Ej weź. Wieżowce już były z klimą i windą elektryczną! A domy wyglądały jak te wille Kardiaszianek. W końcu to NY! :p i każdego z bidula na to stać, co sobie myślisz xD
Hahah najpierw jedli kolacje a później kapali się w swoim "stole" by spalić to co zjedli xD
Biedna! Tam chyba nikt Cię nie lubi :(
Wiesz, niech zakazują.. Ale mi chodzi o ten jej ton z jakim to powiedziała. Taki "jestem za super by czytać nieprzyzwoite rzeczy a ty pójdziesz do piekła bo je masz" xD
/Zanim padł mi laptop, miałam folderik ze zdjęciami z takich mieszkań, ale zostało mi kilka przykładowych, którymi mogę zarzucić, jeśli ktoś przedstawia mi argument "To był NY, a nie jakaś Polska!" - 1, 2, 3, 4. Luksusy? Nie bardzo, a na zdjęciu numer dwa mamy już droższe mieszkanie, które posiada okna zewnętrzne. Sprawdzałam to wszystko do jednego ff, które jednak nie powstało. Miałam nawet pospisywane wydawane wtedy na Brooklynie gazety, puszczane audycje radiowe, popularne miejsca itp. Może to jeszcze kiedyś wykorzystam. Chcę napisać ff z "zasadą 63". Tylko nie takiego, gdzie Steve to babka, Bucky to babka, Tony to babka, ale poza tym wszystko jest identycznie. Nope, takiego z w miarę sensownego, gdzie rola Steve'a, Bucky'ego i HC w żeńskiej wersji miałaby rację bytu i sens historyczny. I nie - jestem upierdliwa i nikt mnie tam nie lubi :P
/Nie wiem czy to ja miałam takiego pecha, czy częściej się do zdarza, ale zdecydowana większość katechetek, które miałam (nie)szczęście spotkać, była... dość specyficzna, łagodnie mówiąc. Jedna, która uczyła w moim gimnazjum o małżeństwie, przysiędze i o rozwodzie, który jest grzechem, sama była po rozwodzie. Bo co wolno wojewodzie... :P
I: Ale to lepiej dla ciebie. Długo będziesz mieć rodziców.
Ale oni i tak są starzy, nawet jak nie wyglądają. Nawet bardziej od dziadków moich kolegów, ale nikt w to nie wierzy.
G: pewnie tacie też się podoba choć tego nie powie.
Nie-e, tacie się nie podoba. Nie lubi jak ktoś dotyka jego włosów. Mówi, że nie wolno psuć mu fryzury.
S: Jesteś u Bucky'ego.Och, ależ ja zawsze jestem Bucky'ego. Tylko i wyłącznie.
B: Steviemu się mój pomysł nie podoba.. Powiedz mu coś.
Jestem skłonny posunąć się raczej do stwierdzenia, że Stevenowi nie tyle nie spodobał się sam pomysł, który nie jest mu zresztą obcy, co raczej fakt rozmawiania o tym z kimś poza mną. Taki już jest, co mam mu niby powiedzieć?
Nasze familoki! Kaj to żeś w Ameryce ujrzała? ;o
OdpowiedzUsuńAle tak na serio... DLACZEGO tak DOBRZE PRZYGOTOWANE materiały nie zostały opisane? Szkoda mi tego tekstu, chce go przeczytać!
Za to ja Cię kocham! <33
Hipokryci. Sami hipokryci na tym świece ;o Ale.. Nie czaję dlaczego tego przedmiotu musi uczyć albo katechetka albo zakonnica?
I: Ja wiem, że są.. Ale ludzie jak czegoś nie widzą to w to nie wierzą?
G: Nawet tobie nie daje?
S: To mi się podoba słodziaku!
B: Ej! Opowiadaj! Mów za niego! Kiedy?! Ile się w niego?! I kto na to wpadł, Ty czy on?