Mnie bolała kieszeń, gdy siedząc na ćwiczeniach babeczka nam czytała slajdy. Nie tłumaczyła ich, nic od siebie nie dodawała, po prostu czytała. W domu sama sobie też bym poczytała.. Więc ja sobie wszystko tłumaczę jakimś wykształceniem wyższym xD także pracodawcy tym bardziej moga mieć takie podejście xD
Może Steve to ma jako jakiś rodzaj kompleksu? Ileś osób np mówi że dobrze wyglądasz, ty się niby tak czujesz a tu lada chwila zwatpienie i myśl z tyłu głowy, że tak dobrze to nie wyglądasz xD
/O, to, znam! U nas gościu ostatnio bez skrępowania stwierdził, że jak nie chce mu się czegoś tłumaczyć, zaczyna opowiadać wszystko jeszcze bardziej specjalistycznym językiem, waląc fachowymi formułkami. I taki etat to ma, a ludzie z pedagogiczną żyłką, którzy wytłumaczyliby takie rzeczy nawet największemu tumanowi, się nie załapują. Ale przynajmniej nie żałuję kasy wydanej na książki i kserówki, więc może to jakiś plus :P?
/Momentami mam wrażenie, że Steve to bardziej potrzebowałby pomocy niż Bucky. Bo o ile ten drugi to kawał skurczybyka nie do złamania, to ten pierwszy zbyt wiele od siebie wymaga, co nie jest dobre.
S: Rzadziej mógłbyś słodziaku.
Póki co ograniczę się do "od czasu do czasu". Nie skaczmy od razu na głęboką wodę, to nie mój konik.
B: Poproś Rogersa on dla ciebie wszystko znajdzieWiem, wiem, dzięki ci Boże za Steve'a Rogersa, błogosław Amerykę i takie tam. Ostatnio już szukał mojej ręki, mojego dziennika i mojej kawy, którą gdzieś zapodziałem. Więc nie dzięki.