N, super czerwony sweterek, nie zapominaj o nim. Z pewnością skombinował sobie legitymację. Zaradny to on jest, trzeba przyznać. Zastanawia mnie, czemu akurat Rumunia. Nie zdziwiłabym się, gdyby pan Stan na to wpadł.
/No tak, jak mogłam zapomnieć o sweterku? O super-sweterku, bo wszystko, co ma nasz super-żołnierz, jest super. No, prócz nożo-maszynki do golenia, bo jakoś mu to nie idzie. A skombinowanie legitymacji? Bajeczka o zgubieniu karty i spojrzenie smutnego szczeniaczka załatwią wszystko!
/W marvelowskich filmach widocznie jest teraz moda na postkomunistyczne, europejskie państwa - AoU miało Sokovię, X-Meni będą mieć Polskę, więc bracia Russo postawili na Rumunię.
James, może i masz rację. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, żeby na własny rozkaz coś poczuć, naprawdę poczuć. Udawać - owszem, ale nie wymuszać na sobie uczucia.
Bezinteresowność już omawialiśmy. Sam mówiłeś, że nie wierzysz w to, że da się być całkowicie bezinteresownym. Mówiąc "korzyści" miałam na myśli te wewnętrzne, typu satysfakcja, podniesienie swojej samooceny, zwykłe zadowolenie i poczucie szczęścia, że zrobiło się coś dobrego.
I tak pomogłeś, mimo obopólnej niechęci. Nie wiem, czy powinieneś, ale mógłbyś.
/Wiesz, raz skopał mi tyłek facet, który potrafił zmienić się w niedźwiedzia, Nowy Jork najechała zgraja kosmitów, a część takiego jednego państwa zmieniła się w dziurę w ziemi, dzięki interwencji zgrai przebierańców. A tak całkiem poza tym, jestem weteranem II wojny światowej, a chyba nie mam nawet trzydziestki. Dlatego wolę nie zakładać, że coś jest niemożliwe, i że coś nie istnieje, bo jeszcze się z tym nie spotkałem.
/To, że ja nie wierzę, nie oznacza przecież, że ktoś inny wierzyć nie może. Po prostu wydawało mi się, że dobre uczynki powinny brać się właśnie z tej... ym, no z potrzeby serca czy jakoś tak, a nie z chęci odniesienia jakichkolwiek korzyści, a chęć podniesienia własnej samooceny tym właśnie jest. Ale dobra, widocznie się myliłem, zdarza się.