10 sierpnia 2016

o.

A może byłby? W końcu jego Bucky zasługuje na szczęście?
Więc Red zasługuje na parę filmów z jakimś dobrym wstępem "kto,co, na co i dlaczego", by człowiek się nie potracił. A widzisz, mógł się przyznać i wpływając na ludzkie emocje sprawić że z litości ktoś by mu oddał kostkę, albo "wypożyczył" xd a ojciec Gail żył długo i szczęśliwie?  
Ale już niedługo będzie? Ha i masz rację xD
/Jakoś wątpię, by Bucky zechciał podrywać dziewczynę swojego najlepszego przyjaciela. Bo tam relacja jego i Steve'a była bliższa tej z MCU, niż tej z 616. Także znalazłby sobie pewnie inną panią Barnes, choć kto wie, czy byłby tak samo szczęśliwy.
/Kilka filmów na rozwinięcie postaci złoczyńcy? W MCU? Dobry żart :P Dostałby jakiś kwadrans czasu ekranowego i skończyłby jako kolejny randomowy złol, któremu wycięto większość scen. Taka prawda. Dlatego Loki uchodzi za najlepszego złoczyńcę filmowego Marvela - dostał najwięcej czasu.
/I przyznaję, że nie wiem jak żył ojciec Gail. Mam nadzieję, że długo, ale nieszczęśliwie, bo należałoby się to facetowi, który ze swojego wnuka chciał zrobić broń. 
A: A to kogo ci się udało trochę upalić? To co takiego "normalnego" zdarza ci się robic?
/Przez te wszystkie lata przysmażyłam więcej osób, niż mogę zliczyć na palcach. Raz przypadkiem poraziłam nawet kota. Przeżył. Nazwałam go Sasha. 
/Zależy, co uchodzi za "normalne". 
S: oj tam, oj tam.. Ale sciana byłaby mocna..
 To byłoby pewne. Miałbym cztery ściany i to naprawdę mocne. Nawet Bucky by ich mną nie wgniótł.
B: Wiesz ze u kobiety nie ma, że tematu nie było? To sprawia, że temat tym bardziej jest. Steve ci kupił? 
 Nie było tematu o tym, że mnie zgwałcili. Powiedziałem to, szczęśliwi? Mam nadzieję.

Astrid Löfgren

N, ach, czyli udowodniłby, że tych żyć nie jest zaledwie kilka, ale nieskończoność. Jednak wysunę stosowną prośbę do Wandy. Futerko nie może się zmarnować. 
/Albo udowodniłby, że tak naprawdę mają tylko jedno i znowu przywróciłby powiedzenie, że w Marvela giną (nie "giną") tylko wujek Ben i Bucky. To Bucky. On tak potrafi.
/I już notuję, że za tydzień musi wpaść Wanda.
Ava, ostatecznie co wiesz o swojej matce? Jak ją pamiętasz?
 Ostatni raz widziałam ją, gdy miałam dziewięć lat. Nie pamiętam prawie niczego sprzed szóstego roku życia, czyli sprzed czasu aż nas porwali. Choć tak naprawdę pewnie to nie było żadne porwanie. Pamiętam, że lubiła balet, uczyła mnie tańczyć i co wieczór nuciła mi melodię z Jeziora Łabędziego. Poza tym - nic. I że często musiałyśmy się przeprowadzać, nie wiem dlaczego. No i teraz przypomniałam sobie, że pracowała z Ivanem Somodorovem. Pracowała nad programem OPUS i kontrolowała to, jak podłączano nas do jednego z tych... urządzeń, przez które mam moc. Nic więcej.
Steve, a myślałam, że lubi ci we wszystkim przeszkadzać. Wybacz.
Możesz przecież zająć się jakimiś relaksującymi czynnościami. Chyba, że nie masz do takowych dostępu.
/Lubi. Ale wie, że jeśli wejdzie w kadr, będę szkicował także jego, bo w niczym mi to nie przeszkadza. Nawet wręcz przeciwnie, ponieważ lubię szkicować ludzi.
/Relaksuję się na siłowni. Naprawdę. Nic mnie tak nie odpręża, jak porządne zmęczenie się.
Bucky, próbowałeś wtedy uciekać czy coś?
Czyli łamiąc cię w ten sposób doprowadzili do tego, że przeszedłeś na ich stronę? Skoro im nie powiedziałeś, to chyba nikomu innemu też nie, więc dlaczego mówisz mi?
Mogę wymyślić pierdyliard powodów, a zależy mi na tych twoich. 
/Nie, nie próbowałem. Byłem grzeczny. Jego zawsze słuchałem, bez względu na wszystko. Dobrze mi to zakodowali w głowie.
/Nie, ja... Nie nazwałbym tego w ten sposób. Po prostu... Doprowadzili mnie do takiego stanu, że wysiadałem już nie tylko fizycznie, ale psychicznie też. Potem dowiedziałem się, że Steve rozbił samolot i... Nie miałem już siły się stawiać. Zwyczajnie nie dawałem rady, bo wiedziałem, że i tak nikt mnie stamtąd nie wyciągnie.
/I nie powiedziałem tego ani Steve'owi, ani Wilsonowi, bo nie upokorzę się przed nimi aż tak. A ty? Jeśli komuś powiesz, kto uwierzy? Jeśli mnie wyśmiejesz, nie bardzo mnie to obejdzie. Właściwie to wcale mnie to nie obejdzie, bez obrazy.
/A moim powodem jest to, że nie chcę tego powiedzieć. Będziesz mnie zmuszać? Nie chcę tego powiedzieć na głos, wolę udawać, że nic się nie stało.

o.

I dzięki niemu to było dobre małżeństwo xd
Tak o Deadpoola, ale Ryan nadrabia? :p nie wiem, czy ktoś już grał Reda?
czyli szczęśliwa rodzinka o wyglądzie amerykańskich gwiazd?
Czyli można gdybać, że jeśli dowiedziałby się wcześniej, to wyglądałoby to inaczej? Może zamieszkałby w domku obok?

<3333333333333333333333333 romantyczne "w środku" xd
I oczywiście komplement <333333
/Cóż, nie da się zaprzeczyć. Gdyby żył, pewnie nigdy by nie wzięli ślubu :P
/Tego Red Skulla jeszcze nikt nie grał, ponieważ ten z CA:TFA wzorowany był na tym z Ziemi-616, a Steve Jr. jest z Ultimates. I całe szczęście, że nie wykorzystano tego w MCU, bo wyszłaby telenowela.
/Raczej skończyłoby się tak samo, bo Steve nie miał wyboru, a Steve Jr. nie chwalił się nikomu powodami, dla których ukradł Kostkę. No i aniołkiem nie był, zrobił zbyt wiele złych rzeczy. A wszystkiemu winny jest ojciec Gail, który odebrał jej dziecko i próbował zrobić z niego nowego Kapitana Amerykę.

/Hej, lepiej tak, niż żeby prosił go o "na twarz", prawda? Okej, koniec, nie ma 22. 
A: Nie chciałabyś spróbować, by żyć jak zwykła nastolatka? Chyba umiesz nad tym panować?
/Na bycie "normalną nastolatką" jest już chyba trochę za późno. Ale się staram. Nie jestem aż tak skrzywiona, jak mogłabym być.
/No i tak, potrafię. Przez większość czasu. Ale bywa, że czasem nie. I wtedy jest kiepsko.
S: Stark by ci pewnie sfinansował?
 Jeśli Tony miałby mi coś teraz sfinansować, to najpewniej byłaby to cela w pilnie strzeżonym więzieniu. 
B: O rozmowie o? Na kremie?
 O rozmowie o nieważne o czym. Udawaj, że tematu nie było. I na piance do golenia. Chyba.

o.

A może Bucky chciał ją jako namiastkę Steve'a? :p obojgu był bliski w końcu xd i znając jego podejście Steve jr byłby oczkiem w głowie xd
A były sceny jak to robił czy sobie darowali? No i chyba Dead jest przystojniejszy?
A Steve wiedział że to jego syn czy po fakcie się dowiedział?  
Nie pogardziłabym. Przecież wiesz <3
/Gail na samym początku mówiła o nim per "idiota", on nie był lepszy, więc jeśli nie zmieniliby swojego podejścia, nie wytrzymaliby ze sobą tylu lat i nie byliby tak zgodnym małżeństwem. Ale to Steve ich połączył, temu nie można zaprzeczać.
/Dead? Chodzi ci o Deadpoola? Jeśli już miałaby wybierać, to chyba Skull jest już przystojniejszy. Ma przynajmniej ładne tatuaże :P A co do zdzierania skóry z twarzy - niezbyt wiele, ale pokazali nieco w Ultimate Comics Avengers vol. 1 #2. Jest tam też jeszcze normalnie wyglądający Jr., Gail i Bucky.
/Dowiedział się, gdy Skull wyrzucał go z helikoptera. Ale musiał go zabić, nie miał innego wyjścia. Jednak Fury utrzymywał Steve'a Jr. przy życiu tak długo, aż Gail będzie mogła się z nim spotkać. Nie widziała syna od siedemdziesięciu lat, nikt nie chciał niczego jej o nim powiedzieć, a spotkała go, gdy umierał, śmiertelnie zraniony przez swojego ojca.

/Masz więc to w zadośćuczynieniu. Nie wnikaj, czego szukałam, że to znalazłam.
A: Jesteś ale tak bez obrazy. Jakoś dochodzisz do siebie?
/Nie lubię być traktowana jak dziecko, bo od dawna nim nie jestem. Mam na koncie kilka porwań z czego pierwsze w wieku sześciu lat, dwa treningi na zabójcę i kilka lat bezdomności, więc nie jestem raczej jak większość ludzi w moim wieku.
/I radzę sobie. Jakoś. Bez usmażenia kogoś przez przypadek.
 S: Ale takie budynki do wyburzenia nie wymagałyby spłaty? 
 Ale trzeba by je najpierw kupić i dostosować tak, by można przeprowadzać w nich kursy, prawda?
B: Pachę? Golenie na sucho jest fe
 Ach, a ja... Źle cię zrozumiałem. To przez tę rozmowę o... Zresztą, nieważne. Nie, nie na sucho, nie musisz się martwić. 

Astrid Löfgren

N, w takim razie co będzie z „kot ma ileś tam żyć”… Może jednak niech zostanie w człowieczym wcieleniu. 
 No jak to co? Bucky udowodni wszystkim, że to nieprawda! Ale ma takiego farta, że żyje w świecie, w którym niemal każdy "umiera", nie umiera, więc nie musimy się martwić :P
Ava, jak się o tym dowiedziałaś?
 Przypomniałam sobie. W jednej chwili nie miałam o tym pojęcia, a w drugiej dostałam... olśnienia i o wszystkim sobie przypomniałam. Znaczy nie o wszystkim, bo to tylko skrawki.
Steve, ale wtedy chyba musiałoby się coś przydarzyć Jennifer, albo musiałby istnieć ktoś o podobnych umiejętnościach, prawda?
Bucky się jeszcze nie wpieprza namolnie w kadry?
Za dużo pracujesz. Czas wolny to powinien być czas wolny. 
/Nie możemy wykluczać, że ktoś taki istnieje. Tak jak nie możemy wykluczać, że kiedyś nie wydarzy się coś, co postawi nas na przeciw siebie. Wszystko jest możliwe, choć wolałbym tego uniknąć.
/A Bucky raczej ucieka z kadru, niż namolnie się w niego wpycha. Nie lubi, gdy go szkicuję. I słownictwo, proszę.
/Naprawdę nie jestem fanem nicnierobienia. Wolę mieć jakieś zajęcie, przynajmniej nie myślę wtedy zbyt dużo o tym, o czym nie powinienem.
Bucky, ciekawe ile mu zajęło wypracowanie swojej pozycji. Trzymał cię przy sobie, żeby nikt nie spróbował pomóc mu zejść z tego świata, czy może raczej dla zabawy?
Skąd wiesz, że Lukinowi chodziło tylko – aż – o pokazanie ci miejsca w szeregu i upokorzenie? To chyba miałeś szczęście w nieszczęściu, że woleli kobiety. Wiem, że homoseksualizm uznawany był w tamtych czasach za dewiację, ale skoro na wysokich stołkach zdarzali się towarzysze homoseksualiści, to w Departamencie też mogli być. Rozmawiałeś w ogóle z kimś o Lukinie? Z Samem albo Steve’m?
Nie, nie dziwi mnie to. Jaki jest tego powód?
/Nie wiem po co mnie przy sobie trzymał. Był już jedną nogą na tamtym świecie i wykitował sam, bez żadnej pomocy, zżerany jakimiś choróbskami. Departamentem rządził już wtedy ktoś inny, on był już za stary. Ale jakoś załatwił, że miał mnie przy sobie. Robiłem za jego ochroniarza, mieszkałem z nim, a nawet wychodziłem z nim na cholerne spacerki. 
/Nie wiem o co mu chodziło. Wiem tylko to, co mi wtedy mówili, czyli tak naprawdę gówno wiem. Chociaż tego, że chodziło o upokorzenie, nie trzeba się jakoś szczególnie domyślać. Zwłaszcza, że to ... To była dewiacja, co dawało im kolejne powody, żeby podkopać mnie psychicznie. Jak mówiłem, Lukin lubił obracać wszystko tak, by wychodziło na to, że to moja wina, że sam jestem sobie winien. Jak już zacząłem myśleć jak chcieli, a raczej jak już zacząłem nie myśleć, nie bawili się w takie zagrywki, ale wtedy tak. Uratowali mnie, życie mi ocalili, a ja, z tej zgniłej Ameryki, deprawowałem lojalnych żołnierzy Mateczki Rosji. I nie, nie mówiłem o tym ani Wilsonowi, ani tym bardziej Steve'owi i nie zamierzam tego zmieniać.
/No jak myślisz, jak jest powód? I tak tego nie powiem.

o.

I mu dawał xd więc w sumie terapii nie potrzebują, jedynie mocnych ścian xd
I Bucky je wychowywał? ;o tj robiłby to, gdyby nie "kradzież"? Trochę to pokręcone by było ;o no i dziwne, że zdarł skórę (jak?!) by nie przypominać ojca, którego notabene chciał "przywrócić" do życia ;o 
To niech o tę dwunastkę zadba! Pójdzie do kosmetyczki i zrobi mu paznokcie jak ta lala, bo to chyba jedyna część Bucky'ego, której się nie zazdrości xd 
To by była osobna historia obrazkowa
/A dlaczego Bucky miałby nie wychować syna swojego najlepszego przyjaciela? Gail go nie zdradziła, a po prostu była dziewczyną Steve'a. a za Bucky'ego wyszła za mąż już po wojnie. Nie wiemy po jakim czasie, ale zapewne nie od razu wpadła mu w ramiona. Więc mogę się założyć, że Steve'a Jr. (nazwijmy go tak roboczo, bo imienia biedak nie ma) Bucky traktowałby na równi ze swoimi dziećmi, bo to dobry facet. 
/A Red Skull zdarł sobie skórę z twarzy. Nożem. Miał geny super-żołnierza, więc to przeżył i wyglądał tak. A żeby było ciekawiej - to Steve go zabił. To taka marvelowska "Moda na sukces", więc logiki to tutaj zbyt wielkiej nie szukaj. Tak będzie lepiej.

/Niech zrobi sobie hybrydy. Nawet miesiąc mu potrzymają!

/Najlepiej taka 18+, co ;)?
A: Co tam Mała?
 Nie jestem już taka mała. A poza tym, dość spoko.
S: możecie zawsze zrobić z tego kurs i zarabiać na tym
 O nie, na naprawę aż tylu ścian i wypłatę potencjalnych odszkodowań mnie nie srać, przykro mi.
 B: I tak na sucho? To nie jest dobre dla skóry. Nie trzeba zmartwień
 Co na sucho?

Astrid Löfgren

N, ta chwila, kiedy nie wiesz czy patrzysz na długowłosego sierściucha, czy jednak na zdrowo przekarmionego kiciusia. Ale tak, tak prawdopodobnie wyglądałby Bucky w kociej wersji. Tyyyle futerka do kochania <3
/Ten kiciuś może być jednocześnie nieco zbyt puchaty i nieco przekarmiony. Ale co tam, to idealny Bucky, bo mniejsze ciałko nie udźwignęłoby jego cudowności i nieskończonej ilości talentów. Gdy zostanie kotem, dojdzie mu przecież kolejny - łamanie zasady pt. "kot zawsze spada na cztery łapy". On będzie ponad to, będzie spadać na pyszczek. I tak zostanie persem...
Ava, nocowałaś też na ulicy?
Takiej kobiety w żadnym wypadku nie należy nazywać matką. Nie mam słów na to, czego się dopuszczała.
/Czasem bywało, że tak, jeśli nie było innej opcji, żadnego schroniska, sprawdzonego pustostanu. Do tych niesprawdzonych lepiej się nie pchać, bo łatwo się w coś wkopać albo zostać okradzionym. W najlepszym wypadku.
/Ja to wszystko wiem, ale... Ciężko w to uwierzyć.
Steve, a Bucky już przestał się bać, że gdzieś usłyszy hasła?
O, czyli wróciło serce do pasji? To znaczy jakimi rzeczami? 
/Sądzę, że nie przestanie się bać, dopóki będzie miał to w głowie. Skoro hasła zostały raz zmienione, mogą zostać kolejny raz, prawda? To nie może być miła wiedza.
/Póki co ograniczam się do szkicowania wpadających w oko krajobrazów, ponieważ ich Wakanda ma pod dostatkiem, a nawet więcej, więc mogę znów rozruszać rękę, że tak powiem, zanim wezmę się za coś nieco bardziej... ambitnego.
/A mówiąc "rzeczy, które nie bardzo wpisują się w idee czasu wolnego", miałem na myśli planowanie czy zawracanie głowy doktor Swann. To takie luźne przykłady.
Bucky, pieprzysz. Ty po prostu chcesz mieć na co narzekać, dlatego nie poprosisz o zmianę menu.
Myślałam głównie o dziesiątkach, setki dodałam tak trochę awaryjnie. W sumie spędziłeś tam tyle czasu, że setki też byłyby prawdopodobne. Trochę się zestresowałeś, co? Stąd plątanina. I nie, nie robię żadnych analiz, uprzedzam. Cóż, z tego co mówisz wnioskuję, że Lukin był cholernie inteligentnym typem, potrafiącym wykorzystać swoje wpływy. Chorym, na dodatek. Urabiał cię jak mógł, a ty mimo że się stawiałeś, to byłeś plastyczny jak cholera dla takiego gościa jak on. I cóż, może wiem, może nie. Nie chcesz powiedzieć tego na głos i nie o błazeństwo chodzi, prawda? 
/Lukina wszyscy się bali. Nigdy na nikogo nawet nie krzyknął, nie stosował przemocy, zawsze był opanowany do porzygania, a i tak można było narobić pod siebie na sam widok jego spojrzenia. Był chorym, popieprzonym chujem i miał łeb na karku, dlatego rządził tym syfem. Do usranej śmierci mu to zostało. Nie był już nawet w stanie chodzić, a generałowie trzęśli przed nim portkami. Pamiętam to, bo kiedy czuł, że niedługo kopnie w kalendarz, trzymał mnie przy sobie dwadzieścia cztery na dobę. 
/I nie, to nie dobiło do setek, nie było nawet blisko, bo to nie chodziło o to, że... że oni... Dobra, raz trafił się taki, którego kręciło to, że ja... Wiesz, że ten Zimowy Żołnierz, o którym powoli zaczynały krążyć legendy, okazał się tylko prawie bezwolną kukłą, z którą można było zrobić wszystko. Ale im wtedy... Lukinowi chodziło tylko o upokorzenie i pokazanie mi miejsca w szeregu. Kilka razy i... To nie było coś regularnego, dobra? Nie zostałem ich naczelną kurwą, nic z tych rzeczy, od tego mieli kobiety. Ruscy się nie bawili, zawsze potrafi sobie jakąś znaleźć. 
/I tak, nie chcę powiedzieć tego na głos. To coś dziwnego?