13 lutego 2017

o.

Tylko te piereszoplanowe.
 Nie no, kilka tych z dalszego planu też :P
H: A nie znacie kogoś magicznego, kto mógłby ja wyczuć? 
 Wanda nie potrafi jej odnaleźć. Po fali tych... dziwnych odczytów, przepadła jak kamień w wodzie. Jednak z tego, co mówiła, wróci. Zapewne za późno. Zadziwiająco często się spóźnia. 
S: to ty nie wiesz?
 Póki co, to nawet nie wiem, czego nie wiem, więc jeśli można, prosiłbym o jakieś konkrety. Nie jestem w nastroju na podchody.

o.

Właśnie się załamałam. 
 Nie no, nie będzie tak źle. Aż tylu osób nie zabiję...
H: A Izanami? Nie może jakoś nagiąć swoich zasad? Albo Wanda?
 Cóż, z chęcią byśmy ją poprosili o pomoc, gdybyśmy wiedzieli gdzie, do diaska, jest. To kolejny problem, jakbyśmy mieli ich zbyt mało.
S: Ale tak poza tym to gratuluje.
 Czego?

o.

Ukradną im dziecko i Steve nie będzie musiał być z Sharon by być z Buckym!
<3
Jak miło! <3
Nie no, żartuję że się dzieckiem nie przejmuję, uratują je.

Chcesz się podlizać tsumSteve chcącym uwolnić tsumBunia?
Nie jestem taka tania.
/Uratują? Em... No tak, jasne, uratują! Wszyscy przeżyją, Steve hajtnie się z Sharon, a wujcio Bucky zostanie ojcem chrzestnym... Tak właśnie będzie! Słowo! I o, patrz, więcej TsumTsum - klik! Jakie one śliczne! Steve i Bucky powinni hodować takie zamiast psów. Karmiliby je w krzesełkach dla dzieci, kupiliby kolorowe szelki... Nie kupujesz tego, nie?
H: Czyli się spierdoliło.
 W wielkim skrócie tak. I to bardzo. Póki nie będziemy wiedzieć gdzie uderzać, jesteśmy uziemieni.
S: Współczuję.
 To nic nie da.

o.

Po pierwsze, dlaczego Sharon ma być w ciąży? ;oooo
No tak, tu nie ma Stucky... :(
No ale weź!
Weź, weź, weź.
Jak Steve nie zadośćuczyni swoich "niezłapań" poprzez uratowanie tym razem Bucky'ego to nie wiem co Ci zrobię. 
/Już ci mówię dlaczego - jak pan i pani bardzo się lubią, bardzo mocko się przytulają. Mądrzy panowie i panie stosują przy tym zabezpieczenia, ci mniej mądrzy nie. Ale jest jeszcze pewna grupa życiowych pechowców, która będzie w tym maluteńkim procencie, który wpadnie nawet pomimo zabezpieczenia. Są też tacy, którym uda się tego dokonać przy zabezpieczeniu podwójnym. I kimś takim jest Steven Rogers, który zrobił dokładnie to samo w komiksowym CW. Więc nie zabijaj mnie za tę ciążę, jest mi potrzebna w fabule i to bardzo. I to nie do wątku rodzinnego :* 
/A uratowanie Bucky'ego? No co ty. Steve się spóźni, Bucky'emu wypiorą mózg i każą zabić Rogersa, ale ten będzie mieć chwilę świadomości i strzeli  sobie w łeb, wybierają śmierć. Tak właśnie będzie! Wcale nie.

+ klik
H: Dacie rade ich zlokalizować?
 Barnes ma mały komputer w głowie, więc już dawno powinno nam się to udać. Jednak cały czas nie mamy żadnych rezultatów, program niczego nie wykrywa. Więc czipy nie działają. A to źle.
S: Jak się czujesz?
 Źle to wystarczająca odpowiedź?

#67

N: Wzmianka o Hongkongu, Nowym Jorku i Londynie oznaczają zrównanie linii fabularnej z filmem „Doctor Strange”. I tak, wiem, że mnie znielubicie jeszcze bardziej za to coś poniżej.

Pytania kierować można w tym tygodniu do Steve'a Rogersa, Hope van Dyne i Wandy Maximoff.
***
Bucky nie wiedział, co wyrwało go ze snu.
Choć nie. Nie. To nie był sen. To był… To był niebyt.

Jęknął ciężko, próbując podnieść głowę, choć otworzyć oczy, ale nie był w stanie. Z trudem zacisnął szczęki, próbując zdusić nieznośny pisk w głowie. Jego głowa bolała. Jego mózg płonął. Jakby…

o.

Hahaha te jak Steve leży na tsumtsum Bunia i Bunio w tle <3 Hahahahaha
Daj znać, dorzucę Ci się xD
Dokładnie! Buniu jest zgrabną łanią! <3
/To nie TsumTsum Bunia, a TsumTsum Bunio. To nie zabawki, one żyją :P To są takie słitaśne, małe stworki, które uwielbiają broić <3 Na tym blogu jest tego sporo.
/A co do Bucly'ego łani - tja, prawie :P
S: To nie potrafisz go wyczuć?
B: Chciałam mu podpowiedzieć, by dziś było po twojemu ale on się boi.
S,B: Na do widzenia, możecie pośwituszyć do siebie?
S: Cóż, to nie jest takie proste. Czasem mi się to udaje i wzorowo udaje mi się wstrzelić w to, czego chce, a czasem...

B: A czasem tylko wydaje mu się, że wie, czego chcę. I bardzo się myli.

S: Nie moja wina, że zmieniasz zdanie co pięć minut.

B: Co dziesięć. Ale skoro chcesz robić dziś wszystko po mojemu, nie będę wybrzydzał...