17 grudnia 2015

Mad Aleks

Bucky: Spójrzmy na takie trzy sytuacje: [link] i [link] i [link]. Taka zamiana rolami. Co byś zrobił?
/Ymm... mogę powiedzieć, że nie wiem? Pewnie nie mogę. To by było zbyt proste. Może zacznę więc od tego, że naprawdę, ludzie? Teraz zabieracie mi nawet ten etap życia? Może i nie jestem z niego dumny, co nie jest raczej niczym dziwnym, ale to część mojego życiorysu i jest mój. Ale dobra, nie zbaczam z tematu, skupiam się na pytaniach. Na które odpowiedzi nie znam. A więc...
/Zaczynimy od sytuacji numer jeden. I dwa zresztą też. Najpewniej zabiłbym, gdybym tylko miał ku temu okazję. Zimowy Żołnierz to jednak Zimowy Żołnierz. Broń to broń, trzeba ją rozbroić i się przy tym nie wahać. 
/Trójka. Teraz zaprzeczę sam sobie, wiem to doskonale, ale... nie wiem, co zrobiłbym w tej sytuacji. To już coś zupełnie innego. Po prostu nie wiem i nie chcę wiedzieć.

Astrid Löfgren

Racja. Cienie można by wziąć za tatuaże. Tak z daleka. Równie dobrze mógłbyś sobie skombinować rękaw. Są takie w kolorze zbliżonym do cielistego, od nadgarstka w górę. Takie coś chyba zbytnio nie krępowałoby ruchów.
Już nie masz tak, że patrząc w lustro masz wrażenie, że to nie ty? Bo chyba coś o tym kiedyś mówiłeś.
A jak myślisz, jak mógłbyś dowiedzieć się kim jesteś? Co twoim zdaniem mogłoby ci w tym pomóc? Nie mów mi tylko, że gdybyś wiedział, to już dawno byś nie miał kryzysu pod tytułem "kim jestem".
/Równie dobrze mogę namalować sobie na nim różnokolorowe wzorki, które także z daleka można by wziąć za tatuaże. Ale to bezsensowne, więc nawet nie będę brał tego na poważnie. A poza tym, jaki znowu rękaw? Nie bardzo rozumem, po co komuś sam rękaw?
/Wytłumaczenie, że nie, bo staram się unikać tego, jak tylko mogę, jest raczej kiepskie, prawda? Ale cóż, tak właśnie jest. Nie będę nawet kłamał, że jest dobrze, bo i tak nikt by mi nie uwierzył. A że miałem tyle nie narzekać, wolałem to przemilczeć. A nie powinienem, prawda? 
/Cóż, gdybym wiedział, byłoby prościej. Nie mówię, że problem cudownie by minął i świat stałby się o wiele piękniejszy, ale jednak byłoby trochę łatwiej. Ale tego nie wiem. Naprawdę nie mam pojęcia.

Astrid Löfgren

A poza tym - co z tego, że byłaby pomalowana, skoro i tak wyglądałaby jak wygląda, tylko w innym kolorze. Neh, to jednak głupie.
Inaczej byś mówił, gdybyś znalazł swój kąt zwany domem.
Wiesz co, wydaje mi się, że ta trudność z zapamiętaniem swojego imienia może być przez to, że sporo lat byłeś w zasadzie bezimienny. A poza tym przecież masz problem z uwierzeniem, że ty to ty, do tego jeszcze "tamten" ty to bohater, a "ten" ty już nie bardzo. Gdyby nałożyć na siebie te wszystkie skomplikowane czynniki i dodać jeszcze to, co ci tam poprzestawiali - mamy blokadę i zaburzoną orientację. Taka tam uproszczona teoria.
Nie, nie dziwi. Przeczytałam jeszcze raz, co napisałam i brzmi to tak, jakbym wiedziała, że na pewno chodzisz i przypadkowych ludzi walisz po mordach. Źle ujęłam myśl. Ale już zostawmy to.
/Cóż, może dzięki temu nie rzucałaby się tak w oczy? Z daleka, oczywiście. W końcu metal jest trudny do przeoczenia. A na pewno trudniejszy niż jakiś cielisty kolor. Ale to tylko gdybanie, jakoś nie zamierzam próbować i się przekonywać.
/Ale nie znalazłem, więc zdania póki co nie zmienię. Jeśli do się zmieni, może "będę mówił inaczej". 
/Wcale nie mam problemu z uwierzeniem w to, że ja to ja. Znaczy już nie mam, bo jakiś czas temu jeszcze miałem i to dość poważne. Ale dobra, nieważne. Po prostu nie wierzę w to, że jestem, i że jeszcze kiedykolwiek będę tamtą osobą. Jestem kimś innym. Tylko, że jeszcze nie do końca wiem, kim dokładnie. Żaden ze mnie Bucky, ale jednak Zima też już nie do końca. I to mój kolejny problem.

Avada Simpson

Jafferson był dobrą postacią, szczególnie z tymi długimi włosami :D a i Grace była urocza ^^ też się często zastanawiałam nad mamą Grace, i nic mi do głowy nie przychodzi, ale chętnie bym zobaczyła jej historię. Ruby jest genialna! Mulan też, ale nie trawię Meridy. Nie wiem czemu bo bajka jest świetna ale w OUaT jakoś mnie nie przekonuję.
#17 to cudoo *o* definitywnie idealne.
/Osobiście obstawiałam, że matką Grace mogła być Alicja, ale OUaT in Wonderland wykluczyło tę opcję. A wielka szkoda, bo byłoby to dość ciekawe (choć jednak przewidywalne) rozwiązanie. Ale cóż, może trzeba cieszyć się z tego, że postać Jeffersona pożegnała się z OUaT w naprawdę dobrym stylu ("stary" Kapelusznik z S02E05 był świetny), i że jednak dostał swoje szczęśliwe zakończenie?
/O ile bajka była całkiem znośna, o tyle Merida w serialu jest ciężka do przełknięcia i zwyczajnie nudna. Nie jest to tylko moje zdanie, bo sporo osób twierdzi, że odcinek z nią w roli głównej był najgorszym w 5a. Ale za to mogliśmy znów zobaczyć Mulan i Kapturka. 

/Miło czytać, że się spodobała :) Już bałam się, że trochę za bardzo dałam się ponieść.  
Hej Maria!
Miło cię poznać :)
Co teraz robisz?
Jak się układa twoje życie?
Co sądzisz o każdym z członków Avengersów?
Co sądzisz o Bucky'm?
Jak skomentujesz obecną sytuację?
Ulubiony smak lodów?
/To, czym aktualnie się zajmuję, to sprawy do których ma się dostęp powyżej poziomu szóstego. Powiem tylko, że nadal pracuję w SHIELD, choć nie jestem już łączniczką między agencją i inicjatywą Avengers. Obecna sytuacja nie bardzo na to pozwala. Przez sprawy z Inhumans, z pozwami, odszkodowaniami i Ultronem, a do tego przez Nowy Jork, Meksyk, Londyn i Waszyngton opinia publiczna i rząd są przeciwko nam. Nie da się już zamieść tego pod dywan, więc staramy się choć jakoś to złagodzić.
/Jak układa się życie osobiste? Już dawno zapomniałam, czym ono jest. Mniej więcej wtedy, gdy zaczęłam odpowiadać bezpośrednio przed Fury'm. 

/Z Bartonem pracowałam najdłużej. Zawsze musiał robić wszystko po swojemu, niejednokrotnie ignorując przy tym rozkazy i zwyczajnie olewając wszelkie regulaminy. Ale to dobry agent.
Jeśli chodzi o agentkę Romanoff... od samego początku nie nabierałam się na jej maski i miałam ją na oku. I nadal mam.
Steve jest naprawdę dobrym liderem i potrafi utrzymać drużynę w ryzach. Poza tym, coraz częściej pokazuje, że jednak potrafi się wyluzować. 
Sam jest zdecydowanie najnormalniejszy z nich wszystkich. Da się z nim porozmawiać i nie oszaleć. A to naprawdę coś.
Rhodes to dobry żołnierz, wykonuje rozkazy, nie kwestionuje ich i nie jest Starkiem. To wielki plus.
Wanda jest... ciężka do rozgryzienia. Nadal trzymamy się na dystans.
A Vision? Niesamowicie dobrze wychowany i szarmancki. Jak na robota, oczywiście. 
/O Barnesie nie mogę powiedzieć wiele. Dobrze wyszkolony, poszukiwany i nie będę ukrywać - niebezpieczny. 

/Nie przepadam za lodami.  
Teraz mi jeszcze bardziej głupio. Czasami twoje odpowiedzi mnie zaskakują, i sprawiają że czuję się jak totalna idiotka. Przepraszam jeszcze raz.
Jeśli to wymyśliłeś to znaczy że masz bogatą wyobraźnię. Jeśli działo sie to naprawdę to chyba pominąłeś ten kawałek: ,,...Teraz przez długi czas, przecież nikogo nie zabiłeś. Nie licząc agentów Hydry oczywiście."
To czym jesteś teraz? Może facet który w końcu ma własne zdanie, ale jeszcze nie za bardzo wie co z nim zrobić? Taak, pewnie coś w tym stylu.
Zauważyłam.
/To chyba dobrze, że nie myślę schematycznie i potrafię czasem kogoś zaskoczyć, prawda? Tak chyba powinno być. I skończ przepraszać, irytuje mnie to.
/A agent Hydry to dla ciebie nie człowiek? Oni też mają rodziny - mężów, żony, rodziców, dzieci, czasem nawet wnuki, dla których byli dobrzy i których zapewne kochali. W jakiś ten swój, dość popieprzony sposób. Ja mam powody do uważania ich za nic nie warte śmiecie i tak właśnie jest, ale to nie zmienia przecież tego, że morderstwo to morderstwo. Tego się nie usprawiedliwia i nie bagatelizuje. To się potępia. Bez względu na usprawiedliwienie. Prócz obrony własnej, wtedy może nie być wyboru. 
/Posiadanie własnego zdania to jeszcze nie powód do dumy. Trzeba jeszcze potrafić podejmować właściwe decyzje i uczyć się na błędach. To już coś.
/I byłbym zapomniał - nie wymyśliłem tego.