#1 Aha, to ja mam wziąć Bucky'ego i zmierzyć się z jego ironią i złością? Pewnie, niech tym wybuchnie jeszcze w poniedziałek xD Tak hucznie wejdę w nowy tydzień xD
Chcieli dziecko? Chcieli prezent dla dziecka? To mają, o co im chodzi? Powinnaś się cieszyć, że Maleństwu się podobało! ;D
A może to taka specjalna rękawiczka z imitacją dłoni? :D
#2 Huhu Sam chyba wylatuje z roli śmieszka drużyny :( Zła Wanda! ;p/A może Bucky lubi poniedziałki - oczywiście na złość wszystkim wokół - więc będzie miły?
Dziwne, że Steve nie chciał być w takim miejscu przy Barnesie, ale może to i lepiej za "ojojojowałby" się?
/Nie powiedziałabym, że maleństwu. To jedno z tych dzieci, które już przy urodzeniu ważą tyle, co średni indyk. Jak powiedział kiedyś Bucky - jego przyjście na świat to "wypychanie arbuza przez wąż ogrodowy" :P
/Na pewno. Dzięki niej nikt nie zorientuje się, że coś z nim nie tak! Tylko wypadałoby zainwestować wtedy w ciuchy z dwoma rękawami.
/Śmieszkiem był Sam, nie Scott? Choć w sumie, w Marvelu każdy jest śmieszkiem. Zakład, ze nawet Thanos będzie śmieszkował?
/Wiesz, może Sam powiedział mu coś w stylu "Stary, ogarnij się, gość nie ma pięciu lat i jest jednym z najniebezpieczniejszych ludzi, których poznaliśmy, a dwie najpotężniejsze laski, jakie poznaliśmy, będą w pogotowiu"?. Albo powiedział, że nie ma ochoty niańczyć ich dwóch, bo sam Bucky powinien być liczony za czterech?
I: Coś o sobie nam przybliżysz?
Wiem wiele i widziałam wiele, więc nie wiem nawet od czego miałabym zacząć. Wystarczy jednak szczegół, naprowadzenie, a będę mówić.
S: Gdzie byłeś i co robiłeś?
Piątego grudnia dwa tysiące szóstego roku między południem a godziną dziewiątą wieczorem. by zabrzmiało to jeszcze bardziej jak przesłuchanie? Słuchałem utyskiwań Fury'ego, denerwowałem się brakiem kontaktu ze strony Coulsona, pomstowałem na Hydrę i żałowałem, że herbaty uspokajające na mnie nie działają.
B: Dlaczego jednak nie sięgnąłeś po papiery i jak się chodziło po starych śmieciach?
Przewspaniale. Nic nie równa się z tym uczuciem melancholii, które towarzyszy człowiekowi, kiedy oprowadza bliskich mu ludzi po starych śmieciach i wspomina, że "O, spójrz, to tutaj to krwawy odcisk mojej twarzy, a to wgniecenie zostawiłem swoją głową, kiedy rzucono mną o mur".