4 marca 2016

Astrid Löfgren

N, ona to jedna strona, rówieśnicy - druga. Dużo zależałoby od środowiska, ale tak, wcale nie musiałaby być samotna.
Ooo, skąd taka decyzja?
Chyba imię zobowiązuje.
/Przez większość czasu obracałaby się w dość specyficznym towarzystwie i nie byłaby jednym dzieckiem w tej kolorowej zbieraninie - taki Clint jest dzieciaty, Luke i Jessica będą mieć swoją Danielle, która z takimi genami też raczej nie wyrośnie na zwykłe dziecko. Także nie byłaby sama.
/Skąd nosidełko? Pamiętam, że widziałam kiedyś taki fan art i strasznie spodobała mi się ta wizja. A poza tym, nosidełko wydało mi się najlepszym wyborem, bo Bucky wolałby jednak mieć wolne ręce. 
Rhodey, no skoro znosisz to nie może być tak źle. Co w nim lubisz a czego nie?
/Przez tyle lat zdążyłem się do tego przyzwyczaić, choć na początku nie było to wcale takie proste. Tony jest dość... ekscentryczną osobą, ma swoje dziwactwa, nawet całkiem sporo, co często bywa dość irytujące. Ale po czasie da się do tego przyzwyczaić i nie robi to już na człowieku większego wrażenia. To, że czasem trzeba wręcz wynosić go z warsztatu i siłą wpychać w niego coś, co nie jest whisky albo koktajlem proteinowym, także. Jednak Tony jest moim przyjacielem i wszystkie te dziwactwa wpisane w bycie geniuszem tego nie zmienią.
#1 James, ta, przeszkolenie. Pomaga wiedza, że się kiedyś wreszcie naprawi?
Ale chyba dawno nie przeżyłeś czegoś tak, jak by to nazwać... Niebezpiecznego i bolesnego?
#2 James, widocznie pragnienie życia jest w tobie silniejsze niż pragnienie śmierci. "Nawet tego nie potrafisz zrobić dobrze", czyli co, samobójstwo jest czymś banalnym?
/A jak mam to nazywać, jeśli nie przeszkoleniem? "Tym, co wgrali mi do głowy", "tym, jak mnie wytresowali" czy może "tym, co kazali powtarzać mi jak mantrę"? Wiesz, przeszkolenie jakoś lepiej brzmi, a i tak wiadomo, co mam na myśli. I tak, myśl, że może teraz boli jak jasna cholera, ale kiedyś przecież wreszcie przestanie, pomaga. Łatwiej coś znieść, jeśli wie się, że kiedyś, prędzej lub później, się to skończy.
/Muszę przyznać, że nie. Z jednej strony to dobrze, z drugiej źle, bo się od tego odzwyczajam.

/Zabiłem w swoim życiu tyle osób, że strzelenie w łeb kolejnej nie powinno mi sprawiać problemu. I nie oszukujmy się, nie sprawia. Chyba, że chodzi o mnie samego. Wtedy nie mam już takich jaj. To tchórzostwo i nic więcej.

#29 Bucky

N: Notka pojawia się ze względu na datę - 4 marca. Jest dla Bucky'ego jednak dość... istotna.

***

/Wypuszczam ciężko powietrze, pocierając o siebie skostniałe dłonie, i przysuwam się bliżej ogniska.
/Jest tak piekielnie zimno.

/Pierwsze, drobne płatki śniegu zaczynają spadać z nieba.
/Jest szaro, zimno i śnieżnie, i wygląda to jak koniec świata.

/Unoszę głowę, przyglądając się dymowi unoszącemu się ku niebu gdzieś w oddali, nad zrujnowanym miastem, w którym zatrzymaliśmy się zaledwie kilka dni temu. Dwa? Trzy? Tak, trzy.
/Przez krótką chwilę zastanawiam się nad tym, czy dym pochodzi ze zgliszczy – pozostałości po niedawnych bombardowaniach. Pub Bronstejna zmienił się pewnie w kupę gruzu. Tak jak większość zabudowań.