23 sierpnia 2015

Blue Greyme

Yelena: cześć :)
Pryvit!
 
James: głupie, straszne głupie i infantylne pytanie ale ostatnio często się nad tym zastanawiałam; jest ktoś na kim ci zależy? Nie chodzi mi tu o szukanie drugiej połówki ani nic takiego, po prostu, czy jest taka osoba? Nie kiedyś, teraz. Dosłownie teraz. Jeśli w jakiś sposób cię uraziłam tym pytaniem to najmocniej przepraszam ale za długo chodzi mi po głowie.
Jak plecki?
Dosłownie teraz, huh? Jeśli powiedziałbym, że nie, skłamałbym. Ale jeśli powiedziałbym, że tak, też nie powiedziałbym całej prawdy. Powiem więc, że zwyczajnie nie wiem. 
Oprócz szycia zafundowano mi również pobudzającą krążenie akupunkturę, więc wręcz wspaniale. Nigdy nie czułem się lepiej.

Astrid Löfgren

Yelena, uszkodzić, czyli co mu zrobili? Coś z plecami, tak? Ała. Jak go znalazłaś?
Nie masz jakiegoś rozwiązania, które jest choć minimalnie bliższe tego "najlepszego" niż pozostałe?
Och, współczuję tapicerki. Zawsze można zafarbować. 
Nie do końca wiem, co mu zrobili. Nie powiedział, a kłótnia z nim jest zdecydowanie ostatnią rzeczą na jaką mam w tej sytuacji ochotę. Wiem tylko, że wyglądał jakby dorwało go skrzyżowanie Freddy'ego Krygera z Edwardem Nożycorękim. 
Można powiedzieć, że kobieca intuicja kazała mi nie spuszczać go z oczu na zbyt długo. I co najważniejsze- nie ufać mu w kwestii namiarów. Był zbyt miły, zbyt pomocny, więc wiedziałam, że coś tu nie gra i wolałam trzymać rękę na pulsie. Nigdy nie wiadomo, na jaki w jego mniemaniu "genialny" pomysł by wpadł.  
Przez pewien czas rozważałam wykopanie go za drzwi i zakazanie zbliżania się, a potem udawanie, że nic się nie stało, ale potem dotarło do mnie, że to raczej kiepski pomysł. Wiem, że prędzej czy później uda się nam, choć zapewne powiedzieć, że mi uda się coś wymyślić. Choć wolałbym, żeby to było prędzej.
Mogłam to przewidzieć i wybrać model z ciemnym obiciem, ale gdzie tam, ważniejsze, że ta była ładniejsza. Przez miesiąc. W takich chwilach naprawdę mam ochotę coś mu zrobić.
James, już mi lepiej, dzięki.
No możesz, przecież nic nie mówię. Możesz nawet użalać się wszem i wobec, to tobie ma być lżej, jeśli to coś daje. A czasem daje.
Dużo tej krwi zostawiłeś? Bo chyba sporo potrzeba, żeby mogli z niej coś wykombinować. Czy może nie?
Nic nie stoi na przeszkodzie, byś w siebie wierzył. Znasz swoje możliwości. Wykorzystaj to.
To właśnie jeden z takich momentów, w których żałuję, że w moim przypadku upicie się jest tak cholernie trudne i czasochłonne. Wtedy mógłbym się poużalać nad sobą do woli, a po wytrzeźwieniu czuć jak nowo narodzony. Ale nawet nie mogę spróbować, bo ktoś wylał całą butelkę, twierdząc, że mam przestać jęczeć, a zacząć myśleć. Wolę więc użalać się w samotności.
Na oko dość sporo, ale jakoś ciężko mi dokładnie ocenić. Niestety nie mam w sobie miarki, która pokazuje, ile dokładnie jej zostawiłem. Nie wiem też, ile potrzebują, by "z niej coś wykombinować", bo nie jestem naukowcem. Gdybym wiedział, sprawa może nie wydawałaby się tak zła.
Nie, zupełnie nic nie stoi. Wystarczy tylko, że w siebie uwierzę, a świat od razu stanie się bardziej kolorowy, a rozwiązania same zaczną wskakiwać mi to głowy. Jak sama zapewne wiesz, to nie takie proste.

Astrid Löfgren

Yelena, może ty mi powiesz, co się w ogóle stało? I co dalej? Masz już jakiś plan? No i przyjemniej: co słychać oprócz wyciągania uparciucha z kolejnych kłopotów?
Hydra. To właśnie się stało. Od samego początku było jasne, że nie odpuszczą i będą szukać zabawki, w którą tyle zainwestowali. Zima może i koncertowo zawalił sprawę z Waszyngtonem, ale wystarczy odpowiednie przeprogramowanie i będzie jak nowy. Chryste, nienawidzę takiej gadki, ale nie wiem, jak ująć to inaczej. Więc jeśli udało im się go znaleźć, nie przebierali w środkach, by ściągnąć go z powrotem. Wystarczy tylko na niego spojrzeć i łatwo zauważyć, że raczej nie jest to jego najlepszy okres, więc nie robili rozróby jak poprzednio, a po prostu go odseparowali i próbowali załatwić sprawę po cichu. Wiedzieli też, że muszą go porządnie uszkodzić, by mogli go obezwładnić i przetransportować. Ale jednak nie bardzo im to wyszło.
Sama nie wiem, co dalej. Poskładałam go do kupy i zwyczajnie nie wiem, co zrobić, bo każde wyjście z sytuacji wydaje się złe. Jeśli sprawa się sypnie, Hawkguy mnie chyba zabije. I tym chyba nie w przenośni.       
Z przyjemniejszych rzeczy mogłabym powiedzieć, że w końcu kupiłam nowy samochód, bo poprzedni przepadł w Filadelfii. Choć tapicerki chyba już nie dopiorę.
A ja już nie wiem o co chodzi.
Użalasz się? Cóż, no czasem ci się należy. Jestem strasznie ciekawa, co wymyślicie, bo teraz to już oboje macie trochę przejebane. Nie mam pojęcia, co się stało, więc ciężko cokolwiek powiedzieć. W sumie jesteście jak koty i spadacie na cztery łapcie, więc i tym razem powinno się udać. No i po żyć macie kilka. Chyba swoich wszystkich jeszcze nie wykorzystałeś, co?
Nie dziwię się, że w to wierzyłeś, ale to dobrze, że w jakiś sposób się otrząsnąłeś z tego zafałszowania rzeczywistości.
Pocieszę cię, że ja często tak mam.
Tym razem chyba mogę się poużalać nad sobą i swoją beznadzieją, mogę? Mam choć tyle taktu, że tym w tym przypadku robię to po cichu i nikt nie musi mnie znosić.
Przejebane to raczej mało powiedziane. Spieprzyłem sprawę i to porządnie. Zostawiłem za sobą ślady, a moja krew, moje DNA zostały na ulicy. A uwierz, samo to jest cholernym problemem. I nie mam żadnego planu. Żadnego. Zwyczajnie nie wiem, co robić, jakby z całą moją pewnością siebie, wszystko wyparowało mi z głowy. Kiedy wierzyłem w to, że jestem najlepszy, że jestem ponad to, że nie mam sobie równych, to właśnie taki byłem. 

Mad Aleks

N: Jaka piosenka według ciebie najlepiej opisywałaby bohaterów/postaci z aska?
Pierwszy raz nie wiedziałam, co miałabym odpisać. Serio :P Może nie chodzi o całe piosenki, a raczej o niektóre cytaty, ale:
Clint: Jedyny słuszny wybór- klik!
Yelena: akustyczna wersja Sixx:A.M. - This is Gonna Hurt
Bucky: Les Friction - Who will save you now oraz Shinedown - My Name (Wearing Me Out)

Astrid Löfgren

Co? Nie. Nie wiem z której strony miało to być "ostre". Niedopowiedzenie, ot co.
Sposób mówienia i dobór słów nie jest bez znaczenia.
Więc na czym ma polegać ta współpraca/układ?
No nareszcie wylał ci się na łeb kubeł zimnej wody. Może w końcu zaczniesz dostrzegać trochę więcej niż legendę, która się za tobą ciągnie.
 Teraz też już nie wiem. Nieodpowiednie, to już lepsze słowo. Chociaż nie, też niezbyt pasuje. Zostańmy przy niedopowiedzeniu, bo to chyba najlepsze określenie. 
 Jak już mówiłem, nie wiem, nie znam się na tym, więc może masz racje. Nie mi to oceniać.
 Póki co na tym, że ja się użalam, a ona zastanawia nad tym, co ze mną zrobić i czy ma zadzwonić do SHIELD, czy olać ich po raz kolejny. Jeśli tego nie zgłosi, prawdopodobnie zostanie oskarżona o współprace z wrogiem, bo nadal wiążą mnie z Hydrą. Jeśli to zgłosi, może skończyć się to tym samym. Puszczenie mnie wolno, czyli inaczej wykopanie mnie na ulicę, to też niezbyt dobry plan. A zostawienie mnie to chyba jeszcze gorszy plan. Każde wyjście ma plusy i minusy, więc to raczej kiepska sprawa. Tym bardziej, że ja i mojego podkopane ego mamy kryzys twórczy i kiepsko idzie mi wmyślenie czegokolwiek sensownego.
 Wbijali mi to do głowy tak często, że zwyczajnie zacząłem w to wierzyć. A potem nie chciałem przestać tego robić, bo jednak jakoś mi to pomagało.

Alexa Mariani

Do Yeleny. Ile pamiętasz ze swojego dziecinstwa i czy wgl pamiętasz cokolwiek przed szkoleniem?
Teraz pamiętam już całkiem sporo. Pamiętam, że po śmierci rodziców przez kilka lat mieszkałam z ciotką- Olgą, w Kijowie. Pamiętam, że miałam kuzynkę Petre, która zawsze miała włosy związane w dwa warkocze. Pamiętam, że kiedyś znalazłyśmy psa- zwykłego, burego kundelka, ale ciotka nie pozwoliła nam go zatrzymać, więc ukrywałyśmy go w szopce na drewno. Pamiętam pożar, a potem sierociniec. 

Rozpoczęcie tygodnia Yeleny Belovej!

W dniach 23-28.08 będzie możliwość kierowania pytań również do Yeleny Belovej aka Black Widow!

Astrid Löfgren

Nie mówiłam o dyskutowaniu o tym tylko o przypomnieniu mi o co chodziło. Już pamiętam, to mi wystarczy.
Przepraszam, czasem wychwytuję aż za dużo i może się czepiam, ale jestem przyzwyczajona do wyjaśniania pewnych schematów na zasadzie zachowań i nastawienia. Takie tam zboczenie.
Och, więc podejmujesz jednak z kimś współpracę? Nie musisz mi opowiadać co nabroiłeś przez ten tydzień. Zechcesz to powiesz.
Przypadkowo, mówisz? Niedobra Yelena.
 Dobra, może troszkę zbyt ostro uciąłem temat, bo chyba tak to odebrałaś, prawda? Zresztą, nie ważne, chodziło mi po prostu o to, że z raczej wiadomych przyczyn nie lubię rozmawiać o takich rzeczach. 
 Nie wiem, może naprawdę jest tak, jak mówisz. Może wydaje mi się, że nie ma to znaczenia i to wyniki problemów ze słownictwem, więc i tym, że jest przez to czasem dość ograniczone, a może naprawdę jest coś w tym więcej. Raczej nie bardzo znam się na takich rzeczach, więc ci nie pomogę.
 Raczej nie nazwał bym tego układu współpracą, ale chyba jednak można to tak nazwać. I cóż, można powiedzieć, że przejechałem się na wyrośniętym ego. Powtarzałem sobie, że przecież jestem cholernym Zimowym Żołnierzem, więc dam sobie ze wszystkim radę zupełnie sam i nikogo nie potrzebuję. Cóż, okazało się, że to cholerna nieprawda, a ja jestem jeszcze bardziej beznadziejny, niż sądziłem. Dlatego wolę o tym zapomnieć i poużalać się nad sobą w samotności. W tym chyba jeszcze jestem dobry. 
 Cóż, chyba powinienem być wdzięczny, że była to tylko igła.