N, cóż za wyszukana nazwa! Tylko czemu Zimowy Żołnierz, skoro maskotką etykiety jest Bucky Bear? :D
/No bo Winnie Bear nie byłby już tak przytulaśny jak Bucky Bear. A poza tym, wiadomo, że Bucky nie trawił tej maskotki. I to chyba był główny powód pojawienia się jej na etykiecie :P
Wanda, jak sobie radzisz? Z kim najlepiej się dogadujesz, a kto najbardziej działa ci na nerwy z drużyny?
/Cała drużyna od początku starała pomóc oswoić mi się z nową sytuacją, stanąć na nogi. Ostatnio Natasha stała się mi o wiele przychylniejsza, bliższa. Nie jesteśmy przyjaciółkami, w całym moim życiu miałam tylko jednego przyjaciela, ale ona również poniosła dużą stratę. Choć wiele nas różni, dużo nas także łączy. Także Vision jest kimś, z kim rozmawia mi się o wiele lepiej, swobodniej. Choć jest robotem, jest naprawdę fascynującym człowiekiem. Nie ma też nikogo, kto szczególnie oddziaływałby mi na nerwy. Prócz Starka, ale ostatnimi czasy nie często go widuję.
Yelena, podejrzewam, że znaczna większość wszystkiego, czego się tknie, działa odwrotnie.
Praktyka czyni mistrza, więc wierzę w ciebie!
/Chciałam zaprzeczyć, ale jednak sobie podaruję, bo brak mi argumentów. W jego przypadku wszystko nie działa na opak. Aż dziw, że grawitacja jeszcze nie szwankuje i działa tak, jak działać powinna.
/W tej jednej wojnie wolę odłożyć broń i się poddać. Wolę zaoszczędzić niewinnym ludziom kolejnych problemów gastrycznych, a sobie kolejnych wydatków na spalone sprzęty kuchenne.
James, spójrz po sobie to zrozumiesz.
Sam siebie nie motywowałeś? Tzn. czy to tylko ich dziwne metody motywujące spowodowały, że faktycznie nauczyłeś się ignorować ból?
Prędzej to ludzie staliby na przeszkodzie niż inne czasy.
/Tak, to na pewno zadziała. Nie mam pojęcia o czym mówisz, ale doznam cudownego olśnienia i ta tajemna wiedza spłynie na mnie, gdy tylko wezmę się za samoanalizę. Dlaczego na to nie wpadłem?
/Wtedy miałem jeszcze coś takiego jak resztki wolnej woli i nie zrobiłem niczego, co mogłoby im jakoś pomóc. Trzymali mnie już wtedy przez dobre kilka miesięcy i wiedziałem, że to już koniec, że tym razem nikt nie przyjdzie i nie wyciągnie mnie z tego piekła. Próbowałem oderwać to cholerne ramię samymi palcami, modląc się o to, żeby, się wykrwawił albo umarł od infekcji. Udałoby się, gdyby nie to, że przyspawali mi je do kości. Robiłem wszystko, żeby ktoś wreszcie posunął się za daleko i mnie zabił. Wszystko, żeby pokazać im, że jestem zbyt słaby, bo wiedziałem do czego jestem im potrzebny. Nie dziw się więc, że nie czułem wewnętrznej motywacji do bycia grzeczną marionetką, która spełniałaby ich zachcianki
/Zmieniły się czasy, zmienili się i ludzie. Na jedno wychodzi.