N, lepiej późno niż wcale. Chociaż nie wiem, czy zmiótłby którekolwiek studio. Nie oszukujmy się, młodzież oczekująca nawalanek jest w przewadze. Chyba że trendy się zmieniły i jednak napieprzanie się super-broniami przestało być interesujące, a za to wybiła się potrzeba, by film oprócz akcji miał w sobie głębię.
Na pewno był. Nie znały lepszego ojca i króla od Skazy, bo i w takim przekonaniu dorastały.
/Miałam na myśli jakość, nie wyniki w box office. Ma tę dojrzałość, której tak pragnie DC (ale ciemne filtry i slow motion nie wystarczają, by film został "mroczny"), a także ludzkie podejście do super-bohaterów, które Marvel chciał pokazać choćby w IM3 (ale nie wyszło, bo problemy szybko znikły, a "człowieka pod zbroją" w końcu i tak uratowały jego zbroje). Choć finansowo "Logan" jak na swoją kategorię wiekową stoi bardzo dobrze. Filmy super-hero mnożą się jak grzyby po deszczu (Marvel będzie już wypuszczał nie dwa, ale trzy lub cztery filmy rocznie, a DC też nie próżnuje), ale w gruncie rzeczy są tylko barwną nawalanką z niszczeniem miast w tle. Starzy fani z tego wyrastają, przychodzą nowi. A "Logan" był filmem skierowanym właśnie do tych fanów, którzy już dorośli i to widać, i to jest jego plusem. Więc jeśli Fox nadal tworzyłby te swoje filmy z kategorii "R", jednocześnie wybierając interesujących bohaterów, dobrą obsadę i twórców, to czymś na tle tej całej kolorowej nawalanki by się wyróżniał. "Deadpool" i "Logan" zarobili bardzo dobrze, a seria spod znaku X zaliczała spadki. Do tego jest jeszcze "Legion", który też zdecydowanie nie jest skierowany do dzieci. O, a tak apropo dzieci - inteligentni rodzice uznawali, że skoro "Logan" to film o superbohaterze i puszczany jest z dubbingiem, to można zabrać na niego dzieci. I zabierali. A teraz poczytać można oburzone komentarze, że co to jest, jak dzieci mogą to oglądać?! No właśnie nie, nie mogą.
/Chyba jednak nie do końca, bo Nuka (był chyba rodzonym synem Skazy, nie pamiętam dobrze) twierdził, że Kovu był faworyzowany, choć "był podrzutkiem". A tak swoją drogą, kiedy miałam jakieś cztery lata, Kovu był moją pierwszą miłością :P Widocznie słabość do typów z piękną, bujną grzywą mi pozostała.
Steve, zależy o jakiej cudownej terapii mówisz, bo ich było całkiem sporo, jak już porównujemy do homoseksualizmu. Trudno mi sobie wyobrazić taką bezmyślność rodziców.
Miałem na myśli te tak zwane metody awersyjne leczenia zaburzeń, w których łączono przedmiot leczenia z nieprzyjemnym bodźcem. I cóż, może trudno to sobie wyobrazić, ale kiedy nadrabiałem historyczne zaległości, przeczytałem między innymi o amerykańskim "terapeucie" Richardzie Cohenie, przedstawiającym się, jako "wyleczony homoseksualista", wyrzuconym z Amerykańskiego Towarzystwa Wsparcia Psychologicznego za niekompetentne i nieetyczne metody leczenia, głoszącym teorie głównie o podłożu religijnym. I ludzie wierzą w to, co mówi. Wysyłają swoje dzieci na jego "terapie" albo sami się na nie zgłaszają. Więc jeśli tacy zdesperowani rodzice usłyszą o kimś, kto będzie mógł sprawić, że ich dziecko na powrót "znormalnieje", to będą się tego chwytać. A to nie takiej pomocy potrzebują te dzieciaki.
Bucky, pomógłbyś mi...
Chciałaś zacząć szukać, więc nie będę ci przeszkadzać. Jeszcze znajdę nie to, co trzeba, i co? I znów będę tym najgorszym.