiem - Amerykanie naprawdę nie potrafią spożywać alkoholu. Jakiś lżejszy może tak, ale gdyby tak im dać trochę więcej wódki albo mocny bimber i to nie w drinku, tylko na czysto, wymiękną szybko. Zdążyłam się napatrzeć na "odważnych" i wcale nie było to miłe. Jakimś chyba jesteś wyjątkiem, skoro wygrałeś, ale konsekwencje jakie przykre. Kolejne ała. Warto było? W sumie mogliście wystawić Steve'a, bo jeśli on nie może się upić, a oni nie musieli o tym wiedzieć, to byłby idealny do takich zabaw. Tylko że pewnie jęczał, że to głupie, co? Ty i Toro chyba nieźle pokręceni byliście.
Steve jako osobisty bodyguard i coś na kształt taxi, jak cudnie :D Gdzie takiego drugiego można znaleźć? Przygarnęłabym.
A wstać chociaż dałeś radę sam? Tak ogóle to jak on na tobie wylądował?
Ciekawe, dlaczego akurat takie "pierdółki" pamiętasz. Serio ciekawe.
Steve bywał czasem prawy do porzygania, fakt. Jak zaczynał swoje patriotyczne pogadanki, miałem ochotę się czymś zadźgać, też fakt. I może zadziwiająco często miałem ochotę się czymś zadźgać, ale nie był aż tak mdły i sztywny, jak mogłoby się wydawać. Kapitan Ameryka może był, ale Steve nie. Aż tak.
Nie jestem do końca pewien, ale na pewno byli to Słowianie- Rosjanie, Ukraińcy czy tam Polacy, sam nie wiem, bo wtedy te języki były dla mnie takim samym szelestem, a akcent tak samo dziwny. 
Byłem wyjątkiem, bo Zoli udało się podkręcić moją odporność. Inaczej padłbym tam pewnie jak długi, a tak udało mi się jakoś wysiedzieć i to  w pionie. W miarę w pionie.
Steve narzekał, że zachowujemy się jak dzieci, ale czego niby oczekiwał? Toro ledwo skończył dwadzieścia jeden lat, a ja byłem kilka miesięcy starszy, więc nic dziwnego w tym, że czasem zachowywaliśmy się jak gówniarze. 
Za takie taxi podziękuję. Potem wypominał mu, że całą drogę powtarzałem, że "mści się na mnie", "nienawidzi mnie", i że "zaraz będę rzygał". Co oczywiście zrobiłem, bo ktoś specjalnie mną trząsł.
Steve mnie ratował. A potem dziwił się, że prosiłem, by nigdy więcej mnie nie ratował, bo wyrządził tylko więcej szkód. Wtedy nie byliśmy jeszcze do końca przyzwyczajeni do tego, że teraz to on przypadkowo może zgnieść mnie, więc zrobił to niechcący. 
Bo mój umysł chyba mnie nie nienawidzi i ze mnie drwi.