#1 Uhuh, Bucky Szablozębny.
"Ty jesteś niebezpieczeństwem. I mu o tym, cholera, przypomnisz." – to mi się najbardziej spodobało, muszę przyznać. Bucky wie, jak siebie samego zagrzać do boju. Oprócz tego to doskonała wewnętrzna zagrywka. Jakby sam zapomniał, że jest niebezpieczny i najpierw sobie musiał o tym przypomnieć, dopiero później Red Death’owi (?). Jest w tym jakiś element samokontroli, który Bucky chyba nauczył się już wykorzystywać.
No i jestem ciekawa, co powiedziałby Sam, gdyby już dowiedział się o tym odgryzionym kawałku cielska.
Wiem, że to wszystko jest z perspektywy Bucky’ego i przedstawia wszystko wokół niego, ale jednak trochę brakuje opisu sytuacji z próby "przechwycenia" Schmidt. Chociaż może to i dobrze, bo można o to wypytać Steve'a i nie ma się wszystkiego na tacy.
Taki żart, że prawie serce podeszło mi do gardła, kiedy pan Red Death dorwał się do Clinta. I ubolewam nad "To jeszcze nie teraz", bo wciąż się zastanawiam, na kogo czeka szkielet w pelerynce z kosą w ręku.
#2 N, nikt by nie zaczepiał, bo wszystkich, którzy by się na to odważyli, spotkałby niezbyt miły los z opcją wąchania kwiatków od spodu. Rzeczywiście dobra metoda. Może trzeba stworzyć nowe standardy wychowawcze na cześć Arkady’ego? Zrewolucjonizowałby współczesną pedagogikę.
A co jeśli wujka Bena spotkał podobny los, co Bucky’ego i jest teraz super-żołnierzem, tylko jeszcze o tym nie wie i ciągle leży w grobie? Fuck logic.
/Bucky nie raz mówił sam o sobie, że "zmiękł". I w swoim bardzo skrótowym i nieco autokrytycznym myśleniu miał mniej więcej na myśli właśnie to. Choć może nie tyle zapomniał, że jest niebezpieczny, co raczej zdaje sobie sprawę, że im więcej w nim Bucky'ego, a mniej Wintera, tym więcej ma słabości. A największą z nich są emocje.
/Wiesz, że też jestem ciekawa? Tego jednak chyba się nie dowiemy, bo wątpię, by Bucky chciał rozpowiadać o tym incydencie. Przynajmniej nie teraz.
/Te notki mają dwa dość istotne ograniczania: narrację pierwszoosobową i fakt, że pojawiają się na Asku, przez co podawanie wszystkiego na tacy trochę mijałoby się z celem. Pierwsza rzecz ogranicza mnie najbardziej, więc postanowiłam tym razem skupić się na Arkadym, by następnym razem skupić się bardziej na Sin. Zapewne wtedy też przeskoczymy na Steve'a.
/I och, po takim czasie powinnaś się raczej spodziewać, że nie skończy to się tak prosto i tak szybko. I mam nadzieję, że gdy sprawa się rozwiąże, zaskoczę was, a wy mnie nie znienawidzicie :P
/Ukróciłoby to przemoc w szkołach. Jeśli jeden agresor skończyłby jako rodzynek, innym by się odechciało. Genialne!
/A może powstanie z grobu i zapoczątkuje nowe Marvel Zomies?
Steve, podejrzewam, że nawet gdybyś zareagował mając dobry argument, uznałby to prędzej za atak na jego osobistą sferę, niż zwyczajną troskę. Tak już chyba ma, że broni tej sfery jak tylko może. Ale wiadomo, potrzeba czasu, więc może faktycznie zdrowy dystans jest dobrym rozwiązaniem.
Co sprawia największą trudność w rozmawianiu z kobietami i o kobietach? Nie od razu Rzym zbudowano, więc głowa do góry.
I co nie wyszło z panną Schmidt? Okazała się silniejsza?
/Czasem mam wrażenie, że czegokolwiek nie zrobię, to i tak będzie źle, bo się nie zrozumiemy.
/Wiem, że nie od razu Rzym zbudowano, ale... W tym roku skończyłem trzydzieści jeden lat i chyba najwyższy czas, żebym przestał zachowywać się jak nastolatek, gdy mam zaprosić kobietę na randkę. Jest to nieco żenujące, nie da się zaprzeczyć. I nawet nie wiem, dlaczego aż tak się stresuję. Walczyłem z armią kosmitów, a nie potrafię zaproponować kobiecie wyjścia na kawę, nie błaźniąc się przy tym.
/Kiedy tylko zorientowała się, że dzięki Wandzie jej sztuczki nie zadziałają, uciekła. Przeteleportowała się gdzieś, nim Wanda zdążyła zareagować i nasłała na nas swoją... ochronę, czyli najemników Kronas pod dowództwem van Horn. Ona sprawiała największe problemy, ale udało nam się ją obezwładnić. T'Challa zdecydował się przetransportować ją do jednej z cel, ponieważ może sporo wiedzieć o planach Hydry.
Bucky, to nie możesz obejrzeć czegoś w internetach? Mniejsze niebezpieczeństwo, że trafisz na jakiś shit. No chyba, że masz gust wybitnie do niczego, ale skoro lubisz dokumenty o surykatkach, to cię o to nie podejrzewam. A co byś chciał robić ze swoim życiem? Mogę dać ci zajęcie. Przyjedź do mnie i zaopiekuj się kilkudniowym kociakiem. Chętny na nowe życiowe doświadczenia? I tak nie śpisz po nocach, więc nie będzie problemu ze wstawaniem do karmienia.
Ciekawie jest czytać kłamstwa, kiedy zna się prawdę. Nie wiedziałam, co? A jednak wiedziałam i po części miałam rację. Wyszło na moje.
No i czy podzielisz się ze mną powodami, przez które uratowałeś Clinta? Proszę?
/Mam ochotę na oglądanie syfu z telewizji, więc go oglądam. Współczesne dzieła to przecież nie tylko arcydzieła, ale też... takie cosie, prawda? Od czasu do czasu coś obejrzę, a potem przerzucam się na Animal Planet albo na Discovery. I wolę oglądać dokumenty o dużych kotach, niż użerać się z małymi, więc nie dzięki.
/Wcale nie wyszło na twoje, nie miałaś racji. Mówiłaś o Rogersie, jeśli pamięć mnie nie myli, a jego nawet tam nie było. Był Barton, a to już coś zupełnie innego. I nie pomogłem jemu ze względu na niego samego, a przez względu na fakt, że jakimś cudem udało mu się znaleźć kobietę na tyle zdesperowaną, by za niego wyjść, i spłodzić trójkę dzieci. Byłoby więc trochę kiepsko, gdyby coś go wyssało, nie?