8 marca 2017

o.

Nasze familoki! Kaj to żeś w Ameryce ujrzała? ;o
Ale tak na serio... DLACZEGO tak DOBRZE PRZYGOTOWANE materiały nie zostały opisane? Szkoda mi tego tekstu, chce go przeczytać!
Za to ja Cię kocham! <33

Hipokryci. Sami hipokryci na tym świece ;o Ale.. Nie czaję dlaczego tego przedmiotu musi uczyć albo katechetka albo zakonnica? 
/Napisałam część pierwszego rozdziału, ale już nic z niego nie zostało. Tak tylko zarzucę, że  Bucky zostałby Jacqueline Rebeccą Barnes. Jacqueline dlatego, że jest to żeński odpowiednik imienia "James", dzięki czemu mogłaby mieć swój znienawidzony skrót - Jackie. A Rebecca (niestety nie ma żeńskiego odpowiednika imienia "Buchanan", ani żadnej znanej kobiety polityki z tamtego okresu, która nadawałaby się na imienniczkę) głównie ze względu na skrót "Becky", który przez niektórych byłby przekręcany na "Bucky". . Ze względów, które bym wytłumaczyła i które związane byłby z odkryciem jej umiejętności strzeleckich. Pracowałaby w fabryce wytwarzającą broń, później zdecydowałaby się zostać pielęgniarką i działałaby z korpusem Czerwonego Krzyża. A Stevie za to nic nie powiem, bo chcę w przyszłości napisać tego ficka i niczego zdradzać nie będę. 
/I tak, wiem <3 Ja też siebie kocham <3
I: Ja wiem, że są.. Ale ludzie jak czegoś nie widzą to w to nie wierzą?
 Dużo rzeczy nie widać, a ludzie w to wierzą. W kosmitów kiedyś nie wierzyli, a są. W wujka Thora wierzyli, a potem przestali, a przecież jest, tak? Tata Bucky mówi, że wierzy w Boga, a też go nie widzi. Więc nie trzeba czegoś widzieć, żeby w to wierzyć. 
 G: Nawet tobie nie daje?
 Mi tato daje. Lubi jak mu robię warkocze. Albo taką fryzurę jak księżniczka Lea. Fajnie wtedy wygląda.
 S: To mi się podoba słodziaku!
 Ale jak nie przestanie rozpowiadać o naszym pożyciu, to go walnę. 
B: Ej! Opowiadaj! Mów za niego! Kiedy?! Ile się w niego?! I kto na to wpadł, Ty czy on?
 Teraz to opowiadaj, co? Ale ja to żadnego medalu ani dyplomu nie dostanę, a robię ciekawsze rzeczy! Nie ma sprawiedliwości na tym świecie, nie ma! No, ale dobra, nie będę przeżywać. W zeszłe Halloween, trzy, moja sugestia. I tak, Steve będzie za to fochać.

o.

Ej weź. Wieżowce już były z klimą i windą elektryczną! A domy wyglądały jak te wille Kardiaszianek. W końcu to NY! :p i każdego z bidula na to stać, co sobie myślisz xD
Hahah najpierw jedli kolacje a później kapali się w swoim "stole" by spalić to co zjedli xD

Biedna! Tam chyba nikt Cię nie lubi :(

Wiesz, niech zakazują.. Ale mi chodzi o ten jej ton z jakim to powiedziała. Taki "jestem za super by czytać nieprzyzwoite rzeczy a ty pójdziesz do piekła bo je masz" xD 
/Zanim padł mi laptop, miałam folderik ze zdjęciami z takich mieszkań, ale zostało mi kilka przykładowych, którymi mogę zarzucić, jeśli ktoś przedstawia mi argument "To był NY, a nie jakaś Polska!" - 1, 2, 3, 4. Luksusy? Nie bardzo, a na zdjęciu numer dwa mamy już droższe mieszkanie, które posiada okna zewnętrzne. Sprawdzałam to wszystko do jednego ff, które jednak nie powstało. Miałam nawet pospisywane wydawane wtedy na Brooklynie gazety, puszczane audycje radiowe, popularne miejsca itp. Może to jeszcze kiedyś wykorzystam. Chcę napisać ff z "zasadą 63". Tylko nie takiego, gdzie Steve to babka, Bucky to babka, Tony to babka, ale poza tym wszystko jest identycznie. Nope, takiego z w miarę sensownego, gdzie rola Steve'a, Bucky'ego i HC w żeńskiej wersji miałaby rację bytu i sens historyczny. I nie - jestem upierdliwa i nikt mnie tam nie lubi :P

/Nie wiem czy to ja miałam takiego pecha, czy częściej się do zdarza, ale zdecydowana większość katechetek, które miałam (nie)szczęście spotkać, była... dość specyficzna, łagodnie mówiąc. Jedna, która uczyła w moim gimnazjum o małżeństwie, przysiędze i o rozwodzie, który jest grzechem, sama była po rozwodzie. Bo co wolno wojewodzie... :P 
I: Ale to lepiej dla ciebie. Długo będziesz mieć rodziców.
 Ale oni i tak są starzy, nawet jak nie wyglądają. Nawet bardziej od dziadków moich kolegów, ale nikt w to nie wierzy.
G: pewnie tacie też się podoba choć tego nie powie.
 Nie-e, tacie się nie podoba. Nie lubi jak ktoś dotyka jego włosów. Mówi, że nie wolno psuć mu fryzury.
  S: Jesteś u Bucky'ego.
 Och, ależ ja zawsze jestem Bucky'ego. Tylko i wyłącznie.
B: Steviemu się mój pomysł nie podoba.. Powiedz mu coś.
 Jestem skłonny posunąć się raczej do stwierdzenia, że Stevenowi nie tyle nie spodobał się sam pomysł, który nie jest mu zresztą obcy, co raczej fakt rozmawiania o tym z kimś poza mną. Taki już jest, co mam mu niby powiedzieć?

Astrid Löfgren

N, na zbliżenia na pośladki pana Evensa nie narzekam. To jakieś zadośćuczynienie za wielość zbliżeń na tyły Nataszki.
Prawdopodobieństwo natknięcia się na spojlery wzrasta, kiedy chce się ich bardzo uniknąć. Zawsze tak jest. Po prostu zawsze.
Kiedyś mu pozwolę. Kiedyś.

Pytanie: z czego to wynika? Polska w temacie seksualności jest cholernie zaściankowa. To temat tabu największy, jaki tylko może być. Edukacja seksualna kuleje, ale to nie jest wina tylko szkół czy podręczników. Zobacz, jak niektórzy rodzice reagują, kiedy dziecko zaczyna interesować się swoimi narządami płciowymi. Z automatu jest uczone, że to coś złego, że nie może tych części dotknąć, poeksperymentować, bo to przecież koniec świata i patologia, dziecko ma być niewinne. Moja bratowa o mało zawału nie dostała, kiedy przyłapała swojego syna na dotykaniu się "tam, gdzie nie trzeba", a na moje, że "no i co z tego, to normalne" obraziła się na tydzień. Ta zaściankowość wlecze się od lat, ludzie nadal wierzą w bzdury i będą wierzyć, bo nie ma w Polsce adekwatnej edukacji seksualnej. Rodzice często są nieświadomi kompletnie, oddają swoje dzieci na takie zajęcia WDŻ z nadzieją, że ktoś wyedukuje ich dziecko zamiast nich, i uff, "ja nie muszę tego robić, problem z głowy". A jak nie puszczą dzieciaka na takie zajęcia? Dają mu coś w zamian? Szczerą rozmowę, podzielenie się własną wiedzą? Rzadko. Boimy się rozmawiać, boimy się nazwać rzecz po imieniu, wstydzimy się. Problem niesamowicie złożony. Same monitorowanie stanu tej edukacji jest fajne, ale co dalej? 
/Może Marvel zrozumiał wreszcie, że kobiecej części widowni też coś się od życia należy? Choć nie, my i tak mamy lepiej, ponieważ prócz CA:CW (biedni nie mogli się zdecydować, komu kazać się rozebrać?) nie ma filmu Marvela bez scen z nagą - oczywiście wydepilowaną - klatą. Do tego masa nijak nieuzasadnionych zbliżeń na pośladki pana E w ruchu. A biedna płeć mniej piękna? Tylko obcisły strój Taszeńki i miniówki Wandy. Biedni, co oni mają oglądać na tym ekranie? Może mają śledzić fabułę? 
."Kiedyś" t taki odległy termin. Wcale mu nim nie pomagasz :(

/Pamiętam, że miałam WDŻR (albo i bez "r"?) w drugiej i trzeciej klasie gimnazjum. Podział był oczywiście na grupy dziewcząt i chłopców, z czego grupa numer dwa nie miała zajęć w znacznej większości przypadków. I kiedy miałyśmy te 14-15 lat, tłumaczono nam... czym jest miesiączka. Nie okres, nie menstruacja, ale ciągle i ciągle powtarzana i mruczana pod nosem w kółko "miesiączka", co zapamiętałam. Pamiętam te zajęcia, bo zostałam zrugana przez panią nauczycielkę za to, że powiedziałam coś na temat tego, że kobiety także mogą być przecież gwałcielkami i pedofilkami (tak btw - słownik nie zna takich słów i od razu poprawia je na "gwałcicielami" i "pedofilami"). Ale wracając do sedna sprawy - dowiedziałyśmy się, że kategorycznie nie możemy stosować tamponów (na pytanie dlaczego, skoro przebicie błony dziewiczej bez tampon nie zagraża życiu i nie świadczy o tym, że ktoś nie jest już dziewicą, odpowiedzieć nie potrafiła), a antykoncepcja powinna być tylko naturalna - czyli wstrzemięźliwość, kalendarzyk i ewentualnie stosunek przerywany, choć tego na głos nie powiedziała. Czyli zachęcała nastolatki do metod, które tak naprawdę są bardziej skuteczne wtedy, kiedy chce się mieć dziecko, niż go nie mieć. Oprócz tego rysowałyśmy też drzewa genealogiczne, uczyłyśmy się nazw relacji rodzinnych (bratanek, stryjek, ciocia itp.) i oglądałyśmy amerykańskie filmy edukacyjne z lat 80/90. Nie było ani słowa o innych orientacjach, o molestowaniu, o przemocy i o tym, jak się z niej wyrwać. To przerabialiśmy na godzinie wychowawczej. I dzięki Bogu, bo na WDR dowiedziałabym się pewnie o tym, że gwałtu by nie było, jeśli dziewczyna grzecznie siedziałaby w domu. Taki był to typ nauczycielki.
S, B, nauczyć się czego? Poproszę o dokończenie jednak.
To świetnie, że ma takie artystyczne zapędy. Możecie się wzajemnie inspirować. A Ian? Wynalazł sobie coś, jakieś zainteresowanie? 
B: Chciałem powiedzieć coś o opróżnianiu pęcherza na stojąco, ale jestem grzeczny, więc tego nie zrobię. 

S: Tak, ty grzeczny. Przez jakiś kwadrans.

B: Widzisz? Cały kwadrans. Jeszcze niedawno byłoby to jakieś pięć minut!

S: Brawo, jestem naprawdę dumny. Robisz wspaniałe postępy.

B: Nie ironizuj. 

S: Nie ironizuję. Skądże znowu. A teraz pozwól, że przerwę naszą miłą wymianę zdań. Mogę? Tak? Dziękuję. Jeśli chodzi o Iana, to on zdecydowanie nie przejawia artystycznych zapędów. Woli wynosić do swojego pokoju każdy sprzęt elektroniczny, jakiego nie zdołamy upilnować, i rozkręcać go na części. 

B: Dopiero ostatnio zauważyłem, że ukradł odtwarzacz Blu-ray.

S: I cóż, złożył go z powrotem. Z ekspresem do kawy było to samo. Choć na początku kawa zamiast w dół, leciała na bok. Ale sprawa została opanowana. A kolejnym plusem było to, że po lekkim oparzeniu się, Bucky zaczął robić kawę w koszulce.

o.

Bo to jak z modą na ubrania. Modne są białe trampki, to wszyscy muszą je mieć, choć część nie umie dobrać do nich odpowiedniego stroju, czy coś ;p
A laska pewnie napisała, że nie masz racji? ;p

Agrh. Teraz to już wgl w tych podręcznikach wszystko zostanie opisane jako zło. Wkurzyła mnie ostatnio katechetka, która podkreśliła tonem, że chce książkę "w granicach przyzwoitości".. Aż jej chciałam walnąć Greyem czy Crossem xD
/Podobnie było z opkami o Bucky'm i Mary Sue w wojsku podczas II wojny - większość ałtorek nie ma bladego pojęcia o tym, jak wyglądała służba kobiet w amerykańskiej albo angielskiej armii (i do tego zdają się nie ogarniać, że Peggy to Brytyjka, która skończyła szkołę pielęgniarską i wstąpiła do agencji w Anglii...), jak wyglądało wtedy życie, warunki mieszkaniowe i cała reszta, ale piszą. I czasem piszą takie bzdury, że aż nie wiem jak to skomentować. Bo jak widzę, że OCka wychodzi z domu dziecka z Bucky'm i Steve'm, znajduje dobrze płatną pracę, w której nigdy nie spotyka się choć z minimalnym seksizmem mimo stanowiska, i wynajmuje dom w centrum NY, to mną telepie. Dom. Kiedy tak naprawdę mieszkanie Steve'a nie miało nawet okien zewnętrznych! Teraz uwaga, bo znowu będę szpanować researchem: Patrząc na ten concept art z mieszkania Steve'a (i być może Bucky'ego, bo Steve na pewno nie mieszkał sam, nie stać by go było na czynsz) widzimy, że wanna służy jako kuchenny stół, jeden pokój prowadzi bezpośrednio do kolejnego, a co najważniejsze - ma okna wewnątrz mieszkania. Co to oznacza? Że kamienica, w której mieszkał, wybudowana została przed rokiem 1879. Jedno duże mieszkanie dzielone było na trzy mniejsze, z czego tylko jedno z nich miało okna. W 1860 wprowadzono jednak prawo, które wymagało tego, by każde z mieszkań posiadało okna. Co więc zrobiono? Dobudowano okna wewnątrz mieszkania. Dopiero w 1879 wprowadzono prawo, które wymagało, by każde mieszkanie miało okna zewnętrzne. Risercz rządzi, bijacz. 
/Odpisała, że mam nie czytać, jak mi się nie podoba, błędów oczywiście nie poprawiła, a jak zerknęłam na kolejny rozdział, to przekonałam się, że miałam rację :P

/Kiedyś słyszałam, że kościół katolicki potępia sagę "Zmierzchu". I w sumie się nie dziwię, bo oprócz wampirów mamy tam namawianie do aborcji, zalążki pedofilii (do tego gość "wpaja" sobie niemowlę i niemal wychowuje sobie partnerkę), namawianie do seksu, przemoc, a związek Edzia i Belli jest tak toksyczny, że aż głowa mała. Gość rozbierał jej samochód na części, żeby bez jego zgody Bella nie pojechała spotkać się z przyjacielem, bo ten sobie tego nie życzył.
I: A wiesz, że tata pożyje dłużej, o wiele dłużej niż wujek Tony?
 No wiem, bo wujek Tony jest już stary, a tata nie. Nawet siwych włosów nie ma, a wujek już tak. Więc tata będzie żyć dłużej, bo jest młodszy, chociaż tak naprawdę to jest stary.
 G: Za co tak lubisz papugę?
 Bo jest fajna, kolorowa, mówi i ciągle chce robić gniazdo we włosach taty. A wujek udaje, że wcale mu się to nie podoba. Fajna jest.
B: Jeszcze mu to się spodoba! Tone'emu w sensie
 Niechby spróbował. Odciąłbym sobie wtedy rękę, którą bym go dotykał. Okropna wizja, ugh. Prawdziwa makabra.